11.08.2015 Views

Lubuskie Pismo Literacko-Kulturalne

Cały numer 27 w jednym pliku PDF - Pro Libris - Wojewódzka i ...

Cały numer 27 w jednym pliku PDF - Pro Libris - Wojewódzka i ...

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

54znowu zaczynam się zastanawiać, co to może znaczyć. Musi przecież czuć te minimalne muśnięcia i możesprawia jej to przyjemność jak mi, wzniecając już do granic to, co tak naprawdę może w ogóle nie istnieje,a może jest dla niej zupełnie obojętne. Ale jak może być obojętne wchodzenie w ciało innej osoby, choćby takpowierzchowne, tak delikatne, a może szczególnie takie. Więc ona tu jest, z tą anielską twarzą i z doskonałymwyrazem twarzy, właśnie tak, gdyby mi ktoś kiedyś kazał opisać doskonałą twarz, z pewnościąprzypomniałbym sobie właśnie te kilkanaście, może kilkadziesiąt minut. Ach, jakże bym chciał, żeby pobyła tuze mną jeszcze trochę. Jedziemy jednak dalej, a przecież i ja nie będę jechał tym składem całą wieczność, więckażda chwila i każde kolejne muśnięcie jest jakimś wielkim prozaicznym i może nic nieznaczącym świętem. Jakto dobrze, że nikt więcej nie dosiadł do nas w Katowicach, byłoby to straszne zburzenie tej harmonii, bez którejcała przyjemność błyskawicznie musiałaby zniknąć, ba, nawet nie udałoby się jej rozpocząć. Myśląc o tymwszystkim i chłonąc w siebie, nieopatrznie przestałem ruszać nogą, zatrzymałem ją w jednym miejscu. I coteraz zrobić? Znowu zacząć, udając, że to rytm przerwał, a teraz zaczął się nowy? Ale czy to będzie ten samrytm? I jaki on w ogóle był? A jeśli ona poczuje, że tym razem będę już dążyć do kontaktu, wycofa się? Cowtedy? Ucieknie, zabierze nogę, a może zabierze ją ot tak, bo przecież nie wiem nic o tym, co jest w niej i czyw ogóle jest to cokolwiek związanego z przedziałem? Więc nogę mam zastygłą i wręcz bronię się przedruchem, tak będzie najlepiej, tak myślę, kiedy one są teraz centymetr od siebie, a dokładniej, właściwie dżins wsztruks są zupełnie razem. I z całą pewnością, mimo kolejnych minut, nikomu to nie przeszkadza, bo przecieżmiejsca ogrom, można spokojnie wygodnie wyciągnąć nogi, ale nikt nie chce ich sobie wyciągać, uciekać, bomoże jeszcze coś się zdarzy, może te nasze nogi jeszcze się do czegoś przydadzą. Tymczasem ona opiera sięo stolik, więc jest to jakiś krok albo może wcale nie jest, ale pytać nie będę, więc założę, że jest, bo tylko tomogę przecież założyć. Więc ona na stolik, to ja na szybę, ciut bliżej, opierając głowę o wystającą końcówkęoparcia, co daje jakieś kilkanaście, przynajmniej, centymetrów bliskości. Oczywiście nie natychmiast, poodczekaniu stosownej chwili, żeby znowu nie spłoszyć, nie przestraszyć, nie przerwać, więc znowu, a właściwieciągle w szybę i teraz dopiero poczułem jakąś niezręczną ciszę, którą chciałbym jakoś przerwać, ale jak? Cojej powiem, czym zainteresuję, mógłbym ją zainteresować setką tematów, nawet tych rzuconych niby odniechcenia, ale przecież może żadnym z tych tematów bym jej nie zainteresował, bo i tak może być, więc niealbo raczej jeszcze nie. Ale kiedy, ale kiedy?Nagle z myśli wyciągnęła mnie brutalnie komórka wibrująca z kieszeni, więc naturalnym odruchem sięgamdo kieszeni i wyciągam, i dopiero wtedy widzę, że przez ten ułamek sekundy, może nie ułamek, ale półsekundy, więc jednak ułamek, kiedy nie patrzyłem, ona też właśnie teraz wyjęła telefon z torebki i uśmiechnęłasię do niej, jakby był sens uśmiechania się do przedmiotów martwych, więc kto to był, do kogo sięuśmiechnęła? Czy to jej chłop, jakieś świetne chłopiszcze z poczuciem humoru, które wywołuje tak szybkiuśmiech? Więc co dalej w tej sytuacji? Bo jeśli jest zajęta? Ale nawet jeśli jest zajęta, to czy ja mam czuć sięwinny z powodu tej atmosfery i tych delikatnych ruchów tektonicznych nóg? Po chwili poczułem, że sam teżsię do komórki uśmiechnąłem, a nie była to przecież moja dziewczyna, której nie miałem, chociaż możei miałem, ale nie czas ani miejsce na to. Nawet koleżanka to nie była, a zwyczajnie – albo i niezwyczajnie, bokobiety jednak częściej piszą – ot, znajomy z Krakowa, którego nie widziałem od wieków, a dokładnie od parumiesięcy, który miał mnie odebrać z dworca, żebym się po nocach, a właściwie po nocy, po mieście nie włóczył.Czuję więc, że i ona jest usprawiedliwiona, że jednak ta sytuacja niczego nie zmienia, a my po chwili wyrwaniawracamy do stanu sprzed chwili i zaczynamy mieć potrzebę, by jednak te nogi rozciągnąć, jakby w strachu,żeby już nie zostały takie pokurczone, na zawsze, więc ja prostuję, odsuwając z konieczności prawą, jakbymzamykał jej drogę ucieczki, a ona szachuje mnie, swoją lewą ustawiając przy mojej, ale i pomiędzy moimiobiema, więc ja lewą między jej i ona prawą pod oknem. To dopiero musi komicznie wyglądać, ale wyglądaćmoże jak chce, skoro przedłuża tak przyjemną chwilę między czymś mistycznym a być może niczym zupełnie.Znowu oddech, jakbyśmy nabierali sił i odwagi na nowe pomysły albo jakbyśmy w ogóle nie przywiązywali dotego wagi. I kiedy wyładowała mi się bateria, co brutalnie przerwało Bolero Ravela, bo i takich rzeczy słuchasię w pociągu, ona znowu do torebki, ja wymieniam baterie i zużytą wrzucam do śmietnika, chociaż mówią,żeby tego nie robić, ale kto by się teraz przejmował jedną baterią, z której później zrobi się dziesięć, sto, tysiąc,a niechże i milion. Więc ona sięga do torebki, wyjmuje kanapkę, otwiera sok, je kanapkę, popija sokiem, wyrzu-

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!