02.10.2014 Views

3 - Portret

3 - Portret

3 - Portret

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

PORTRET25 - 175<br />

zmęczona, że nie była w stanie odlecieć. Rzodkiew<br />

i powietrze wpływało niekorzystnie na jej<br />

instynkt przetrwania. Prztyknęłam w nią palcem<br />

i dopiero wolno odleciała. To się nazywa<br />

wolność.<br />

Zaczęliśmy schodzić. Nogi mi drżały, ale<br />

już nie czułam się byle czym. Po osiągnięciu<br />

optymalnej wysokości dla siebie czułam się Panią<br />

Świata, Zwycięzczynią śmierci, piekła i szatana.<br />

Skakałam w dół, wierząc w swoje brązowe<br />

adidasy przed kostkę i w ludzi, którzy układali<br />

kamienie, po których dane mi było stąpać.<br />

Jak lekko<br />

Turnię zawisłą na rękach<br />

Utrzymać<br />

I nie paść<br />

Gdy<br />

W oczach przewraca się<br />

obnażona ziemia<br />

Do góry dnem krajobrazu<br />

Niebo strącając w przepaść!<br />

Przy schodzeniu nuciliśmy popowe piosenki.<br />

Wypatrywaliśmy yeti. Podobno facet z dużą<br />

stopą to skarb. W myśl zasady ,,duża stopa,<br />

duży but”. Każdy mijający z mijanym wymienia<br />

pozdrowienie. Bycie blisko ludzi i blisko nieba.<br />

Chcę się położyć na zeszłorocznym śniegu.<br />

Chcę z niego ulepić bałwana gołymi rękoma,<br />

żeby inni wędrowcy mogli się uśmiechnąć.<br />

Ganges wybija mi ten pomysł z głowy mówiąc,<br />

że pod śniegiem może być przepaść. Wzdrygam<br />

się i biorę trochę śniegu, jest lepki, ale brudny.<br />

Rzucam w kogo się da. Karol wchodzi do jamy<br />

pod płaską skałą osiadłą na malutkich kamyczkach.<br />

Po raz pierwszy boję się o kogoś na tej<br />

wyprawie. Chociaż przez moment.<br />

Jeziorka w wyższych partiach pokrywa kra.<br />

Chcę zapamiętać, jak wygląda kosodrzewina.<br />

Stawy wyglądały pięknie. Skały w świetle<br />

przedpołudniowego słońca. Cała scenografia<br />

usprawiedliwiła do tej pory niezrozumiałe wiersze<br />

o górach, pełne patosu i egzaltacji. Zrozumieliśmy<br />

kontekst i artyści stali się nam bliżsi.<br />

Sami mieliśmy ochotę przysiąść na skale, posłuchać<br />

siklawy i napisać pean, hymn czy chociażby<br />

sonet. Byłam tak zaaferowana, że udało mi się<br />

tylko: ,,hej, góry/hej, góry”. Ściągam buty i moczę<br />

nogi w stawie. Rzucamy kaczki z Karolem.<br />

Żadnej trzciny ani rechotu żab, choć much pełno,<br />

głównie gryzących. Jedna robi mi czerwony<br />

ślad na ręku. Roślinność przywodzi na myśl<br />

Grecję albo Palestynę. Karol nuci Wydry ,,Jedną<br />

z tych dróg/kiedyś nawet przechadzał się Bóg”.<br />

Myślę o Opaczności rodem z Tetmajera. On tu<br />

chadzał na pewno, Wydra ma rację. Zamiast<br />

iść do schroniska, wchodzimy na pomniejszą<br />

górkę, z której widać cały nasz szlak i piękną<br />

panoramę. Wpierniczamy fistaszki, nic do siebie<br />

nie mówiąc. Spokojnie obserwuję, co dzieje<br />

się na dole, patrzę na szczyty, badam chmury i<br />

łupię orzeszki. Doznaję całkowitej harmonii ze<br />

światem, żyję w symbiozie ze wszystkim, nawet<br />

z burczeniem w brzuchu Doroty, pytającej po<br />

śniadaniu, co będzie na obiad. Jestem trochę<br />

skołowana, więc Karol pomaga mi zejść.<br />

Tak mknąc po szczycie i po hali<br />

Z ogniem tęsknicy ginie w dali…<br />

W Murowańcu Księżniczka Gangesu zasypia<br />

na przejściu. Ma swoją chustę taliba, dwie<br />

zakonnice patrzą na nią podejrzliwie. Nie zdążyłam<br />

zrobić zdjęcia. Setka czystej za 12 zł. Też<br />

coś. Siedzimy na zewnątrz, oddajemy się oglądaniu<br />

zdjęć i zadumie. Ganges chce pić. Idę z<br />

nią po wrzątek do schroniska. Kubek trzeba<br />

mieć swój, nie mamy, więc prosimy o pożyczenie.<br />

- Na ile? – pyta babsko w okienku od wydawania<br />

wrzątku.<br />

- Na chwilę.<br />

- Na jaką chwilę?<br />

- Na taaaaaaaką długą chwilę – mówię i<br />

rozcapierzam łapy na całą szerokość, zabieram<br />

porcelanowy kubeczek, biorę Gangesównę pod<br />

ramię i wychodzę. Kubeczka będą żałować, phi.<br />

Królewnie Gangesu.<br />

Przyszli ze Świnicy i z Zawratu. Wykończeni,<br />

ale szczęśliwi. Piję z Karolem jakobsa,<br />

karmimy się paluszkami.<br />

Wieczorem odczyt referatu o nazwach zespołów<br />

hip-hopowych. Wypijam trzy hajnekeny,<br />

trochę szampana.<br />

Budzę się wcześnie. Czytam przez moment,<br />

ale zaraz z błyskiem w oku biorę z parapetu<br />

moją blendamed łajt i po cichu smaruję chłopakom<br />

klamkę. Hy hy, jak na kolonii.<br />

Rano po śniadaniu, które nie było tak dobre<br />

jak moje i Karola, piliśmy kawę. Gadamy o<br />

tym, że nie lubimy, kiedy facet nosi koszulki bez<br />

rękawów. Obleśne! Co za ohyda! Bez rękawów!<br />

A przestań! No, paskudne! Nic mnie bardziej<br />

nie brzydzi! Ganges daje mi jakieś znaki. Na ławeczce<br />

obok siedzi letnik w koszulce bez rękawów.<br />

Tłumię śmiech, skupiając się na wzorkach

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!