maj'12 - Polska Zbrojna
maj'12 - Polska Zbrojna
maj'12 - Polska Zbrojna
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
armia<br />
Harowali nieludzko,<br />
niemal bez wypoczynku,<br />
bez możliwości pełnego<br />
zregenerowania sił.<br />
Do katorżniczej roboty<br />
nieustannie potrzebowali<br />
motywacji<br />
zbiorem osobowości. Plutonowy Robert Kania dla ryzykownej<br />
przygody porzucił wygodne i spokojne szkolenie rezerwistów<br />
we Wrocławiu. Kaprala Mariusza Banasiaka, specjalistę<br />
od wyrzutni pocisków przeciwpanernych Spike z kompanii<br />
wsparcia, zapamiętał z kursu Lider jako niezwykle ambitnego<br />
żołnierza. Starszego kaprala Krzysztofa Fiołkę, który nie odstawał<br />
od tej pary, wyciągnął z sulechowskiej artylerii.<br />
Dla plutonowego Kani przenosiny z Wrocławia do Międzyrzecza<br />
były niczym wyprawa na inną planetę. „Szybko jednak<br />
z nowymi kolegami złapałem wspólny rytm, bo u chorążego<br />
Jackowskiego każdy, kto tylko tego chciał, nauczył się wszystkiego”,<br />
zapewnia.<br />
archiwum wojciech jackowski<br />
Swoboda w formowaniu pododdziału i nieograniczone zaufanie<br />
dowódcy kompanii wiele ułatwiały, ale stanowiły też<br />
wyzwanie. Nie oznaczało to jednak, jak mówi Jackowski, zupełnej<br />
samowoli.<br />
Harowali nieludzko, niemal bez wypoczynku, bez możliwości<br />
pełnego zregenerowania sił. Do katorżniczej roboty nieustannie<br />
potrzebowali motywacji. Chorąży chciał zaszczepić<br />
podwładnym zdroworozsądkowe myślenie i w kółko powtarzał:<br />
„Z pewnością będą do nas strzelali i my będziemy musieli<br />
strzelać, może również któryś z nas zostanie ranny lub zabity”.<br />
Nie chciał straszyć. Chciał przekonać, że muszą jak najlepiej<br />
przygotować się do zadań. Pilnie śledzili zatem komunikaty<br />
przychodzące z Afganistanu, obserwowali, co się dzieje na<br />
ósmej zmianie, oglądali zdjęcia z dramatycznych zdarzeń i starali<br />
się wyciągać wnioski. Jackowski przy każdej okazji wracał<br />
do tych samych argumentów: „Musimy działaniem zniechęcać<br />
i odstraszać przeciwników. Nie po to biegamy, strzelamy, męczymy<br />
się dzień po dniu, żeby ludzie z karabinami i erpegami<br />
osiągnęli przewagę nad potęgą korzystającą z najnowszych<br />
technologii, ze wsparcia z powietrza, z pomocy Amerykanów”.<br />
Wiele rzeczy robił wtedy nie do końca metodycznie i często<br />
na skróty, ale czas był najwyższą wartością. Każdą chwilę wykorzystywał<br />
na taktykę, strzelanie, trening podnoszący wytrzymałość<br />
i sprawność. Mimochodem integrował zespół.<br />
Początkowo marnie strzelali, znacznie gorzej od starych wyjadaczy<br />
z pozostałych plutonów. Powtarzał więc dowódcom<br />
drużyn, a oni podwładnym: „Ćwiczymy, strzelamy i czekamy.<br />
Przyjdzie czas na wyniki”. W końcu przyszedł, ale tylko najcierpliwsi,<br />
najbardziej zmotywowani ich doczekali.<br />
Profilaktyka pasywna<br />
W Afganistanie stacjonowali w bazie Warrior. Zadania wykonywali<br />
przeważnie plutonem, według misyjnego standardu<br />
– patrole, konwoje, pododdział alarmowy, służby. Po sześciu<br />
miesiącach mieli na swoim koncie około dwustu wyjazdów<br />
w niebezpieczny teren.<br />
Dla chorążego Wojciecha Jackowskiego najważniejsze było<br />
wykonywanie rozkazów bez szukania guza: „Stosowaliśmy<br />
«profilaktykę pasywną», polegającą na perfekcji we wszystkim,<br />
co się robi – od stylu zachowania i umundurowania, po<br />
działania z bronią. Byliśmy obserwowani przez Afgańczyków<br />
i chcieliśmy, aby dotarł do nich sygnał, że jak z przodu jest<br />
MRAP, a za nim jadą cztery Rosomaki, to lepiej ich nie zaczepiać.<br />
Unikaliśmy schematów, sprawdzaliśmy teren również<br />
tam, gdzie na logikę nie należałoby się spodziewać aktywności<br />
przeciwnika. W ten sposób pokazywaliśmy, że trudno będzie<br />
się do nas dobrać”.<br />
„Unikaliśmy walki, bo nie przyjechaliśmy do Afganistanu,<br />
żeby szukać okazji do postrzelania”, opowiada plutonowy<br />
NUMER 2 | MAJ 2012 | POLSKA ZBROJNA<br />
31