Nie konkurujemy z zawodowcamiWywiad z Janem Andrzejem Fręsiem przeprowadziła Grażyna Zwolińska– Jak trafił pan do Zaboru?– Przez przypadek. W pewnym momencie uznaliśmyz żoną, że nic nie trzyma nas na Śląsku.Ustaliliśmy, gdzie chcemy mieszkać. A więc przedewszystkim jak najdalej od Katowic i tam, gdzie nie mapodziału na swoich i obcych. Chodziło też o to, żebyna mapie było dużo zielonego, a między tymniebieskie. Wytypowaliśmy woj. warmińsko-mazurskie,zachodniopomorskie i lubuskie. Było namobojętne, w którym z nich osiądziemy. Ważne było,żeby znaleźć pracę dla żony, która jest po resocjalizacji.Ja dopracowałem się już nauczycielskiejemerytury, więc na chleb mam. Żona rozsyłała CV,więc jeździliśmy na rozmowy, a przy okazji rozglądaliśmysię po okolicy. Dwa lata temu dostaliśmy kolejnąporcję ofert, z Olsztynka i Zaboru. Najpierw przyjechaliśmydo Zaboru. Stwierdziliśmy, że do Olsztynkanie jedziemy, bo ładniej niż tu już nie będzie.Kupiliśmy mieszkanie i przeprowadziliśmy się.– Czyli żona w pracy, a pan w domu...– Niezupełnie. Postanowiłem, będąc już namiejscu, spokojnie poszukać też czegoś dla siebie, naprzykład w teatrze. W Katowicach przepracowałem5 lat w Teatrze Śląskim jako specjalista edukacjiteatralnej. Ponieważ jednak w Lubuskim Teatrzenastępowała akurat zmiana dyrektora, odłożyłemwizytę i najpierw poszedłem z papierami naUniwersytet Zielonogórski. Po tygodniu telefon, żepotrzebują kogoś takiego jak ja, bo na animacji kulturyjest bardzo dużo zajęć, których nie ma ktoprowadzić, ponieważ dyr. Andrzej Buck zrezygnowałz nich odchodząc z teatru. Potem wybrałem sięz ofertą m.in. spektakli edukacyjnych do nowegodyrektora <strong>Lubuskie</strong>go Teatru i też dostałem zajęcie.Poza tym od lat współpracuję z kilkoma wydawnictwami,jestem autorem piętnastu, bardzoróżnorodnych książek (np. Karol Wojtyła. Opowieśćo świętości ze zdjęciami Adama Bujaka). Szybko więcokazało się, że nudzić się w Zaborze nie będę.– Więc wziął pan jeszcze sobie na głowębawienie się w amatorski teatr. Dlaczego?– Całe swoje zawodowe życie lawirowałemmiędzy edukacją a teatrem. Jestem polonistą i kiedypracowałem jako nauczyciel, zawsze prowadziłemszkolny teatr. Potem przeszedłem do pracy w InstytucieKształcenia Nauczycieli, a następnie naUniwersytet Śląski i zająłem się już tylko sprawamiteatru. Doktoryzowałem się z tej dziedziny. Ostatnieosiem lat przed przeprowadzką do Zaboru prowadziłemteatr w Tychach. Zresztą jeszcze na studiachgrałem w studenckim teatrze i byłem na specjalizacjiteatrologicznej.– Czyli w Zaborze prędzej czy później jakiśteatr musiał powstać?– Okazało się, że prędzej niż się spodziewałem.Bo kiedy, nie mając jeszcze mieszkania, zamieszkałemz żoną w gospodarstwie agroturystycznymw Czarnej, trafiłem na osoby, które jakby tylko nakogoś takiego jak ja czekały.– I od razu wskoczył pan z nimi na głębokąwodę, sięgając po Pokojówki. Nie było to zbytryzykowne?– Okazało się, że nie. W teatrze amatorskimproblemem jest zawsze stworzenie postaci wiarygodnejdla widza. Zbudowanie jej z siebie, ale tak,żeby nie była mną. Amatorowi najtrudniej przychodzistworzenie postaci, która jest różna od niego, alewszelkie soki i energię czerpie z niego. Zawodowiec60
