adował się myślą, że nadchodzi jego godzina. Wyglądał dziś inaczej, albowiem wyschłeciało jego było obnażone zupełnie, tylko przepaska bluszczowa okrywała mu biodra, na głowiezaś miał wie-niec z róż. Ale w oczach błyszczała mu zawsze taż sama niepożyta energia itaż sama twarz surowa i fanatyczna wychylała się spod wieńca. Nie zmieniło się też jego serce,albowiem jak niegdyś w cuniculum groził gniewem Bożym poobszywanym w skórywspółbraciom, tak i dziś gromił ich, zamiast pocieszać.- Dziękujcie Zbawicielowi - mówił - że pozwala wam umrzeć taką śmiercią, jaką samumarł. Może część win waszych będzie wam za to odpuszczona, drżyjcie wszelako, albowiemsprawiedliwości musi się stać zadość i nie może być jednakiej nagrody dla złych i dobrych.A słowom jego wtórował odgłos młotów, którymi przybijano ręce i nogi ofiar. Coraz więcejkrzyżów wznosiło się na arenie, on zaś zwracając się do gromady tych, którzy stali jeszcze,każdy przy swoim drzewie, mówił dalej - Widzę otwarte niebo, ale widzę otwartą i otchłań...Sam nie wiem, jako zdam sprawę Panu z żywota mego, chociażem wierzył i nienawidziłemzłego, i nie śmierci się lękam, lecz zmartwychpowstania, nie męki, lecz sądu, albowiemnastaje dzień gniewu.A wtem spomiędzy bliższych rzędów ozwał się jakiś głos spokojny i uroczysty:- Nie dzień gniewu, ale dzień miłosierdzia, dzień zbawienia i szczęśliwości, albowiem powiadamwam, że Chrystus przygarnie was, pocieszy i posadzi na prawicy swojej. Ufajcie, booto niebo otwiera się przed wami.Na te słowa wszystkie oczy zwróciły się ku ławkom; nawet ci, którzy już wisieli na krzyżach,podnieśli blade, umęczone głowy i poczęli patrzeć w stronę mówiącego męża.A on zbliżył się aż do przegrody otaczającej arenę i począł ich żegnać znakiem krzyża.Kryspus wyciągnął ku niemu ramię, jakby chcąc go zgromić, lecz ujrzawszy jego twarzopuścił dłoń, po czym kolana zgięły się pod nim, a usta wyszeptały: - Apostoł Paweł!...Ku wielkiemu zdziwieniu cyrkowej służby poklękali wszyscy, których nie zdążono dotądpoprzybijać, zaś Paweł z Tarsu zwrócił się do Kryspa i rzekł:- Kryspie, nie groź im, albowiem dziś jeszcze będą z tobą w raju. Ty mniemasz, że mogąbyć potępieni? Lecz któż je potępi? Zali uczyni to Bóg, który oddał za nie Syna swego? ZaliChrystus, który umarł dla ich zbawienia, jako oni umierają dla imienia Jego? I jakoż możepotępić Ten, który miłuje? Kto będzie skarżył na wybrane Boże? Kto powie na tę krew:„Przeklęta”?...- Panie, nienawidziłem złego - odrzekł stary kapłan.- Chrystus więcej jeszcze nakazał miłować ludzi niż nienawidzieć złego, albowiem naukaJego miłością jest, nie nienawiścią.