częli je opuszczać i ciżba zwiększała się z każdą godziną. Pretorianie towarzyszący Winicjuszowipozostali w tyle. W tłoku zranił ktoś młotem jego konia, który począł rzucać zakrwawionymłbem, wspinać się i odmawiać posłuszeństwa jeźdźcowi. Poznano też po bogatej tuniceaugustianina i natychmiast rozległy się wokół okrzyki: „Śmierć Neronowi i jego podpalaczom!”Nadeszła chwila groźnego niebezpieczeństwa, albowiem setki rąk wyciągnęły się kuWinicjuszowi, lecz spłoszony koń uniósł go tratując ludzi, a zarazem nadpłynęła nowa fala,czarnego dymu i pogrążyła w mroku ulicę. Winicjusz widząc, że nie przejedzie, zeskoczyłwreszcie na ziemię i począł biec piechotą, prześlizgując się koło murów, a czasami czekając,by uciekający tłum minął go. W duszy mówił sobie, że to są próżne wysilenia. Ligia mogłanie być już w mieście, mogła w tej chwili ratować się ucieczką: łatwiej było odnaleźć szpilkęnad brzegiem morza niż ją w tym natłoku i chaosie. Chciał jednak choćby za cenę życia dotrzećdo domu Linusa. Chwilami zatrzymywał się i tarł oczy. Urwawszy brzeg tuniki zasłoniłnią nos i usta i biegł dalej.W miarę jak zbliżał się do rzeki, upał powiększał się straszliwie. Winicjusz wiedząc, żepożar wszczął się przy Wielkim Cyrku, sądził z początku, że żar ów bije od jego zgliszcz orazod Forum Boarium i od Velabrum, które, leżąc w pobliżu, musiały być również ogarniętepłomieniem. Lecz gorąco stawało się nie do zniesienia. Ktoś uciekający, ostatni, jakiego Winicjuszspostrzegł, starzec o kulach, krzyknął: „Nie zbliżaj się do mostu Cestiusza! Cała wyspaw ogniu.” Jakoż nie można się było dłużej łudzić. Na zakręcie ku Vicus Judaeorum, naktórym stał dom Linusa, młody trybun dojrzał wśród chmury dymów płomień: paliła się nietylko wyspa, ale i Zatybrze, a przynajmniej drugi koniec uliczki, na której mieszkała Ligia.Winicjusz jednak pamiętał, że dom Linusa otoczony był ogrodem, za którym od stronyTybru było niezbyt rozległe, nie zabudowane pole. Ta myśl dodała mu otuchy. Ogień mógłzatrzymać się na pustym miejscu. W tej nadziei biegł dalej, jakkolwiek każdy powiew przynosiłjuż nie tylko dymy, ale tysiące iskier, które mogły wzniecić pożar z drugiego końca zaułkai przeciąć odwrót.Na koniec ujrzał jednak przez dymną zasłonę cyprysy w ogrodzie Linusa. Domy leżące zanie zabudowanym polem paliły się już jak stery drzewa, ale mała insula Linusowa stała jeszczenie tknięta. Winicjusz spojrzał z wdzięcznością w niebo i skoczył ku niej, jakkolwiek samopowietrze poczęło go parzyć. Drzwi były przymknięte, lecz on pchnął je i wpadł do środka.W ogródku nie było żywej duszy i dom zdawał się być również zupełnie pusty.„Może pomdleli od dymu i żarów” - pomyślał Winicjusz.I począł wołać: - Ligio! Ligio!Odpowiedziało mu milczenie. W ciszy słychać było tylko huk dalekiego ognia.