to potrafi. To umiejętność warsztatowa. Amatorzytego nie mają. Złe amatorstwo polega na tym, żealbo postać jest całkiem poza grającym, co więcej onwstydzi się, że taką postać gra, ona mu przeszkadza.Albo odwrotnie, za wszelką cenę próbuje się w niąwcielić, staje się nią, co daje taki sam komiczny efekt.– Jak więc pan sobie z tym radzi?– Zanim zaczną się próby, zawsze bardzo długoze sobą pracujemy. Na przykład w Dziewczynkachjest scena autoprezentacji. Każda z postaci musi cośo sobie powiedzieć. Pracowaliśmy nad tym parętygodni. Całe ustawianie postaci opierało się o tekilka zdań wypowiadanych na początku spektakluprzez każdą z bohaterek. Reszta poszła już szybko.Jeśli chodzi o obsadę, to w dużym stopniu byłarobiona w trakcie adaptacji tekstu Iredyńskiego. Jużwtedy wiedziałem, jakie słowa mogę włożyć w ustakonkretnej pani, bo jej to będzie bliskie, bo onapodobne sytuacje przeżyła.– A skąd taki pomysł zbudowania widowni,gdzie widzowie siedzą amfiteatralnie wokółstołu, przy którym toczy się akcja?– Można być pod ogromnym urokiem tekstusztuk Iredyńskiego, natomiast jak przyjdzie do robotyjuż ściśle teatralnej, zaczynają się potworne schody.Bo Iredyński jest świetny, jeśli chodzi o myśl, o tekst,ma wspaniałe, błyskotliwe kwestie, ale to są „słuchowiska”:postacie siedzą i gadają. Jeśli ten tekstmiał pójść w miarę zgodnie z intencją autora, to onemuszą siedzieć przy stole, ale zrobiliśmy wszystko,żeby to ożywić. A sam pomysł takiego zbudowaniawidowni wyrósł z konstrukcji sali. Mieliśmy dwa wyjścia.Albo „ostatnią wieczerzę” na scenie, czyli wszystkiepostaci płasko siedzą po jednej stronie stołu,frontem do widza, tak się zresztą robiło Dziewczynki.Albo stół stoi na środku sali, ale wtedy problememstaje się widownia. Trzeba mieć trzy „piętra”,amfiteatr, żeby widzowie cokolwiek widzieli. Tak więccały wysiłek, poza moją adaptacją, bo trzeba byłoprzecież ściąć ogromną część tekstu, to był wysiłekczysto teatralnej natury, nadanie temu tekstowi życia.Teatralnego, nie intelektualnego, nie myślowego, boono jest tam wystarczająco dużym ładunkiem.– Jak pan uważa, dlaczego tak wiele osóbprzyszło zarówno na premierę Pokojówek, jaki Dziewczynek? Co pan sądzi o tej wiejskiejpubliczności?– To fenomen socjologiczny. Ci ludzie przychodząchyba głównie z dwóch powodów. Pierwszy wynikaz elementu sensacji: zobaczyć w tak nietypowej rolikrewną, sąsiadkę, mieszkankę swojej wsi. Drugi toświadomość uczestnictwa w czymś bardzo dziwnym,nowym, niebanalnym, co się dotąd tutaj nie zdarzyło.No i pewne zdziwienie, co też takiego nasz, miejscowy,zaborski teatr może pokazać.– Czy pokaże za jakiś czas kolejną premierę?– Na pewno. Może nawet dwie, bo rozbudowałnam się zespół, dołączyli dwaj panowie, więcmożemy rozszerzyć repertuar. Wesela jednak napewno nie wystawię, bo przecież nie chodzi namo konkurowanie z zawodowcami.– Dziękuję za rozmowę.61
- Page 3 and 4:
Lubuskie Pismo Literacko-Kulturalne
- Page 5 and 6:
Od redakcjiPrognozy są, paradoksal
- Page 7 and 8:
VARIA . . . . . . . . . . . . . . .
