13.07.2015 Views

quo vadis.pdf

quo vadis.pdf

quo vadis.pdf

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Jedna rzecz pocieszała go stale: oto, że miał przy sobie dwie kieski: tę, którą Winicjusz dałmu w domu, i tę, którą mu rzucił w powrotnej drodze z cmentarza. Ze względu też na tęszczęśliwą okoliczność, jak również ze względu na wszelkie wzruszenia, przez jakie przeszedł,postanowił zjeść obficiej i napić się lepszego wina niż zwykle.I gdy wreszcie nadeszła godzina otwarcia winiarni, uczynił to w mierze tak znacznej, iżzapomniał o kąpieli. Chciało mu się przede wszystkim spać i senność odjęła mu siły do tegostopnia, że wrócił zupełnie chwiejnym krokiem do swego mieszkania na Suburze, gdzie czekałago zakupiona za Winicjuszowe pieniądze niewolnica.Tam, wszedłszy do ciemnego jak lisia jama cubiculum, rzucił się na posłanie i zasnął wjednej chwili. Zbudził się dopiero wieczorem, a raczej zbudziła go niewolnica wzywając go,by wstawał, albowiem ktoś szuka go i chce się z nim widzieć w pilnej sprawie. Czujny Chilooprzytomniał w jednej chwili, zarzucił naprędce płaszcz z kapturem i kazawszy się niewolnicyusunąć na bok, wyjrzał naprzód ostrożnie na zewnątrz.I zmartwiał! Albowiem przez drzwi cubiculum ujrzał olbrzymią postać Ursusa.Na ów widok uczuł, że nogi i głowa jego stają się zimne jak lód, serce przestaje bić w piersiach,po krzyżu chodzą roje mrówek... Czas jakiś nie mógł przemówić, następnie jednak,szczękając zębami, rzekł, a raczej wyjęczał:- Syro! Nie ma mnie... nie znam... tego... dobrego człowieka...- Powiedziałam mu, że jesteś i że śpisz, panie - odrzekła dziewczyna - on zaś żądał, by cięrozbudzić...- O bogi!... Każę cię...Lecz Ursus, jakby zniecierpliwiony zwloką, zbliżył się do drzwi cubiculum i schyliwszysię wsadził do wnętrza głowę.- Chilonie Chilonidesie! - rzekł.- Pax tecum! Pax, pax! - odpowiedział Chilon. - O najlepszy z chrześcijan! Tak! JestemChilonem, ale to omyłka... Nie znam cię!- Chilonie Chilonidesie - powtórzył Ursus. - Pan twój, Winicjusz, wzywa cię, abyś się doniego udał wraz ze mną.ROZDZIAŁ XXIIIWinicjusza obudził dotkliwy ból. W pierwszej chwili nie mógł zrozumieć, gdzie jest i cosię z nim dzieje. W głowie czuł szum i oczy jego były zakryte jakby mgłą. Stopniowo jednakwracała mu przytomność i wreszcie przez ową mgłę dojrzał trzech schylonych nad sobą ludzi.Dwóch rozpoznał: jeden był Ursus, drugi - ten starzec, którego obalił unosząc Ligię. Trzeci,zupełnie obcy, trzymał jego lewą rękę i dotykając jej wzdłuż łokcia aż do ramienia i obojczyka,zadawał mu właśnie ból tak straszny, iż Winicjusz sądząc, że to jest jakiś rodzaj dokonywanejnad nim zemsty, rzekł przez zaciśnięte zęby:- Zabijcie mnie.Lecz oni nie zdawali się uważać na jego słowa, jakby nie słyszeli ich lub jakby je poczytywaliza zwykły jęk cierpienia. Ursus, ze swoją zatroskaną, a zarazem groźną twarzą barbarzyńcy,trzymał pęki białych szmat podartych na długie pasy, starzec zaś mówił do człowieka,który naciskał ramię Winicjusza:- Glauku, jestżeś pewny, że ta rana w głowie nie jest śmiertelna.- Tak jest, cny Kryspie - odpowiedział Glaukus. - Służąc jako niewolnik na flocie, a potemmieszkając w Neapolis, opatrywałem wiele ran, i z zysków, jakie mi przynosiło to zajęcie,wykupiłem wreszcie siebie i swoich... Rana w głowie jest lekka. Gdy ten człowiek (tu wska-100

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!