02.10.2014 Views

recenzje - Portret

recenzje - Portret

recenzje - Portret

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

„Ruchom” zwolenników, bo jest niesmaczny i nużący na dłuższą<br />

metę. Czyli znowu minus.<br />

zaskoczeniu przejechać przestrzeń prawie trzystu stron.<br />

Naciągany folklor językowy nie przysporzy z całą pewnością<br />

wydumane, nienaturalne, pseudonaukowe. W pierwszej chwili<br />

jest to zjawisko nawet zabawne, ale trudno na pierwszym<br />

książki? „Ruchy” są interesujące językowo. Stylizacja skacze<br />

z wyraźnie wiejskich, ludycznych inspiracji wprost w klimaty<br />

powiedzieć, trudno by było w to uwierzyć.<br />

Jeśli nie doznania erotyczne, to co mogłoby być plusem tej<br />

wydaniu nowohuckiego pisarza jest odrażająca, prymitywna<br />

i paradoksalnie aseksualna. Czy tak miało być? Trudno<br />

znajdzie niczego ciekawego, wciągającego czy inspirującego<br />

w tej quasi pornograficznej literaturze. Cielesność i erotyka w<br />

Niestety, nawet świeżo wypuszczony więzień po piętnastoletniej<br />

odsiadce, marzący o widoku choćby damskiej łydki, nie<br />

Tytułowe ruchy to oczywiście ruchy kopulacyjne, wieczne,<br />

pierwotne, przemożne, nadające rytm życiu, kierujące losami.<br />

„balansu na granicy absurdu” wyszedł czysty kicz, nic nie<br />

wnoszący, ciężki w odbiorze, pozbawiony sensu i uroku.<br />

„elementów groteski”, postanowił pograć odważniej kiczem,<br />

literackim żartem, formą, językiem… I to był błąd, bo zamiast<br />

językowa tekstu jest wręcz fizycznie męcząca. Odnoszę<br />

wrażenie, że autor, który do tej pory miał skłonności do<br />

Przede wszystkim, czytanie „Ruchów” to pewien rodzaj<br />

literackiego umartwiania się. Jest do bólu nudna, a stylizacja<br />

Teraz miało być inaczej. „Ruchy” to zupełnie inna konwencja,<br />

nowa jakość, ale nie do końca niestety krok w dobrą stronę.<br />

starych tekstów, to była forma przeczekania, wegetacji na rynku<br />

wydawniczym. Shuty niby był obecny, a jednak nie do końca.<br />

nawet. Shuty miał jednak po „Zwale” poważny problem:<br />

jak przebić samego siebie? „Cukier w normie”, odświeżenie<br />

„Zwał”, ach, „Zwał”… Czy jest ktoś, kto nie czytał<br />

„Zwału” ?! Nawet jeśli jest, to się nie przyzna, nie wypada<br />

właściwie? O co w niej chodzi? Jakie niesie przesłanie i czy w<br />

ogóle…?<br />

tej powieści (?) nie potrafiłabym odpowiedzieć, tak jak nie<br />

umiałabym się wypowiedzieć na tematy: po co została napisana<br />

wymaga udzielenia odpowiedzi na kluczowe pytanie: o<br />

czym jest ta książka? Na tak postawione pytanie odnośnie<br />

Szalenie mnie cieszy, że „Ruchy” Shutego mam<br />

zrecenzować, a nie streścić czy opowiedzieć. Recenzja nie<br />

przegrywa Shuty.<br />

163<br />

seksualności bardzo bezpośrednio<br />

opisanej, jednak w tym porównaniu<br />

umiejscowiona w małej, wiejskiej<br />

społeczności, duży ładunek<br />

Pod pewnymi względami są to<br />

książki nawet podobne: akcja<br />

Swego czasu skandal wywołało „Raz<br />

w roku w Skiroławkach” Nienackiego.<br />

stanie tego kupić. Jeśli usiłował<br />

zaszokować, to też celu nie osiągnął.<br />

wszelkiej działalności infantylnie<br />

emocjonalnej, to ja nie jestem w<br />

jednak taka, że nawet jeśli Shuty<br />

demonstruje tu swój sprzeciw wobec<br />

że jest to forma zabawy konwencją,<br />

że tak miało być. Prawda jest<br />

że stworzył książkę prześmiewczą,<br />

antyharlequina, antyserial brazylijski,<br />

u mnie po „Zwale” potężny kredyt<br />

zaufania, jestem w stanie przyjąć,<br />

Shuty zapowiadał „Ruchy” jako<br />

powieść o miłości. Jako że autor ma<br />

się zacznie dziać” – tak przynajmniej<br />

wynika z moich doświadczeń.<br />

chęć przeskoczenia kilku stron,<br />

rozdziałów, „bo może w końcu coś<br />

czytaniem sięga zenitu, pojawia<br />

się w czytelniku przemożna<br />

takiej budowy „Ruchów” wygląda<br />

następująco: kiedy znużenie<br />

przykład „Najpiękniejsze miłosne<br />

ballady”. Jednak wymiar praktyczny<br />

kolejności innej niż ta podstawowa,<br />

na wyrywki, śledząc jeden wątek, na<br />

serie i historie. Wydaje mi się, że<br />

spokojnie można czytać „Ruchy” w<br />

Wątki pojawiają się, giną i powracają<br />

znacznie dalej, składają się na<br />

opowiadań, bo każda część, każdy<br />

rozdział, tworzy swoistą całość.<br />

Konstrukcja książki nieco<br />

zaskakuje. Można uznać ją za zbiór<br />

PoZwałowy zwał na całej linii…<br />

Nina Olszewska<br />

<strong>recenzje</strong>

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!