03.12.2012 Views

Kazimierz M. - Politechnika Radomska

Kazimierz M. - Politechnika Radomska

Kazimierz M. - Politechnika Radomska

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

GRAFIKA<br />

arteria – Rocznik Katedry Sztuki<br />

na Nowym Świecie, o czym marzę. Odpowiedziałem, że chciałbym trochę pożyć w moim kraju,<br />

ale żeby nic się o nim na zewnątrz nie mówiło. Bo to by znaczyło, że to kraj normalny. Teraz niby<br />

jest na to szansa, ale nasi politycy mają zupełnie inne marzenia...<br />

Władysław Skoczylas kształtował się w romantycznej tradycji, która ponad rzeczywistą wartość<br />

eksponowała naród. Brak niepodległości doskwierał i kolejne pokolenia w powstaniach porywały<br />

się na nierealne cele, wierząc że lekarstwem jest suwerenność, że we własnych rękach wszystko<br />

rozkwitnie, a ludzie będą dobrzy i uczciwi. Dlatego od artystów oczekiwano stylu narodowego,<br />

a twórcy podjęli to wyzwanie. Niektórzy, jak Skoczylas, z niezłym skutkiem plastycznym. Ale już wtedy,<br />

to trzeba pamiętać, pojawiali się artyści, którzy chcieli wiosną widzieć wiosnę, a nie Polskę...<br />

Tadeusz Kulisiewicz z pozoru spełniał oczekiwania społeczne, do wojny kontynuując nurt narodowy.<br />

Potem jednak w przesławnych cyklach rysunków pokazał swój immanentny związek z kulturą<br />

antyczną i niezależność od dekretowanych politycznie zadań. Monumentalizm był mu domem, który<br />

wypełniał portretami dziewcząt i kobiet będących najbliższymi krewnymi greckich kariatyd. Warto<br />

mu było uprawiać swoisty polityczny eskapizm – te rysunki zawsze będą ważne!<br />

Halina Chrostowska spośród nas trafiła na czas najgorszy. Przeżyła dwa totalitarne systemy, śmierć<br />

ojca i wielu bliskich, wytrzymała więzienie i liczne poniżenia. Zawsze jednak pamiętała, że jej obowiązkiem<br />

jest dawanie świadectwa poprzez pracę twórczą. Robiła to pięknie. Zawistnicy pamiętają jej<br />

socrealistyczne cykle grafik w rodzaju Z PGR-u, (PGR to polski kołchoz, „kollietkiwnoje choziajstwo“)<br />

nie zauważając, jak pięknie były rysowane. Wrażliwa osoba nie mogła omijać nędzy ludzi, podobnej<br />

do cierpień w wojennej Warszawie. Z PGR-u to jej Borinage, to czułość Corota. Kiedy tylko zrobiło się<br />

normalniej, pokazała klasę w cyklach Figur, Portretów i wreszcie dramatyczny, fascynujący cykl pastelowych<br />

Rąk. Jednocześnie pamiętała o każdym, kto potrzebował pomocy. Pani Stasia, która sprzątała<br />

i gotowała rodzicom Chrostowskiej, a potem jej matce, została u niej „zatrudniona“ do podobnych<br />

zajęć, choć posprzątać umiała już „tylko ryneczek“. Otrzymywała gażę, opłacano jej ubezpieczenie<br />

i przy każdej okazji obdarowywano prezentami, również dla wnusi – a po jej wyjściu Halina brała<br />

się za sprzątanie...<br />

Polityczna skaza i dystans do systemu sprawiły, że profesurę tytularną uzyskała dopiero w 1981<br />

roku, „za pierwszej Solidarności“. Proponowano jej potem złożenie wniosku o stanowisko profesora<br />

zwyczajnego, ale odparła: „Nie będę walczyć – teraz niech się wstydzi Polska“.<br />

Jej wychowankowie rozproszeni są po całym świecie. Wielu z nich prowadzi zajęcia w uczelniach<br />

artystycznych, a w naszej Akademii można ich znaleźć na wszystkich wydziałach. Chyba<br />

więc miała życie spełnione...<br />

Będąc blisko kresu kariery dydaktycznej patrzę wstecz i też nie znajduję wielu powodów do<br />

narzekań. Moi wychowankowie znaczą coraz więcej w kulturze, radzą sobie na rynku artystycznym,<br />

słychać o nich często i dobrze. Nigdy nie zabiegałem o wystawy, ale też nigdy ich nie odmawiałem<br />

– i stale dostaję propozycje pokazów w miejscach nobliwych, bądź osobliwych. Nadal<br />

nie odmawiam! Wierzę, że to co robię, gdzieś komuś bywa potrzebne. Wyobrażam sobie, że – jak<br />

Jan Geppert we Wrocławiu – kiedy zakończę miłą służbę społeczną, namaluję wiele obrazów<br />

i że będą one dobre. Pracownia jest na tyle w niezłej formie, że można ją spokojnie przekazać komuś<br />

młodszemu. Następca powinien spełnić dwa warunki ciągłości historycznej: musi robić sztukę na<br />

wysokim poziomie i być przychylny studentom. Bo dla nich tu jesteśmy.<br />

A co to wszystko może mieć wspólnego z problemami artystycznymi? Otóż może. Sztuka nie<br />

jest bowiem tylko ozdobą, bądź komentarzem do życia. Bywa również nim samym.<br />

Autor, profesor zwyczajny na Wydziale Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie<br />

w latach 1990-96 – dziekan tego wydziału.

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!