ciała wasze, ale nie podrą win waszych ni waszego rachunku z Bogiem. Pan okazał dość miłosierdzia,gdy pozwolił na krzyż się przybić, ale odtąd będzie tylko sędzią, który żadnej winybez kary nie zostawi. Więc którzyście myśleli, iż męką zgładzicie grzechy wasze, bluźniliścieprzeciw sprawiedliwości Boskiej i tym głębiej będziecie pogrążeni. Skończyło się miłosierdzie,a przyszedł czas gniewu Bożego. Oto za chwilę staniecie przed strasznym sądem, wobecktórego zaledwie cnotliwy się ostoi. Żałujcie za grzechy, albowiem otwarte są czeluści piekielne,i biada wam, mężowie i żony, biada, rodzice i dzieci!I wyciągnąwszy kościste dłonie trząsł nimi nad pochylonymi głowami, nieustraszony, aleteż i nieubłagany nawet wobec śmierci, na którą za chwilę pójść mieli wszyscy owi skazańcy.Po jego słowach ozwały się głosy: „Żałujmy za grzechy nasze!”, po czym zapadło milczenie isłychać było tylko płacz dzieci i uderzenia rąk o piersi. Winicjuszowi zaś krew ścięła się wżyłach. On, który całą nadzieję złożył w miłosierdziu Chrystusa,. usłyszał teraz, że nadszedłdzień gniewu i że miłosierdzia nie zjedna nawet śmierć na arenie. Przez głowę przebiegła muwprawdzie jasna i szybka jak błyskawica myśl, że Piotr Apostoł inaczej przemówiłby do tychmających umrzeć, niemniej jednak groźne, pełne fanatyzmu słowa Kryspa i ta ciemna izba zkratami, za którymi było pole męki, i bliskość jej, i natłok ofiar przybranych już na śmierćnapełniły mu duszę zgrozą i przerażeniem. Wszystko to razem wzięte wydało mu się strasznei stokroć okropniejsze niż najkrwawsze bitwy, w których brał udział. Zaduch i żar poczęły godusić. Pot zimny wystąpił mu na czoło. Chwyciła go obawa, że zemdleje jak ci, o którychciała potykał się czyniąc poszukiwania w głębi izby, więc gdy pomyślał jeszcze, że ladachwila mogą otworzyć kraty, począł wołać głośno Ligii i Ursusa, w nadziei, że jeśli nie oni, toktoś znający ich mu odpowie.Jakoż natychmiast jakiś człowiek, przybrany za niedźwiedzia, pociągnął go za togę i rzekł:- Panie, zostali w więzieniu. Mnie ostatniego wyprowadzano i widziałem ją chorą na łożu.- Kto jesteś? - spytał Winicjusz.- Fossor, w którego chacie Apostoł chrzcił cię, panie. Uwięziono mnie przed trzema dniami,a dziś już umrę.Winicjusz odetchnął. Wchodząc tu, życzył sobie znaleźć Ligię, obecnie zaś gotów byłdziękować Chrystusowi, że jej tu nie ma, i w tym widzieć znak Jego miłosierdzia.Tymczasem fossor pociągnął go jeszcze raz za togę i rzekł:- Pamiętasz, panie, że to ja zaprowadziłem. cię do Korneliuszowej winnicy, gdzie w szopienauczał Apostoł?- Pamiętam - odpowiedział Winicjusz.- Widziałem go później na dzień przedtem, nim mnie uwięzili. Pobłogosławił mi i mówił,iż przyjdzie do amfiteatru przeżegnać ginących. Chciałbym na niego patrzeć w chwili śmiercii widzieć znak krzyża, bo wówczas łatwiej mi będzie umrzeć, więc jeśli wiesz, panie, gdzieon jest, to mi powiedz.Winicjusz zniżył głos i odrzekł:- Jest między ludźmi Petroniusza, przebrany za niewolnika. Nie wiem, gdzie wybrali miejsca,ale wrócę do cyrku i zobaczę. Ty patrz na mnie, gdy wyjdziecie na arenę, ja zaś podniosęsię i zwrócę głowę w ich stronę. Wówczas go odnajdziesz oczyma.