- Ligio!Nagle do uszu jego doszedł ów posępny głos, który słyszał już raz w tym ogródku. Na pobliskiejwyspie zapaliło się widocznie vivarium leżące niedaleko świątyni Eskulapa, w którymwszelkiego rodzaju zwierzęta, a między nimi lwy, poczęły ryczeć z przerażenia. Winicjuszadreszcz przebiegł od stóp do głowy. Oto drugi już raz, w chwili gdy cała jego istota byłaskupiona w myśli o Ligii, te straszliwe głosy odzywały się jak zapowiedź nieszczęścia, jakdziwna wróżba złowrogiej przyszłości.Było to jednak krótkie, chwilowe wrażenie, albowiem jeszcze straszliwszy od ryku dzikichzwierząt huk pożaru nakazywał myśleć o czym innym. Ligia nie odpowiedziała wprawdzie nawołanie, lecz mogła znajdować się w tym zagraconym budynku, zemdlona lub zduszona dymem.Winicjusz skoczył do środka domu. W małym atrium było pusto i ciemno od dymu.Szukając rękoma drzwi prowadzących do cubiculów, spostrzegł migocący płomyk lampki izbliżywszy się ujrzał lararium, w którym zamiast larów był krzyż. Pod krzyżem tym płonąłkaganek. Przez głowę młodego katechumena przebiegła z błyskawiczną szybkością myśl, żeów krzyż zsyła mu to światełko, przy którym może odnaleźć Ligię, wziął więc kaganek i po-178
czął szukać cubiculów. Znalazłszy jedno odsunął zasłonę i świecąc kagankiem, począł patrzeć.Lecz i tu nie było nikogo. Winicjusz pewien był jednak, że trafił do cubiculum Ligii, albowiemna gwoździach nabitych w ścianę wisiała jej odzież, na łóżku zaś leżało capitium, to jestobcisła szata, którą kobiety nosiły bezpośrednio na ciele. Winicjusz porwał ją, przycisnął doust i przewiesiwszy ją przez ramię ruszył na dalsze poszukiwania. Domek był mały, więc wkrótkim przeciągu czasu zwiedził wszystkie izby, a nawet i piwnicę. Lecz nigdzie nie znalazłżywej duszy. Było rzeczą aż nadto widoczną, że Ligia, Linus i Ursus musieli wraz z innymimieszkańcami dzielnicy szukać w ucieczce ocalenia przed pożarem. „Trzeba ich szukać międzytłumem, za bramami miasta” - pomyślał Winicjusz.Nie zdziwiło go też zbytnio, że nie napotkał ich na Via Portuensis, mogli bowiem wyjść zZatybrza ze strony przeciwnej, w kierunku wzgórza Watykańskiego. W każdym razie ocaleliprzynajmniej od ognia. Winicjuszowi kamień spadł z piersi. Widział wprawdzie, z jak strasznyminiebezpieczeństwami była połączona ucieczka, ale myśl o nadludzkiej sile Ursusa dodawałamu otuchy. „Trzeba mi teraz (mówił sobie) uciekać stąd i przez ogrody Domicji przedostaćsię do ogrodów Agrypiny. Tam ich znajdę. Dymy tam niestraszne, bo wiatr wieje odGór Sabińskich.”Przyszedł jednak najwyższy czas, w którym musiał myśleć o własnym ocaleniu, albowiemfala ognia napływała coraz bliżej od strony wyspy i kłęby dymu przesłoniły niemal zupełniezaułek. Kaganek, którym świecił sobie w domu, zgasł od przeciągu powietrza. Winicjusz wypadłszyna ulicę biegł teraz całym pędem ku Via Portuensis, w tę samą stronę, z której przyszedł,a pożar zdawał się go gonić swym ognistym oddechem, to otaczając go coraz nowymichmurami dymu, to obsypując skrami, które padały mu na włosy, na szyję i odzież. Tunikapoczęła się na nim tlić w kilku miejscach, lecz on nie zważał na to i biegł dalej, w obawie, żedym może go zadusić. Jakoż w ustach miał smak