02.10.2014 Views

recenzje - Portret

recenzje - Portret

recenzje - Portret

SHOW MORE
SHOW LESS

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

W drodze do sali przemyślał sprawę ostatecznie. Nie mógł<br />

tego pozostawić biegowi wydarzeń. Postanowił uprzedzić<br />

złość losu. Sprawa była jasna, bo ile życia mu zostało, jeśli to<br />

nowotwór? Trzy miesiące? Pół roku? Przy kim ma konać? Przy<br />

Kruczku? Nawet szklanki wody mu nie poda! Ma czekać na<br />

litość w hospicjum? Czekać na wolontariusza, który oswaja<br />

własny strach przed śmiercią? A może czekać na zakonnicę,<br />

która pogłaszcze po dłoni i poczuje się spełniona w powołaniu?!<br />

Nigdy! Musi uprzedzić los, nie dać z siebie zakpić.<br />

Wyjął kopertę, a z niej pocztówkę przeznaczoną dla lekarza.<br />

Treść pasowała: „z najserdeczniejszym podziękowaniem za<br />

szlachetną pomoc. Ryszard Z.”. Tylko w miejscu na dane<br />

adresata widniało nazwisko lekarza. Zamazał je nerwowo i<br />

dokładnie, żeby nie dało się przeczytać żadnej litery. Włożył<br />

kartkę na powrót do koperty, obok gotówki, a z szuflady w<br />

szafce wyjął długopis. Na kopercie napisał drukowanymi<br />

literami: „Pani Salowa – Jadwiga Gadzińska”. Wrzucił kopertę<br />

do szuflady, a z nią długopis i szybko poszedł w kierunku windy.<br />

Nie chciał jeszcze otwierać okna, żeby nie wzbudzać<br />

podejrzeń i nie wywołać paniki przypadkowej osoby. Spojrzał<br />

w dół, a tam, na szpitalnym parkingu, pomiędzy samochodami,<br />

majestatycznie spacerowała biała mewa. Śmiesznie to<br />

wyglądało, bo dreptała niezdecydowana, trochę zaniepokojona,<br />

jakby w poszukiwaniu wyjścia z labiryntu. Ptak nie zwracał<br />

niczyjej uwagi, ale jego zachowanie wydawało się zupełnie<br />

nienaturalne. Ryszard zauważył teraz drugą mewę, która niosła<br />

w dziobie spory kawał chleba. Pierwsza podbiegła do niej i<br />

zaczęła wyrywać kromkę z dzioba towarzyszki.<br />

- Jezu – westchnął Ryszard – nawet one zeszły na ziemię.<br />

Jeszcze tydzień temu akrobatki, a dziś śmieciary – wyszeptał,<br />

wszedł na parapet i przez chwilę mocował się klamką, ale<br />

ustąpiła.<br />

fot. Ryszard Pajda<br />

Jacek Wangin -<br />

ur. w 1969 r. w Lidzbarku<br />

Warmińskim, mieszka i pracuje w<br />

Gdańsku; prozaik, absolwent filologii<br />

polskiej Uniwersytetu Gdańskiego.<br />

Publikował m.in. w „Autografie”,<br />

„Frazie”, „FA-arcie”, „Opcjach”,<br />

„Studium”, „Pograniczach”.<br />

Debiutował w 2003 roku zbiorem<br />

opowiadań „Gdy wrony zawrócą”. W<br />

2007 roku w „Portrecie” opublikował<br />

powieść „Lucka rzecz”.<br />

31

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!