Nr 607, grudzieÅ 2005 - Znak
Nr 607, grudzieÅ 2005 - Znak
Nr 607, grudzieÅ 2005 - Znak
You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
ZDARZENIA – KSIĄŻKI – LUDZIE<br />
karty, których czytelnik najmniej się spodziewał. Swoim eseistycznym<br />
stylem wydaje się najbliższy Herbertowi i uniwersyteckim wykładom<br />
Nabokova na temat arcydzieł literatury światowej. Co ma swoją ujemną<br />
stronę – olśniony czytelnik być może nie wróci do lektury prezentowanych<br />
przez niego utworów, bo otrzymał więcej, niż się spodziewał: opis,<br />
interpretację, cytaty, anegdotę i świeże spojrzenia na mniej lub bardziej<br />
zakurzone dzieło.<br />
Podobnie jak w Domu chińskiego mędrca, który osobiście uważam za<br />
arcydzieło powojennej polskiej eseistyki – tuż w sąsiedztwie Miłosza,<br />
Herlinga- Grudzińskiego (ale bez jego idiosynkrazji) i wspomnianego już<br />
Herberta – tak i w Don Juanie… interesują Tomkowskiego najbardziej<br />
pisarze skłonni do mistycyzmu. Konstruuje jednak opozycję między mistyką<br />
a poezją, przyznając tej drugiej wyższość i przeciwstawiając poetyckie<br />
natchnienie mistycznemu objawieniu. Wpatrując się w jego uwagi na<br />
temat mistycyzmu, tak wrogie mojej płytkiej, ateistycznej duszy, z niejaką<br />
ulgą przeczytałam zdanie odnoszące się do wpływu Towiańskiego na twórczość<br />
Słowackiego i Mickiewicza: „Nie mamy jednak ciągle pewności,<br />
czy bez owego, ciągle jeszcze niewyjaśnionego do końca wpływu, twórczość<br />
ta nie przedstawiałaby się równie imponująco”.<br />
Jedyny nowy tekst w części, która jest skróconym przedrukiem Samobójców<br />
i marzycieli, nosi tytuł Zmarnowani, pokrzywdzeni, bezdomni.<br />
To niejako podsumowanie głównej idei książki i polemika z historykami<br />
literatury, którzy okres między klęską powstania styczniowego<br />
a kiełkowaniem poezji Młodej Polski uznali za „epokę niepoetycką”.<br />
Tomkowski skupia się na dziejach zapomnianych postromantyków<br />
w okresie szturmującego pozytywizmu. O jednym z nich, Leonardzie<br />
Sowińskim, poecie i autorze nieukończonych pamiętników, napisze w zakończeniu<br />
eseju Don Kichote w szynku:<br />
Wyobraźmy sobie zatem obskurny szynk, brudne stoły zasłane starymi gazetami,<br />
zaplutą podłogę, sylwetki dorożkarzy ledwie widoczne w gęstym dymie,<br />
odór piwa, wódki, mocnego tytoniu, a pewnie i ludzkich ekskrementów.<br />
W tym otoczeniu Leonard Sowiński recytuje swoje religijne wiersze. Jedni się<br />
oburzają, innych bawi ten wiecznie pijany wieszcz-oryginał. Nie dziwmy się,<br />
nie potępiajmy, nie oburzajmy. „W pobliżu poety wszędzie tryska poezja” –<br />
zauważył przed laty Novalis.<br />
Inny nieszczęśnik, Władysław Szancer (Ordon), bohater eseju Orfeusz<br />
z Kulparkowa, spędził w zakładzie dla psychicznie chorych trzydzie-<br />
185