- Dzięki ci, panie, i pokój z tobą.- Niech ci Zbawiciel będzie miłościw. - Amen.Winicjusz wyszedł z cuniculum i udał się do amfiteatru, gdzie miał miejsce obok Petroniusza,wśród innych augustianów.- Jest? - zapytał go Petroniusz. - Nie ma jej. Została w więzieniu.- Słuchaj, co mi jeszcze przyszło na myśl, ale słuchając patrz na przykład na Nigidię, abysię zdawało, że rozmawiamy o jej uczesaniu... Tygellinus i Chilo spoglądają na nas w tejchwili... Słuchaj więc: niech Ligię nocą włożą w trumnę i wyniosą z więzienia jako umarłą,reszty się domyślasz.226
- Tak - odpowiedział Winicjusz.Dalszą rozmowę przerwał im Tuliusz Senecjo, który pochyliwszy się ku nim, rzekł:- Nie wiecie, czy chrześcijanom dadzą broń? - Nie wiemy - odpowiedział Petroniusz.- Wolałbym, gdyby ją dali - mówił Tuliusz - inaczej arena zbyt prędko staje się podobnado jatek rzeźniczych. Ale co za przepyszny amfiteatr!Rzeczywiście, widok był wspaniały. Niższe siedzenia, nabite togami, bielały jak śnieg. Wwyzłoconym podium siedział cezar w diamentowym naszyjniku, ze złotym wieńcem na głowie,obok niego piękna i posępna Augusta, obok po obu stronach westalki, wielcy urzędnicy,senatorowie w bramowanych płaszczach, starszyzna wojskowa w błyszczących zbrojach,słowem, wszystko, co w Rzymie było potężne, świetne i bogate. W dalszych rzędach siedzielirycerze, a wyżej czerniało kręgiem morze głów ludzkich, nad którymi od słupa do słupa zwieszałysię girlandy, uwite z róż, lilij, sasanków, bluszczu i winogradu.Lud rozmawiał głośno, nawoływał się, śpiewał, chwilami wybuchał śmiechem nad jakimśdowcipnym słowem, które przesyłano sobie z rzędu do rzędu, i tupał z niecierpliwości, byprzyśpieszyć widowisko.Wreszcie tupanie stało się podobne do grzmotów i nieustające. Wówczas prefekt miasta,który poprzednio już był ze świetnym orszakiem objechał arenę, dał znak chustką, na który wamfiteatrze odpowiedziało powszechne: „Aaa!...”, wyrwane z tysiąców piersi.Zwykle widowisko rozpoczynało się od łowów na dzikiego zwierza, w których celowalirozmaici barbarzyńcy z północy i południa, tym razem jednak zwierząt miało być aż nadto,rozpoczęto więc od andabatów, to jest ludzi przybranych w hełmy bez otworów na oczy, azatem bijących się na oślep. Kilkunastu ich, wyszedłszy na raz na arenę, poczęło machać mieczamiw powietrzu; mastygoforowie za pomocą długich wideł posuwali jednych ku drugim,aby mogło przyjść do spotkania. Wykwintniejsi widzowie patrzyli obojętnie i z pogardą napodobne widowisko, lecz lud bawił się niezgrabnymi ruchami szermierzy, gdy zaś trafiało się,że spotykali się plecami, wybuchał głośnym śmiechem, wołając: „W prawo!”, „W lewo!”,„Wprost!”, i często myląc umyślnie przeciwników. Kilka par sczepiło