maj'12 - Polska Zbrojna
maj'12 - Polska Zbrojna
maj'12 - Polska Zbrojna
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
wojny<br />
i pokoje<br />
wszystkiem uniezależnienia od dróg, posiadania<br />
zdolności posuwania się w terenie<br />
z szybkością 30 kilometrów na godzinę<br />
i przebywania o własnych siłach w odległości<br />
do 200 kilometrów”. Dodawał<br />
też, że pancerki mają mieć kształt i rozmiar<br />
chroniące przed okiem nieprzyjaciela<br />
oraz opancerzenie grubości co<br />
najmniej 12 milimetrów, powinny być<br />
uzbrojone w dwa karabiny maszynowe<br />
lub jeden maszynowy i jedną armatkę<br />
oraz mieścić w sobie minimum czterech<br />
ludzi.<br />
Motoryzacją fascynował się też niewątpliwie<br />
porucznik Piotr Wendel. „Był<br />
czas, gdy bronią decydującą była jazda,<br />
jednak dzisiejsza kawaleria ograniczać<br />
ma się przeważnie do roli konnej piechoty.<br />
Natomiast motor jest teraz rekwizytem<br />
niezbędnym dla codziennego użytku<br />
armii”. Tłumaczył, że samochody są<br />
przydatne w transporcie, wywiadzie<br />
i łączności oraz w walce. „Dzisiaj motor<br />
to równouprawniony towarzysz bojowy.<br />
Pozostaje tylko kwestia zabezpieczenia<br />
pokarmu dla współczesnych rumaków,<br />
czyli benzyny, oraz ich hodowli – powstania<br />
przemysłu budowy motorów”.<br />
Jego zdaniem koń – kiedyś niezbędny towarzysz<br />
żołnierza – staje się coraz bardziej<br />
zbyteczny.<br />
Jakby zaprzeczając temu, gazeta pełna<br />
była tekstów traktujących o kawalerii<br />
oraz porad dotyczących koni zdatnych do<br />
tego typu służby. „Koń pełnej krwi czy<br />
wysokiej półkrwi jest właśnie tym materiałem,<br />
którego dzisiaj poszukuje oficer”,<br />
uważał major Paweł Ortwein i wymieniał<br />
stadniny godne polecenia.<br />
W zdobywaniu środków na uzbrojenie<br />
wojsko mogło liczyć w znacznym stopniu<br />
na społeczną ofiarność. W maju 1931<br />
roku korpus oficerski i podoficerski<br />
15 Pułku Ułanów Poznańskich donosił,<br />
że będzie wpłacać od 1 maja do 1 grudnia<br />
po 0,5 procent miesięcznie ze swoich<br />
poborów na Fundację Łodzi Podwodnej<br />
imienia Pierwszego Marszałka Polski Józefa<br />
Piłsudskiego. Tego samego dnia pracownicy<br />
Wojskowego Instytutu Gazowego<br />
przekazali na ten cel 210 złotych.<br />
Zachęceni takim przykładem odezwali<br />
się podoficerowie 18 Pułku Strzelców<br />
Podhalańskich. „Zrzućmy nasz grosz<br />
każdego miesiąca na fundację lotniczą<br />
imienia Marszałka, nie uczyni to wielkiego<br />
uszczerbku w naszych i tak skromnych<br />
poborach”, pisali w liście do redakcji.<br />
„Dzięki nim wybudujemy lotnisko<br />
z aparatami, warsztatami, hangarami.<br />
Wówczas serca nasze zapłoną radością,<br />
a oczy nasze nasycą się widokiem latających<br />
ptaków”. Argumentowali, że opodatkowanie<br />
się jednym złotym miesięcznie<br />
przez parę lat przyniesie wystarczający<br />
dochód. „Społeczeństwo powinno się<br />
nauczyć, czym jest najgłębiej pojęte poczucie<br />
obywatelskie”, komentował dziennikarz<br />
gazety. „Stan podoficerski rzuca<br />
przed oczy narodu czyn, który mówi sam<br />
za siebie i jest wyrazem głębokiej miłości<br />
