02.10.2014 Views

recenzje - Portret

recenzje - Portret

recenzje - Portret

SHOW MORE
SHOW LESS

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

ecenzje<br />

Rafał Derda<br />

Zielona skóra dojrzałego Śliwki<br />

Wydana w tym roku<br />

książka Krzysztofa Śliwki<br />

jest dla mnie jedną z<br />

najbardziej oczekiwanych<br />

pozycji ostatnich miesięcy.<br />

Opublikowanym przez<br />

Wojewódzką Bibliotekę<br />

Publiczną w Poznaniu zbiorem<br />

wierszy warto zainteresować<br />

się z kilku powodów. Oto<br />

jeden z ciekawszych poetów<br />

lat dziewięćdziesiątych<br />

ujawnia się po sześciu latach<br />

ciszy oferując czytelnikom<br />

wybór utworów ze wszystkich<br />

swoich wcześniejszych<br />

tomików oraz prezentując<br />

zupełnie nowe utwory. To<br />

powód pierwszy. Wiersze<br />

Śliwki są wierszami, które<br />

zawierają w sobie większość<br />

cech charakterystycznych<br />

dla części młodej poezji<br />

poprzedniej dekady, łącznie<br />

z jej mocnymi-słabymi<br />

stronami. Czyni to z „Dżajfy<br />

i Gibany” rzecz obowiązkową<br />

dla każdego śledzącego<br />

rozwój polskiej liryki po 1989<br />

roku – oto drugi powód.<br />

Na koniec powód trzeci:<br />

wiersze ząbkowickiego poety<br />

czyta się po prostu świetnie.<br />

Mocno sfabularyzowane,<br />

napisane bardzo płynną frazą,<br />

przypominają momentami<br />

raczej wciągającą powieść<br />

kryminalną niż lirykę.<br />

Na pierwszy rzut oka<br />

wiersze Śliwki nie różnią<br />

się od utworów wielu jego<br />

rówieśników debiutujących na<br />

przełomie lat osiemdziesiątych<br />

i dziewięćdziesiątych.<br />

Mieszczą się w idiomie<br />

„chodzę, widzę, opisuję”,<br />

który wykorzystywany jest<br />

do dzisiaj przez poetów<br />

roczników sześćdziesiątych i<br />

siedemdziesiątych. W czasie<br />

twórczej eksplozji, która<br />

dotknęła polską literaturę<br />

po upadku komunizmu,<br />

utwory oparte na tym rodzaju<br />

wrażliwości szły w setki,<br />

czym więc Śliwka się wśród<br />

nich wyróżniał? Przede wszystkim, autor „Rajskiej rzeźni i innych<br />

wierszy” w ekstremalny sposób zindywidualizował podmiot liryczny<br />

swoich wierszy. Wydaje się, że jego pisanie ma głównie na celu ocalenie<br />

siebie jako osobowościowej ekstrapolacji ukrytej pod fasadą podmiotu<br />

lirycznego. Czyni to Śliwka w sposób całościowy, prawie holistyczny,<br />

zabierając na ratunkową tratwę wiersza zdarzenia, ludzi i okoliczności,<br />

w jakich te dwie wymienione kategorie bytów łączą się ze sobą i<br />

przenikają. Celem tej liryki nie jest powiedzenie czegoś o świecie,<br />

ale jak najgłębsze przeżycie po raz kolejny sytuacji egzystencjalnej<br />

zawartej w wierszu. Twórca „Dżajfy i Gibany” wydaje się stosować do<br />

zawartej wyżej strategii najpełniej i najbardziej konsekwentnie spośród<br />

wszystkich twórców swojego pokolenia, kierujących się tą samą dewizą<br />

poetycką.<br />

Przyjęta taktyka zawiera w sobie jednak pułapki i<br />

mielizny. Zastosowany nieumiejętnie idiom skutkuje tworami<br />

wierszopodobnymi, które mielą otaczającą rzeczywistość, zamiast<br />

ją opiewać. Jeżeli strategia „chodzę, widzę, opisuję” zostanie<br />

zaprezentowana nieciekawie i z warsztatowymi potknięciami, wtedy<br />

dzieje się rzecz najgorsza, a mianowicie zamiast upoetyzowania<br />

codzienności następuje strącenie przestrzeni poetyckiej w miałką strefę<br />

przyziemności. Zdarza się to niestety i śląskiemu poecie, jednakże na<br />

o wiele mniejszą skalę niż zdarzało się to innym, często niepiszącym<br />

już, jego kolegom po fachu. W jaki sposób Krzysztof Śliwka unika<br />

wspomnianych powyżej pułapek i mielizn? Z lektury „Dżajfy i Gibany”<br />

wynika, że mniej lub bardziej świadomie, wypracował sobie swoje<br />

własne receptury.<br />

Najważniejszą kwestią wydaje się tutaj treść wierszy. Podmiot<br />

liryczny takich tomików jak „Rzymska czwórka” czy też „Niepogoda dla<br />

kangura” jest żyjącym szybko flaneurem, osobą nie bojącą się nowych<br />

miejsc i przygód. Dzięki tak ciekawie zarysowanej postaci prowadzącej<br />

nas przez wiersze chłoniemy kartki książeczek Śliwki, głównie po to,<br />

by zaspokoić najbardziej podstawową potrzebę czytelnika, czyli chęć<br />

dowiedzenia się, co się dalej wydarzy. Po drugie, autor wie, w jaką<br />

formę ubrać swoje bitnikowsko-nomadyczne eksploracje. Widoczna w<br />

zawartych w „Dżajfie i Gibanie” tekstach fascynacja Kerouakiem czy<br />

też Ginsbergiem nie ogranicza się tylko do włóczęgowskiej tematyki<br />

wierszy. W każdym z tomików jest przynajmniej jeden dłuższy utwór<br />

o mocnym, deklaratywnym tonie, tak bardzo lubianym przez poetów<br />

wydawanych przez City Lights Books. Często bywa tak, że te minipoematy<br />

stanowią najjaśniejszy fragment tomiku. Jako przykład<br />

podać tutaj można wiersz „Postscriptum”, zamieszczony pierwotnie w<br />

„Rajskiej rzeźni i innych wierszach” (1993):<br />

„[...]<br />

Zanim w trakcie testów psychologicznych ujrzysz<br />

Larwy, nietoperze, akwarele Kandinskiego.<br />

Zanim ktoś nazwie cię bękartem.<br />

Zanim skorzystasz z usług schizofreniczki oferującej<br />

Swoje ciało za wykruszonego papierosa.<br />

Zanim zaciśniesz w pięści stłuczone szkło.<br />

Zanim listonosz wrzuci do skrzynki kartkę pocztową<br />

Z reprodukcją Fatamorgany Pawła Trybalskiego<br />

I wiadomość z Wiednia.<br />

Zanim Marco Hernandez odpisze na list<br />

[...] Zanim odejdą kobiety o zawiedzionych spojrzeniach.<br />

Zanim znudzą cię symfonie Mahlera, dalekobieżne pociągi,<br />

161

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!