spalenizny i sadzy, gardło i płuca paliły gojak ogień. Krew napływała mu do głowy tak, iż chwilami widział wszystko czerwono i samedymy wydawały mu się również czerwone. Wówczas mówił sobie w duszy: „To żywy ogień!Lepiej mi rzucić się na ziemię i zginąć.” Bieg męczył go coraz bardziej. Głowa, szyja i plecyoblewały mu się potem, a ów pot parzył go jak ukrop. Gdyby nie imię Ligii, które powtarzałw myśli, i gdyby nie jej capitium, którym obwinął sobie usta, byłby padł. W kilka chwil późniejpoczął już jednak nie rozeznawać zaułku, którym biegł. Stopniowo opuszczała go świadomość,pamiętał tylko, że musi uciekać, albowiem na otwartym polu czeka go Ligia, którąprzyobiecał mu Piotr Apostoł. I nagle ogarnęła go jakaś dziwna, na wpół już gorączkowa,podobna do przedśmiertnego widzenia pewność, że ją musi zobaczyć, zaślubić, a potem zarazumrze.Biegł już jednak jak pijany, taczając się od jednej strony ulicy do drugiej. A wtem zmieniłosię coś w potwornym ognisku ogarniającym olbrzymie miasto. Wszystko, co dotychczas jeszczesię tylko tliło, wybuchnęło widocznie jednym morzem płomieni, albowiem wiatr przestałprzynosić dymy, te zaś, które się nagromadziły w zaułkach, zwiał szalony pęd rozpalonegopowietrza. Pęd ów gnał teraz miliony skier, tak że Winicjusz biegł jakby w ognistej chmurze.Natomiast mógł lepiej widzieć przed sobą i w chwili prawie gdy już miał padać, ujrzał konieczaułka. Widok ten dodał mu znowu sił. Ominąwszy narożnik znalazł się w ulicy, która wiodłaku Via Portuensis i polu Kodetańskiemu. Skry przestały go gonić. Zrozumiał, że jeśli zdoładobiec do Portowej drogi, to ocaleje, choćby mu nawet przyszło na niej zemdleć.Na końcu ulicy dojrzał znów jakby chmurę, która przesłaniała wyjście. „Jeśli to są dymy -pomyślał - to już nie przejdę.” Biegł resztą sił. Po drodze zrzucił z siebie tunikę, która zatlonaod iskier, poczęła go palić jak koszula Nessusa, i leciał nagi, mając tylko na głowie i naustach capitium Ligii. Dobiegłszy bliżej, rozpoznał, że to, co brał za dym, było kurzawą, z ,której na domiar dochodziły głosy i krzyki ludzkie.„Tłuszcza rabuje domy” - rzekł sobie.179
- Page 1 and 2:
Aby rozpocząć lekturę,kliknij na
- Page 3 and 4:
Tower Press 2000Copyright by Tower
- Page 5 and 6:
- Ach, Heraklea! Znałem tam jedną
- Page 7 and 8:
śpiewać przy lutni, deklamować i
- Page 9 and 10:
jedno bóstwo, odwieczne, wszechwł
- Page 11 and 12:
- Przychodzi mi do głowy, że jeś
- Page 13 and 14:
Winicjusz, który dawno nie był w
- Page 15 and 16:
stać, że przychodzi podziękować
- Page 17 and 18:
Nawet Pomponii podobała się wykwi
- Page 19 and 20:
nie w Górach Albańskich, a bogowi
- Page 21 and 22:
ROZDZIAŁ IVJakoż Petroniusz dotrz
- Page 23 and 24:
- Żal mi ciebie, matko, i ojca, i
- Page 25 and 26:
cze na tym świecie bezpiecznym i m
- Page 27 and 28:
prawdziwa piękność, nie dalibyś
- Page 29 and 30:
poetów, którzy deklamując wiersz
- Page 31 and 32:
którzy otaczają cezara, ale jest
- Page 33 and 34:
zy utrzymujących straż w pałacu.
