Nr 607, grudzieÅ 2005 - Znak
Nr 607, grudzieÅ 2005 - Znak
Nr 607, grudzieÅ 2005 - Znak
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
TEMAT MIESIĄCA<br />
Ponieważ dziesięcioletnie rozmowy z chińskimi aparatczykami nie<br />
przyniosły żadnych rezultatów politycznych, Dalajlama, którego cztery<br />
miesiące po masakrze w Pekinie w czerwcu 1989 roku uhonorowano<br />
pokojową Nagrodą Nobla, ponownie zaapelował o pomoc wolnego<br />
świata. Głównie dzięki jego osobistej charyzmie sprawa Tybetu<br />
wróciła na pierwsze strony gazet, a w państwach demokratycznych<br />
zaczęły powstawać liczne grupy i organizacje popierające aspiracje<br />
Tybetańczyków. Zdominowana przez twardogłowych przeciwników<br />
reform politycznych partia zareagowała na „umiędzynarodowienie<br />
problemu Tybetu” zerwaniem wszelkich kontaktów z diasporą w 1993<br />
roku.<br />
Przewodniczący Jiang Zemin, który zastąpił odsuniętego po Tiananmen<br />
Zhao Ziyanga, ogłosił też nową strategię dla Tybetu:<br />
„chwytanie oburącz”, czyli szybki rozwój gospodarczy, mający ostatecznie<br />
związać Dach Świata ze strukturami Chińskiej Republiki<br />
Ludowej, oraz ścisłą kontrolę polityczną. Ostateczny, instytucjonalny<br />
kres polityce liberalizacji położyło zwołane w 1994 roku III<br />
Forum Robocze w sprawie Tybetu. Stały Komitet Biura Politycznego<br />
KPCh uznał, że prawdziwym problemem jest tożsamość Tybetańczyków<br />
– oraz ich lojalność wobec Dalajlamy: „głowy węża”,<br />
którą trzeba odrąbać, żeby „zabić gada lokalnego nacjonalizmu” –<br />
i wydał jej otwartą wojnę.<br />
„Rozwój gospodarczy” sprowadzał się do pompowania gigantycznych<br />
dotacji na rozbudowę infrastruktury oraz agend administracji<br />
partyjnej i rządowej, niemal całkowicie pomijając najważniejszą,<br />
z perspektywy Tybetańczyków, edukację, szkolenie zawodowe<br />
i opiekę zdrowotną w regionach wiejskich. Za miliardami<br />
yuanów z budżetu centralnego, preferencyjnymi kredytami i ulgami<br />
podatkowymi popłynęła fala chińskich osadników z sąsiednich prowincji,<br />
błyskawicznie obracając rdzennych mieszkańców w marginalizowaną,<br />
ubożejącą i pozbawioną perspektyw mniejszość w ich<br />
własnym kraju. Jak wynika z oficjalnych statystyk, przeciętny Tybetańczyk<br />
z Lhasy jest gorzej wykształcony (nie wspominając o guanxi,<br />
niezbędnych do załatwienia czegokolwiek „koneksjach”) od wieśniaczki<br />
z Sichuanu, skąd pochodzi większość imigrantów. Wielu<br />
obserwatorów uważa, że Pekin spokojnie czeka na „ostateczne roz-<br />
51