- Zgrzeszyłem w godzinę śmierci - odrzekł Kryspus. I począł się bić w piersi.Wtem zarządca ławek zbliżył się ku Apostołowi i zapytał:- Kto jesteś, który przemawiasz do skazanych? - Obywatel rzymski - odparł spokojnie Paweł.Po czym, zwróciwszy się do Kryspa, rzekł:- Ufaj, gdyż dzień to jest łaski, i umrzyj w spokoju, sługo Boży.Dwaj Murzyni zbliżyli się w tej chwili do Kryspa, aby położyć go na drzewie, lecz onspojrzał raz jeszcze naokół i zawołał:- Bracia moi, módlcie się za mnie!I twarz jego straciła zwykłą surowość; kamienne rysy przybrały wyraz spokoju i słodyczy.Sam rozciągnął ręce wzdłuż ramion krzyża, aby ułatwić robotę, i patrząc wprost w niebo, począłmodlić się żarliwie. Zdawał się nic nie czuć, albowiem gdy gwoździe zagłębiały się wjego ręce, najmniejsze drgnienie nie wstrząsnęło jego ciałem ani na obliczu nie pojawiła siężadna zmarszczka bólu: modlił się, gdy przybijano mu nogi, modlił się, gdy wznoszono krzyżi udeptywano naokół ziemię. Dopiero gdy tłumy ze śmiechem i okrzykami poczęły napełniaćamfiteatr, brwi starca ściągnęły się nieco, jakby się gniewał, że pogański lud miesza mu ciszęi spokój słodkiej śmierci.244
Lecz przedtem jeszcze wzniesiono wszystkie krzyże, tak że na arenie stanął jakby las z wiszącymina drzewach ludźmi. Na ramiona krzyżów i na głowy męczenników padał blasksłońca, na arenę zaś grube cienie, tworzące jakby czarną poplątaną kratę, wśród której przeświecałżółty piasek. Było to widowisko, w którym dla ludu całą rozkosz stanowiło przypatrywaniesię powolnemu konaniu. Lecz nigdy dotąd nie widziano takiej gęstwy krzyżów.Arena była nimi nabita tak szczelnie, że służba z trudnością mogła się między nimi przeciskać.Na obrębie wisiały przeważnie kobiety, lecz Kryspa, jako przywódcę, wzniesiono tużprawie przed podium cesarskim, na ogromnym krzyżu spowitym u spodu w wiciokrzew. Niktz ofiar jeszcze nie skonał, ale niektórzy z tych, których poprzybijano najpierwej, pomdleli.Nikt nie jęczał i nie wołał o litość. Niektórzy wisieli z głowami pochylonymi na ramiona lubpospuszczanymi na piersi, jakby ujęci snem, niektórzy jakby w zamyśleniu, niektórzy patrzącjeszcze ku niebu poruszali z cicha ustami. W tym strasznym lesie krzyżów, w tych porozpinanychciałach, w milczeniu ofiar było jednak coś złowrogiego. Lud, który po uczcie syt i rozweselonywchodził z okrzykami do cyrku, umilkł nie wiedząc, na którym ciele oczy zatrzymaći co myśleć. Nagość naprężonych kobiecych postaci przestała drażnić jego zmysły. Nieczyniono nawet zwykłych zakładów o to, kto prędzej skona, które czyniono zwykle, gdy naarenie zjawiała się mniejsza ilość skazanych. Zdawało się, że cezar nudzi się także, albowiemprzekręciwszy głowę, poprawiał leniwym ruchem naszyjnik, z twarzą ospałą i senną.Wtem wiszący naprzeciw Kryspus, który przed chwilą oczy miał zamknięte, jak człowiekomdlały lub konający, otworzył je i począł patrzyć na cezara.Twarz jego przybrała znów wyraz tak nieubłagany, a wzrok zapłonął takim ogniem, że augustianiepoczęli szeptać między sobą ukazując go palcami, a w końcu sam cezar zwrócił naniego uwagę i ociężale przyłożył szmaragd do oka.Nastała cisza zupełna. Oczy widzów utkwione były w Kryspa, który próbował poruszyćprawą ręką, jakby ją chciał oderwać od drzewa.Po chwili pierś wzdęła mu się, żebra wystąpiły na wierzch i począł wołać:- Matkobójco! Biada ci!Augustianie posłyszawszy śmiertelną