You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
144 - PORTRET25<br />
przez dziecko i dla dziecka (ot, na przykład taki<br />
dystych: „Syczy żmija do robaka / Mówi robak:<br />
«Toś ty taka!»”).<br />
Jeśli jest to kaprys losu, to losem jest tutaj<br />
język – twór nieprzewidziany, zastany i zarazem<br />
nieprzewidywalny, zmienny. Co było pierwsze<br />
– tytuł książki prozatorskiej „Sęk, pies, brew”,<br />
czy może najpierw autor napisał pięć opowiadań,<br />
a potem dał francuski tytuł „Pięć krótkich<br />
utworów”, czyli właśnie Cinq pičces breves? Na<br />
to pytanie nie znajdziemy odpowiedzi, niemniej<br />
znaczącym jest, iż w posłowiu do swego tomu<br />
Wiedemann pisze: „Reszty dokonał przypadek<br />
i mój brak wyobraźni”.<br />
5.<br />
Wiedemannowski kaprys ma jeszcze jedno<br />
znaczenie. W terminologii muzycznej jest to<br />
„utwór instrumentalny polifoniczny, oparty na<br />
technice imitacyjnej, mający swobodną budowę<br />
i pogodny charakter”. Definicja ta obowiązuje<br />
do XVII wieku, później w wieku XIX zaczyna<br />
kojarzyć się z wirtuozerią i maestrią.<br />
O pogodzie ducha już wspominałem. Lecz<br />
być może to właśnie te trzy czynniki fundujące<br />
kaprys muzyczny (1. polifonia, 2. imitacja<br />
i 3. swoboda) stanowią summę działań artystycznych<br />
pisarza. Tom poetycki „Rozrusznik”<br />
kończy lista „sampli”. Tworzą ją teksty kultury<br />
– podstawy i źródła – poszczególnych utworów,<br />
które jednak nie powstały na zasadzie prostego<br />
kopiowania, lecz wsłuchania się w owe źródła,<br />
cięcia, przetwarzania i komponowania na nowo.<br />
Oto kaprys współczesny – kaprys, w którym<br />
polifonia zbudowana jest z tak wielu głosów, iż<br />
zlewają się w jeden, nie zaś imitacja, to naczelna<br />
dyrektywa kompozycyjną, bowiem w świecie, w<br />
którym kultura ma status podejrzanej, nie można<br />
kopiować wprost, lecz na zasadzie swobodnego<br />
przetworzenia imitacyjnego.<br />
Taki aspekt muzyczny pełni u Wiedemenna<br />
jeszcze jedną funkcję: daje rytm. Przypomnę<br />
tylko, że dla Greków rhytmos stanowił<br />
podstawę życia. I jeśli jest coś, co scala i ożywia<br />
tę hybrydyczną twórczość, to właśnie literackie<br />
tętno dyktowane przez język sensu largo. W<br />
„Bajkach zwierzęcych” będzie to rym, w książce<br />
„Długo w noc – Sonata” – rytm splotu języków<br />
muzyki, obrazu i słowa (akcent odsyłający nas<br />
do źródeł poezji), w „Scenach łóżkowych” – język<br />
wideoklipu, gdzie każdy ze snów, jakkolwiek<br />
stanowi płynną całość, rozrywa się przez<br />
nieprzewidziane cięcia narracyjnych asocjacji, w<br />
„Pensum” wreszcie, do którego cała ta opowieść<br />
zmierza, a w którym można znaleźć (w tekście<br />
o takim samym tytule) słowa o „poczuciu bezpieczeństwa,<br />
jakie daje wyraźny rytm” – naprzemienność<br />
wierszy i, co prawda nielicznych, lecz<br />
dobrze sprawdzających się w roli kontrapunktu,<br />
ilustracji.<br />
6.<br />
Jakie jest „Pensum”? Tym razem kaprys autora<br />
polega na tym, że... kaprysi jakby mniej, o stopień<br />
słabiej, że ponad własne nieprzewidywalne humory<br />
przedkłada coś, na czym mu zależy, albo też po prostu<br />
kaprysi inaczej. Incipit wiersza o tytule „Wiersz<br />
Vivienne” brzmi następująco: „Vivienne pisze w<br />
tym wierszu, że nie lubi”. Cała pierwsza strofa, zaczynając<br />
od słów „nie lubi”, jest w istocie tłumaczeniem<br />
wiersza pod tytułem „The Vegan Bar and Gaming<br />
Lounge” autorstwa nowozelandzkiej poetki<br />
Vivienne Plumb. Tłumaczeniem trzymającym się<br />
na tyle blisko tekstu, że właściwsze być może byłoby<br />
stwierdzenie, iż strofa jest przekładem utworu<br />
na język polski, z gramatyczną zamianą pierwszej<br />
osoby na trzecią. Owa więź z oryginałem rozszczelnia<br />
się jednak pod koniec fragmentu, choćby wtedy,<br />
gdy na wzmiankę o trupach pojawia się wtrącenie<br />
„o rany!”. W części drugiej anglojęzyczny utwór nie<br />
panuje już samodzielnie, lecz przeplata się w nim<br />
tekst „inny”. Tam, gdzie były pierwotnie słowa o<br />
raczej „nieznacznej hojności” w nalewaniu drinków,<br />
narrator snuje dygresję na temat włosa, który<br />
pojawił się parę wersów wcześniej. Gdy Plumb w<br />
kodzie swego wiersza pisze: „In the hotel I woke in<br />
the / obsequious dark, not knowing / where I am,<br />
where I was, / not knowing”, u Wiedemanna jest:<br />
„Vivienne wyrusza z powrotem, jest już w hotelu,<br />
ciemności / są obsequious, tego słowa też nie znam,<br />
ale brzmi / dobrze, ponownie wprowadza element<br />
grozy, bo Vivienne / czuje się zagubiona, «nie wie,<br />
gdzie jest» i «nie wie, gdzie była»”. Pod tekstem<br />
„The Vegan Bar and Gaming Lounge” świeci już<br />
tylko biel kartki, lecz „Wiersz Vivienne” roztacza<br />
jeszcze trzecią strofę:<br />
„Tłumaczyłbym ten wiersz dalej,<br />
ale mi się skończył.<br />
Mimo że leci Prokofiew, słyszę teraz<br />
Elę Mielczarek z jej »Hotelem Grand«,<br />
ciiisza<br />
wśród hotelowych ścian, mieszkam<br />
tutaj w hotelu<br />
i widok mam na Binks. Cześć, Binks, jak się<br />
masz? Binks<br />
w odpowiedzi się włącza, wyrzuca ciepłe fale<br />
sztucznego wiatru z kuchni,<br />
czuję wyraźnie obierki, jak na wsi,<br />
kiedy babcia siekała żarcie dla świń.<br />
Miałem zamiar dodać,<br />
że wszystko mi jedno, gdzie jestem,<br />
ale wiersz Vivienne<br />
wpędził mnie w melancholię,<br />
mogłem go dzisiaj nie czytać”.