PORTRET25 - 167 sposób sobie przypomnieć i opisać. Można uzależnić się od wszystkiego, to jedna z najważniejszych rzeczy, jakich się kiedykolwiek nauczyłam. Skoro tak, to wszystko można też rzucić, trzeba tylko przetrzymać rozrywający ciało i umysł głód. Skoro tak, to we wszystkim można znaleźć zapomnienie i ukojenie. To smutne – pić codziennie do nieprzytomności, udając, że rzeczywistość po alkoholu jest przyjaźniejsza i mniej bolesna. Mnie nigdy nie interesowała zmiana świadomości, sztuczne otępienie umysłu. Nie szukałam krainy szczęśliwszej. Nie potrzebowałam niczego poza sobą, żeby odnaleźć najpotworniejsze, mrożące krew w żyłach obszary. Nie potrzebowałam też niczego poza sobą, żeby od tych obszarów uciec, żeby znaleźć lekarstwo na to, co mnie dręczy mordując powoli od środka. Nigdy nie musiałam wsadzać palców głęboko w gardło i łechtać ścianki przełyku, żeby zwymiotować, ja po prostu wymiotowałam – to jedna z najważniejszych umiejętności, jakie kiedykolwiek zdobyłam. Kamienie były ciepłe, rozgrzane przez słońce, które już od ponad miesiąca świeciło nieprzerwanie nadając wszystkiemu złotawy kolor. Wygazowana cola zaklejała usta i oblepiała zęby, by w końcu osiąść na języku grubą warstwą cukru. Zdawało mi się, że ta słodycz krystalizowała się pokrywając miękkość języka białą zbroją, pękająca z cichym trzaskiem przy każdym słowie. Paliliśmy, jak zwykle wypuszczając długie strumienie dymu, znikające leniwie w drgającym od żaru upalnym powietrzu. Kacper leżał półnagi na nasypie, z głową opartą na zwiniętej koszulce. Oddychał z trudem, jak gdyby dusił się powoli przygnieciony przez ciężkie powietrze. Wydawało mi się, że każdy kolejny wdech unoszący nieznacznie pokrytą potem klatkę piersiową będzie tym ostatnim, po którym nic już nie zmąci otępiającej ciszy. Obserwowałam ciemne włoski, biegnące szerokim łukiem od klamry paska aż do szyi, które posklejane gorącymi kroplami lśniły w słońcu odcinając się wyraźnie od białej jeszcze skóry. Pamiętam uczucie obrzydzenia na myśl, że miałabym ich dotknąć. Kacper uniósł się na łokciu rozrywając zastygłą wokół siebie powłokę powietrza, poczułam delikatną, ale zarazem ostrą woń potu, która błyskawicznie wyciekła przez pęknięcia w skorupie po to tylko, by zmieszać się z zapachem papierosów i wraz z nim rozpłynąć się po chwili w powietrzu. Ogarniała mnie senność. Ze stanu błogości wyrwał mnie nagły ból w dłoni, kiedy dotknęłam brązowej od rdzy szyny biegnącej przez szare kamyki nasypu. Rozgrzany metal parzył. Wydawało mi się, że czuję drewniany zapach rodzinnego domu, mieszający się z zapachem parującej kawy. Wiedziałam, że prawdopodobnie zaraz będę musiała ukucnąć i z cichym stuknięciem postawić kubek na ziemi, pozwalając tym samym wygrać buntującemu się ciału. Chciałam, żeby szyna wbijała się coraz głębiej w moją dłoń i wierzyłam, że kiedy wreszcie odwrócę rękę, zobaczę biegnący wzdłuż linii papilarnych rdzawy ślad, który zostanie tam już na zawsze i o którym będę mogła mówić z dumą „moje znamię”. Wyobrażałam sobie, jak rdza przenika przez skórę, a potem przez włókna mięśni, docierając w końcu do żyły i barwiąc krew na rudawy kolor. Nocami