- Page 9 and 10:
centrum polskości; Gdańsk, Toruń
- Page 11 and 12: Projekt plakatu - Ma³gorzata Go³u
- Page 13 and 14: temu. Wpierw zatem czwartkowe spotk
- Page 15 and 16: Przyznanie w 1996 r. Literackiej Na
- Page 17 and 18: Radovan BrenkusPercepcja literatury
- Page 19 and 20: je w należyty sposób wykorzystywa
- Page 21 and 22: Karl GrenzlerPolska literatura w Ni
- Page 23 and 24: Anita Kucharska-DziedzicDanuty Most
- Page 25 and 26: wiadczeniem wojny, walki, obozów w
- Page 27 and 28: Marek Grewling***Tutaj nawetzabrak
- Page 29 and 30: yło, ani jednego, omijały to miej
- Page 31 and 32: Oglądałam galerię zdjęć z opis
- Page 33 and 34: KatosHistoria polskiego kina niezal
- Page 35 and 36: metrów. Grzegorz Lipiec nocami mon
- Page 37 and 38: Czesław SobkowiakContinuumŚni si
- Page 39 and 40: i samodzielnie zdobywać świat. M
- Page 41 and 42: działo, a ja byłem spragniony wra
- Page 43 and 44: Kinga MazurZła miłośćZła miło
- Page 45 and 46: okrutnie kłócą, a my podsłuchuj
- Page 47 and 48: Władysław ŁazukaWe mnieBiegną w
- Page 49 and 50: Karol GraczykRedrumW Krzyżu o tej
- Page 51 and 52: czterdzieści. Pomyślałem więc,
- Page 53 and 54: - Nie ma nic gorszego niż możliwo
- Page 55 and 56: - Dzień dobry, wolne? - zapytała
- Page 57 and 58: ca woreczek, zahaczając dłonią o
- Page 59 and 60: Grażyna ZwolińskaTeatr poza teatr
- Page 61: się nie nudził, nie wychodził z
- Page 65 and 66: w razie czego mam. I wcale się cie
- Page 67 and 68: Beata Patrycja KlaryspotkaniePodsze
- Page 69 and 70: Zawiera tzw. przyjacielski układ z
- Page 71 and 72: ozkudłane włosy. „Jakoś zmieni
- Page 73 and 74: ocznie w bycie codziennym. Stan tak
- Page 75 and 76: pt. Bunt kur. Autorkę artykułu da
- Page 77 and 78: którzy po przekształceniu się w
- Page 79 and 80: Anita Kucharska-DziedzicSzanowny Pa
- Page 81 and 82: Średniowiecze. Przypominam Panu,
- Page 83 and 84: towanie całkiem przeciętnego obia
- Page 85 and 86: udzieli paniom audiencji, w której
- Page 87 and 88: w różnych życiowych sytuacjach,
- Page 89 and 90: sich für die Kommunalwahlen aufste
- Page 91 and 92: Eugeniusz WachowiakBereska - Bjerjo
- Page 93 and 94: Andrzej Bobrowski, Fundacja dobrego
- Page 95 and 96: Andrzej Bobrowski, Stan pamięci II
- Page 97 and 98: Leszek KaniaŚlady pamięciReliefow
- Page 99 and 100: VARIAWojciech JachimowiczHistoria o
- Page 101 and 102: awantury. Robił to dość zabawnie
- Page 103 and 104: antologia pt. Dopowiadanie zieleni,
- Page 105 and 106: Wiesława SiekierkaAd brewe tempusN
- Page 107 and 108: RECENZJE I OMÓWIENIANa marginesie
- Page 109 and 110: tłumaczyć: Głupi Jaś jest męsk
- Page 111 and 112: charakteru narodowego, jak nie upor
- Page 113 and 114:
„Wenn ein Pole Ihnen die Hand kü
- Page 115 and 116:
jak i wiele wcześniejszych, jest w
- Page 117 and 118:
intymnych, trudnych, wręcz boleśn
- Page 119 and 120:
zozy / Pod nami dzik / barłoży”
- Page 121 and 122:
ZAPOWIEDZI115
- Page 123 and 124:
I Gorzowski Festiwal PoetyckiW paź
- Page 125 and 126:
aktorki - amatorki, a sztukę wyre
- Page 127 and 128:
KSI¥¯KI NADES£ANE10 lat Państwo
- Page 129:
Viktoria KorbUr. się w Kazachstani