Grażyna ZwolińskaMyślenie półpenisemNo i jak mam się wyzłośliwiać nad tekstemZbigniewa Kozłowskiego Myślenie waginą alboriposta na cztery karty, skoro mimo wszystko piszew nim o mnie ciepło? Darzy estymą, dostrzega, żenie jestem feministką nawiedzoną, no, może tylkotroszkę. Wprawdzie uważa, że naznaczona jestemskłonnością do stronniczego naciągania i przekłamywaniafaktów, ale w powiązaniu z jakże przystającąkobiecie dziewiczą naiwnością.W tych okolicznościach rozbuchanej wiosennejprzyrody nie pozostaje mi nic innego, jak z możliwiewielką kobiecą łagodnością, ustosunkować się doniektórych wątków jego eseju. A na końcu wspomniećcoś nieśmiało o wywołanych do tablicy kalesonachsamego Naczelnika Ziuka.Dramat męskiego poświeceniaZbigniew Kozłowski, przedstawiający się jakozwolennik równego traktowania płci, włączając siędo dyskusji o feminizmie, zauważa, że „niepotrzebnemędrca szkiełko, gdyż gołym okiem widać przekroczenieidei równouprawnienia i wstąpienie w sferęirracjonalnych »błędów i wypaczeń«”. Dodaje, żenastąpiło niebezpieczne odstępstwo od praw natury.Doszło do tego, że „kobieta pragnie pełnej hegemoniii zepchnięcia mężczyzny do roli użytecznego i przestraszonegoprzedmiotu”.Jeśli o użyteczność mężczyzny chodzi (zwłaszczaw wykonywaniu prostych prac domowych), tomuszę przyznać, że autor ma rację. Tak, kobiety tegouparcie próbują, prośbą i groźbą, być może nawetbiciem. Bez tortur przyznaję, że zawsze usiłowałamskłonić swego byłego małżonka do mycia naczyń,a ponieważ robiłam to przez 30 lat z pewną taką natarczywością(wynikająca z bezskuteczności podejmowanychdziałań), to poszedł sobie w końcu do młodszejo 30 lat panienki i jak mi donoszą zaprzyjaźnione wiewiórki,w zmywaniu naczyń nie ma sobie równych.Jako osoba z natury dobrotliwa, nie domagam się odniej podziękowań za mój wieloletni nauczycielski trud.Z. Kozłowski zauważa też w swoim artykule, żew dzisiejszych czasach to mężczyzna wykonujew domu większość prac niewolniczych i ciężkich(trzepanie dywanów, rąbanie drzewa na wsi, obieranieziemniaków, przybijanie, wnoszenie i wynoszeniemebli etc.). Ponadto w każdej normalnej rodzinieco najmniej partycypuje we wszystkich innych robotach,co zresztą autor Myślenia waginą... uważa zawłaściwe. I znowu muszę się z nim zgodzić w kwestiitrzepania dywanów, rąbania drewna i targania mebli.Kobiety od tych zajęć rzeczywiście się wymigują.Wykręcając się tym, że są zajęte gotowaniem, zmywaniem,sprzątaniem, praniem, prasowaniem, odkurzaniem,opiekowaniem się dziećmi (i tak w kółko,świątek – piątek), a więc robotami pasjonującymi, nieniewolniczymi, nie ciężkimi, choć jakoś nie wiadomoczemu, tak je po ich wykonaniu wieczorem bolą nogi.Co bardziej feministycznie skażone damskie osobnikipotrafią jeszcze wypomnieć stłamszonym partnerom,że meble wnosi się lub wynosi raz na jakiś czas,dywany trzepie od święta, a kartofle nawetnajbardziej upośledzony manualnie mężczyznaobierze w znacznie krótszym czasie niż zabiera ugo-80
towanie całkiem przeciętnego obiadu. Trudno więcmówić o dramacie męskiego poświęcenia.Jeśli zaś chodzi o męskie partycypowanie wewszystkich innych codziennych czynnościach, topodobnie jak Z. Kozłowski, uważam, że jest ono jaknajbardziej właściwe. Różnię się z autorem jedyniew tym, że on uważa, że tak już u nas jest, a mnie(osobiste doświadczenia zaprzeczające tej teziepomijam, jako zbyt jednostkowe) wpadły w feministyczneręce badania CBOS-u z grudnia 2006 r.,z których wynika, że zdecydowaną większość żmudnychdomowych prac wciąż wykonują żony, konkubinyi kochanki (szczegóły tej statystyki w tekścieBunt kur w poprzednim numerze „Pro Libris”).Na okrasę – telewizyjna reklama jednego z płynówdo naczyń. Mężczyzna, zachwycony tym, jakwspaniale usuwa on paskudny tłuszcz z wielkiegokotła, pyta: „Czy mogę wziąć trochę dla żony?”