się jednak i walka poczynałabyć krwawą. Zawziętsi zapaśnicy rzucali tarcze i podając sobie lewe ręce, aby nierozłączyć się więcej, prawymi walczyli na zabój. Kto padł, podnosił palce do góry, błagająctym znakiem litości, lecz na początku widowiska lud zwykle domagał się śmierci ranionych,zwłaszcza gdy chodziło o andabatów, którzy mając twarze zakryte pozostawali mu nieznani.Z wolna liczba walczących zmniejszała się coraz bardziej, a gdy wreszcie pozostało dwóchtylko, popchnięto ich ku sobie tak, że spotkawszy się padli obaj na piasek i zakłuli się na nimwzajemnie. Wówczas, wśród okrzyków: „Dokonano!” - posługacze uprzątnęli trupy, pacholętazaś zagrabiły krwawe ślady na arenie i potrząsnęły ją listkami szafranu.Teraz miała nastąpić poważniejsza walka, budząca zaciekawienie nie tylko motłochu, ale iludzi wykwintnych, w czasie której młodzi patrycjusze czynili nieraz ogromne zakłady,zgrywając się częstokroć do nitki. Wraz też zaczęły krążyć z rąk do rąk tabliczki, na którychwypisywano imiona ulubieńców, a zarazem ilość sestercyj, jaką każdy stawiał za swoim wybranym.Spectati, to jest zapaśnicy, którzy występowali już na arenie i odnosili na niej zwycięstwa,zyskiwali najwięcej zwolenników, lecz między grającymi byli i tacy, którzy stawializnaczne sumy na gladiatorów nowych i całkiem nie znanych, w tej nadziei, że na wypadek ichzwycięstwa zagarną olbrzymie zyski. Zakładał się sam cezar i kapłani, i westalki, i senatorowie,i rycerze, i lud. Ludzie z gminu, gdy zbrakło im pieniędzy, stawiali często w zakład własnąwolność. Czekano też z biciem serca, a nawet i trwogą, na ukazanie się szermierzy i niejedenczynił głośne śluby bogom, by zjednać ich opiekę dla swego ulubieńca.Jakoż gdy ozwały się przeraźliwe odgłosy trąb, w amfiteatrze uczyniła się cisza oczekiwania.Tysiące oczu zwróciło się ku wielkim wrzeciądzom, do których zbliżył się człowiekprzybrany za Charona i wśród ogólnego milczenia trzykrotnie zastukał w nie młotem, nibywywołując na śmierć tych, którzy byli za nimi ukryci. Po czym otworzyły się z wolna obie227
- Page 1 and 2:
Aby rozpocząć lekturę,kliknij na
- Page 3 and 4:
Tower Press 2000Copyright by Tower
- Page 5 and 6:
- Ach, Heraklea! Znałem tam jedną
- Page 7 and 8:
śpiewać przy lutni, deklamować i
- Page 9 and 10:
jedno bóstwo, odwieczne, wszechwł
- Page 11 and 12:
- Przychodzi mi do głowy, że jeś
- Page 13 and 14:
Winicjusz, który dawno nie był w
- Page 15 and 16:
stać, że przychodzi podziękować
- Page 17 and 18:
Nawet Pomponii podobała się wykwi
- Page 19 and 20:
nie w Górach Albańskich, a bogowi
- Page 21 and 22:
ROZDZIAŁ IVJakoż Petroniusz dotrz
- Page 23 and 24:
- Żal mi ciebie, matko, i ojca, i
- Page 25 and 26:
cze na tym świecie bezpiecznym i m
- Page 27 and 28:
prawdziwa piękność, nie dalibyś
- Page 29 and 30:
poetów, którzy deklamując wiersz
- Page 31 and 32:
którzy otaczają cezara, ale jest
- Page 33 and 34:
zy utrzymujących straż w pałacu.
