wani myÅlÄ prof. Tadeusza SÅawka (UÅ), podejmujemy na Åam
wani myÅlÄ prof. Tadeusza SÅawka (UÅ), podejmujemy na Åam
wani myÅlÄ prof. Tadeusza SÅawka (UÅ), podejmujemy na Åam
- No tags were found...
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
dla Pa<strong>na</strong>. Przez kilka lat ciągnie się za Panem opinia,że:„syn andersiaka, pochodzący z reakcyjnej rodzinywojskowej, dopuścił się przestępstwa paląc portretyStali<strong>na</strong> – nie jest godzien studio<strong>wani</strong>a w Polsce Ludowej”.Czy nigdy nie miał Pan chwili zwątpienia?T.B.: To, że się nie załamywałem, było chyba po częściefektem ciężkich przeżyć z czasów okupacji., co mnieuodporniło <strong>na</strong> trudne sytuacje. To jak ostre przeziębienie,które uodporniło mnie do tego stopnia, że praktycznie dodziś <strong>na</strong> nic nie choruję.Ale zaraz po wojnie, gdy zacząłem pracować w porcie,były i takie momenty, podczas których zdarzało misię <strong>na</strong>wet płakać. Ale wszystko skończyło się dobrze i to<strong>na</strong>wet wcześniej, niż przypuszczałem.P.O.: Pochodzi Pan z inteligenckiej rodziny,w której pielęgnowano pasję historyczną. Pomimopomyślnie zdanej matury nie miał Pan szans <strong>na</strong> studia.I tak jak już Pan wspomniał, przez trzy lata ciężkopracował Pan w porcie oraz podstargardzkim pegeerze,zamiast realizować swe młodzieńcze marzenia.T.B.: Na szczęście, nie myślałem stale o poważnychrzeczach, o życiu. Młodość ma swoje prawa. Gdy miałem19-20 lat, przyzwyczaiłem się do ciężkiej, fizycznej pracy,i pomimo otaczającego <strong>na</strong>s „prymitywizmu” korzystałemz życia, <strong>na</strong> ile było to możliwe. Pamiętam, kiedy wyjeżdżałemz pegeeru, siedziałem już w pociągu do Lublińca – topłakałem z żalu za opuszczanym miejscem, które powinnomi się kojarzyć tylko z trudem i znojem. To są przywilejemłodości.P.O.: Poszedł Pan <strong>na</strong> studia w wieku 21 lat i tak tenfakt opisuje Pan z dzisiejszej perspektywy: „(..) mójstart nie był zbyt fortunny, nie rokował <strong>na</strong>dziei <strong>na</strong>przyszłość (…) straciłem wiele, ale zyskałem o wielewięcej (…) <strong>na</strong>uczyłem się samodzielności (…) stałemsię optymistą (…), tłumaczyłem to tak: skoro upadłosię tak nisko, że niżej już nie moż<strong>na</strong> i odbiło się odd<strong>na</strong>, wyszło się z tego o własnych siłach bez szwanku,to może być tylko lepiej”. Czytając Pańskie wspomnieniazasta<strong>na</strong>wiam się, dlaczego obecnie żyjemypod tak dużą presją czasu, w ciągłym pośpiechu. Czytaka egzystencja nie pozbawia <strong>na</strong>s pewnej refleksji<strong>na</strong>d tym, co ważne? Gdzie zagubiliśmy tę „cnotęcierpliwości”?T.B.: Zgadzam się, coś w tym jest. Ale uważam, że to,co Pani <strong>na</strong>zwała „cnotą cierpliwości” w dużym stopniu zależyod cech charakteru, a nie od okoliczności. Pod tymwzględem wrodziłem się w matkę. O<strong>na</strong> zawsze była konsekwent<strong>na</strong>,praktycznie osiągnęła wszystko to, co chciała.Pamiętam, jak w połowie lat 70. budowaliśmy domek, toprzyz<strong>na</strong>ła się, że marzyła o nim jeszcze w czasie wojnyi dopięła swego. I ze mną jest podobnie, praktycznie zrealizowałemwszystko to, czego chciałem.P.O.: W takim razie, czy marzenia moż<strong>na</strong> traktowaćjako cel z datą realizacji?T.B.: Z datą