30.01.2013 Views

pobierz - Nestor - Czasopismo artystyczne

pobierz - Nestor - Czasopismo artystyczne

pobierz - Nestor - Czasopismo artystyczne

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Historia Co komu pisane, to go nie ominie<br />

dowództwo AK zorganizowało obronę przeciwukraińską,<br />

wyznaczając jej granicę na szosie Bełżec-Lubaczów,<br />

przy czym ludność polska została<br />

przeniesiona na stronę drogi kontrolowaną przez<br />

polskie podziemie, zaś Ukraińcy zostali wypędzeni<br />

na drugą stronę. W wyniku majowych walk<br />

w rejonie Nabróża, powstał stukilometrowy front<br />

z okopami i ziemią niczyją obsadzony po jednej<br />

stronie przez oddziały AK i BCh, zaś pod drugiej<br />

stronie przez UPA i UNS. Po stronie ukraińskiej<br />

powołany został Chełmski Front UPA oraz Rada<br />

Chełmska, mająca reprezentować Ukraińców Lubelszczyzny.<br />

Po nieudanej polskiej kontrofensywie<br />

z 2 czerwca 1944 roku, podczas której lotnictwo<br />

niemieckie zbombardowało umocnienia polskiej<br />

partyzantki, front ustabilizował się na linii Uhnów-Żerniki-Steniatyn-Nabróż,<br />

wzdłuż Huczwy,<br />

do Koniuch, a potem przez wieś Bereść aż po<br />

Grabowiec, 17 i praktycznie w takim stanie dotrwał<br />

do lipca 1944 roku, kiedy to na Lubelszczyznę<br />

wkroczyły oddziały 1. Frontu Ukraińskiego Armii<br />

Czerwonej. 18<br />

W wyniku tych walk powiaty Tomaszów Lubelski<br />

i Hrubieszów zostały praktycznie wyludnione.<br />

Jednak w przeciwieństwie do tego, co działo<br />

się na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, gdzie<br />

żywioł polski był w mniejszości, a podziemie było<br />

za słabe, żeby zorganizować zdecydowany opór,<br />

na Lubelszczyźnie Armia Krajowa była silna, zdolna<br />

do przeprowadzenia spektakularnych akcji.<br />

W wyniku tego, po lewej stronie Bugu nie udało<br />

się wprowadzić w życie zbrodniczego planu<br />

eksterminacji Polaków, a każda akcja ukraińska,<br />

niezależnie pod jakimi barwami przeprowadzona<br />

(czy to pod egidą niemiecką, czy jako UPA),<br />

powodowała zdecydowaną reakcję ze strony polskiej.<br />

17. Tamże, s. 297.<br />

18. Tamże, s. 297.<br />

Marcin Podgórski<br />

Henryk Wasiluk<br />

Co komu pisane,<br />

to go nie ominie<br />

Powiedzenia i przysłowia są ponoć mądrością<br />

narodów, a to wspomnienie wydaje się być niezbitym<br />

potwierdzeniem tej teorii.<br />

Zima 1942 roku powoli miała się ku końcowi.<br />

Był schyłek lutego lub początek marca. Zima i w tym<br />

roku, jak to zwykle wówczas, była długa, siarczysta<br />

i śnieżna. W taki to, mroźny choć słoneczny dzień<br />

wybrałem się pieszo do pobliskiego miasteczka - Żółkiewki,<br />

do krawca, do tzw. „przymiarki” szytej właśnie<br />

kurtki, z zakupionego ongiś w Lublinie przy ul. Świętoduskiej<br />

wełnianego, używanego koca. Droga biegła<br />

po dość pokaźnym nasypie śnieżnym, uformowanym<br />

przez wiejące wiatry, padające śniegi i rolników jeżdżących,<br />

niezawodnymi w tych warunkach, saniami.<br />

Takie nasypy miewały czasami wysokość jednego<br />

metra i więcej i przy odrobinie wyobraźni przypominały<br />

swego rodzaju nasypy kolejowe. Marsz po takiej<br />

drodze, ze względu na głębokie koleiny, był dość<br />

uciążliwy. Ale cóż to było dla młodego, 17-letniego<br />

młodzieńca!<br />

Gdzieś na kilometr, może półtora, od miasteczka,<br />

dopędził mnie zaprzęg konny. W saniach<br />

zauważyłem trzech uzbrojonych Ukraińców zwerbowanych<br />

obietnicami Hitlera o utworzeniu wolnej<br />

Ukrainy. W środku pojazdu, tak trochę dziwnie skulony,<br />

siedział jakiś cywil. Furman, którym okupanci<br />

wysługiwali się w terenie, powoził zaprzęgiem. Po<br />

rozpoznaniu nadjeżdżających, moja gorliwość ustępowania<br />

z drogi błyskawicznie wzrosła, jako że naszym<br />

sąsiadom z Ukrainy, występującym „gościnnie”<br />

w okupowanej Polsce, lepiej było nie wchodzić w paradę.<br />

Przejechali, a ja niespiesznie ruszyłem za nimi.<br />

Gdy wyprzedzili mnie o dobre 500-600 metrów, ponownie<br />

się nimi zainteresowałem i w tym momencie<br />

ujrzałem co następuje:<br />

Zaprzęg stał. Przy nim dwóch Ukraińców.<br />

Po prawej stronie od drogi, w odległości około 50,<br />

może 80 metrów, na polu siedział w „kucki” cywilny<br />

pasażer pojazdu. No cóż - pomyślałem - potrzeba<br />

fizjologiczna, i szedłem dalej. Po chwili scena się radykalnie<br />

zmieniła. Oto cywil biegnie z rozwianymi połami<br />

płaszcza w pole. Ukraińcy coś krzyczą, padają<br />

strzały, a zbieg dalej ucieka w siną dal (dosłownie tak

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!