- Page 35 and 36:
- Ja ciebie kocham, Kallino... bosk
- Page 37 and 38:
Na to Watyniusz jął udawać okrzy
- Page 39 and 40:
- Widziałem cię w domu Aulusów p
- Page 41 and 42:
ilekroć przebrał miarę. Jego cza
- Page 43 and 44:
chając z wiernością psa swą kr
- Page 45 and 46:
ROZDZIAŁ IXLigii żal było Pompon
- Page 47 and 48:
- Ty przecie nie jesteś niewolnic
- Page 49 and 50:
cztery osoby, do uczty bowiem próc
- Page 51 and 52:
Winicjusz skoczył ku nim.- Gdzie L
- Page 53 and 54:
I doznał istotnie ulgi. Miał przy
- Page 55 and 56:
dach. Jeśli dziecko wyzdrowieje, z
- Page 57 and 58:
zaś przy bramach jej nie dostrzeg
- Page 59 and 60:
Petroniusz spojrzał na niego z pew
- Page 61 and 62:
Tejrezjasz począł mówić nieco n
- Page 63 and 64:
- Na Hekate Triformis! - zawołał
- Page 65 and 66:
stwo i jak się zowią jego wyznawc
- Page 67 and 68:
ziemi, a chwilami jęczał głucho,
- Page 69 and 70:
- Tak jest! - wybuchnął Winicjusz
- Page 71 and 72:
łem. Począłem też przy tym narz
- Page 73 and 74:
mniejsza o termin. Trzeba się tymc
- Page 75 and 76:
sierne, jak niesłuszne, poczęli g
- Page 77 and 78:
ył uczniem Chrystusa i któremu te
- Page 79 and 80:
„Ciekawym tego Herkulesa, który
- Page 81 and 82:
krzywdy wolno przebaczać, więc za
- Page 83 and 84:
tylko pewność, panie, że skoro U
- Page 85 and 86:
maści, którą dość posmarować
- Page 87 and 88:
domach modlitwy tak bywa i że tako
- Page 89 and 90:
pokorna prośba o ratunek w zabłą
- Page 91 and 92:
szy, a czuł, że rozchodzi się od
- Page 93 and 94:
- Wejdziemy za nią do domu i porwi
- Page 95 and 96:
- Tak, ale gdybyś miał choć pocz
- Page 97 and 98:
zamierzał przygotować z nich śni
- Page 99 and 100:
Śmierć jego nie ujdzie im na such
- Page 101 and 102:
zał głową na Ursusa) odebrał m
- Page 103 and 104:
- O Krotona, którego zdusił Ursus
- Page 105 and 106:
wieka leśnego, a zarazem i wielka
- Page 107 and 108:
Chilo od razu zrozumiał, że jeśl
- Page 109 and 110:
- Nie! nie zabiję cię, a jeślim
- Page 111 and 112:
nią razem iść szlakiem księżyc
- Page 113 and 114:
ROZDZIAŁ XXVINazajutrz ocknął si
- Page 115 and 116:
Winicjusza zabawiło zakłopotanie
- Page 117 and 118:
mi rybę na piasku, a jam nie rozum
- Page 119 and 120:
narodu mniej znaczył niż robak na
- Page 121 and 122:
la. Bóg umarł dla cię na krzyżu
- Page 123 and 124:
Liga, czy stanowi wyjątek, czy te
- Page 125 and 126:
jego nauki; i tu dopiero stajesz ja
- Page 127 and 128:
nictwa zboża i oliwy, których wie
- Page 129 and 130:
tyle rozumny, że czuł ich wagę,
- Page 131 and 132:
- Nie: zapłata nie jest jednaka, a
- Page 133 and 134:
- Uczynisz podarek ludzkości.- W E
- Page 135 and 136:
- Trzebaż szczęścia, żebym na t
- Page 137 and 138:
poprzebieranych za faunów lub za s
- Page 139 and 140:
wieść o chorobie Winicjusza i ods
- Page 141 and 142:
Tymczasem zdarzyła się okoliczno
- Page 143 and 144:
Winicjusz został sam. Wydany rozka
- Page 145 and 146:
Tu brwi na czole zbiegły mu się w
- Page 147 and 148:
postępki, ale płynęły z miłoś
- Page 149 and 150:
zobaczyć. Byłem u Awiruna, u Atra
- Page 151 and 152:
Po czym wyciągnął rękę do Wini
- Page 153 and 154:
szy od narzędzi muzycznych i sprz
- Page 155 and 156:
urza oklasków i okrzyki: „Witaj,
- Page 157 and 158:
i nieprawości. I zadziwił się w
- Page 159 and 160:
ROZDZIAŁ XXXVIIIWinicjusz do Ligii
- Page 161 and 162:
- Ja wiem... Ledwiem tu wszedł, le
