wioślarze i wioślarki, o kształtach i rysach cudnej piękności, z włosami utrefionymi na sposóbwschodni lub ujętymi w złote siatki. Gdy Nero, przybywszy z Poppeą i augustianami, przybiłdo głównej tratwy i zasiadł pod purpurowym namiotem, łodzie owe poruszyły się, wiosła poczęłyuderzać wodę, wyprężyły się złote sznury i tratwa wraz z ucztą i gośćmi poczęła sięporuszać i opisywać kręgi po stawie. Otoczyły ją też inne łodzie i inne mniejsze tratwy, pełnecytrzystek i harfiarek, których różowe ciała, na tle błękitu nieba i wody i w odblaskach odzłotych instrumentów, zdawały się wsiąkać w siebie owe błękity i odblaski, mienić się i kwitnąćjak kwiaty.Z gajów pobrzeżnych, z dziwacznych budynków, powznoszonych umyślnie i poukrywanychwśród gęstwy, ozwały się także odgłosy muzyki i śpiewu. Zabrzmiała okolica, zabrzmiałygaje, echa rozniosły dźwięk rogów i trąb. Sam cezar, mając po jednej stronie Poppeę,po drugiej Pitagorasa, podziwiał i zwłaszcza gdy między łodziami pojawiły się młode niewolniczedziewczęta poprzebierane za syreny, pokryte zieloną siatką naśladującą łuskę, nieszczędził pochwał Tygellinowi. Z przyzwyczajenia spoglądał jednak na Petroniusza, chcącpoznać zdanie „arbitra”, lecz ów zachowywał się przez długi czas obojętnie i dopiero wręczzapytany odrzekł:- Ja sądzę, panie, że dziesięć tysięcy obnażonych dziewic czyni mniejsze wrażenie niż jedna.Cezarowi podobała się jednak „pływająca uczta”; albowiem była czymś nowym. Podawanozresztą, jak zwykle, tak wyszukane potrawy, że i wyobraźnia Apicjusza omdlałaby na ichwidok, i wina w tylu gatunkach, że Othon, który podawał ich osiemdziesiąt, skryłby się podwodę ze wstydu, gdyby mógł widzieć ów przepych. Do stołu prócz kobiet zasiedli sami augustianie,wśród których Winicjusz gasił wszystkich pięknością. Niegdyś postać i twarz jegozbyt znamionowały żołnierza z zawodu, teraz troski wewnętrzne i ból fizyczny, przez któryprzeszedł, wyrzeźbiły tak jego rysy, jakby przeszła po nich delikatna ręka mistrza rzeźbiarza.Płeć jego straciła dawną śniadość, lecz zostały jej złotawe połyski numidyjskiego marmuru.Oczy stały się większe, smutniejsze. Tylko tors jego zachował dawne potężne formy, jakbystworzone do pancerza, lecz nad tym torsem legionisty widniała głowa greckiego boga alboprzynajmniej wyrafinowanego patrycjusza, zarazem subtelna i przepyszna. Petroniusz mówiącmu, że żadna z augustianek i nie potrafi, i nie zechce mu się oprzeć, mówił jak człowiekdoświadczony. Patrzyły na niego teraz wszystkie, nie wyjmując Poppei ani westalki Rubrii,którą cezar życzył sobie mieć na uczcie.Wina., mrożone w śniegach z gór, wkrótce rozgrzały serca i głowy biesiadników. Z gęstwinypobrzeżnej wysuwały się coraz nowe łódki o kształtach koników polnych i łątek. Błękitnaszyba stawu wyglądała, jakby ją kto przyrzucił płatkami kwiatów lub jakby ją poobsiadałymotyle. Nad łodziami unosiły się tu i owdzie poprzywiązywane na srebrnych i niebieskichniciach lub sznurkach gołębie i inne ptaki z Indyj i