obelgę, rzuconą panu świata wobec tysiącznych tłumów,nie śmieli oddychać. Chilo zmartwiał. Cezar drgnął i wypuścił z palców szmaragd.Lud zatrzymał również dech w piersiach. Głos Kryspusa rozlegał się coraz potężniej wcałym amfiteatrze: - Biada ci, morderco żony i brata, biada ci, Antychryście! Otchłań otwierasię pod tobą, śmierć wyciąga po ciebie ręce i grób cię czeka. Biada ci, żywy trupie, albowiemumrzesz w przerażeniu i potępiony będziesz na wieki!...I nie mogąc oderwać przybitej dłoni od drzewa, rozciągnięty okropnie, straszny, za życiajeszcze do kościotrupa podobny, nieugięty jak przeznaczenie, trząsł białą brodą nad Neronowympodium, rozpraszając zarazem ruchami głowy liście róż z wieńca, który mu nałożono naczaszkę.- Biada ci, morderco! Przebrana jest twoja miara i czas twój zbliża się!...Tu wytężył się raz jeszcze: zdawało się przez chwilę, że oderwie dłoń od krzyża i wyciągnieją groźnie nad cezarem, lecz nagle wychudłe jego ramiona wydłużyły się jeszcze bardziej,ciało obsunęło się ku dołowi, głowa opadła mu na piersi i skonał.Wśród krzyżowego lasu słabsi poczęli też już zasypiać snem wiecznym.ROZDZIAŁ LIX- Panie - mówił Chilo - teraz jest morze jak oliwa i fale zdają się spać... Jedźmy do Achai.Tam czeka cię sława Apollina, tam czekają cię wieńce, tryumfy, tam ludzie cię ubóstwią, abogowie przyjmą jak równego sobie gościa, tu zaś, panie...245
- Page 1 and 2:
Aby rozpocząć lekturę,kliknij na
- Page 3 and 4:
Tower Press 2000Copyright by Tower
- Page 5 and 6:
- Ach, Heraklea! Znałem tam jedną
- Page 7 and 8:
śpiewać przy lutni, deklamować i
- Page 9 and 10:
jedno bóstwo, odwieczne, wszechwł
- Page 11 and 12:
- Przychodzi mi do głowy, że jeś
- Page 13 and 14:
Winicjusz, który dawno nie był w
- Page 15 and 16:
stać, że przychodzi podziękować
- Page 17 and 18:
Nawet Pomponii podobała się wykwi
- Page 19 and 20:
nie w Górach Albańskich, a bogowi
- Page 21 and 22:
ROZDZIAŁ IVJakoż Petroniusz dotrz
- Page 23 and 24:
- Żal mi ciebie, matko, i ojca, i
- Page 25 and 26:
cze na tym świecie bezpiecznym i m
- Page 27 and 28:
prawdziwa piękność, nie dalibyś
- Page 29 and 30:
poetów, którzy deklamując wiersz
- Page 31 and 32:
którzy otaczają cezara, ale jest
- Page 33 and 34:
zy utrzymujących straż w pałacu.
- Page 35 and 36:
- Ja ciebie kocham, Kallino... bosk
- Page 37 and 38:
Na to Watyniusz jął udawać okrzy
- Page 39 and 40:
- Widziałem cię w domu Aulusów p
- Page 41 and 42:
ilekroć przebrał miarę. Jego cza
- Page 43 and 44:
chając z wiernością psa swą kr
- Page 45 and 46:
ROZDZIAŁ IXLigii żal było Pompon
- Page 47 and 48:
- Ty przecie nie jesteś niewolnic
- Page 49 and 50:
cztery osoby, do uczty bowiem próc
- Page 51 and 52:
Winicjusz skoczył ku nim.- Gdzie L
- Page 53 and 54:
I doznał istotnie ulgi. Miał przy
- Page 55 and 56:
dach. Jeśli dziecko wyzdrowieje, z
- Page 57 and 58:
zaś przy bramach jej nie dostrzeg
- Page 59 and 60:
Petroniusz spojrzał na niego z pew
- Page 61 and 62:
Tejrezjasz począł mówić nieco n
- Page 63 and 64:
