Pokaż treÅÄ! - Biblioteka Multimedialna Teatrnn.pl
Pokaż treÅÄ! - Biblioteka Multimedialna Teatrnn.pl
Pokaż treÅÄ! - Biblioteka Multimedialna Teatrnn.pl
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
g»wwmm»MWWWMww mt w w mt wMrMTMrww mc w<br />
Mq/e dążenia<br />
Nie o zaszczyty, honory i sławę mi chodzi,<br />
Co jest tylko c zezem słowem i prędko przechodzi,<br />
Ale o zadań spełnienie, jak każe sumienie,<br />
0 te czyny, o tę pracę, co nigdy nie zginie,<br />
Co jest niejako pomnikiem, obrazem w przeszłości,<br />
Co jest szlachetnym przykładem dla ludzkości.<br />
Tak, bracia moi kochani, nie dbam o pochwałę<br />
1 o to, co jest zbytecznem i co jest niestałe,<br />
Ale o to, co jest wzniosłe i serce zagrzewa,<br />
0 te czyny, o te piosenki, co ma dusza śpiewa...<br />
Bo cóżby mi przyszło z tego, choćby mię chwalono<br />
1 po rozmaitych pismach zawsze unoszono,<br />
Jeśli ziarno na oświaty niwie dziś rzucane<br />
Będzie przez mą brać siermiężną zawsze zaniedbane,<br />
Jeśli owocu swej pracy nie ujrzę w tem życiu,<br />
Jeśli wszystkie me wysiłki zostaną w ukryciu!...<br />
Dlaczego?<br />
Dlaczego, mój bracie, tak bardzo narzekasz<br />
Na kraj swój rodzinny i z niego uciekasz<br />
Wraz ze swemi dziatkami przez morskie bałwany<br />
Tam hen, gdzieś do jakiejś nie znanej Parany?<br />
Czy ci tu zabrakło czarnego kęs chleba,<br />
Którym wykarmiła cię ta polska gleba? -<br />
O! brak ci nie chleba, lecz tylko oświaty,<br />
I głowę masz pustą, jak gdyby ze szmaty,<br />
Że byle jakiemu półgłówkowi wierzysz,<br />
A na oświeceńszych ludzi zęby szczerzysz.<br />
Gdyby ciemność z żądzą bogactw nie istniały<br />
1 twego umysłu w karbach nie trzymały,<br />
To pewnie byś nie wlókł spracowanych kości<br />
W brazylijskie bory bez żadnej litości.<br />
I czy ci nie szkoda opuszczać Kościoła,<br />
Przyjaciół, znajomych, rodzinnego sioła<br />
Ina poniewierkę iść gdzieś w świat nie znany<br />
Pomiędzy narody dzikie i pogany?<br />
0 bieda ci, bracie, że dom swój opuszczasz<br />
1 do Brazylii na oślep się puszczasz,<br />
Albowiem nie znajdziesz tam tego schronienia,<br />
Jakie masz tu w kraju - miejscu urodzenia<br />
Nigdy tam nie będziesz miał w sercu spokoju,<br />
Ani też pociechy po pracy i znoju,<br />
Albowiem okropny smutek i tęsknica<br />
Wciąż cię będą nękać i bielić ci lica.<br />
Po żniwach<br />
Dzięki Bogu chleba nikt z nas już nie łaknie,<br />
Bo najbiedniejszemu go dzisiaj nie braknie,<br />
Byle tylko Pan Bóg z nieba wysokiego<br />
Raczył nam i nadal dać zdrowia czerstwego.<br />
Urodzajów roczek ten (1911) nam nie poskąpił,<br />
(Choć może gdzie indziej inaczej postąpił),<br />
po jak ozimina, tak też i jarzyna<br />
pWyrosły tak pięknie jak gdyby łozina<br />
* KRYSTYNA POCZEK<br />
3 Kiedy odchodzić będę<br />
3 Kiedy odchodzić będę<br />
j gdy mnie powołasz mój Panie<br />
zanim pójdę drogą wieczności<br />
M<br />
wstąpię na moje pole<br />
2J Zerwę kłosów kilka<br />
3 trochę macierzanki<br />
M<br />
by mi nie było tęskno<br />
do złotych pól do pachnąc<br />
• Gdybyś mi jeszcze pozwolił<br />
mój Wielki Dobry Boże<br />
3 usiąść w kąciku nieba<br />
N<br />
i czasem zaśpiewać Tobie<br />
3 Pieśń moją ziemską<br />
• śpiewaną w porze majowej<br />
pieśń pełną miłości<br />
U<br />
do Jasnogórskiej Królowej<br />
j JÓZEF KOSAKOWSKI<br />
H Wczoraj i dziś<br />
M<br />
n<br />
m<br />
m<br />
M<br />
m<br />
M<br />
H<br />
J<br />
Z<br />
M<br />
S<br />
N<br />
U<br />
^<br />
J<br />
M<br />
Kiedy patrzę na pole orane,<br />
to mnie cieszy, że jest ojczyźniane,<br />
że nie obce, nie leży ugorem,<br />
zaorane postępu traktorem.<br />
Kiedy widzę te szumiące łany<br />
na zagonie, na tym ojczyźnianym,<br />
jest nadzieja, by na swój chleb liczyć,<br />
nie o łaskę prosić zagranicy<br />
Kiedy patrzę na te polskie sady,<br />
mogę twierdzić całkiem bez przesady,<br />
że owoce nasze ojczyźniane<br />
nie mniej warte niż wszystkie banany.<br />
Gdy len kwitnie niebieskim odcieniem,<br />
wspomina się praojców odzienie,<br />
wspomina się krakowska sukmana<br />
z polskiej wełny i ze lnu utkana.<br />
A krakowiak, a mazurek stary,<br />
to zabawa, której nie masz miary,<br />
ta melodia za serce porywa,<br />
łączy wszystkich w ojczyste ogniwa.<br />
Czas na sprzęt zbożeńka też ładnie nam sprzyjał<br />
I każdy lipcowy dzień pogodnie mijał,<br />
Dopiero co w sierpniu po pewnej spiekocie<br />
Zaczął nam przeszkadzać deszcz trochę w robocie.<br />
Ale dzięki Bogu nic się nie zgnoiło -<br />
[Ustał deszcz i znowu się wypogodziło<br />
•wszystko sprzątnęliśmy z pól do stodoły.<br />
I już się skończyły nam letnie mozoły.<br />
M M M M M M M M M « M » « » M » M » M « » M M 1 M<br />
M<br />
N<br />
M<br />
u<br />
M<br />
JiJ<br />
A ta pomoc sąsiedzka w potrzebie<br />
na co dzień miała to do siebie,<br />
że wzrastało życzliwości miano,<br />
egoizm - tej nazwy nie znano.<br />
Gdy dziś patrzę na Ojczyznę swoją,<br />
na jej życie, to czegoś się boję,<br />
by wróg sprytnie - bez czołgów, kartaczy -<br />
swej idei w <strong>pl</strong>anie nie wyznaczył.