02.10.2014 Views

3 - Portret

3 - Portret

3 - Portret

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

118 - PORTRET25<br />

nimfy jednak, lecz starca wspartego o postument<br />

słonecznego zegara. Poszarzałe oczodoły<br />

rzeźby utkwione były w moim oknie i zrozumiałem,<br />

że tylko jeden mężczyzna w masce<br />

i umorusany sadzami, jeden z dwóch może<br />

opuścić ten pokój. Czas — alchemik oparty o<br />

pień zegara — nie pozwala bowiem bezkarnie<br />

brnąć w swoje dziedziny, ani bezkarnie obcować<br />

z córą swą, historią. Ktokolwiek zakosztuje jej<br />

gorzkiego łona, płaci solą, węglem ciała, eterem<br />

oddechu. Ktokolwiek rzuca wyzwania córce<br />

jego starszej, pamięci, opłaca to utratą mowy i<br />

piastrami na powiekach. Jeżeli więc jeden z nas<br />

ma stąd wyjść, ceną jest sztuka za sztukę.<br />

***<br />

Gdy zdarłem maskę gazową, która upodabniała<br />

go do czerwia, ujrzałem oblicze oszpecone<br />

siwą brodą i poorane zmarszczkami. Oczy zarosły<br />

solą łez i nie wątpię, że widział niewiele,<br />

tyle może, co i ja. Staliśmy tak naprzeciw siebie<br />

w niezdecydowaniu, podobni czy jednacy w<br />

czerni kominiarskich kombinezonów, sędziwi i<br />

starzy. Odjęła nam pamięć barwy słowa, odjęła<br />

nam historia światła za oknem, ciemność ogarniała<br />

pokój, niemota puchła w ustach gipsem.<br />

***<br />

Zaświadcza kominiarz Antoni, że jeden z<br />

nas powrócił znad Sztralla, szlakiem podziemnych<br />

ptaków i kwaśnych sadz. Nikt jednak nie<br />

wie, kim jest ów dziad na wpół ślepy i tylko niewyraźne<br />

wydający pomruki. Nikt nie wie, czy to<br />

ja jestem, czy ten drugi, i który z nas pozostał<br />

w domu naznaczonym sepią, wbijając wzrok w<br />

zamknięte drzwi pokoju, gdzie trwa rozmowa<br />

ukochanych głosów. Jeden z nas siedzi skrępowany<br />

brodą, cierpiąc tęsknotę i lęk równoczesny.<br />

Drugi, rozcięty pamięcią, spaceruje Jaśkówką i<br />

zarazem patrzy na starca, na drzwi malowane<br />

białą olejną i na piec, i fryz jego, gdzie postaci<br />

tuzin pląsa lekkimi stopy rozsnuwając pasma<br />

babiego lata, czerwieniąc zimowe jabłka, rdzą<br />

smagając rżyska. Śród mgieł jesiennych, po liliowych<br />

wrzosach, ku pierwszym lodem ściętym<br />

taflom jezior, krokiem tanecznym, wrony w<br />

aureoli niosąc, podąża orszak Dionizosa — ku<br />

nocy, ku majakom, ku snom, ku pamięci trawionej<br />

w genach, których nikt nie dziedziczy.<br />

***<br />

Szczęsne narody znają „ł” zębowe. Nieszczęsne,<br />

które w jego miejsce — nowe.<br />

Maciej Dajnowski – urodził się w<br />

1972 w Gdańsku. Autor dwóch zbiorów<br />

opowiadań: „Opowieści garmażeryjne”<br />

(Kraków 1999) i „Promieniowanie reliktowe”<br />

(Kraków 2004).

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!