Afryki. Słońce przebiegło już większączęść nieba, ale dzień, lubo uczta odbywała się w początkach maja, był ciepły, a nawetupalny. Staw kołysał się od uderzeń wioseł, które biły toń w takt muzyki, lecz w powietrzunie było najmniejszego tchnienia wiatru i gaje stały nieruchome, jakby zasłuchane i zapatrzonew to, co działo się na wodzie. Tratwa krążyła wciąż po stawie wioząc coraz bardziej pijanychi wrzaskliwych biesiadników. Jeszcze uczta nie dobiegła do połowy, gdy nie pilnowanojuż porządku, w jakim wszyscy zasiedli przy stole. Sam cezar dał przykład, wstawszy bowiemkazał ustąpić Winicjuszowi, który spoczywał przy Rubrii westalce, i zająwszy jego tricliniumpoczął jej szeptać coś do ucha. Winicjusz znalazł się przy Poppei, która po chwili wyciągnęładoń ramię prosząc, by zapiął jej rozluźniony naramiennik, a gdy uczynił to trochę drżącymirękoma, rzuciła mu spod swoich długich rzęs spojrzenie jakby zawstydzone i potrząsnęła swązłotą głową, niby czemuś przecząc. Tymczasem słońce stało się większe, czerwieńsze i zwolna staczało się za szczyty gajów; goście byli po większej części zupełnie pijani. Tratwakrążyła teraz blisko brzegów, na których wśród kęp drzew i kwiatów widać było grupy ludzi136
poprzebieranych za faunów lub za satyrów, grających na fletniach, multankach i bębenkach,oraz grupy dziewcząt przedstawiających nimfy, driady i hamadriady. Mrok zapadł wreszciewśród pijanych okrzyków na cześć Luny, dochodzących spod namiotu; wówczas gaje zaświeciłytysiącem lamp. Z lupanariów, stojących po brzegach, popłynęły roje światła: na tarasachukazały się nowe grupy, również obnażone, składające się z żon i córek pierwszych domówrzymskich. Te głosem i wyuzdanymi ruchami poczęły przyzywać biesiadników. Tratwa przybiławreszcie do brzegu, cezar i augustianie wypadli do gajów, rozproszyli się w lupanariach,w namiotach ukrytych wśród gęstwy, w grotach sztucznie urządzonych wśród źródeł i fontann.Szał ogarnął wszystkich; nikt nie wiedział, gdzie podział się cezar, kto jest senatorem,kto rycerzem, kto skoczkiem lub muzykiem. Satyry i fauny poczęły gonić z krzykiem za nimfami.Bito tyrsami w lampy, by je pogasić. Niektóre części gajów ogarnęła ciemność. Wszędziejednak słychać było to głośne krzyki, to śmiechy, to szept, to zdyszany oddech ludzkichpiersi. Rzym istotnie nie widział dotąd nic podobnego.Winicjusz nie był pijany jak na owej uczcie w pałacu cezara, na której była Ligia, ale i jegoolśnił i upoił widok wszystkiego, co się działo, a wreszcie ogarnęła go gorączka rozkoszy.Wypadłszy do lasu, biegł razem z innymi, upatrując, która z driad wyda mu się najpiękniejszą.Co chwila przelatywały koło niego ze śpiewem i okrzykami coraz nowe ich stada, gonioneprzez faunów, satyrów, senatorów, rycerzy i przez odgłosy muzyki. Ujrzawszy nareszcieorszak dziewic prowadzony przez jedną, przybraną za Dianę, skoczył ku niemu chcąc bliżejspojrzeć na boginię i nagle serce zamarło mu w piersiach. Oto zdawało mu się, że w bogini zksiężycem na głowie poznaje