11.08.2015 Views

Lubuskie Pismo Literacko-Kulturalne

Cały numer 27 w jednym pliku PDF - Pro Libris - Wojewódzka i ...

Cały numer 27 w jednym pliku PDF - Pro Libris - Wojewódzka i ...

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

ozkudłane włosy. „Jakoś zmieniłaś uczesanie” –mówi ze śmiechem Bror. Inna sytuacja: Denys mieszkajuż od dłuższego czasu w domu małżeństwaBlixen (zbudowanego z funduszu matki Karen), Brorprzebywa w mieście, ma teraz własne życie,odwiedza Karen, by pożyczyć od niej pieniądze.Żegnając się, mówi w cztery oczy do Denysa: „Życzęwam szczęścia... Ale mogłeś zapytać...”. Denys:„Pytałem, ona się zgodziła”.Napisałem powyżej, że Karen poślubiła baronaBlixena w ramach swej życiowej taktyki. To onazaproponowała mu małżeństwo, gdy upadły jejnadzieje na poślubienie jego brata. Jak najszczerzejnęcąc go swoimi pieniędzmi dodała: „Ty też jesteśbaronem i przecież jesteśmy przyjaciółmi...”. Otóżw związku z Denysem Hattonem Karen znów pragniemałżeństwa. Lecz z powodów poważnych i zasadniczych.Nie taktycznych i nie strategicznych.W swoim już długim dość życiu stwierdzam,że małżeństwo, sformalizowany związek z mężczyzną,jest nieuniknionym pragnieniem kobiety.Niewątpliwie z przyczyn „organizacyjno-bytowych” –też. Ale sprawa jest głębsza, fundamentalna i łączysię wg mnie z sięgającym początków ludzkości „syndromemogniska”. Ów „syndrom ogniska” (czy„gniazda”), żeński, kobiecy, konfrontuje się – i tak jestw przypadku Karen i Denysa – z męskim, równieżodwiecznym, „syndromem drogi”. Znam wielezwiązków bezmałżenskich (w Niemczech sąznacznie bardziej powszechne niż w Polsce) ogólnierzecz biorąc szczęśliwych (tak jak i wiele niezbytszczęśliwych małżeńskich), w których jednak kobietachciałaby być żoną, kościelnie czy przynajmniejcywilnie poślubioną (jakże pięknie śpiewa MarleneDietrich swą sławną piosenkę Heirat) – mężczyznasię wymiguje, jemu służy tak zwany brzydko konkubinat.W wielu wypadkach, które znam, kobietaw końcu postawiła na swoim. „No i jak?” – pytammałżonka. Ten się uśmiecha, odpowiedź daje przeważniewymijającą. Ujmując rzecz najbanalniej, kobietapotrzebuje bezpieczeństwa, a mężczyzna potrzebujewolności. W przypadku bohaterki Out Of Afrika i jejukochanego konflikt ogniskuje się w samotności.Karen cierpi, gdy Denys opuszcza ją na długie tygodnie,natomiast Denys inaczej czynić nie może.Małżeństwo złagodziłoby moje cierpienia – sądziKaren. „Czyż nie jesteśmy szczęśliwi? Co zmieni jakiśpapier miedzy nami?” – argumentuje Denys. I myśli:Kocham ją, lecz muszę być wolny. Wolny = samotny.Dla Karen samotność = brak ukochanego mężczyzny– jest zabójcza. Konflikt jest nierozwiązywalny, jeślioboje partnerzy pragną zachować swoje poczuciesuwerenności – jako dwie równowartościowe ludzkieistoty. Tak więc ich drogi się rozchodzą. Dramat „odmęskiej strony” werbalizuje Denis: „Popsułaś miradość bycia samotnym”. Tak więc mężczyzna stoiprzed wyborem między miłością a wolnością. Ciężki,trudny, krwawy wybór. Karen nic nie mówi, tylkopatrzy pustymi oczami. Już wcześniej mupowiedziała: „Nie można mieć wszystkiego”.Następnie Denys proponuje Karen, że poleci z nią nawybrzeże swoim samolotem, odprowadzi ją nastatek do Europy. Karen zgadza się z radością.Następnego dnia do opustoszałego już afrykańskiegodomu, w którym wśród reszty zapakowanychrzeczy siedzi Karen, przyjeżdża Bror i informuje ją, żeDenys miał wypadek: jego samolot spadł na sawannęi spłonął.Następuje scena pogrzebu, w której Karenodchodzi od otwartego grobu, nie mogąc zdobyć sięna rzucenie garści ziemi na trumnę Denysa. Alewcześniej następuje scena, która jest ważna dlacharakterystyki obojga – jako kobiety i mężczyzny.Karen Blixen likwiduje resztę swoich spraw w Afryce.Rzeczą dla niej najważniejszą jest, by tubylcze plemię,którego członkowie byli jej pracownikami, mogłopozostać na terytorium utraconej przez niąafrykańskiej farmy. Według prawa muszą iść precz.Karen idzie po szczeblach biurokratycznej drabinybrytyjskiej władzy kolonialnej, urzędnicy okazujądobrą wolę, ale rozkładają ręce. Wreszcie staje przedobliczem nowego gubernatora – piękna, dumna, eleganckakobieta. Ten jest pełen zrozumienia,tłumaczy się jednak postanowieniami prawnymi, doktórych uchylenia brak mu kompetencji. Nagle Karenklęka przed nim. I tu uwaga: Rzecz taką może zrobićtylko kobieta. Denys, obecny przy tej scenie, rzuca sięgwałtownie w stronę Karen. Poniżenie, to za dużacena dla mężczyzny. Karen do gubernatora: „Błagampana”. Zmieszany dostojnik prosi, aby wstała,zapewnia, że zrobi w sprawie wszystko, co będziemógł. „Proszę mi to przyrzec” – mówi Karen. I na towystępuje starsza pani w wytwornym stroju, dostojnażona dostojnika: „Proszę, niech pani wstanie. Japani przyrzekam”.Myślę, że jest to dobre zakończenie tego eseju.Z dedykacją: Mojej córce Julii na 17 urodzinyJacek Weso³owski69

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!