19.03.2020 Views

POST SCRIPTUM - 1 2020

POST SCRIPTUM - Niezależne pismo artystyczno-literackie tworzone przez polsko-brytyjski zespół entuzjastów, artystów i dziennikarzy. Zapraszamy do lektury. W numerze m.in: Wokół twórczości Olgi Tokarczuk – Robert Knapik, wywiad z Katarzyną Jamróz, “Ekologia, czy ekologizm” – felieton Jarka Prusińskiego, “Co nowego u Andrzeja Pągowskiego”? – Joanna Nordyńska, Malarstwo Sebastiana Monia, Monika Cichoszewska – fotografia, Józef Baran - poezja, Polscy Poeci w Indiach – relacja Renaty Cygan, wywiad z bursztynnikiem Piotrem Sobaczyńskim.

POST SCRIPTUM - Niezależne pismo artystyczno-literackie tworzone przez polsko-brytyjski zespół entuzjastów, artystów i dziennikarzy. Zapraszamy do lektury.

W numerze m.in:
Wokół twórczości Olgi Tokarczuk – Robert Knapik, wywiad z Katarzyną Jamróz, “Ekologia, czy ekologizm” – felieton Jarka Prusińskiego, “Co nowego u Andrzeja Pągowskiego”? – Joanna Nordyńska, Malarstwo Sebastiana Monia, Monika Cichoszewska – fotografia, Józef Baran - poezja, Polscy Poeci w Indiach – relacja Renaty Cygan, wywiad z bursztynnikiem Piotrem Sobaczyńskim.

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Niedorzeczny pomysł! Ale potem sobie<br />