Ligię.One zaś otoczyły go szalonym korowodem, a po chwili, chcąc go widocznie skłonić do pościgu,pierzchły jak stado sarn. Lecz on został na miejscu, z bijącym sercem, bez oddechu, bojakkolwiek rozpoznał, że Diana nie była Ligią i z bliska nie była nawet do niej podobna, zbytsilne wrażenie pozbawiło go sił. Nagle ogarnęła go tęsknota za Ligią tak niezmierna, jakiejnigdy w życiu nie doświadczał, i miłość do niej napłynęła mu nową ogromną falą do piersi.Nigdy nie wydała mu się droższą, czystszą i bardziej umiłowaną jak w tym lesie szału i dzikiejrozpusty. Przed chwilą sam chciał pić z tego kielicha i wziąć udział w owym rozpętaniuzmysłów i bezwstydu, teraz przejął go wstręt i obrzydzenie. Poczuł, że dusi go ohyda, że piersiomjego potrzeba powietrza, a oczom gwiazd nie zaćmionych przez gęstwę tego strasznegogaju, i postanowił uciekać. Lecz zaledwie ruszył, stanęła przed nim jakaś postać z głową owiniętąw zasłonę i wsparłszy się dłońmi na jego ramionach, poczęła szeptać oblewając mu gorącymtchnieniem twarz:- Kocham cię!... Pójdź! Nikt nas nie ujrzy. Spiesz się!Winicjusz obudził się jakby ze snu: - Ktoś ty?Lecz ona wsparła się na nim piersią i poczęła nalegać:- Śpiesz się! Patrz, jak tu pusto, a ja cię kocham. Pójdź!- Ktoś ty? - powtórzył Winicjusz. - Zgadnij!...To rzekłszy przycisnęła przez zasłonę usta do jego ust, ciągnąc jednocześnie ku sobie jegogłowę, aż wreszcie, gdy jej zbrakło oddechu, oderwała od niego twarz.- Noc miłości!... noc zapamiętania! - mówiła chwytając szybko powietrze. - Dziś wolno...Masz mnie! Lecz Winicjusza sparzył ów pocałunek i napełnił go nowym obrzydzeniem. Duszai serce jego były gdzie indziej i na całym świecie nie istniało dla niego nic prócz Ligii.Więc odsunąwszy ręką zakwefioną postać rzekł: - Ktokolwiek jesteś, kocham inną i niechcę cię: A ona zniżyła ku niemu głowę:- Uchyl zasłony.Lecz w tej chwili zaszeleściły liście pobliskich mirtów; postać znikła jak senne widziadło,tylko z daleka rozległ się jej śmiech, jakiś dziwny i złowrogi.Petroniusz stanął przed Winicjuszem. - Słyszałem i widziałem - rzekł. Winicjusz zaś odpowiedział:137
- Page 1 and 2:
Aby rozpocząć lekturę,kliknij na
- Page 3 and 4:
Tower Press 2000Copyright by Tower
- Page 5 and 6:
- Ach, Heraklea! Znałem tam jedną
- Page 7 and 8:
śpiewać przy lutni, deklamować i
- Page 9 and 10:
jedno bóstwo, odwieczne, wszechwł
- Page 11 and 12:
- Przychodzi mi do głowy, że jeś
- Page 13 and 14:
Winicjusz, który dawno nie był w
- Page 15 and 16:
stać, że przychodzi podziękować
- Page 17 and 18:
Nawet Pomponii podobała się wykwi
- Page 19 and 20:
nie w Górach Albańskich, a bogowi
- Page 21 and 22:
ROZDZIAŁ IVJakoż Petroniusz dotrz
- Page 23 and 24:
- Żal mi ciebie, matko, i ojca, i
- Page 25 and 26:
cze na tym świecie bezpiecznym i m
- Page 27 and 28:
prawdziwa piękność, nie dalibyś
- Page 29 and 30:
poetów, którzy deklamując wiersz
- Page 31 and 32:
którzy otaczają cezara, ale jest
- Page 33 and 34:
zy utrzymujących straż w pałacu.
