Kazimierz M. - Politechnika Radomska
Kazimierz M. - Politechnika Radomska
Kazimierz M. - Politechnika Radomska
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Halina Chrostowska, RĘCE VI, 1975, akwaforta, akwatinta, odprysk barwny, papier,<br />
42.5 x 48.8 cm.<br />
arteria – Rocznik Katedry Sztuki<br />
starając się tak pomóc, aby nie<br />
dotknąć kształtującej się indywidualności.<br />
Kiedyś zdarzyło się,<br />
że po takim tygodniu wróciła do<br />
domu i odruchowo zaczęła pod<br />
kątem korekty analizować obraz<br />
telewizyjny: jej mąż właśnie<br />
oglądał mecz!<br />
Pracownia zawsze obfitowała<br />
w rzesze cudzoziemców. Jej nienaganny<br />
francuski robił wrażenie<br />
nawet na studentach z łacińskiej<br />
strefy językowej.<br />
Liczne, jak na tamte czasy,<br />
podróże zagraniczne, które Chrostowska<br />
wraz z mężem odbywała<br />
statkami handlowymi (była taka<br />
forma turystyki) czyniły z niej<br />
obywatelkę świata i kosmopolitkę.<br />
To jest chyba kolejna prawidłowość<br />
tej pracowni: Skoczylas<br />
podróżował po Europie na miarę<br />
ówczesnych możliwości, Kulisiewicz<br />
był obieżyświatem, mimo<br />
znacznie trudniejszych warunków<br />
(za socjalizmu paszport nale-<br />
żał do grupy dóbr najcenniejszych). Chrostowska opływała Afrykę, była w Japonii i na Kubie, Europę<br />
i kraje Maghrebu znała niemal jak swoje ulubione Bory Tucholskie.<br />
Niżej podpisany też wykorzystuje okazje, by własny system wartości porównać z każdym innym.<br />
Na Wschodzie dotarłem do Mongolii, ubiegłe lato spędziłem w zachodnich Stanach Zjednoczonych,<br />
a najdalej do domu, z dwunastogodzinną różnicą czasu, było mi z Wysp Hawajskich.<br />
Nie wszystkie podróże owocują artystycznie, w każdym razie nie tak bezpośrednio, jak to sobie<br />
wyobrażamy w odniesieniu do impresjonistów. Dotyczy to chyba także moich pracownianych antenatów.<br />
Wszyscy weryfikujemy własne systemy aksjologiczne, także te odnoszące się do zjawisk<br />
artystycznych. Warto pamiętać, że kultury wyrosłe na innym gruncie miewają zupełnie odmienne<br />
sposoby konstrukcji idei, struktur społecznych i rzeczy, a nasze przyzwyczajenia wcale nie muszą<br />
być wzorem dla wszystkich. Podróże uczą także pokory...<br />
Z drugiej strony pozwalają utwierdzać się w przekonaniu, że nasza własna osobowość może<br />
funkcjonować wśród ludzi na prawach partnerstwa, i tylko trzeba się starać, aby nie zginąć w tłumie,<br />
aby swoim językiem powiedzieć najpiękniej i najmądrzej to wszystko, czego w całym życiu<br />
dowiedzieliśmy się o świecie, o ludziach i o sobie. Do tego służy język, również ten plastyczny.<br />
Następna wspólna cecha pracowni to skłonność do ogólnego oglądu rzeczy. Nazywam to skrzywieniem<br />
zawodowym właściwym każdemu artyście, a lepiej: każdemu twórcy. Wszyscy odruchowo<br />
porządkujemy, równoważymy, komponujemy. Nawet jeśli zdarzy się, że porywamy się na konkretny<br />
temat, to łatwiej nam o Danae, Wenus, Kobietę, Figurę niż o konkretną Marysię. Ta skłonność do<br />
uogólniania to także cecha kultury śródziemnomorskiej. Mimetyczne zdolności robią wrażenie, ale<br />
kiedy same stają się celem, wtedy miejsca na sztukę robi się mniej. Danae, Portret, czy Figura pozwalają<br />
na zmysłowe radości, na twórczą swobodę, i nie kiełznają wyobraźni. Dają szansę refleksji<br />
– także oglądającemu partnerowi artysty, bez którego cały nasz trud byłby wiatrem w kominie...<br />
I następna historyczna obserwacja: wszyscy w największej estymie mamy génesis sztuki, Koronę<br />
Stworzenia – Kobietę. Dotyczy to nawet Haliny Chrostowskiej, której Figury należą do najtrafniejszych<br />
realizacji tego tematu w całej sztuce XX wieku. Pamiętam jej zachwyty kwitnącymi młodymi<br />
ludźmi, ich dynamiką, kreatywnością i radością życia. Bo główny atut pracy w Akademii to ten<br />
najpiękniejszy wiek studentów, dziewcząt i chłopców. Identyczny pogląd miał również Aleksander<br />
Kobzdej: warto być nauczycielem akademickim!<br />
Warto jeszcze rozważyć wpływ historycznego czasu na nasze kariery artystyczne. Wszystkie<br />
życiorysy są uwikłane w polityczne okoliczności. Paroksyzmy i ostre zakręty dziejów jednych hartują,<br />
a innych wyrzucają na mielizny. Japońscy dziennikarze w połowie lat osiemdziesiątych pytali mnie<br />
GRAFIKA