02.10.2014 Views

3 - Portret

3 - Portret

3 - Portret

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

114 - PORTRET25<br />

***<br />

Drzwi otworzyłem nieco zaspany i pierwsze<br />

zdanie nie tyle wyrwało mnie ze snu, ile pogrążyło<br />

bardziej w jego odmęcie, utwierdzając w<br />

przekonaniu, że wciąż dryfuję w golfsztromach<br />

majaczeń.<br />

— Potrzebujemy zduna. Ubierz się, a już!<br />

***<br />

Może jednak zacznę jeszcze raz od nowa<br />

— wobec braku wyraźnych porządków w tej<br />

historii chronologia posłuży przynajmniej za<br />

namiastkę jakiegoś spoiwa.<br />

Otóż taki by można dać tej opowieści incipit:<br />

jest na Sienkiewicza spółdzielnia kominiarska.<br />

Sienkiewicza to krótka przecznica Jaśkowej,<br />

stąd i tę przyjazną cechę ma Jaśkówka, że<br />

znacznie częściej niż na innych ulicach napotkać<br />

tu można kominiarza — ba! — dwóch, trzech,<br />

często też w najkorzystniejszej kombinacji — z<br />

rowerem, szczotką kominiarską i w cylindrze. A<br />

mistrz kominiarskiego fachu w cylindrze i na<br />

bicyklu — o tym wie każdy smarkul — wróży<br />

powodzenie wszelkim przedsięwzięciom. Stąd<br />

też autochtoni Jaśkowej i okolic częściej od<br />

pozostałych gdańszczan trzymają się za guziki,<br />

częściej się też nerwowo rozglądają w poszukiwaniu<br />

trzech kobiet w okularach. Jak poucza<br />

bowiem Clavicula Salomonis, a podobnie —<br />

traktaty Trithemiusa i Kirchera, taki właśnie<br />

jest sposób najpewniejszy na zagwarantowanie<br />

sobie dobrej fortuny. Kominiarz — guzik —<br />

trzy niewiasty w brylach. Nierzadkim też widokiem<br />

są tutaj nieśmiało się formujące grupki<br />

mieszkańców innych dzielnic, którzy przedzierają<br />

się przez pajęczyny i mgły lasu okalającego<br />

Jäschkentaler Weg, aby także zakosztować słodyczy<br />

kominiarskiego szczęścia.<br />

O złudo! Dosyć ci u nas kominiarzy i dla<br />

wszystkich starczy — wraz z rowerami nawet<br />

i w cylindrach. Lecz kobiet w okularach — nie<br />

uświadczysz. Nie czyta przecież procent dziewięćdziesiąt<br />

rodaków naszych, a okular szpeci.<br />

Szczególnie damy w balzakowskim wieku jak<br />

ognia strzegą się noszenia bryli. Szkiełko odbiera<br />

oku blask — mawiają, pożytek zaś z czytania<br />

— raczej nikły.<br />

Toteż — niestety — zarówno miejscowi,<br />

jak i przybyli z nieodległego Brętowa, czy z<br />

Oliwy, niewiele zażywają szczęścia mimo rzeczywistych<br />

w tej mierze wysiłków spółdzielni<br />

kominiarskiej.<br />

***<br />

Pośród rzeczonych kominiarzy jeden szczególniejszą<br />

moją przykuł uwagę. Jest to mężczyzna<br />

wysoki, o pociągłej, nieco końskiej twarzy,<br />

cery śniadej, włosów czarnych. Widziany z<br />

pewnej odległości, sprawia pozór osobnika długiego<br />

niezwyczajnie i już przez to samo nieco<br />

niesamowitego, które to wrażenie wzmacnia,<br />

naturalnie, jedwabny czarny cylinder — emblemat<br />

profesji. Z bliska — a miałem okazję<br />

dwukrotnie się o tym przekonać, gdy dżentelmen<br />

ten sprawdzał drożność kominów<br />

w moim domu — nie tyle jest on długim<br />

ponad miarę, ile raczej wielkim, przez co<br />

nawet zacnie zaokrąglony brzuszek nie<br />

jest w stanie odmienić pierwotnie nabytego<br />

przeświadczenia, że oto mamy do<br />

czynienia z człowiekiem‐tyką.<br />

Póki zresztą obserwowałem go z<br />

dystansu, póty zdawał mi się być przybyszem<br />

z innego wymiaru rzeczywistości<br />

— z dymensji egzotycznej wgłąb się<br />

ciągnących sztolni kominowych, szybów<br />

wentylacyjnych, świetlnych studni, z<br />

krainy cegieł znaczonych tłustą sadzą,<br />

dymnych lochów, labiryntów. Labiryntów<br />

dwojakich, bowiem jedne z nich,<br />

zabudowane sitami, rusztami, szybrami,<br />

setką pułapek czyhających na nieostrożnego,<br />

meandrują trzewiowym skrętem<br />

w tężyźnie ścian, w tkance budynków.<br />

Podchodzą nas dziesiątkami oczu i<br />

uszu, siecią szpiegowskich ekstensji intubowanych<br />

w panieński wstyd łazienek<br />

naszych i kuchni. Te drugie zaś błędniki<br />

— tych natura słoneczna i napowietrzna<br />

fot. Katarzyna Szalewska

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!