28.09.2015 Views

WEATHER STATIONS

1YKnvvf

1YKnvvf

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

Ciekawsze jest dla mnie to, że jako nastolatek nie potrafiłem użyć języka do<br />

wyrażenia swojej miłości do rzeki Yarry. A teraz, gdy to już potrafię, słowa nadal mnie<br />

zawodzą. Może to i dobrze? Mój (nieco dojrzalszy) intelekt i kreatywność nie są w<br />

stanie wyrazić tej miłości — uczuć, jakie wzbudzała we mnie ta rzeka, gdy nią żyłem,<br />

chodziłem, pływałem i marzyłem o niej jako młody chłopak.<br />

Wczoraj poszedłem na spacer wzdłuż Yarry ze swoją szesnastoletnią córką, Niną. Po<br />

drodze wstąpiliśmy na herbatę do mojej matki. Ma dobrze po siedemdziesiątce i całe<br />

swoje życie mieszkała zaledwie parę kilometrów od centrum miasta. Sporą część mojego<br />

dzieciństwa spędziliśmy przeprowadzając się z miejsca na miejsce, uciekając przed<br />

komornikami, policją i rządowymi buldożerami, ale nigdy nie przenieśliśmy się nigdzie<br />

daleko. Żyliśmy zgodnie z zasadą, której moja matka nauczyła się od swojej matki: „Jeśli<br />

wieczorem w łóżku nie słyszysz tramwajowych dzwonków, to mieszkasz za daleko.“<br />

Po wyjściu od matki ruszyliśmy wzdłuż terenów zielonych oddzielających autostradę<br />

Eastern Freeway od wąskich uliczek wiodących w stronę rzeki. Kiedyś była tu ulica<br />

domów szeregowych, pełna dzieci, kuchennych stołów i ogródków ze szczekającymi<br />

psami. Nic z tego nie zostało. W pewnym miejscu zwróciłem Ninie uwagę na to, że<br />

stoi na progu domu z mojego dzieciństwa. Rozejrzała się wtedy dookoła, jakby szukała<br />

jakiegoś ducha. Dom, w którym kiedyś mieszkałem, został zburzony, by zrobić miejsce<br />

pod nową drogę. Był na tyle blisko rzeki, że leżąc wieczorem w łóżku w swoim pokoju,<br />

czułem zapach wody i słyszałem jej szum nad wodospadem Dights Falls, zaledwie<br />

kilkaset metrów od naszej tylnej furtki.<br />

W latach, podczas których kręciłem się nad rzeką, były tu pozostałości po<br />

dziewiętnastowiecznej dzielnicy przemysłowej. Przędzalnie bawełny i fabryki ciągnęły<br />

się wzdłuż niższego biegu rzeki. Robotnicy z przędzalni mieszkali w ciasnocie w<br />

wąskich domach zbudowanych w cieniu tego kapitalistycznego przedsięwzięcia. Samo<br />

Dights Falls, wzniesione ponad „naturalnym“ wodospadem, jest dziełem rąk ludzkich.<br />

Napędzało turbinę w sterowni, która dostaraczała wodę do przędzalni. Gdy nastały moje<br />

czasy nad rzeką, jakieś 100 lat później, i przędzalnia i sterownia były już w ruinie. Tym<br />

lepiej dla nastolatków szukających miejsca dla siebie.<br />

Razem z Niną zrobiliśmy zdjęcia wodospadu i poszliśmy do sterowni. Ruina jest<br />

zapezbieczona, ale nadal wyczuwa się jej przeszłość; nieświeży smród stojącej wody na<br />

dnie, wilgotny mech porastający coraz wyżej czerwone, ceglane mury, odgłosy drapania<br />

dochodzące z ciemności poniżej, być może wywołane przez gnące się na wietrze nagie<br />

gałęzie drzew. A może przez szczury wodne, które, gdy byliśmy dziećmi, przechadzały<br />

się śmiało w błocie, pośród śmieci i chwastów. Pokazałem Ninie różne miejsca wokół<br />

wodospadu: tam, gdzie jeździliśmy na rowerach, gdzie skakaliśmy ze skałek do wody,<br />

gdzie znaleźliśmy wypalone wraki skradzionych aut. Nie wydaje mi się, by moje<br />

opowieści o czasach nastoletnich wzbudziły zazdrość Niny, ale wiem, że ona też ma w<br />

sobie pragnienie odkrycia własnych miejsc, miejsc poza kontrolą, z dala od wścibskich<br />

oczu urzędników, rodziców czy napastliwych kamer telewizji przemysłowej. Niełatwo<br />

jest znaleźć takie miejsca we współczesnym mieście. Mam nadzieję, że Nina się na nie<br />

natknie zanim będzie za późno, zanim dorośnie.<br />

Zostawiliśmy za sobą wodospad i poszliśmy wzdłuż rzeki w stronę miasta. Mijaliśmy<br />

niezliczone rynsztoki, którymi śmieci płyną z ulic do wody. Gdy byłem mały, nietrudno<br />

było zobaczyć chemikalia wrzucane prosto do wody przez fabryki położone wyżej. Do lat<br />

70. XX wieku dolny bieg Yarry był powszechnie traktowany jak dostępny dla wszystkich,<br />

przemysłowy ściek. Pływanie było niebezpieczne (o czym sam się kiedyś przekonałem,<br />

gdy po kąpieli w rzece dostałem ropnych czyraków i jakiejś dziwnej wysypki). W latach<br />

70. XX wieku melbourneńska gazeta The Age rozpoczęła kampanię „Give The Yarra<br />

A Go“ („Szansa dla Yarry“), której celem było rozpowszechnienie wiedzy o rzece oraz<br />

344 STACJE POGODY: OPISAĆ ZMIANĘ KLIMATU

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!