- Page 35 and 36:
- Ja ciebie kocham, Kallino... bosk
- Page 37 and 38:
Na to Watyniusz jął udawać okrzy
- Page 39 and 40:
- Widziałem cię w domu Aulusów p
- Page 41 and 42:
ilekroć przebrał miarę. Jego cza
- Page 43 and 44:
chając z wiernością psa swą kr
- Page 45 and 46:
ROZDZIAŁ IXLigii żal było Pompon
- Page 47 and 48:
- Ty przecie nie jesteś niewolnic
- Page 49 and 50:
cztery osoby, do uczty bowiem próc
- Page 51 and 52:
Winicjusz skoczył ku nim.- Gdzie L
- Page 53 and 54:
I doznał istotnie ulgi. Miał przy
- Page 55 and 56:
dach. Jeśli dziecko wyzdrowieje, z
- Page 57 and 58:
zaś przy bramach jej nie dostrzeg
- Page 59 and 60:
Petroniusz spojrzał na niego z pew
- Page 61 and 62:
Tejrezjasz począł mówić nieco n
- Page 63 and 64:
- Na Hekate Triformis! - zawołał
- Page 65 and 66:
stwo i jak się zowią jego wyznawc
- Page 67 and 68:
ziemi, a chwilami jęczał głucho,
- Page 69 and 70:
- Tak jest! - wybuchnął Winicjusz
- Page 71 and 72:
łem. Począłem też przy tym narz
- Page 73 and 74:
mniejsza o termin. Trzeba się tymc
- Page 75 and 76:
sierne, jak niesłuszne, poczęli g
- Page 77 and 78:
ył uczniem Chrystusa i któremu te
- Page 79 and 80:
„Ciekawym tego Herkulesa, który
- Page 81 and 82:
krzywdy wolno przebaczać, więc za
- Page 83 and 84:
tylko pewność, panie, że skoro U
- Page 85 and 86:
maści, którą dość posmarować
- Page 87 and 88:
domach modlitwy tak bywa i że tako
- Page 89 and 90:
pokorna prośba o ratunek w zabłą
- Page 91 and 92:
szy, a czuł, że rozchodzi się od
- Page 93 and 94:
- Wejdziemy za nią do domu i porwi
- Page 95 and 96:
- Tak, ale gdybyś miał choć pocz
- Page 97 and 98:
zamierzał przygotować z nich śni
- Page 99 and 100:
Śmierć jego nie ujdzie im na such
- Page 101 and 102:
zał głową na Ursusa) odebrał m
- Page 103 and 104:
- O Krotona, którego zdusił Ursus
- Page 105 and 106:
wieka leśnego, a zarazem i wielka
- Page 107 and 108:
Chilo od razu zrozumiał, że jeśl
- Page 109 and 110:
- Nie! nie zabiję cię, a jeślim
- Page 111 and 112:
nią razem iść szlakiem księżyc
- Page 113 and 114:
ROZDZIAŁ XXVINazajutrz ocknął si
- Page 115 and 116:
Winicjusza zabawiło zakłopotanie
- Page 117 and 118:
mi rybę na piasku, a jam nie rozum
- Page 119 and 120:
narodu mniej znaczył niż robak na
- Page 121 and 122:
la. Bóg umarł dla cię na krzyżu
- Page 123 and 124:
Liga, czy stanowi wyjątek, czy te
- Page 125 and 126:
jego nauki; i tu dopiero stajesz ja
- Page 127 and 128: nictwa zboża i oliwy, których wie
- Page 129 and 130: tyle rozumny, że czuł ich wagę,
- Page 131 and 132: - Nie: zapłata nie jest jednaka, a
- Page 133 and 134: - Uczynisz podarek ludzkości.- W E
- Page 135 and 136: - Trzebaż szczęścia, żebym na t
- Page 137 and 138: poprzebieranych za faunów lub za s
- Page 139 and 140: wieść o chorobie Winicjusza i ods
- Page 141 and 142: Tymczasem zdarzyła się okoliczno
- Page 143 and 144: Winicjusz został sam. Wydany rozka
- Page 145 and 146: Tu brwi na czole zbiegły mu się w
- Page 147 and 148: postępki, ale płynęły z miłoś
- Page 149 and 150: zobaczyć. Byłem u Awiruna, u Atra
- Page 151 and 152: Po czym wyciągnął rękę do Wini
- Page 153 and 154: szy od narzędzi muzycznych i sprz
- Page 155 and 156: urza oklasków i okrzyki: „Witaj,
- Page 157 and 158: i nieprawości. I zadziwił się w
- Page 159 and 160: ROZDZIAŁ XXXVIIIWinicjusz do Ligii
- Page 161 and 162: - Ja wiem... Ledwiem tu wszedł, le