uświadomiłem, że Margaret też<br />

tam będzie.<br />

Tańczę z Pijaną Dziwką, a ona uśmiecha<br />

się promiennie. Jest jedyną dziewczyną,<br />

jaką znam, która tak się potrafi<br />

uśmiechać. Śmieją się nawet jej oczy.<br />

Bije od niej jakiś blask. Zauważam, że<br />

Suzy ma całkiem ładne piersi i śliczne<br />

nogi. Teraz to widzę. Zwykle dziewczyna<br />

chodzi w jeansach i długich<br />

bluzach, co dość dobrze ukrywa jej<br />

doskonałą figurę. Kiedy tak się nad<br />

tym zastanawiam, to myślę, że ma ładniejsze<br />

nogi od Margaret. Nie mówiąc<br />

o pupie. Jeszcze pamiętam te krągłości,<br />

gdy ją wtedy otrzepywałem z piasku.<br />

Tańczymy. Nawet się nie potknęła<br />

ani razu. Na wszelki wypadek trzymam<br />

ją mocno w tali. Czuję jej perfumy<br />

i zapach lekko spoconej skóry, wyczuwam<br />

zapach świeżo umytych włosów.<br />

Suzy ma piękne, długie i gęste włosy.<br />

Patrzy mi w oczy i wtedy dostaję<br />

pierwszy cios w żołądek. Nieprawdziwy.<br />

Tak się tylko mówi.<br />

Do kolejnego tańca zapraszam Margaret.<br />

Stoję przed nią, zginając się w pół,<br />

jakby naprawdę bolał mnie brzuch,<br />

żeby przekrzyczeć muzykę. Możliwe<br />

nawet, że mnie boli. Ze strachu.<br />

– Dziękuję, ale nie. Muszę chwilę odpocząć<br />

– mówi dziewczyna.<br />

Potem zerka na swoje koleżanki, które<br />

wybuchają śmiechem, jakbym powiedział<br />

coś śmiesznego. Nie tańczę najlepiej,<br />

to pewnie dlatego. Odchodzę<br />

do swojego stolika, przy którym siedzi<br />

wciąż rozpromieniona Suzy.<br />

Siadam obok niej zrezygnowany.<br />

Widzę, jak do Margaret podchodzi<br />

jakiś gość i ona rusza z nim na parkiet<br />

bez chwili namysłu. Szybko odpoczęła.<br />

Nie minęła minuta. Znam tego człowieka.<br />

Kierownik w dziale jakości. Kilka<br />

razy nas wzywał, bo coś mu się nie podobało.<br />

Jakąś rysę zobaczył albo coś.<br />

Straszna menda, ale na takim stanowisku<br />

bycie mendą, to chyba zaleta.<br />

Menda tańczy z moją Margaret, a Pijana<br />

Dziwka włożyła swoją dłoń w moją,<br />

jakbyśmy byli parą. Dobrze, że pod<br />

stolikiem, to nikt nie widzi.<br />

– Nie dawaj dziwce alkoholu,<br />

bo będzie cyckami wycierać posadzkę.<br />

Obok naszego stolika przechodzi kilku<br />

młokosów z Montowni. Śmieją się.<br />

Widzę, jak twarz Suzy tężeje i czuję<br />

palce zaciskające się na mojej dłoni.<br />

Chcę wstać, ale ona mnie powstrzymuje.<br />

Może i dobrze, bo ich było czterech.<br />

Nie mówiąc o tym, że cała sala, to<br />

ich koledzy. Mnie nikt by nie pomógł.<br />

Siadam ponownie na krześle. Byłoby<br />

fajnie przypieprzyć gnojowi pięścią<br />

w zęby, ale równie fajnie byłoby też<br />

w zęby nie dostać. Jest mi przykro, bo<br />

uświadamiam sobie, że wcale nie jestem<br />

dużo lepszy od nich.<br />

Wychodzimy z balu. Trzymam ją mocno<br />

w talii, a ona wtula się we mnie.<br />

Jest mi dziwnie przyjemnie. Niedorzecznie,<br />

niezrozumiale przyjemnie.<br />

Mój dziadek założył tę fabrykę. Nie<br />

wymienię jej nazwy, bo wtedy wszystko<br />

byście wiedzieli. O mnie i mojej<br />

rodzinie. Dlatego wam nie powiem.<br />

Nawet nie zdradzę nazwy miasta ani<br />

stanu, w którym fabryka się znajduje.<br />

Pomysłem mojego ojca było, żebym<br />

zaczynał od prostych prac, żebym rozumiał<br />

robotników. Bał się, że w fabryce<br />

mnie szybko rozszyfrują, więc<br />

ulokował mnie u Franka. On też nie<br />

wiedział. Jakoś to ojciec załatwił przez<br />

kogoś. Kilka dni temu przyszedł wreszcie<br />

czas na zmiany. Zostałem dyrektorem<br />

zarządzającym. Nie znam francuskiego,<br />

ale znam: niemiecki, rosyjski<br />

i mandaryński. Trochę też japoński.<br />

Idę z Margaret pod rękę. Dziewczyna<br />

jest radosna i ładnie pachnie. Może<br />

trochę zbyt intensywnie spryskała się<br />

perfumami, ale zapach jest przyjemny.<br />

Nie tak erotyczny, jak woń skóry<br />

Suzy, ale ładny. Przechodzimy tuż pod<br />

oknami mojego byłego szefa.<br />

– Przywitam się z Frankiem – mówię.<br />

– Musisz przestać zadawać się z plebsem<br />

– odpowiada moja Margaret, wyginając<br />

usta z pogardą. – Jestem twoją<br />

dziewczyną, więc przynosisz wstyd nie<br />

tylko sobie, ale i mnie.<br />

Wiem, że ma rację. Mijamy zakład<br />

Franka. Kątem oka widzę go przykrytego<br />

pióropuszem iskier ze szlifierki.<br />

Dobrze, że mnie nie widzi. Oddycham<br />

z ulgą.<br />

– Boję się – Suzy płacze w moich ramionach.<br />

– A jak się nie uda?<br />

Wtedy dalej będziesz się zataczać,<br />

idąc ulicą, a ludzie w dalszym ciągu<br />

będą cię nazywać „Pijaną Dziwką”.<br />

A ja nadal będę cię kochał. Tak myślę,<br />

ale tego nie mówię. Siedzimy na wielkim<br />

łóżku w naszym nowym domu.<br />

Suzy jest naga, a ja przytulam się do jej<br />

pleców i całuję ją w kark. Uwielbiam<br />

zapach jej skóry i włosów. Długo nie<br />

wiedziałem o jej chorobie. Frank mi<br />

nie powiedział. Rozmawiałem z nim<br />

o tym tylko raz, o ile można to nazwać<br />

rozmową. Zasugerowałem wtedy,<br />

że Suzy powinna mniej pić. Spojrzał<br />

na mnie z wściekłością.<br />

To było dziwne, bo mój były szef,<br />

to najłagodniejszy facet, jakiego znam.<br />

– Lubię cię, Josh – jego głos<br />

się zmienił, był szorstki jak papier<br />

ścierny do czyszczenia „tegesów”.<br />

– Jesteś przyzwoitym chłopakiem:<br />

bystrym i pracowitym. Dlatego będę<br />

udawał, że tego nie powiedziałeś. OK?<br />

I to była cała rozmowa na ten temat.<br />

W końcu się jednak dowiedziałem.<br />

Suzan nigdy w życiu nie była pijana.<br />

Po zwykłej grypie dostała powikłań,<br />

to znaczy zapalenia ucha środkowego,<br />

i ma uszkodzony błędnik. Dlatego<br />

chodzi jak pijana. Nie zawsze. Czasem<br />

idzie całkiem normalnie, a czasami nie<br />

potrafi utrzymać równowagi. Mam<br />

teraz dostęp do pieniędzy ojca i załatwiłem<br />

jej operację, która ma bardzo<br />

duże szanse przywrócić jej zdrowie.<br />

Tak, co najmniej, mówią lekarze.<br />

Napawam się zapachem skóry Suzan,<br />

przytulając ją do siebie jeszcze mocniej.<br />

A Margaret?<br />

– Musisz przestać zadawać się<br />

z plebsem – powiedziała wtedy przed<br />

zakładem Franka.<br />

I zrozumiałem, że ma rację. Minąłem<br />

duże, przybrudzone okna i wyciągnąłem<br />

ramię z jej objęć.<br />

– Do widzenia, Margaret. Odezwij się<br />

kiedyś!<br />

Spojrzałem w jej wielkie, zdziwione<br />

oczy i mimowolnie zacząłem się śmiać.<br />

Nie z niej się śmiałem.<br />

Z nikogo. Śmiałem się z radości,<br />

że wreszcie się od niej uwolniłem.<br />

I pobiegłem jak na skrzydłach do domu<br />

mojej „Pijanej Dziwki”, która właśnie<br />

pakowała lunch dla Franka.[JP]<br />

Jarosław Prusiński<br />

119<br />

<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong>

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!