02.10.2014 Views

recenzje - Portret

recenzje - Portret

recenzje - Portret

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

panie Ryszardzie.<br />

- Dobrze, panie doktorze, ale jak rozumiem, czeka mnie<br />

narkoza?<br />

- Tak, nie przewiduję problemów z narkozą. Serce ma pan<br />

jak dzwon, ciśnienia pogratulować, widać dba pan o siebie i tak<br />

trzymać.<br />

- Powiem wprost, panie doktorze, bardzo się boję. Stary,<br />

ciemny chłop ze mnie, boję się, że już nie zobaczę świata po tej<br />

narkozie, więc... pan rozumie, jeszcze chciałbym pożyć. Psa w<br />

domu zostawiłem, sam biedak, nie miał szczęścia do ludzi.<br />

- Spokojnie. Nie ma obaw, wszystko będzie jak trzeba.<br />

Zostanie pan z nami kilka dni, sąsiadka zajmie się psem i<br />

wróci pan do niego. A teraz proszę wracać do łóżka i czekać, i<br />

żadnych nerwów. Nie ma co budzić niezdrowych emocji.<br />

- Gdyby to było takie proste, panie doktorze... ale mnie<br />

jeszcze coś tak... niezręcznie męczy... bo pan wie... jak<br />

mówiłem... ja panu ufam... całkiem ufam, znaczy, ale mnie<br />

zależy, żeby ta operacja, czy zabieg, no, żeby to wszystko tak<br />

pomyślnie...<br />

Ryszard zaplątał się dłonią w kieszeni szlafroka i<br />

niezgrabnie mocował z kopertą, ale całą szerokością<br />

zakleszczyła się wewnątrz. W końcu wydobył ją i przesunął<br />

roztrzęsioną dłonią po blacie biurka. Lekarz spojrzał na kopertę<br />

i na Ryszarda. Otworzył usta i nie zdołał nic powiedzieć,<br />

zaskoczony widokiem drżącej dłoni pacjenta. Przemógł się<br />

jednak:<br />

- Panie Ryszardzie! Co pan?! Co pan ze mną tu wyprawia?<br />

Poważny, uczciwy człowiek i takie żarty mi pan tu stroi?<br />

- Przepraszam, panie doktorze, ale ja pokraka jestem i nie<br />

umiem tego robić, a bardzo mi zależy na pomyślności operacji,<br />

czy zabiegu, pan wybaczy staremu.<br />

- Ale skąd ten pomysł?! Kto pana namówił? Za kogo pan<br />

mnie ma?!<br />

- Przepraszam, ja nie dla obrazy, panie doktorze, bardzo<br />

proszę nie brać do siebie, to dla mojej pewności, dla spokoju,<br />

że wszystkiego dopilnowałem, że było jak trzeba. Ja inaczej nie<br />

umiem pana prosić. Wiemy wszyscy, czas ciężki dla lekarzy. Te<br />

podwyżki, to oni wiecznie obiecują, a jak jest, wiadomo. Może<br />

to trzeba inaczej jakoś, ale ja prosty chłop jestem i nie potrafię<br />

minek stroić, więc od serca, jak umiem...<br />

- I na co pan liczy, panie Rysiu? – lekarz roześmiał się<br />

sztucznie. – Że ja dla tej koperty ostrzejszy skalpel wezmę? Z<br />

innej półki? Czy że będę szczęśliwszy krojąc pana? To absurd<br />

jakiś! Niech pan zrozumie, że taki sam ze mnie fachowiec z<br />

kopertą jak bez. Proszę w tej chwili to zabrać i już iść, bo się<br />

pogniewamy! Zakładam, że pan mnie z kimś pomylił. Wolę<br />

przyjąć taką opcję i nie tracić dobrego o panu zdania. Panu nie<br />

potrzeba złych emocji, mnie tym bardziej, panie Ryszardzie! Bo<br />

ten skalpel naprawdę zadrży mi w dłoni.<br />

Ryszard spuścił głowę jak sztubak przyłapany na nieśmiałej<br />

próbie onanizmu. Usiadł kilka krzeseł od pokoju lekarskiego<br />

i nie miał siły wracać do łóżka. Zrobiło mu się szaro przed<br />

oczami i czuł piekące policzki, ręce mu drżały, po chwili pot<br />

zalał oczy. Oparł głowę o ścianę i patrzył w menu automatu<br />

ze słodyczami. Poczuł delikatne szarpnięcie za ramię i ocknął<br />

się z pustki. Z niewielkiej odległości przyglądały mu się<br />

brązowe oczy, otoczone skórą znaczoną wiekiem, utkaną z<br />

nieregularnych zmarszczek. Siostra Marta milczała i patrzyła<br />

trochę za długo, więc Ryszard sam przemówił:<br />

- Dobrze. Już dobrze, nic<br />

się nie stało.<br />

- Jak dobrze? Przecież pan<br />

wyglądasz jak przez okno w niebie!<br />

Słabo panu? Serce? Coś pan taki<br />

blady? Zaprowadzić do łóżka?<br />

- Nie, dziękuję, zostanę tu<br />

jeszcze.<br />

- Coś mi tu nie pasuje. Za<br />

dobre wyniki masz pan na takie stany.<br />

A może ten nowy powiedział panu<br />

co złego? Nie będzie operował czy<br />

jak?<br />

- Nie, nic z tych rzeczy,<br />

mówi, że wszystko dobrze.<br />

- To o co poszło? Naubliżał<br />

panu? Panie Rysiu, mnie pan możesz<br />

powiedzieć, ja niejedno widziałam<br />

tu przez trzydzieści lat. Można<br />

o mnie powiedzieć, że czyściec z<br />

nimi zaliczyłam. Tyle świństwa tu<br />

zniosłam jak mało kto.<br />

- Bo ja wiem... wygląda,<br />

że on uczciwy, a ja sam sobie<br />

naubliżałem.<br />

Ryszard wyciągnął kopertę, nieco<br />

zmiętą i pożółkłą, ale z wesołym<br />

fioletowym kwiatkiem, ozdobnikiem<br />

papeterii, widocznym w lewym rogu.<br />

- Acha! Od pana też nie<br />

wziął? Nie jest dobrze. Tak myślałam.<br />

Powiem krótko: w tej sprawie to ja<br />

akurat głupia jestem. Ale jak mnie<br />

się widzi, to on ma przechlapane i za<br />

karę go wstawili do Śmiesznej Góry.<br />

Rozumiesz pan? Ten łapiduch ma<br />

nasrane w papierach. Jest na widelcu<br />

i tak z ostrożności odmawia kopert.<br />

Choć może być, że zwyczajnie jest<br />

uczciwy. Ale nie bądźmy dziećmi:<br />

uczciwi lekarze, całkiem jak<br />

osiemnastoletnie dziewice, wyginęli.<br />

Tak... tu może być jeszcze tylko<br />

jeden powód, ale o czym ja tu?! W<br />

imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego!<br />

Nawet tak nie myślmy, panie Rysiu!<br />

- Tak nie myślmy? To znaczy, o<br />

czym nie myśleć?<br />

- Tfu! Na psa urok.<br />

- Pani Marto, gadajże pani, o co<br />

idzie!<br />

- Pamięta pan starą Pawłowską?<br />

- Pewnie... poczciwa kobieta,<br />

umarła dopiero co... będzie jakieś<br />

dwa tygodnie.<br />

- No właśnie.<br />

- Co właśnie?<br />

- Jej syn, Władek, ten starszy, co<br />

za kierowcę w pogotowiu lata, on też<br />

29

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!