chyba jed<strong>na</strong>k nie. Ale trzeba pamiętać,że jak jest okazja – to nie moż<strong>na</strong> jej odpuszczać. Gdy zacząłempracować <strong>na</strong>d Encyklopedią Szczeci<strong>na</strong>, wszyscy sięśmiali i mówili, że nie zdaję sobie sprawy z wagi przedsięwzięcia.A przecież nie miałem ani złotówki <strong>na</strong> to, aby jąwydać. Mimo to z<strong>na</strong>leźli się autorzy, którzy zaczęli pisaćjako woluntariusze. Encyklopedia… powstawała 18 lat,i się udało (dwa tomy i dwa suplementy, trzeci gotowy,razem ok. 2500 stron formatu A4).P.O.: Podsumujmy: rok 1938 – samochód <strong>na</strong> pedały;1942 – pierwsze pasje – zbieranie z<strong>na</strong>czków;1943 – dziesięciolatek świadkiem porodu; 1945 –harcerstwo; 1948 – pierwsza podróż do Szczeci<strong>na</strong>;1949 – spalenie portretów Stali<strong>na</strong>; 1957 – pierwszedżinsy. Z czego składa się ludzkie życie?T.B.: Jak to z czego – z samych przygód!!! Nie żałujęniczego.P.O.: Szczecin – pierwotnie miasto zsyłki. Ostatecznie– przystanek <strong>na</strong> całe życie. Nie żałuje Panosiedlenia się w tym właśnie miejscu?T.B.: Absolutnie nie. Mogłem mieszkać w Warszawie,Katowicach, Opolu – wybrałem Szczecin.P.O.: Czy to z<strong>na</strong>czy, że w 1958 roku, kiedy Panostatecznie osiadł w Szczecinie, moż<strong>na</strong> było sięw nim „zakochać”?T.B.: Rzeczywiście, Szczecin musiał w sobie mieć „tocoś”. Mógłbym znie<strong>na</strong>widzić to miasto, z powodu ciężkiejpracy w porcie – a jed<strong>na</strong>k tak się nie stało. Pochodzęprzecież ze Śląska, regionu bez morza. Jako dziecko chodziłemw mary<strong>na</strong>rskim mundurku. Tak więc być możezauroczył mnie w jakimś stopniu port, stocznia, statki?Przecież same miasto w tamtych latach nie robiło <strong>na</strong> mniewiększego wrażenia. Okolice dworca, stare miasto – towszystko leżało w gruzach. Zaś krajobraz urbanistycznybył podobny do z<strong>na</strong>nych mi miast Śląska, Wrocławia czyPoz<strong>na</strong>nia.P.O.: Szczecin utracił w ostatnich latach swojąmarynistyczną tożsamość. Czy jed<strong>na</strong>k miłość wciążtrwa?T.B.: Oczywiście. I bardzo krytycznie oceniam to, cosię w ostatnim czasie stało ze stocznią. To jest tragediatego miasta.P.O.: Czy uda się stworzyć nowątożsamość Szczeci<strong>na</strong>?T.B.: Zawsze moż<strong>na</strong> próbować. Ale toproces, który trwa wieki i nie będzie takiłatwy. Szczecin od zawsze miał dostępdo morza, czerpał z jego dobrodziejstwi jego wielowiekowy rozwój <strong>na</strong> nim sięopierał. Mimo że władze lokalne co rokuopracowują koncepcje rozwoju miasta –to wciąż nie ma kompleksowej, długofalowejstrategii.P.O.: Czy historia dała Szczecinowiszansę? Jaki okres historii ma Pan <strong>na</strong>myśli?T.B.: Szczecin otrzymał ogromną szansę. Wiele osóbprzemilcza fakt, iż <strong>na</strong>sze miasto w czasach Polski Ludowejzrobiło ogromną karierę gospodarczą. Moż<strong>na</strong> ją przyrów<strong>na</strong>ćdo kariery miasta z przełomu XIX i XX wieku. Całedorzecze Odry z<strong>na</strong>jdywało się wówczas w państwie pru-PREZENTACJESzczecin –przystanek<strong>na</strong> całe życie.Część 1.Wspomnieniaz lat 1933-1958– TadeuszBiałecki, KsiążnicaPomorska,Szczecin, 2009Książkę moż<strong>na</strong><strong>na</strong>być w DzialeInformacjiKsiążnicyPomorskiej.89