108 NUMER 2 | maj 2012 | POLSKA ZBROJNA
wojny i pokoje Najmłodszy żołnierz Andersa Aby Krzysztof Flizak mógł dostać się do kompanii młodzieżowej w armii generała Władysława Andersa, podał wcześniejszą o dwa lata datę urodzin. TERESA DOMINICZAK Miał siedem lat, gdy wybuchła II wojna światowa. Zamiast iść do szkoły, musiał na wezwanie burmistrza nadgranicznych Dokszyc na Wileńszczyźnie kopać z dorosłymi rowy przeciwczołgowe. Jego ojciec Tadeusz Flizak, zawodowy wojskowy, został aresztowany przez NKWD i trafił do obozu jenieckiego pod Smoleńskiem. Krzysztof wraz z matką i młodszą o dwa lata siostrą ukrywali się w domu kuzyna. Tam 29 czerwca 1940 roku zostali zatrzymani przez Sowietów i wywiezieni w bydlęcych wagonach do małej azjatyckiej miejscowości w obwodzie swierdłowskim, za Uralem. Kilkakrotnie przesiedlani, trafili w końcu do głębokiej tajgi w okolicach Nowosybirska, gdzie przeszli gehennę – głód, 40-stopniowe mrozy i ciężka praca ponad siły. Gdy w grudniu 1941 roku do zapadłej syberyjskiej wioski dotarła wieść o tworzeniu się armii polskiej pod dowództwem generała Władysława Andersa, dziesięcioletni wówczas Krzysztof postanowił odnaleźć ojca. Niebezpieczna to była wyprawa – niemal tygodniowa jazda pociągami towarowymi, bez pozwolenia od władz sowieckich na podróż, bez biletu. Chłopiec kierował się na południe Związku Radzieckiego, wiedząc, że tam właśnie powstaje posiłkowa armia tworzona z wypuszczonych na mocy „amnestii” polskich jeńców i zesłańców. Armia mająca wspierać walczącą z Niemcami Rosję Radziecką. Spotkanie z ojcem Krzysztof Flizak dotarł w końcu do celu. Udało mu się odnaleźć ojca, który przybył do Kermine (dziś Nawoi – miasto w Uzbekistanie, 150 kilometrów na północny zachód od Samarkandy), aby towarzysz broni potwierdził jego tożsamość. Spotkanie było krótkie, bo Tadeusz Flizak musiał szybko wracać do swojej jednostki. Tymczasem Krzysztof rozpoczął realizowanie marzeń o szlifach generalskich. Postanowił wstąpić do tworzonej przy Wojsku Polskim kompanii młodzieżowej. Aby się do niej dostać, podał wcześniejszą o dwa lata datę urodzin. Przyjęto go, i w ten sposób został najmłodszym żołnierzem generała Andersa. Oto jak zapamiętał tamte lata: „Przed nami była wolność, była nadzieja przeżycia, nadzieja lepszego jutra, nadzieja, że to już może początek drogi powrotnej do Polski... O niczym innym wówczas nie mogliśmy marzyć. I szliśmy dalej: przez Pahlevi, Teheran, przez Habaniję i chamsiny (burze piaskowe), przez Syrię, Czarną Pustynię i Transjordanię. Z «nieludzkiej ziemi» do «ziemi obiecanej»”. Mały uciekinier z Sybiru poczuł się szczęśliwy, gdy został uczniem powstałej z rozkazu generała Andersa wojskowej szkoły przy 2 Korpusie Polskim. Wszystkie organizowane wówczas przy wojsku szkoły miały swój odpowiednik w brytyjskich strukturach wojskowych „Young Soldiers”. Ich polskie nazwy to szkoły junackie dla chłopców i szkoły młodszych ochotniczek (SMO) dla dziewcząt. Krzysztof wspomina słowa, które skierował do junaków generał Anders podczas jednej z wizyt: „Jesteście moją ostatnią wojskową rezerwą i mam nadzieję, że NUMER 2 | MAJ 2012 | POLSKA ZBROJNA 109