02.10.2020 Views

POST SCRIPTUM - 3 -2020

POST SCRIPTUM - Niezależne pismo artystyczno-literackie tworzone przez polsko-brytyjski zespół entuzjastów, artystów i dziennikarzy. Zapraszamy do lektury

POST SCRIPTUM - Niezależne pismo artystyczno-literackie tworzone przez polsko-brytyjski zespół entuzjastów, artystów i dziennikarzy. Zapraszamy do lektury

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Moje malutkie miasto<br />

Zuzanna Polina Gincburg urodziła się 9 marca 1917<br />

roku w Kijowie. Prawdopodobnie już pod koniec roku jej<br />

rodzice – Cecylia (z domu Sandberg) i Szymon – podjęli<br />

decyzję o przeprowadzce do Równego Wołyńskiego,<br />

gdzie mieszkali Chaja i Abram Sandbergowie. I to właśnie<br />

oni, dziadkowie, wychowywali dziewczynkę, gdy jej<br />

ojciec wyjechał do Berlina, a matka na nowo układała<br />

sobie życie (kilka lat przed wybuchem II wojny wyszła<br />

za mąż za czeskiego piwowara Waltera Rotha, z którym<br />

wyemigrowała do Hiszpanii).<br />

Państwo Sandbergowie mieszkali przy głównej ulicy<br />

miasta – 3 Maja 132, w okazałym, jednym z niewielu<br />

tutaj murowanych domów. Jego parter zajmował skład<br />

apteczny – sklep, w którym można było kupić dosłownie<br />

wszystko: od lekarstw po bilety do kina. Sanka – bo<br />

tak mówiono na Zuzannę w domu – miała specjalne<br />

zadanie wyznaczone przez babcię. Oto, jak wspominał<br />

Kazimierz Brandys: „przed każdymi świętami Bożego<br />

Narodzenia ozdabiała wystawę sklepu swojej babki<br />

jako anioł. Klęczała w białej sukience, ze skrzydłami,<br />

srebrną przepaską na czole, a może złotą, i w białych<br />

pantofelkach”.<br />

To nie był dom ortodoksyjnych Żydów. Chaja była kobietą<br />

– dziś powiedzielibyśmy – nowoczesną, filantropką<br />

i działaczką organizacji kobiet żydowskich. Nic dziwnego,<br />

że zadbała o wykształcenie wnuczki, która uczęszczała<br />

do francuskiego przedszkola Madame Sauvage, pobierała<br />

lekcje muzyki i rysunku, prenumerowała lwowskie<br />

oraz warszawskie pisma literackie. Wreszcie – została<br />

uczennicą najlepszego rówieńskiego gimnazjum –<br />

polskiego Państwowego Gimnazjum im. Tadeusza<br />

Kościuszki. Dla dziewczyny wychowanej w domu,<br />

w którym mówiono wyłącznie w języku rosyjskim,<br />

musiało to być prawdziwe wyzwanie. Zuzanna sama<br />

uczyła się języka polskiego. Co więcej – będąc uczennicą<br />

klasy Vb zadebiutowała jako poetka. W gimnazjalnej<br />

gazetce „Echa Szkolne” Zuzanna Gincburżanka<br />

opublikowała wiersz zatytułowany Uczta wakacyjna:<br />

Na talerzu szarym ziemi, malowanym w zieleń trawy,<br />

Mam sałatkę, przyrządzoną z kwiatów wonnych i<br />

jaskrawych<br />

I z naczynia w kształcie słońca, które formy swej nie<br />

zmieni,<br />

Leje lato na nie ciepły i złocisty miód promieni.<br />

W innej misie z szkła czarnego, niby nocnych chwil kryształy<br />

Leży banan półksiężyca żółty, gruby i dojrzały;<br />

Lipiec suto obsypuje wnet firmament półksiężyca<br />

Cukrem gwiazdek, których pełna jest wszechświata cukiernica.<br />

Z przeźroczego dzbanu piję niebo z pianką chmur – oczyma;<br />

Lokaj – lato na swej tacy złotą dynię słońca trzyma.<br />

Wgryzam się zębami uczuć w kraśne jabłka dni czerwonych<br />

I do kosza serca chowam skórki wspomnień już zjedzonych.<br />

Izolda Kiec o Ginczance<br />

Te oficjalnie ogłaszane w szkolnym piśmie wiersze<br />

dotyczyły rzeczywistości szkoły, lekcji, lektur. Zdradzały<br />

niezwykły talent i ujawniały wyjątkową poetycką<br />

wyobraźnię. Ale to była tylko namiastka możliwości<br />

twórczych nastolatki. Ich skalę poznamy znacznie<br />

później – gdy w latach 90. ubiegłego wieku wydane<br />

zostaną z rękopisów najwcześniejsze utwory młodziutkiej<br />

równianki. Utwory, w których ujawnione zostaną<br />

nieprzystające wówczas nastoletniej dziewczynie:<br />

refleksja nad funkcjonowaniem własnego ciała, biologizm<br />

i żywioły natury. Więcej – zapowiedź prawdziwej<br />

rewolucji nastoletnich dziewcząt, Bunt piętnastolatek:<br />

My chcemy konstytucji, my chcemy swego prawa,<br />

że wolno nam bez wstydu otwarcie w świat wyznawać<br />

prawdziwość krwistych burz,<br />

że wolno wcielać w słowa odruchy chceń<br />

najszczerszych,<br />

że wolno nam już wiedzieć, że mamy ciepłe piersi<br />

prócz eterycznych dusz, –<br />

my chcemy konstytucji i praw dla siebie pełnych,<br />

że wolno nam zrozumieć: mężczyzna, to nie eunuch<br />

i wielbić mięśni hart,<br />

że wolno nam już pojąć, jak miłość ludzi wiąże,<br />

że wolno nam nie chować pod stos różowych wstążek<br />

biologicznych – prawd! –<br />

W 1934 roku Zuzanna wzięła udział w Konkursie Młodych<br />

Poetów Wiadomości Literackich. Ponoć za namową<br />

samego Tuwima, jemu to bowiem mama Sanki (albo<br />

i ona sama) wysłała wcześniej do oceny kilka wierszy.<br />

Debiutująca poetka otrzymała wyróżnienie za wiersz<br />

Gramatyka, który ujawniał jej zainteresowania językiem,<br />

traktowanym zmysłowo, cieleśnie niemal, i zapowiadał<br />

świadomą swojego rzemiosła twórczynię.<br />

Nic dziwnego zatem, że zaraz po maturze Zuzanna – już<br />

jako Ginczanka – przeniosła się do Warszawy…<br />

W samym<br />

śródmiejskim<br />

sercu stolicy<br />

Jako ulubienica Tuwima młoda Kresowianka bywała<br />

na pięterku w kawiarni Mała Ziemiańska przy ulicy<br />

Mazowieckiej w towarzystwie skamandrytów.<br />

Publikowała głównie w Skamandrze, a już w 1936 roku<br />

wydała tomik O centaurach, który, choć wcale nie<br />

wzbudził wielkiego zainteresowania krytyki, budował<br />

legendę bywalczyni warszawskich salonów. Z recenzji,<br />

jakie ukazały się w prasie po publikacji zbioru wierszy<br />

Ginczanki, wynika, że doceniano rzemiosło autorki,<br />

że dostrzeżono już wówczas odmienność, osobność<br />

<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />

5

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!