11.08.2015 Views

Lubuskie Pismo Literacko-Kulturalne

Cały numer 27 w jednym pliku PDF - Pro Libris - Wojewódzka i ...

Cały numer 27 w jednym pliku PDF - Pro Libris - Wojewódzka i ...

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

to potrafi. To umiejętność warsztatowa. Amatorzytego nie mają. Złe amatorstwo polega na tym, żealbo postać jest całkiem poza grającym, co więcej onwstydzi się, że taką postać gra, ona mu przeszkadza.Albo odwrotnie, za wszelką cenę próbuje się w niąwcielić, staje się nią, co daje taki sam komiczny efekt.– Jak więc pan sobie z tym radzi?– Zanim zaczną się próby, zawsze bardzo długoze sobą pracujemy. Na przykład w Dziewczynkachjest scena autoprezentacji. Każda z postaci musi cośo sobie powiedzieć. Pracowaliśmy nad tym parętygodni. Całe ustawianie postaci opierało się o tekilka zdań wypowiadanych na początku spektakluprzez każdą z bohaterek. Reszta poszła już szybko.Jeśli chodzi o obsadę, to w dużym stopniu byłarobiona w trakcie adaptacji tekstu Iredyńskiego. Jużwtedy wiedziałem, jakie słowa mogę włożyć w ustakonkretnej pani, bo jej to będzie bliskie, bo onapodobne sytuacje przeżyła.– A skąd taki pomysł zbudowania widowni,gdzie widzowie siedzą amfiteatralnie wokółstołu, przy którym toczy się akcja?– Można być pod ogromnym urokiem tekstusztuk Iredyńskiego, natomiast jak przyjdzie do robotyjuż ściśle teatralnej, zaczynają się potworne schody.Bo Iredyński jest świetny, jeśli chodzi o myśl, o tekst,ma wspaniałe, błyskotliwe kwestie, ale to są „słuchowiska”:postacie siedzą i gadają. Jeśli ten tekstmiał pójść w miarę zgodnie z intencją autora, to onemuszą siedzieć przy stole, ale zrobiliśmy wszystko,żeby to ożywić. A sam pomysł takiego zbudowaniawidowni wyrósł z konstrukcji sali. Mieliśmy dwa wyjścia.Albo „ostatnią wieczerzę” na scenie, czyli wszystkiepostaci płasko siedzą po jednej stronie stołu,frontem do widza, tak się zresztą robiło Dziewczynki.Albo stół stoi na środku sali, ale wtedy problememstaje się widownia. Trzeba mieć trzy „piętra”,amfiteatr, żeby widzowie cokolwiek widzieli. Tak więccały wysiłek, poza moją adaptacją, bo trzeba byłoprzecież ściąć ogromną część tekstu, to był wysiłekczysto teatralnej natury, nadanie temu tekstowi życia.Teatralnego, nie intelektualnego, nie myślowego, boono jest tam wystarczająco dużym ładunkiem.– Jak pan uważa, dlaczego tak wiele osóbprzyszło zarówno na premierę Pokojówek, jaki Dziewczynek? Co pan sądzi o tej wiejskiejpubliczności?– To fenomen socjologiczny. Ci ludzie przychodząchyba głównie z dwóch powodów. Pierwszy wynikaz elementu sensacji: zobaczyć w tak nietypowej rolikrewną, sąsiadkę, mieszkankę swojej wsi. Drugi toświadomość uczestnictwa w czymś bardzo dziwnym,nowym, niebanalnym, co się dotąd tutaj nie zdarzyło.No i pewne zdziwienie, co też takiego nasz, miejscowy,zaborski teatr może pokazać.– Czy pokaże za jakiś czas kolejną premierę?– Na pewno. Może nawet dwie, bo rozbudowałnam się zespół, dołączyli dwaj panowie, więcmożemy rozszerzyć repertuar. Wesela jednak napewno nie wystawię, bo przecież nie chodzi namo konkurowanie z zawodowcami.– Dziękuję za rozmowę.61

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!