.Wyobraźmy sobie sytuacje odwrotną: kobieta, zachwyconaskutecznością płynu pyta: „Czy mogęwziąć trochę dla męża?”.Katolicka narośl na sędziachI znów muszę napisać, że zgadzam się całkowiciez autorem Myślenia waginą..., gdy pisze on, iż polskiesfeminizowane sądy niemal odruchowo w przypadkurozwodu przyznają dzieci kobietom. Tak, przyznają.Inna rzecz, że jak kiedyś zbierałam materiał doartykułu na ten temat i rozmawiałam z sędziami,wśród których byli też mężczyźni, usłyszałam, żeprzypadki, kiedy odchodzący (często do innej pani)panowie starają się o to, żeby to z nimi zostałodziecko, naprawdę nie są tak częste. Wielu wcale niedobija się o to, żeby mieć taki kłopot na głowie,a wprost przeciwnie, wybiera wolność. Ci, którzy sięjednak dobijają, natrafiają często na sądowy murniezrozumienia ich ojcowskich praw. Tworzą więcróżne stowarzyszenia i walczą. Trzymam za nichswoje feministyczne kciuki.Nie zgadzam się natomiast z tym, że winę za to,że tak zachowują się sądy, ponoszą feministki. Nicpodobnego! One uważają, że za wychowanie dzieckaw równym stopniu odpowiada ojciec, jak i matka.To one od lat forsują, żeby dzieckiem, także malutkim,opiekowała się nie tylko matka, ale i ojciec. Toim zawdzięczamy nieśmiałe urzędowe próby stworzeniaurlopów zwanych tacierzyńskimi, choć ładniejbyłoby nazwać je ojcowskimi.Przekonanie, że dziecko najlepiej wychowa matka,bo macierzyństwo, a nie jakieś zawodowe ambicje, tojej główna powinność, ma korzenie wywodzące sięz głębokiej religijnej tradycji, także katolickiej. Poglądyte wkładano kobietom do głów całe wieki, nic więcdziwnego, że tak trudno je wyplenić, także z główsędziowskich. Kiedyś, mam nadzieję, to się stanie.A gdzie kult prawiczka?Skoro już dotknęłam czegoś tak drażliwego jakreligia, to muszę brnąć dalej. Zwłaszcza że brnie teżZ. Kozłowski. Jego zdaniem instytucją, która wywindowałakobietę na piedestał był średniowiecznyKościół katolicki. Bo deifikował Matkę Boską, bowytworzył katolicką kulturę rycerską itp. Dodam, żew jej ramach wymyślono też średniowieczną miłośćplatoniczną, istniejącą bardziej w ówczesnej poezjiśpiewanej niż w życiu.Wiemy, że chrześcijaństwo nie wyrosło naintelektualnej pustyni. Wzięło wiele z filozofii greckieji prawa rzymskiego. Przyjęło też z nich bezzastrzeżeń niższy status kobiet. Tak zwany DecretumGratiani z 1140 r., który stał się oficjalnym prawemkościelnym w 1234 r. i był zasadnicza częścią PrawaKanonicznego obowiązującego aż do 1916 r. (sic!) niepozostawia złudzeń co do tego, jak Kościół widziałmiejsce kobiet. Córka podlegała bezwzględnie ojcu.Żona – władzy męża, który mógł ją karać. Nie miałaprawa do majątku ani sprawowania jakichkolwiekfunkcji publicznych, a już w Kościele zwłaszcza.Kobietom z nieco wyższych sfer na otarcie łezpozostawało, wspomniane przez Z. Kozłowskiego,machanie chusteczką z krużganków do swegorycerza (do czasu aż stał się jej pełnoprawnymwłaścicielem, czyli mężem).Teolodzy średniowieczni piedestał dla kobietyprzygotowali zatem dość specyficzny. Kult MaryiDziewicy i dziewictwa w ogóle działał tylko w jednąstronę. Jakoś nie powstał kult np. JeremiaszaPrawiczka. Kobieta średniowieczna, i długo jeszczepotem, mogła być albo dziewicą, albo czyjąś żoną.Musiała być przypisana mężczyźnie, najpierw ojcu,potem mężowi. „Ku swemu mężowi będzieszkierowała swe pragnienia, a on będzie panował nadtobą” – biblijne słowa. Mąż swoje pragnieniakierował to tu, to tam. Właściwie bezkarnie.To prawda, że mający długą tradycję sprzeciwkobiet wobec tego typu podporządkowania doceniłPOLEMIKI81
- Page 3 and 4:
Lubuskie Pismo Literacko-Kulturalne
- Page 5 and 6:
Od redakcjiPrognozy są, paradoksal
- Page 7 and 8:
VARIA . . . . . . . . . . . . . . .
