13.07.2015 Views

quo vadis.pdf

quo vadis.pdf

quo vadis.pdf

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

zamierzał przygotować z nich śniadanie. Po chwili, ukończywszy swą czynność, wziął mokresito i zniknął z nim razem za zasłoną. Kroton i Winicjusz ruszyli za nim, sądząc, że wpadnąwprost do mieszkania Ligii.Więc zdziwienie ich było niepomierne, gdy spostrzegli, że zasłona oddzielała od podwórcanie mieszkanie, ale drugi ciemny kurytarz, na końcu którego widać było ogródek, złożony zkilku cyprysów, kilku mirtowych krzaków, i mały domek, przylepiony do ślepej tylnej ścianyinnej kamienicy.Obaj zrozumieli natychmiast, że jest to dla nich okoliczność pomyślna. Na podwórzu mogłopowstać zbiegowisko wszystkich mieszkańców, ustronność zaś domku ułatwiała przedsięwzięcie.Prędko uwiną się z obrońcami, a raczej z Ursusem, po czym z porwaną Ligiąrównie prędko dostaną się na ulicę, a tam już dadzą sobie rady. Prawdopodobnie nikt ich niezaczepi, gdyby ich zaczepiono, powiedzą, że chodzi o zbiegłą zakładniczkę cezara, w ostatnimzaś razie Winicjusz da się poznać wigilom i wezwie ich pomocy.Ursus wchodził już prawie do domku, gdy szelest kroków zwrócił jego uwagę, więc przystanął,a ujrzawszy dwóch ludzi złożył sito na balustradzie i zawrócił ku nim.- A czego tu szukacie? - spytał. - Ciebie! - odparł Winicjusz.Po czym zwróciwszy się do Krotona zawołał prędkim, cichym głosem:- Zabij!Kroto rzucił się - jak tygrys i w jednej chwili, zanim Lig zdołał się opamiętać lub rozpoznaćnieprzyjaciół, chwycił go w swoje stalowe ramiona.Lecz Winicjusz zbyt był pewien jego nadludzkiej siły, by czekać na koniec walki, więcpominąwszy ich skoczył ku drzwiom domku, pchnął je i znalazł się w ciemnej nieco izbie,rozświeconej jednali przez ogień palący się na kominie. Blask tego płomienia padał wprost natwarz Ligii. Drugą osobą siedzącą przy ognisku był ów starzec, który towarzyszył dziewczyniei Ursusowi w drodze z Ostrianum.Winicjusz wpadł tak nagle, że zanim Ligia mogła go rozpoznać, chwycił ją wpół i uniósłszyw górę, rzucił się znów ku drzwiom. Starzec zdołał mu je wprawdzie zastąpić, lecz on,przycisnąwszy dziewczynę jednym ramieniem do piersi; odtrącił go drugą wolną ręką. Kapturspadł mu z głowy i wówczas na widok tej znanej sobie, a straszliwej w tej chwili twarzy krewścięła się w Ligii z przerażenia, a głos zamarł jej w gardle. Chciała wołać o pomoc i nie mogła.Również na próżno chciała uchwycić za ramę drzwi. by dać opór. Palce jej zesunęły siępo kamieniu i byłaby straciła przytomność, gdyby nie okropny obraz, który uderzył jej oczy,gdy Winicjusz wypadł z nią do ogrodu.Oto Ursus trzymał w ramionach jakiego człowieka, całkiem przegiętego w tył, z przechylonągłową i z usta-mi we krwi. Ujrzawszy ich raz jeszcze uderzył pięścią w tę głowę i w jednymmgnieniu oka skoczył jak rozjuszony zwierz, ku Winicjuszowi.„Śmierć!” - pomyślał młody patrycjusz.A potem usłyszał, jakby przez sen; okrzyk Ligii: „Nie zabijaj!” - następnie uczuł; że cośjakby piorun, rozwiązało jego ręce, którymi ją obejmował, wreszcie ziemia zakręciła się znim i światło dnia zgasło w jego oczach.Chilo jednakże, ukryty za węgłem narożnika, czekał, co się stanie, albowiem ciekawośćwalczyła w nim ze strachem. Myślał również, że jeśli im się uda porwać Ligię, to dobrze będziebyć przy Winicjuszu. Urbana nie obawiał się już, był bowiem także pewny, że Kroto gozabije. Natomiast liczył, że w razie gdyby na pustych dotąd ulicach zaczęło się tworzyć zbiegowisko,gdyby chrześcijanie lub jacykolwiek ludzie chcieli stawić opór Winicjuszawi, tedyon przemówi do nich jako przedstawiciel władzy, jako wykonawca woli cezara, a w ostatnimrazie wezwie wigilów na pomoc młodemu patrycjuszowi przeciw ulicznej hołocie i tym zaskarbisobie nowe łaski. W duszy sądził zawsze, że postępek Winicjusza jest nieroztropny,bacząc jednak na straszliwą siłę Krotona, przypuszczał, że może się udać. „Gdyby było z nimi97

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!