- Page 163 and 164: Tak mówił Paweł, o Ligio, a wów
- Page 165 and 166: małym kółku ustęp ze swej Troik
- Page 167 and 168: umrzeć potrafimy, a tymczasem nie
- Page 169 and 170: dę: ludzie nie wiedzą, ile dobreg
- Page 171 and 172: - Ofiaruj Euterpie parę łabędzi
- Page 173 and 174: gaju bocznymi ścieżkami, ale i na
- Page 175 and 176: wszczął się rzeczywiście przy W
- Page 177: ostoi przed potęgą ognia, poniewa
- Page 181 and 182: miego stosu całą Kampanię. Przy
- Page 183 and 184: ROZDZIAŁ XLVMakrynus tkacz, do kt
- Page 185 and 186: - Panie - rzekł - czemu mi nie wie
- Page 187 and 188: się!” Chwilami Kryspus zabierał
- Page 189 and 190: oświeconych przez łunę, widziano
- Page 191 and 192: I począł szukać dalej wyrażeń,
- Page 193 and 194: Apostoł w towarzystwie Winicjusza
- Page 195 and 196: - Rzym płonie z rozkazu cezara. Ju
- Page 197 and 198: Azji Mniejszej; Watyniusz, który
- Page 199 and 200: Tu nagle uderzył się w czoło i z
- Page 201 and 202: - Ukarz zuchwalca - powtórzył Wit
- Page 203 and 204: - Mogłem odpuścić krzywdy własn
- Page 205 and 206: niż dawniej, jestem gotów. Na św
- Page 207 and 208: - Panie - rzekł głosem, w którym
- Page 209 and 210: dziły jakieś okrzyki, których Pe
- Page 211 and 212: jej nie zdołasz natychmiast wydoby
- Page 213 and 214: - Zali mniemasz, że mniejszą mam
- Page 215 and 216: odbywało się w szopie, w której
- Page 217 and 218: zwycięzcy! Pan idzie na podbój te
- Page 219 and 220: - Rozkaz? - powtórzył blednąc Wi
- Page 221 and 222: Ulica była jednak tak natłoczona,
- Page 223 and 224: - Ja nie przychodzę jako jego pose
- Page 225 and 226: tylko na cezara, który też nie ch
- Page 227 and 228: - Tak - odpowiedział Winicjusz.Dal
- Page 229 and 230:
sła. Lanio skurczył się i skoczy
- Page 231 and 232:
męką ludzką i zwierzęcą wście
- Page 233 and 234:
czając siedzenia schodzili przedzi
- Page 235 and 236:
wyjścia, zwane vomitoriami, na mia
- Page 237 and 238:
jakby gra, w której chcę wygrać
- Page 239 and 240:
Ty, Augusto, naprzód zazdrościła
- Page 241 and 242:
- Byłem na Palatynie - rzekł. - P
- Page 243 and 244:
obrazie Chilon, którego cezar nie
- Page 245 and 246:
Lecz przedtem jeszcze wzniesiono ws
- Page 247 and 248:
- Nie, bo nie sypiam. Ja nie myśla
- Page 249 and 250:
- A ile macie dziś trupów?- Będz
- Page 251 and 252:
ciebie, a on Chrystusa znał, Chrys
- Page 253 and 254:
Lecz dnia tego sprawdzano znaki z w
- Page 255 and 256:
Na ten widok Chilo zwinął się na
- Page 257 and 258:
łał mnie. I odtąd On jest miło
- Page 259 and 260:
najgorsze następstwa. Byli wreszci
- Page 261 and 262:
przepisy ułatwiające odbudowywani
- Page 263 and 264:
- Czyli - odrzekł Petroniusz - mó
- Page 265 and 266:
ROZDZIAŁ LXVIZa czasów Nerona wes
- Page 267 and 268:
dwóch połączonych tarcz i na her
- Page 269 and 270:
Po czym rozdarł tunikę na piersia
- Page 271 and 272:
ROZDZIAŁ LXVIIIPetroniusz po uwoln
- Page 273 and 274:
mu: „Panie! Za twoją to przyczyn
- Page 275 and 276:
Wszystkie te myśli przebiegały te
- Page 277 and 278:
ozumieli zaś, że korowód ów nie
- Page 279 and 280:
czym nie będą bez miłości, któ
- Page 281 and 282:
szczęścia mego wyrazić ci nie zd
- Page 283 and 284:
Nie bierzcie tego do serca. Żaden
- Page 285 and 286:
egipski wróżbita począł przepow
- Page 287 and 288:
Nikt nie był pewny życia i mienia
- Page 289:
Jadąc dalej, przesunęli się koł