słyszałam chrzęst tej krwi przeciskającej się przez chropowate, srebrzyste jak stal tętnice. Czułam zimny smak metalu w ustach i wiedziałam, że rdza w moim ciele nie da mi spokoju, że już zaledwie chwile dzielą mnie od momentu, kiedy do szczypiącego chłodu dołączy smak gorzki i szorstki, a potem obudzę się pewnego dnia ze skórą naznaczoną brązowymi, wyżartymi plamami. Tymczasem dłoń była gładka, trochę jedynie zaróżowiona i ciepła, przypominająca bardziej skórę rozgrzanego snem dziecka niż powłokę mającą skrywać samounicestwiające się ciało. Przekręciłam się na bok, jak gdyby wierząc, że zmiana perspektywy zmieni mój świat, ale poczułam jedynie ostrość kamyków na ramieniu i upał spływający mi na plecy. Ogarnął mnie paraliżujący strach i bezsilność, miałam wrażenie, jakby niemoc zajęła całe moje ciało i umysł, zostawiając mnie, niezdolną się poruszyć, na łaskę i niełaskę losu. To uczucie klęski towarzyszyło mi, odkąd pamiętam. Myślę, że przegrałam wszystkie możliwe bitwy, że byłam przeznaczona do upadku i że ten upadek tkwił we mnie mocniej i pewniej niż jakakolwiek inna siła, determinował moje ruchy i myśli. Ewa Berent – rocznik ‘85, urodziła się i mieszka w Warszawie. Studiowała kulturoznawstwo na Uniwersytecie Warszawskim, obecnie studiuje politologię w Collegium Civitas. Powieść „Rdza”, której fragmenty prezentujemy, ukaże się w pierwszym kwartale 2008 roku w „Portrecie”. Debiut.
168 - PORTRET25 Dawid Majer SYNKOPA Światło dnia odsłania wnętrze jej pokoju – nad stołem obraz Matki Boskiej, cały utrzymany w niebiesko-zielonych odcieniach, podobnie kafelki w łazience, gdzie pachnie pleśnią i lawendą. Przypominam sobie, że mam jechać do centrum. Nie mam biletu, nie wziąłem numeru telefonu od niej. Moje niegramatyczne serce widzi, jak deszcz pogodnie godzi się z gruntem. Przy samochodach i na przystankach poruszenie. Naturalna kolej rzeczy. Nawrócić się nawet na siebie nie sposób bez papierosa. Nigdy właściwie nie myślę wychodzić. Wychodzę. 2002-2005
- Page 1 and 2:
86 - PORTRET25 Agata Zawiszewska Po
- Page 3 and 4:
88 - PORTRET25 Anna Brzezińska Kob
- Page 5 and 6:
90 - PORTRET25 we nie ucierpią z p
- Page 7 and 8:
92 - PORTRET25 Nori Laetius żyła
- Page 9 and 10:
94 - PORTRET25 znacznie lepszej rze
- Page 11 and 12:
96 - PORTRET25 W niektórych wiersz
- Page 13 and 14:
98 - PORTRET25 Celem autora na szcz
- Page 15 and 16:
100 - PORTRET25 Młodzieniec miał
- Page 17 and 18:
102 - PORTRET25 fałszu opowiada o
- Page 19 and 20:
104 - PORTRET25 wielu bolesnych do
- Page 21 and 22:
106 - PORTRET25 Joanna Szydłowska
- Page 23 and 24:
108 - PORTRET25 Bernadetta Darska L
- Page 25 and 26:
110 - PORTRET25 Dzięki biżuterii
- Page 27 and 28:
112 - PORTRET25 cem, z jarzębin, z
- Page 29 and 30:
114 - PORTRET25 *** Drzwi otworzył
- Page 31 and 32: 116 - PORTRET25 — Przypatrz się
- Page 33 and 34: 118 - PORTRET25 nimfy jednak, lecz
- Page 35 and 36: 120 - PORTRET25 antypiosenka o koń
- Page 37 and 38: 122 - PORTRET25 cież facet w każd
- Page 39 and 40: 124 - PORTRET25 - Nie dało się in
- Page 41 and 42: 126 - PORTRET25 dwieście brutto ob
- Page 43 and 44: 128 - PORTRET25 nione pragnienie: p