- Page 35 and 36:
- Ja ciebie kocham, Kallino... bosk
- Page 37 and 38:
Na to Watyniusz jął udawać okrzy
- Page 39 and 40:
- Widziałem cię w domu Aulusów p
- Page 41 and 42:
ilekroć przebrał miarę. Jego cza
- Page 43 and 44:
chając z wiernością psa swą kr
- Page 45 and 46:
ROZDZIAŁ IXLigii żal było Pompon
- Page 47 and 48:
- Ty przecie nie jesteś niewolnic
- Page 49 and 50:
cztery osoby, do uczty bowiem próc
- Page 51 and 52:
Winicjusz skoczył ku nim.- Gdzie L
- Page 53 and 54:
I doznał istotnie ulgi. Miał przy
- Page 55 and 56:
dach. Jeśli dziecko wyzdrowieje, z
- Page 57 and 58:
zaś przy bramach jej nie dostrzeg
- Page 59 and 60:
Petroniusz spojrzał na niego z pew
- Page 61 and 62:
Tejrezjasz począł mówić nieco n
- Page 63 and 64:
- Na Hekate Triformis! - zawołał
- Page 65 and 66:
stwo i jak się zowią jego wyznawc
- Page 67 and 68:
ziemi, a chwilami jęczał głucho,
- Page 69 and 70:
- Tak jest! - wybuchnął Winicjusz
- Page 71 and 72:
łem. Począłem też przy tym narz
- Page 73 and 74:
mniejsza o termin. Trzeba się tymc
- Page 75 and 76:
sierne, jak niesłuszne, poczęli g
- Page 77 and 78:
ył uczniem Chrystusa i któremu te
- Page 79 and 80:
„Ciekawym tego Herkulesa, który
- Page 81 and 82:
krzywdy wolno przebaczać, więc za
- Page 83 and 84:
tylko pewność, panie, że skoro U
- Page 85 and 86: maści, którą dość posmarować
- Page 87 and 88: domach modlitwy tak bywa i że tako
- Page 89 and 90: pokorna prośba o ratunek w zabłą
- Page 91 and 92: szy, a czuł, że rozchodzi się od
- Page 93 and 94: - Wejdziemy za nią do domu i porwi
- Page 95 and 96: - Tak, ale gdybyś miał choć pocz
- Page 97 and 98: zamierzał przygotować z nich śni
- Page 99 and 100: Śmierć jego nie ujdzie im na such
- Page 101 and 102: zał głową na Ursusa) odebrał m
- Page 103 and 104: - O Krotona, którego zdusił Ursus
- Page 105 and 106: wieka leśnego, a zarazem i wielka
- Page 107 and 108: Chilo od razu zrozumiał, że jeśl
- Page 109 and 110: - Nie! nie zabiję cię, a jeślim
- Page 111 and 112: nią razem iść szlakiem księżyc
- Page 113 and 114: ROZDZIAŁ XXVINazajutrz ocknął si
- Page 115 and 116: Winicjusza zabawiło zakłopotanie
- Page 117 and 118: mi rybę na piasku, a jam nie rozum
- Page 119 and 120: narodu mniej znaczył niż robak na
- Page 121 and 122: la. Bóg umarł dla cię na krzyżu
- Page 123 and 124: Liga, czy stanowi wyjątek, czy te
- Page 125 and 126: jego nauki; i tu dopiero stajesz ja
- Page 127 and 128: nictwa zboża i oliwy, których wie
- Page 129 and 130: tyle rozumny, że czuł ich wagę,
- Page 131 and 132: - Nie: zapłata nie jest jednaka, a
- Page 133 and 134: - Uczynisz podarek ludzkości.- W E
- Page 135: - Trzebaż szczęścia, żebym na t
- Page 139 and 140: wieść o chorobie Winicjusza i ods
- Page 141 and 142: Tymczasem zdarzyła się okoliczno
- Page 143 and 144: Winicjusz został sam. Wydany rozka
- Page 145 and 146: Tu brwi na czole zbiegły mu się w
- Page 147 and 148: postępki, ale płynęły z miłoś
- Page 149 and 150: zobaczyć. Byłem u Awiruna, u Atra
- Page 151 and 152: Po czym wyciągnął rękę do Wini
- Page 153 and 154: szy od narzędzi muzycznych i sprz
- Page 155 and 156: urza oklasków i okrzyki: „Witaj,
- Page 157 and 158: i nieprawości. I zadziwił się w
- Page 159 and 160: ROZDZIAŁ XXXVIIIWinicjusz do Ligii
- Page 161 and 162: - Ja wiem... Ledwiem tu wszedł, le
- Page 163 and 164: Tak mówił Paweł, o Ligio, a wów