- Page 9 and 10:
centrum polskości; Gdańsk, Toruń
- Page 11 and 12:
Projekt plakatu - Ma³gorzata Go³u
- Page 13 and 14:
temu. Wpierw zatem czwartkowe spotk
- Page 15 and 16:
Przyznanie w 1996 r. Literackiej Na
- Page 17 and 18:
Radovan BrenkusPercepcja literatury
- Page 19 and 20:
je w należyty sposób wykorzystywa
- Page 21 and 22:
Karl GrenzlerPolska literatura w Ni
- Page 23 and 24:
Anita Kucharska-DziedzicDanuty Most
- Page 25 and 26:
wiadczeniem wojny, walki, obozów w
- Page 27 and 28:
Marek Grewling***Tutaj nawetzabrak
- Page 29 and 30:
yło, ani jednego, omijały to miej
- Page 31 and 32: Oglądałam galerię zdjęć z opis
- Page 33 and 34: KatosHistoria polskiego kina niezal
- Page 35 and 36: metrów. Grzegorz Lipiec nocami mon
- Page 37 and 38: Czesław SobkowiakContinuumŚni si
- Page 39 and 40: i samodzielnie zdobywać świat. M
- Page 41 and 42: działo, a ja byłem spragniony wra
- Page 43 and 44: Kinga MazurZła miłośćZła miło
- Page 45 and 46: okrutnie kłócą, a my podsłuchuj
- Page 47 and 48: Władysław ŁazukaWe mnieBiegną w
- Page 49 and 50: Karol GraczykRedrumW Krzyżu o tej
- Page 51 and 52: czterdzieści. Pomyślałem więc,
- Page 53 and 54: - Nie ma nic gorszego niż możliwo
- Page 55 and 56: - Dzień dobry, wolne? - zapytała
- Page 57 and 58: ca woreczek, zahaczając dłonią o
- Page 59 and 60: Grażyna ZwolińskaTeatr poza teatr
- Page 61 and 62: się nie nudził, nie wychodził z
- Page 63 and 64: to potrafi. To umiejętność warsz
- Page 65 and 66: w razie czego mam. I wcale się cie
- Page 67 and 68: Beata Patrycja KlaryspotkaniePodsze
- Page 69 and 70: Zawiera tzw. przyjacielski układ z
- Page 71 and 72: ozkudłane włosy. „Jakoś zmieni
- Page 73 and 74: ocznie w bycie codziennym. Stan tak
- Page 75 and 76: pt. Bunt kur. Autorkę artykułu da
- Page 77 and 78: którzy po przekształceniu się w
- Page 79 and 80: Anita Kucharska-DziedzicSzanowny Pa
- Page 81: Średniowiecze. Przypominam Panu,
- Page 85 and 86: udzieli paniom audiencji, w której
- Page 87 and 88: w różnych życiowych sytuacjach,
- Page 89 and 90: sich für die Kommunalwahlen aufste
- Page 91 and 92: Eugeniusz WachowiakBereska - Bjerjo
- Page 93 and 94: Andrzej Bobrowski, Fundacja dobrego
- Page 95 and 96: Andrzej Bobrowski, Stan pamięci II
- Page 97 and 98: Leszek KaniaŚlady pamięciReliefow
- Page 99 and 100: VARIAWojciech JachimowiczHistoria o
- Page 101 and 102: awantury. Robił to dość zabawnie
- Page 103 and 104: antologia pt. Dopowiadanie zieleni,
- Page 105 and 106: Wiesława SiekierkaAd brewe tempusN
- Page 107 and 108: RECENZJE I OMÓWIENIANa marginesie
- Page 109 and 110: tłumaczyć: Głupi Jaś jest męsk
- Page 111 and 112: charakteru narodowego, jak nie upor
- Page 113 and 114: „Wenn ein Pole Ihnen die Hand kü
- Page 115 and 116: jak i wiele wcześniejszych, jest w
- Page 117 and 118: intymnych, trudnych, wręcz boleśn
- Page 119 and 120: zozy / Pod nami dzik / barłoży”
- Page 121 and 122: ZAPOWIEDZI115
- Page 123 and 124: I Gorzowski Festiwal PoetyckiW paź
- Page 125 and 126: aktorki - amatorki, a sztukę wyre
- Page 127 and 128: KSI¥¯KI NADES£ANE10 lat Państwo
- Page 129: Viktoria KorbUr. się w Kazachstani