ZaÅÄ cznik 10 - Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie
ZaÅÄ cznik 10 - Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie
ZaÅÄ cznik 10 - Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Sobibór - badania archeologiczne...<br />
Przez długi okres, po zakończeniu II wojny światowej, teren byłego obozu zagłady<br />
w Sobiborze był miejscem opuszczonym, ale i mało znanym. Nie podejmowano<br />
żadnych działań, które zmierzać miałyby do poznania historii i upamiętnienia<br />
tego miejsca.<br />
Mordechai Zanin, redaktor naczelny gazety “Die letzte Neies”, odwiedził po<br />
drugiej wojnie światowej <strong>10</strong>0 zniszczonych gmin żydowskich. Dotarł również do<br />
Sobiboru. Sam autor opowiada o tym w następujący sposób:<br />
„Podawanie się za angielskiego dziennikarza w realiach powojennej Polski, kiedy<br />
komunistyczny rząd i ludzie przepełnieni byli nienawiścią w stosunku do Żydów<br />
i zagrabiali żydowskie mienie, otwierało dla mnie serca wszystkich warstw społecznych:<br />
rolników, mieszkańców miast, intelektualistów oraz artystów, którzy pragnęli<br />
oczyścić swoje sumienia z grzechu. Ujrzałem tragedię żydowską z perspektywy ich<br />
sumienia”. Zanin opisał wszystko, co zobaczył, usłyszał i czego doświadczył. Jego<br />
opis zamieszczony w nowojorskiej gazecie „Forwards” bez wątpienia poruszył amerykańską<br />
społeczność żydowską. „W Sobiborze nic nie zostało” to rozdział z jego<br />
książki zatytułowanej „Uber Stein Und Stock”, która ukazała się w 1952 r. Książka<br />
opisywała zagładę żydowskiej społeczności Włodawy:<br />
[…] Około <strong>10</strong> kilometrów od Włodawy wzdłuż torów kolejowych prowadzących<br />
do Chełma znajduje się stacja kolejowa „Sobibór”. To w sobiborskim lesie Żydzi<br />
z okręgu lubelskiego doświadczyli najstraszliwszej z możliwych katastrof. Obecnie<br />
cisza wypełnia małą stację kolejową, las szumi dookoła. Za lasem płynie rzeka Bug.<br />
Tutaj biegnie granica polsko – radziecka. Jednak nie musisz się obawiać, że jesteś<br />
na obszarze granicznym. Kilku rolników znika w gęstwinie lasu. Wracają do swojego<br />
spokojnego życia. Zatrzymuję jakiegoś rolnika i proszę, żeby zabrał mnie na teren<br />
obozu zagłady. Rolnik przygląda mi się i nie rozumie moich intencji. Mówię mu, „Nie<br />
za darmo!”. Dobrze panu zapłacę. Rolnik prowadzi dosyć ubogie życie. Mogliśmy<br />
się dogadać. Nie rozumie jednak, dlaczego chcę mu płacić, skoro i tak nie można tam<br />
niczego zobaczyć. Naprawdę nic tam nie ma. Chodzi mi o miejsce, w którym mordowano<br />
Żydów – mówię. A… Żydów. Głęboko w lesie przez dwa lata spalono wielu<br />
Żydów. Jednak nie pozostało tam już nic. Uzgodniliśmy, że zapłacę mu za pokazanie<br />
mi miejsca, w którym niczego nie ma. Przekraczamy tory kolejowe i polną drogę,<br />
po czym zagłębiamy się w las. Rolnik opowiada mi, że Niemcy przebili się przez las<br />
i transporty z Żydami kierowano bezpośrednio do komór gazowych. Zachowały się<br />
tam ślady tego cierpienia. Po dwudziesto minutowym spacerze docieramy do nagiego<br />
skrawku lasu. W pierwszej chwili wydaje się, że była tutaj kiedyś wieś, która<br />
spłonęła, a ludzie uciekli. Na ziemi wśród nielicznych chwastów leżą porozbijane kawałki<br />
cegieł i czerwono - szara ziemia. Grunt pod chwastami jest rozkopany tworząc<br />
wąskie i głębokie doły. Cały ten zapomniany teren wydaje się być mniejszy niż teren<br />
obozu w Treblince. Na tym obszarze było pięć baraków dla morderców z SS i Ukraińców.<br />
Dwa baraki dla Żydów, których wybierano z transportów do pracy (jeden dla<br />
kobiet i jeden dla mężczyzn), krematorium i komora gazowa, która mogła pomieścić<br />
500 Żydów. 4 baraki, w których ofiary zdejmowały ubrania, warsztat stolarski i kra-