13.07.2015 Views

quo vadis.pdf

quo vadis.pdf

quo vadis.pdf

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Jakoż z ciemnego otworu w górze dochodziły śpiewające głosy ludzkie, latarki zaś ginęływ nim jedna za drugą. Lecz z bocznych wąwozów wysuwały się coraz nowe postacie, tak żepo niejakim czasie Winicjusz i Chilo znaleźli się wśród całej gromady ludzi.Chilo zsunął się z muła i skinąwszy na wyrostka, który szedł obok, rzekł mu:- Jestem kapłanem Chrystusa i biskupem. Potrzymaj nam muły, a dostaniesz moje błogosławieństwoi odpuszczenie grzechów.Potem nie czekając odpowiedzi, wsunął mu w rękę cugle, sam zaś przyłączył się wraz zWinicjuszem do idącej gromady.Po chwili weszli do podziemia i posuwali się przy mdłym blasku latarek ciemnym korytarzem,póki nie dotarli do obszernej jaskini, z której widocznie wybierano poprzednio kamień,albowiem ściany utworzone były z świeżych jego odłamów.Było tam widniej niż w korytarzu, gdyż prócz kaganków i latarek płonęły pochodnie. Przyich świetle ujrzał Winicjusz cały tłum ludzi klęczących z rękoma wyciągniętymi do góry.Ligii, Piotra Apostoła ni Linusa nie mógł nigdzie dojrzeć, natomiast naokół otaczały go twarzeuroczyste i wzruszone. W niektórych widoczne było oczekiwanie, trwoga, nadzieja. Blaskodbijał się w białkach wzniesionych oczu, pot spływał po bladych jak kreda czołach; niektórzyśpiewali pieśni, inni powtarzali gorączkowo imię Jezus, niektórzy bili się w piersi. Powszystkich znać było, iż lada chwila oczekują czegoś nadzwyczajnego.Wtem pieśni umilkły i nad zgromadzeniem, we framudze powstałej po wyjęciu ogromnegogłazu, ukazał się znajomy Winicjuszowi Kryspus, z twarzą jakby na wpół przytomną, bladą,fanatyczną i surową. Oczy zwróciły się ku niemu jakby w oczekiwaniu słów pokrzepienia inadziei, on zaś przeżegnawszy zgromadzenie począł mówić głosem śpiesznym i prawie dokrzyku zbliżonym:- Żałujcie za grzechy wasze, albowiem chwila nadeszła. Oto na miasto zbrodni i rozpusty,oto na nowy Babilon Pan spuścił płomień niszczący. Wybiła godzina sądu, gniewu i klęski...Pan zapowiedział przyjście i wraz ujrzycie Go! Ale nie przyjdzie już jako Baranek, który ofiarowałkrew za grzechy wasze, jeno jako sędzia straszliwy, który w sprawiedliwości swej pogrążyw otchłań grzesznych i niewiernych... Biada światu i biada grzesznym, albowiem niebędzie już dla nich miłosierdzia... Widzę Cię, Chryste! Gwiazdy spadają deszczem na ziemię,słońce się zaćmiewa, ziemia otwiera się w przepaści i zmarli powstają, a Ty idziesz wśróddźwięku trąb i zastępów aniołów, wśród gromów i grzmotów. Widzę i słyszę Cię, o Chryste!Tu umilkł i podniósłszy twarz zdawał się wpatrywać w coś dalekiego i strasznego. A wtemw podziemiu ozwał się głuchy grzmot, jeden, drugi i dziesiąty. To w płonącym mieście całeulice przepalonych domów jęły się walić z łoskotem. Lecz większość chrześcijan wzięła oweodgłosy za widomą oznakę, iż straszliwa godzina nastaje, albowiem wiara w rychłe powtórneprzyjście Chrystusa i w koniec świata była i tak między nimi rozpowszechniona, teraz zaśwzmocnił ją jeszcze pożar miasta. Toteż trwoga Boża ogarnęła zgromadzenie. Liczne głosypoczęły powtarzać: „Dzień sądu!... Oto idzie!” Niektórzy zakrywali dłońmi twarze w przekonaniu,że wnet ziemia zatrzęsie się w posadach i z jej czeluści wyjdą bestie piekielne, by rzucićsię na grzesznych. Inni wołali: „Chryste, zmiłuj się! Odkupicielu, bądź miłościw!...” - inniwyznawali głośno grzechy, inni na koniec rzucali się sobie w objęcia, by w przerażającejchwili mieć jakieś bliskie serca przy sobie.Lecz byli i tacy, których twarze, jakby wniebowzięte, pełne nadziemskich uśmiechów, nieokazywały trwogi. W kilku miejscach rozległa się glosa: to ludzie w uniesieniu religijnympoczęli wykrzykiwać niezrozumiałe słowa w niezrozumiałych językach. Ktoś z ciemnegokąta pieczary zawołał: „Zbudź się, który śpisz!” Nad wszystkim górował krzyk Kryspa:„Czuwajcie! Czuwajcie!”Chwilami jednak zapadało milczenie, jak gdyby wszyscy, zatrzymując dech w piersiach,czekali na to, co się stanie. A wówczas słychać było daleki grzmot zapadających się w gruzydzielnic, po którym odzywały się znów jęki, modlitwy, głosy i wołania: „Odkupicielu, zmiłuj186

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!