- Page 165 and 166: małym kółku ustęp ze swej Troik
- Page 167 and 168: umrzeć potrafimy, a tymczasem nie
- Page 169 and 170: dę: ludzie nie wiedzą, ile dobreg
- Page 171 and 172: - Ofiaruj Euterpie parę łabędzi
- Page 173 and 174: gaju bocznymi ścieżkami, ale i na
- Page 175 and 176: wszczął się rzeczywiście przy W
- Page 177 and 178: ostoi przed potęgą ognia, poniewa
- Page 179 and 180: czął szukać cubiculów. Znalazł
- Page 181 and 182: miego stosu całą Kampanię. Przy
- Page 183 and 184: ROZDZIAŁ XLVMakrynus tkacz, do kt
- Page 185 and 186: - Panie - rzekł - czemu mi nie wie
- Page 187 and 188:
się!” Chwilami Kryspus zabierał
- Page 189 and 190:
oświeconych przez łunę, widziano
- Page 191 and 192:
I począł szukać dalej wyrażeń,
- Page 193 and 194:
Apostoł w towarzystwie Winicjusza
- Page 195 and 196:
- Rzym płonie z rozkazu cezara. Ju
- Page 197 and 198:
Azji Mniejszej; Watyniusz, który
- Page 199 and 200:
Tu nagle uderzył się w czoło i z
- Page 201 and 202:
- Ukarz zuchwalca - powtórzył Wit
- Page 203 and 204:
- Mogłem odpuścić krzywdy własn
- Page 205 and 206:
niż dawniej, jestem gotów. Na św
- Page 207 and 208:
- Panie - rzekł głosem, w którym
- Page 209 and 210:
dziły jakieś okrzyki, których Pe
- Page 211 and 212:
jej nie zdołasz natychmiast wydoby
- Page 213 and 214:
- Zali mniemasz, że mniejszą mam
- Page 215 and 216:
odbywało się w szopie, w której
- Page 217 and 218:
zwycięzcy! Pan idzie na podbój te
- Page 219 and 220:
- Rozkaz? - powtórzył blednąc Wi
- Page 221 and 222:
Ulica była jednak tak natłoczona,
- Page 223 and 224:
- Ja nie przychodzę jako jego pose
- Page 225 and 226:
tylko na cezara, który też nie ch
- Page 227 and 228:
- Tak - odpowiedział Winicjusz.Dal
- Page 229 and 230:
sła. Lanio skurczył się i skoczy
- Page 231 and 232:
męką ludzką i zwierzęcą wście
- Page 233 and 234:
czając siedzenia schodzili przedzi
- Page 235 and 236:
wyjścia, zwane vomitoriami, na mia
- Page 237 and 238:
jakby gra, w której chcę wygrać
- Page 239 and 240:
Ty, Augusto, naprzód zazdrościła
- Page 241 and 242:
- Byłem na Palatynie - rzekł. - P
- Page 243 and 244:
obrazie Chilon, którego cezar nie
- Page 245 and 246:
Lecz przedtem jeszcze wzniesiono ws
- Page 247 and 248:
- Nie, bo nie sypiam. Ja nie myśla
- Page 249 and 250:
- A ile macie dziś trupów?- Będz
- Page 251 and 252:
ciebie, a on Chrystusa znał, Chrys
- Page 253 and 254:
Lecz dnia tego sprawdzano znaki z w
- Page 255 and 256:
Na ten widok Chilo zwinął się na
- Page 257 and 258:
łał mnie. I odtąd On jest miło
- Page 259 and 260:
najgorsze następstwa. Byli wreszci
- Page 261 and 262:
przepisy ułatwiające odbudowywani
- Page 263 and 264:
- Czyli - odrzekł Petroniusz - mó
- Page 265 and 266:
ROZDZIAŁ LXVIZa czasów Nerona wes
- Page 267 and 268:
dwóch połączonych tarcz i na her
- Page 269 and 270:
Po czym rozdarł tunikę na piersia
- Page 271 and 272:
ROZDZIAŁ LXVIIIPetroniusz po uwoln
- Page 273 and 274:
mu: „Panie! Za twoją to przyczyn
- Page 275 and 276:
Wszystkie te myśli przebiegały te
- Page 277 and 278:
ozumieli zaś, że korowód ów nie
- Page 279 and 280:
czym nie będą bez miłości, któ
- Page 281 and 282:
szczęścia mego wyrazić ci nie zd
- Page 283 and 284:
Nie bierzcie tego do serca. Żaden
- Page 285 and 286:
egipski wróżbita począł przepow
- Page 287 and 288:
Nikt nie był pewny życia i mienia
- Page 289:
Jadąc dalej, przesunęli się koł