- Page 163 and 164:
Tak mówił Paweł, o Ligio, a wów
- Page 165 and 166:
małym kółku ustęp ze swej Troik
- Page 167 and 168:
umrzeć potrafimy, a tymczasem nie
- Page 169 and 170:
dę: ludzie nie wiedzą, ile dobreg
- Page 171 and 172:
- Ofiaruj Euterpie parę łabędzi
- Page 173 and 174:
gaju bocznymi ścieżkami, ale i na
- Page 175 and 176: wszczął się rzeczywiście przy W
- Page 177 and 178: ostoi przed potęgą ognia, poniewa
- Page 179 and 180: czął szukać cubiculów. Znalazł
- Page 181 and 182: miego stosu całą Kampanię. Przy
- Page 183 and 184: ROZDZIAŁ XLVMakrynus tkacz, do kt
- Page 185 and 186: - Panie - rzekł - czemu mi nie wie
- Page 187 and 188: się!” Chwilami Kryspus zabierał
- Page 189 and 190: oświeconych przez łunę, widziano
- Page 191 and 192: I począł szukać dalej wyrażeń,
- Page 193 and 194: Apostoł w towarzystwie Winicjusza
- Page 195 and 196: - Rzym płonie z rozkazu cezara. Ju
- Page 197 and 198: Azji Mniejszej; Watyniusz, który
- Page 199 and 200: Tu nagle uderzył się w czoło i z
- Page 201 and 202: - Ukarz zuchwalca - powtórzył Wit
- Page 203 and 204: - Mogłem odpuścić krzywdy własn
- Page 205 and 206: niż dawniej, jestem gotów. Na św
- Page 207 and 208: - Panie - rzekł głosem, w którym
- Page 209 and 210: dziły jakieś okrzyki, których Pe
- Page 211 and 212: jej nie zdołasz natychmiast wydoby
- Page 213 and 214: - Zali mniemasz, że mniejszą mam
- Page 215 and 216: odbywało się w szopie, w której
- Page 217 and 218: zwycięzcy! Pan idzie na podbój te
- Page 219 and 220: - Rozkaz? - powtórzył blednąc Wi
- Page 221 and 222: Ulica była jednak tak natłoczona,
- Page 223 and 224: - Ja nie przychodzę jako jego pose
- Page 225: tylko na cezara, który też nie ch
- Page 229 and 230: sła. Lanio skurczył się i skoczy
- Page 231 and 232: męką ludzką i zwierzęcą wście
- Page 233 and 234: czając siedzenia schodzili przedzi
- Page 235 and 236: wyjścia, zwane vomitoriami, na mia
- Page 237 and 238: jakby gra, w której chcę wygrać
- Page 239 and 240: Ty, Augusto, naprzód zazdrościła
- Page 241 and 242: - Byłem na Palatynie - rzekł. - P
- Page 243 and 244: obrazie Chilon, którego cezar nie
- Page 245 and 246: Lecz przedtem jeszcze wzniesiono ws
- Page 247 and 248: - Nie, bo nie sypiam. Ja nie myśla
- Page 249 and 250: - A ile macie dziś trupów?- Będz
- Page 251 and 252: ciebie, a on Chrystusa znał, Chrys
- Page 253 and 254: Lecz dnia tego sprawdzano znaki z w
- Page 255 and 256: Na ten widok Chilo zwinął się na
- Page 257 and 258: łał mnie. I odtąd On jest miło
- Page 259 and 260: najgorsze następstwa. Byli wreszci
- Page 261 and 262: przepisy ułatwiające odbudowywani
- Page 263 and 264: - Czyli - odrzekł Petroniusz - mó
- Page 265 and 266: ROZDZIAŁ LXVIZa czasów Nerona wes
- Page 267 and 268: dwóch połączonych tarcz i na her
- Page 269 and 270: Po czym rozdarł tunikę na piersia
- Page 271 and 272: ROZDZIAŁ LXVIIIPetroniusz po uwoln
- Page 273 and 274: mu: „Panie! Za twoją to przyczyn
- Page 275 and 276: Wszystkie te myśli przebiegały te
- Page 277 and 278:
ozumieli zaś, że korowód ów nie
- Page 279 and 280:
czym nie będą bez miłości, któ
- Page 281 and 282:
szczęścia mego wyrazić ci nie zd
- Page 283 and 284:
Nie bierzcie tego do serca. Żaden
- Page 285 and 286:
egipski wróżbita począł przepow
- Page 287 and 288:
Nikt nie był pewny życia i mienia
- Page 289:
Jadąc dalej, przesunęli się koł