ojczyzny”.<br />
•<br />
<strong>Polska</strong> <strong>Zbrojna</strong><br />
1 maja 1936<br />
Kapitan Józef<br />
Filipkowski:<br />
Ciężkie warunki bytu wojska<br />
w Polsce powodują,<br />
że mówi się dużo o położeniu<br />
oficera, zapominając niejednokrotnie<br />
o jeszcze cięższej<br />
doli podoficerów. Tymczasem<br />
oni, nie mając praw stanu oficerskiego,<br />
na równi z żołnierzem poborowym,<br />
są zajęci w koszarach od pobudki<br />
do capstrzyku. Mimo to podoficerowie<br />
znoszą swój los z godnością<br />
i poświęceniem, w poczuciu obowiązku<br />
obywatelskiego. Rola podoficera<br />
w obronie narodowej jest trudna, wymaga<br />
wielkiego hartu ducha i umiejętności<br />
fachowych. Oficer nadaje<br />
tylko ogólny kierunek wyszkoleniu,<br />
a to podoficer jest właściwym<br />
instruktorem i nauczycielem żołnierza.<br />
niał się na zawsze”, napisano później<br />
w jego akcie oskarżenia. Udało mu się<br />
w ten sposób wyłudzić od kupców znaczne<br />
kwoty, dochodzące do kilku tysięcy<br />
złotych. Kobietom, w zależności od ich<br />
wieku, oferował albo okazyjną sprzedaż<br />
cukru, albo przyrzekał się z nimi ożenić<br />
i na to konto pobierał „pożyczki”.<br />
W rumuńskich Czerniowcach poznanemu<br />
tam Michaiłowi Gregorijczukowi,<br />
Ulubionym<br />
wcieleniem<br />
pomysłowego<br />
ułana był hrabia<br />
Dunin-Borkowski,<br />
właściciel dóbr<br />
i młynów<br />
byłemu oficerowi ukraińskiemu,<br />
Deutsch opowiedział, że jest zbiegiem<br />
z polskiego wojska, posiadającym duże<br />
dobra w Trembowelszczyźnie i Tarnopolszczyźnie.<br />
Dał mu nawet pełnomocnictwo<br />
do zarządzania nimi, a w końcu<br />
aktem notarialnym sprzedał oficerowi<br />
rzekomy majątek Baworów. Na poczet<br />
kupna dostał przedmioty o łącznej wartości<br />
4 tysięcy złotych.<br />
Po powrocie do Polski Deutsch spotkał<br />
w pociągu do Lwowa porucznika<br />
Andrzeja Lena, któremu przedstawił<br />
się jako rotmistrz Roman hrabia Gromnicki,<br />
właściciel dóbr Sasów. Po kilku<br />
godzinach wspólnej podróży zaprosił<br />
oficera do swoich włości. Najpierw jednak<br />
stanęli w hotelu George na kilka dni,<br />
oczywiście na koszt porucznika. Oszust,<br />
aby uwiarygodnić swoją opowieść, udawał<br />
kilkakrotnie w obecności Lena, że<br />
telefonuje, aby z jego dóbr przysłano po<br />
niego auto. Tymczasem odbywał na<br />
koszt gościa codzienne libacje, żeby po<br />
dwóch tygodniach zniknąć.<br />
Wydawało się, że jest nieuchwytny.<br />
Zmieniał nazwiska i wygląd – świadkowie<br />
zeznawali, że raz miał brodę, innym<br />
razem sumiaste wąsy. Wreszcie<br />
szczęśliwym trafem w jednym z hoteli<br />
Witold Deutsch zabawił o dzień za<br />
długo i został aresztowany. Za wszystkie<br />
oszustwa oraz dezercję stanął przed<br />
sądem wojskowym we Lwowie. Trybunał,<br />
któremu przewodniczył pułkownik<br />
Damian Łukowski, skazał go na trzy<br />
lata więzienia, zredukowane przez<br />
amnestię do dwóch, oraz wydalenie<br />
z wojska. Były ułan nie posiedział jednak<br />
zbyt długo za kratami. Nie minęło<br />
pół roku, kiedy znów uciekł i ślad po<br />
nim zaginął. A D<br />
•<br />
NUMER 2 | MAJ 2012 | POLSKA ZBROJNA<br />
107