- Page 45 and 46: 130 - PORTRET25 wałeś tym guccim,
- Page 47 and 48: 132 - PORTRET25 Dagna Kądziela her
- Page 49 and 50: 134 - PORTRET25 powiedzieć, że je
- Page 51 and 52: 136 - PORTRET25 Gady cholerne Jeste
- Page 53 and 54: 138 - PORTRET25 kiedyś przypadkowo
- Page 55 and 56: 140 - PORTRET25 perspektywy waloryz
- Page 57 and 58: 142 - PORTRET25 rator rysuje ją id
- Page 59 and 60: 144 - PORTRET25 przez dziecko i dla
- Page 61 and 62: 146 - PORTRET25 informacyjnych, co
- Page 63 and 64: 148 - PORTRET25 Hanna Jaxa-Rożen D
- Page 65 and 66: 150 - PORTRET25 oblężonego miasta
- Page 67 and 68: 152 - PORTRET25 Wszystko co mam, od
- Page 69 and 70: 154 - PORTRET25 że późniejsze wi
- Page 71 and 72: 156 - PORTRET25 Marta Więckiewicz
- Page 73 and 74: 158 - PORTRET25 gają bowiem zatarc
- Page 75 and 76: 160 - PORTRET25 były dla mnie drzw
- Page 77 and 78: 162 - PORTRET25 * * * 1. Obrastasz
- Page 79 and 80: 164 - PORTRET25 bie i delikatniejsz
- Page 81: 166 - PORTRET25 ziemią. Siedzieli
- Page 85 and 86: 170 - PORTRET25 Marta Chyła Wywcza
- Page 87 and 88: 172 - PORTRET25 być maczane, czym
- Page 89 and 90: 174 - PORTRET25 Wniebowstąpienie.
- Page 91 and 92: 176 - PORTRET25 na ceracie i moim p
- Page 93 and 94: 178 - PORTRET25 Milena Maćkowiak P
- Page 95 and 96: 180 - PORTRET25 matrioszka galaktyk
- Page 97 and 98: 182 - PORTRET25 jarzony z kulturami
- Page 99 and 100: 184 - PORTRET25 Sławomir Iwasiów
- Page 101 and 102: 186 - PORTRET25 Urszula Bielas Kurs
- Page 103 and 104: 188 - PORTRET25 Rafał Derda Troch
- Page 105 and 106: 190 - PORTRET25 Aleksandra Rudzka P
- Page 107 and 108: 192 - PORTRET25 Sebastian Żurowski
- Page 109 and 110: 194 - PORTRET25 Wiktoria Klera Paj
- Page 111 and 112: 196 - PORTRET25 Marta Konarzewska S
- Page 113 and 114: 198 - PORTRET25 skąd - jakby w ję
- Page 115 and 116: 200 - PORTRET25 emeryturę, zajmie
- Page 117 and 118: 202 - PORTRET25 zwolona, ale tylko
- Page 119 and 120: 204 - PORTRET25 W trakcie prowadzon
- Page 121 and 122: 206 - PORTRET25 Marek Jędrasik Zni
- Page 123 and 124: 208 - PORTRET25 Oczywiście, że tr
- Page 125 and 126: 210 - PORTRET25 wszystkiego, co wyr
- Page 127 and 128: 212 - PORTRET25 Szczuzi Kończy si
- Page 129 and 130: 214 - PORTRET25 słońce pije dziś
- Page 131 and 132: 216 - PORTRET25 kulturowe, umysłow
- Page 133 and 134:
218 - PORTRET25 suje wewnętrzną c
- Page 135 and 136:
220 - PORTRET25 james dean pozuje d
- Page 137 and 138:
222 - PORTRET25 słanie!? Przy okaz
- Page 139 and 140:
224 - PORTRET25 niemożność wypow
- Page 141 and 142:
226 - PORTRET25 miejskiego życia.
- Page 143 and 144:
228 - PORTRET25 W „Paralaksie w w
- Page 145 and 146:
230 - PORTRET25 Miłosz Babecki Tra
- Page 147 and 148:
232 - PORTRET25 nich scen. To swois
- Page 149 and 150:
234 - PORTRET25 Ja unikałbym okre
- Page 151 and 152:
236 - PORTRET25 który jest już po
- Page 153 and 154:
238 - PORTRET25 „W.B.” to fakty
- Page 155 and 156:
240 - PORTRET25 W jednym z artykuł
- Page 157 and 158:
242 - PORTRET25 uniwersalne znaczen
- Page 159 and 160:
244 - PORTRET25 retoryczno-formalny
- Page 161 and 162:
Publikacje Wydawnictwa „Portret
- Page 163:
www portret org pl