- Na Hekate Triformis! - zawołał
- Page 65 and 66:
stwo i jak się zowią jego wyznawc
- Page 67 and 68:
ziemi, a chwilami jęczał głucho,
- Page 69 and 70:
- Tak jest! - wybuchnął Winicjusz
- Page 71 and 72:
łem. Począłem też przy tym narz
- Page 73 and 74:
mniejsza o termin. Trzeba się tymc
- Page 75 and 76:
sierne, jak niesłuszne, poczęli g
- Page 77 and 78:
ył uczniem Chrystusa i któremu te
- Page 79 and 80:
„Ciekawym tego Herkulesa, który
- Page 81 and 82:
krzywdy wolno przebaczać, więc za
- Page 83 and 84:
tylko pewność, panie, że skoro U
- Page 85 and 86:
maści, którą dość posmarować
- Page 87 and 88:
domach modlitwy tak bywa i że tako
- Page 89 and 90:
pokorna prośba o ratunek w zabłą
- Page 91 and 92:
szy, a czuł, że rozchodzi się od
- Page 93 and 94:
- Wejdziemy za nią do domu i porwi
- Page 95 and 96:
- Tak, ale gdybyś miał choć pocz
- Page 97 and 98:
zamierzał przygotować z nich śni
- Page 99 and 100:
Śmierć jego nie ujdzie im na such
- Page 101 and 102:
zał głową na Ursusa) odebrał m
- Page 103 and 104:
- O Krotona, którego zdusił Ursus
- Page 105 and 106:
wieka leśnego, a zarazem i wielka
- Page 107 and 108:
Chilo od razu zrozumiał, że jeśl
- Page 109 and 110:
- Nie! nie zabiję cię, a jeślim
- Page 111 and 112:
nią razem iść szlakiem księżyc
- Page 113 and 114:
ROZDZIAŁ XXVINazajutrz ocknął si
- Page 115 and 116:
Winicjusza zabawiło zakłopotanie
- Page 117 and 118:
mi rybę na piasku, a jam nie rozum
- Page 119 and 120:
narodu mniej znaczył niż robak na
- Page 121 and 122:
la. Bóg umarł dla cię na krzyżu
- Page 123 and 124:
Liga, czy stanowi wyjątek, czy te
- Page 125 and 126:
jego nauki; i tu dopiero stajesz ja
- Page 127 and 128:
nictwa zboża i oliwy, których wie
- Page 129 and 130:
tyle rozumny, że czuł ich wagę,
- Page 131 and 132:
- Nie: zapłata nie jest jednaka, a
- Page 133 and 134:
- Uczynisz podarek ludzkości.- W E
- Page 135 and 136:
- Trzebaż szczęścia, żebym na t
- Page 137 and 138:
poprzebieranych za faunów lub za s
- Page 139 and 140:
wieść o chorobie Winicjusza i ods
- Page 141 and 142:
Tymczasem zdarzyła się okoliczno
- Page 143 and 144:
Winicjusz został sam. Wydany rozka
- Page 145 and 146:
Tu brwi na czole zbiegły mu się w
- Page 147 and 148:
postępki, ale płynęły z miłoś
- Page 149 and 150:
zobaczyć. Byłem u Awiruna, u Atra
- Page 151 and 152:
Po czym wyciągnął rękę do Wini
- Page 153 and 154:
szy od narzędzi muzycznych i sprz
- Page 155 and 156:
urza oklasków i okrzyki: „Witaj,
- Page 157 and 158:
i nieprawości. I zadziwił się w
- Page 159 and 160:
ROZDZIAŁ XXXVIIIWinicjusz do Ligii
- Page 161 and 162:
- Ja wiem... Ledwiem tu wszedł, le
- Page 163 and 164:
Tak mówił Paweł, o Ligio, a wów
- Page 165 and 166:
małym kółku ustęp ze swej Troik
- Page 167 and 168:
umrzeć potrafimy, a tymczasem nie
- Page 169 and 170:
dę: ludzie nie wiedzą, ile dobreg
- Page 171 and 172:
- Ofiaruj Euterpie parę łabędzi
- Page 173 and 174:
gaju bocznymi ścieżkami, ale i na
- Page 175 and 176:
wszczął się rzeczywiście przy W
