Na drodze do kultury czynnej Leszek Kolankiewicz - Otwórz KsiÄ Å¼kÄ
Na drodze do kultury czynnej Leszek Kolankiewicz - Otwórz KsiÄ Å¼kÄ
Na drodze do kultury czynnej Leszek Kolankiewicz - Otwórz KsiÄ Å¼kÄ
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
znaleźli się inni. Zziajany znieruchomiałem,<br />
czując obok, <strong>do</strong>okoła oddechy. I wtedy<br />
po raz pierwszy tego wieczoru zobaczyłem<br />
nad sobą rozgwieżdżone niebo.<br />
<strong>Na</strong>jpierw rozkołysane moim zmęczeniem,<br />
potem coraz spokojniejsze. Ktoś zanucił.<br />
Nie, zanuciliśmy wszyscy. Była to pieśń<br />
bez melodii i bez słów, rosnąca aż po<br />
krzyk (...)<br />
Idziemy płytką wodą, nie wiem, co<br />
przede mną, ale już się nie boję (...) Łańcuch<br />
pęka. Zanurzam ręce w wodzie. Czyjaś<br />
mokra dłoń znajduje moją twarz (...)<br />
Jest nas kilku, nie wiem ilu. Skupiamy się,<br />
tak łatwiej utrzymać równowagę. Znowu<br />
nucimy coś, co nie napisane. Z góry spada<br />
kilka kropel wody. Może mi ktoś racjonalnie<br />
wytłumaczy to jako reakcję histeryczną,<br />
ale ta drobina wody na policzku była<br />
<strong>do</strong>znaniem niezwykłym, jakby pierwszym<br />
poznaniem deszczu. Ktoś za kimś powtarza,<br />
aby otworzyć oczy. Otwieram: wielka<br />
jasność i my wszyscy skupieni na przestrzeni...<br />
kilku metrów ze słońcem w twarzach<br />
(...) Ktoś płacze cicho (...)<br />
Było to tak, jakby zerwana została tama,<br />
zalała nas i poniosła fala. Przez „taniec",<br />
obmycie z piasku i gliny. (...) Jesteśmy<br />
ubłoceni, lecz właśnie teraz mamy<br />
poczucie fizycznej czystości. Pachniemy<br />
jak ziemia, jak łąka, jak woda w źródle (...)<br />
Zbieramy się <strong>do</strong> odejścia. Po <strong>drodze</strong><br />
zatrzymujemy się przy Drzewie. Ryszard<br />
rani je siekierą. Odczuwam wstrząs. Musimy<br />
zabijać i ranić inne istnienia, by<br />
trwać. Każdy podchodzi <strong>do</strong> drzewa.<br />
32