POST SCRIPTUM - 3 -2020
POST SCRIPTUM - Niezależne pismo artystyczno-literackie tworzone przez polsko-brytyjski zespół entuzjastów, artystów i dziennikarzy. Zapraszamy do lektury
POST SCRIPTUM - Niezależne pismo artystyczno-literackie tworzone przez polsko-brytyjski zespół entuzjastów, artystów i dziennikarzy. Zapraszamy do lektury
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
Izolda Kiec o Ginczance<br />
Okładka tomiku “O centaurach” Warszawa 1936) “Echa Szkolne” – debiut Zuzanny Gincburżanki, 1931 Poezje zebrane; Wyd. Marginesy, Warszawa 2019.<br />
i dziwaka pozwalała Ginczance na choćby krótki moment<br />
zapomnieć o łowach, wierzyć, że dzięki literaturze, dzięki<br />
artystycznej kreacji – można ocaleć? „Przypomniało<br />
mi się – pisał już po wojnie Witold Gombrowicz do<br />
Stanisława Piętaka – jak kiedyś na Mazowieckiej wracając<br />
do domu z Zodiaku tłumaczyłem Ginie, że na tę zbliżającą<br />
się wojnę trzeba koniecznie zaopatrzyć się w truciznę. A<br />
ona się śmiała”…<br />
Nie zostawiłam tutaj<br />
żadnego dziedzica<br />
W czerwcu 1939 roku Zuzanna wyjechała na wakacje<br />
do babci. Nie sądziła, że do Warszawy już nie wróci.<br />
Na początku 1940 roku przeniosła się do Lwowa, gdzie<br />
mogła być bliżej owego literackiego świata, za którym<br />
musiała bardzo tęsknić. W pismach wydawanych przez<br />
Związek Pisarzy Polskich i Ukraińskich publikowała własne<br />
wiersze oraz tłumaczenia (utworów m.in. Lesi Ukrainki,<br />
Pawła Tyczyny, Włodzimierza Majakowskiego).<br />
Ale podjęła też istotne decyzje dotyczące życia<br />
prywatnego. Wyszła za mąż za Michała Weinziehera –<br />
prawnika z wykształcenia, krytyka sztuki z zamiłowania.<br />
Choć dziwne to było małżeństwo, prawdopodobnie<br />
zawarte z rozsądku, a może lepiej powiedzieć – z chęci<br />
ratowania babci. Michał bowiem był znaną wśród<br />
sowieckich dygnitarzy osobistością, a Zuzanna chciała<br />
zapewne pomóc babci, przesiedlonej przez nową<br />
władzę z pięknego rodzinnego domu do niewygodnej<br />
przybudówki. Udało się, bo zaraz po ślubie wnuczki<br />
Chaja wróciła do mieszkania nad sklepem.<br />
Lecz to nie Michał Wienzieher był w owym czasie miłością<br />
Zuzanny. Janusz Woźniakowski – grafik, absolwent<br />
krakowskiej ASP i działacz komunistycznego podziemia –<br />
towarzyszył poetce w owych najtrudniejszych, najbardziej<br />
dramatycznych chwilach. We Lwowie, gdy po wkroczeniu<br />
do miasta wojsk hitlerowskich i po utworzeniu getta<br />
Ginczanka (teraz jako Ormianka o imieniu Marysia)<br />
ukrywała się w mieszkaniu w kamienicy przy ulicy<br />
Jabłonowskich 8a, oraz w Krakowie, gdzie zginęli oboje.<br />
Ucieczka ze Lwowa do Krakowa wymuszona została<br />
pogarszającą się sytuacją Zuzanny. Była dozorczyni<br />
kamienicy, w której mieszkała poetka, Zofia Chominowa,<br />
antysemitka i konfidentka, kilkakrotnie donosiła<br />
na gestapo, że w jej domu ukrywa się Żydówka.<br />
Uciekali stamtąd wszyscy znajomi Zuzanny – ona<br />
wciąż wracała do pokoju pilnie obserwowanego<br />
przez Chominową. To wtedy napisała swój ostatni<br />
wiersz, nawiązujący do Testamentu mojego Juliusza<br />
Słowackiego, a rozpoczynający się frazą z Horacego:<br />
Non omnis moriar – moje dumne włości,<br />
Łąki moich obrusów, twierdze szaf niezłomnych,<br />
Prześcieradła rozległe, drogocenna pościel<br />
I suknie, jasne suknie pozostaną po mnie.<br />
Nie zostawiłam tutaj żadnego dziedzica,<br />
Niech więc rzeczy żydowskie twoja dłoń wyszpera,<br />
Chominowo, lwowianko, dzielna żono szpicla,<br />
Donosicielko chyża, matko folksdojczera.<br />
Tobie, twoim niech służą, bo po cóż by obcym.<br />
Bliscy moi – nie lutnia to, nie puste imię.<br />
Pamiętam o was, wyście, kiedy szli szupowcy,<br />
Też pamiętali o mnie. Przypomnieli i mnie.<br />
Niech przyjaciele moi siądą przy pucharze<br />
I zapiją mój pogrzeb i własne bogactwo:<br />
Kilimy i makaty, półmiski, lichtarze –<br />
Niechaj piją noc całą, a o świcie brzasku<br />
Niech zaczną szukać cennych kamieni i złota<br />
W kanapach, materacach, kołdrach i dywanach.<br />
O, jak będzie się palić w ręku im robota,<br />
Kłęby włosia końskiego i morskiego siana,<br />
Chmury rozprutych poduszek i obłoki pierzyn<br />
Do rąk im przylgną, w skrzydła zmienią ręce obie;<br />
To krew moja pakuły z puchem zlepi świeżym<br />
I uskrzydlonych nagle w aniołów przemieni.<br />
<strong>POST</strong> <strong>SCRIPTUM</strong><br />
7