POST SCRIPTUM - 3 -2020
POST SCRIPTUM - Niezależne pismo artystyczno-literackie tworzone przez polsko-brytyjski zespół entuzjastów, artystów i dziennikarzy. Zapraszamy do lektury
POST SCRIPTUM - Niezależne pismo artystyczno-literackie tworzone przez polsko-brytyjski zespół entuzjastów, artystów i dziennikarzy. Zapraszamy do lektury
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
RC<br />
Renata Cygan<br />
Katarzyna Jamróz<br />
TIKI TIKI<br />
– Mamy dosyć powiększoną macicę. Nie wiem.<br />
Nie jestem pewien, ale... nie wykluczam ciąży.<br />
Doktor S. patrzył na mnie zatroskanymi<br />
oczami zza zamglonych okularów. Pod okularami<br />
rozpościerały się sumiaste wąsy, a pod wąsami...<br />
moje bladosine z przerażenia i dyskomfortu całej tej<br />
sytuacj, kolana...<br />
– To niemożliwe. Mam przecież spiralę. Sam mi<br />
pan ją zakładał...<br />
– Tak, pamiętam... Ale, wie pani, pani Ewo,<br />
że zawsze jest jakieś ryzyko, jakiś margines błędu...<br />
A poza tym jej nie wyczuwam...<br />
Poczułam, że albo natychmiast ucieknę albo<br />
zemdleję. Jedno i drugie było słabym rozwiązaniem,<br />
zważywszy na pozycję, w której leżałam, wróć.<br />
Siedziałam? No, w każdym razie tkwiłam...<br />
– Nie dam sobie głowy uciąć, ale raczej mamy tu<br />
ciążę.<br />
„No pewnie, że nie dasz , Doktorku, bo to ja,<br />
osobiście, zaraz ci tę głowę zmiażdżę kolanami!“–<br />
36<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
to były moje chwilowe, kryminalne marzenia, ale<br />
żadne mądre słowa nie przychodziły mi do głowy.<br />
A poza tym jacy „my“, do cholery?! To moja<br />
macica, mój brzuch, moje nerwy!!! No i moja ciąża...<br />
Nie! To żart!!! – przecież to wszystko niemożliwe!!!<br />
– Jeżeli ma pani czas, pani Ewo, to zrobilibyśmy<br />
USG i KTG w szpitalu. Mam dzisiaj dyżur. Dobrze się<br />
składa.<br />
Nic się dobrze nie składało, ale za parę<br />
minut jechałam już za skodą octavią Doktora<br />
S. Kraków o tej porze był już trochę wyciszony.<br />
No, może nie do końca. Ale przejezdny.<br />
Nie wiem kiedy i którędy dotarłam pod<br />
szpital. Zaparkowałam obok skody Doktora S.<br />
Piękny budynek, stary , monumentalny szpital<br />
ze starodrzewiem przed frontem, i klimatem<br />
sprzed lat. Wciągnęłam sporą dawkę czerwcowego<br />
powietrza, nasyconego akacjami, jaśminem<br />
i całą resztą alergenów, i przypomniałam sobie<br />
natychmiast po co tu przyjechałam...