- Page 177 and 178:
ostoi przed potęgą ognia, poniewa
- Page 179 and 180:
czął szukać cubiculów. Znalazł
- Page 181 and 182:
miego stosu całą Kampanię. Przy
- Page 183 and 184:
ROZDZIAŁ XLVMakrynus tkacz, do kt
- Page 185 and 186:
- Panie - rzekł - czemu mi nie wie
- Page 187 and 188:
się!” Chwilami Kryspus zabierał
- Page 189 and 190:
oświeconych przez łunę, widziano
- Page 191 and 192:
I począł szukać dalej wyrażeń,
- Page 193 and 194: Apostoł w towarzystwie Winicjusza
- Page 195 and 196: - Rzym płonie z rozkazu cezara. Ju
- Page 197 and 198: Azji Mniejszej; Watyniusz, który
- Page 199 and 200: Tu nagle uderzył się w czoło i z
- Page 201 and 202: - Ukarz zuchwalca - powtórzył Wit
- Page 203 and 204: - Mogłem odpuścić krzywdy własn
- Page 205 and 206: niż dawniej, jestem gotów. Na św
- Page 207 and 208: - Panie - rzekł głosem, w którym
- Page 209 and 210: dziły jakieś okrzyki, których Pe
- Page 211 and 212: jej nie zdołasz natychmiast wydoby
- Page 213 and 214: - Zali mniemasz, że mniejszą mam
- Page 215 and 216: odbywało się w szopie, w której
- Page 217 and 218: zwycięzcy! Pan idzie na podbój te
- Page 219 and 220: - Rozkaz? - powtórzył blednąc Wi
- Page 221 and 222: Ulica była jednak tak natłoczona,
- Page 223 and 224: - Ja nie przychodzę jako jego pose
- Page 225 and 226: tylko na cezara, który też nie ch
- Page 227 and 228: - Tak - odpowiedział Winicjusz.Dal
- Page 229 and 230: sła. Lanio skurczył się i skoczy
- Page 231 and 232: męką ludzką i zwierzęcą wście
- Page 233 and 234: czając siedzenia schodzili przedzi
- Page 235 and 236: wyjścia, zwane vomitoriami, na mia
- Page 237 and 238: jakby gra, w której chcę wygrać
- Page 239 and 240: Ty, Augusto, naprzód zazdrościła
- Page 241 and 242: - Byłem na Palatynie - rzekł. - P
- Page 243: obrazie Chilon, którego cezar nie
- Page 247 and 248: - Nie, bo nie sypiam. Ja nie myśla
- Page 249 and 250: - A ile macie dziś trupów?- Będz
- Page 251 and 252: ciebie, a on Chrystusa znał, Chrys
- Page 253 and 254: Lecz dnia tego sprawdzano znaki z w
- Page 255 and 256: Na ten widok Chilo zwinął się na
- Page 257 and 258: łał mnie. I odtąd On jest miło
- Page 259 and 260: najgorsze następstwa. Byli wreszci
- Page 261 and 262: przepisy ułatwiające odbudowywani
- Page 263 and 264: - Czyli - odrzekł Petroniusz - mó
- Page 265 and 266: ROZDZIAŁ LXVIZa czasów Nerona wes
- Page 267 and 268: dwóch połączonych tarcz i na her
- Page 269 and 270: Po czym rozdarł tunikę na piersia
- Page 271 and 272: ROZDZIAŁ LXVIIIPetroniusz po uwoln
- Page 273 and 274: mu: „Panie! Za twoją to przyczyn
- Page 275 and 276: Wszystkie te myśli przebiegały te
- Page 277 and 278: ozumieli zaś, że korowód ów nie
- Page 279 and 280: czym nie będą bez miłości, któ
- Page 281 and 282: szczęścia mego wyrazić ci nie zd
- Page 283 and 284: Nie bierzcie tego do serca. Żaden
- Page 285 and 286: egipski wróżbita począł przepow
- Page 287 and 288: Nikt nie był pewny życia i mienia
- Page 289: Jadąc dalej, przesunęli się koł