HMP 74
New Issue (No. 74) of Heavy Metal Pages online magazine. 71 interviews and more than 180 reviews. 188 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Annihilator, Rage, Helloween, Exhorder, Sodom, Symphony X, Angel Witch, Tygers Of Pan Tang, Grim Reaper, Blitzkrieg, Cirith Ungol, Anacrusis, Velvet Viper, Savage Master, Crystal Viper, Michael Schenker Fest, Denner’s Inferno, Haunt, Axe Crazy, Screamer, Imagika, Faust, Fanthrash, Andralls, Suicidal Angels, Vortex, Silver Talon, Iron Curtrain, Midnight Prey, Millenium, Airforce, Thunderstick, Ballbreaker, Legendry, Midnight Force, Sacrifizer, Iron Kingdom, Evil Invaders, KingCrown, Stormburner, Toxikull, Risen Prophecy, Crypt Sermon, Capilla Ardiente, Hellhammer, Planet Hell, Killsorrow and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 74) of Heavy Metal Pages online magazine. 71 interviews and more than 180 reviews. 188 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Annihilator, Rage, Helloween, Exhorder, Sodom, Symphony X, Angel Witch, Tygers Of Pan Tang, Grim Reaper, Blitzkrieg, Cirith Ungol, Anacrusis, Velvet Viper, Savage Master, Crystal Viper, Michael Schenker Fest, Denner’s Inferno, Haunt, Axe Crazy, Screamer, Imagika, Faust, Fanthrash, Andralls, Suicidal Angels, Vortex, Silver Talon, Iron Curtrain, Midnight Prey, Millenium, Airforce, Thunderstick, Ballbreaker, Legendry, Midnight Force, Sacrifizer, Iron Kingdom, Evil Invaders, KingCrown, Stormburner, Toxikull, Risen Prophecy, Crypt Sermon, Capilla Ardiente, Hellhammer, Planet Hell, Killsorrow and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
wokalistka nie miała chyba najlepszego
dnia. Fakt, argentyńska publiczność
jest niesamowita i bardzo
żywiołowa, od razu podchwytuje
te najbardziej znane utwory w rodzaju
"Wish I Had An Angel" czy
intonuje Ole! Ole! Nightwish!, ale
cała reszta jest co nawyżej poprawna.
W dodatku ta koncertówka to
prawdziwy kolos: 21 utworów trwa
ponad dwie godziny, tak więc po
zakończeniu dwóch ostatnich tasiemców
"The Greatest Show On
Earth" i "Ghost Love Score" mogłem
tylko westchąć z ulgą. Wersja z
obrazem jest pewnie ciekawsza, ale
za "gołe" audio tylko: (2,5).
Wojciech Chamryk
No Bros - Export Of Hell
2019 Pure Steel
No Bros to niekwestionowana legenda
austriackiego hard'n'heavy,
jeden z prekursorów ciężkiego
rocka w tamtym kraju, bo zaczynali
pod inną nazwą jeszcze w pierwszej
połowie lat 70. Dlatego świętują
teraz 45-lecie i dobrze, że nie
kolejną kompilacją czy składanką
the best of, ale albumem z premierowymi
utworami. Owszem, w wersji
CD są trzy bonusowe powtórki
z rozrywki, utwory "Holiday With
HH" i "Black Maiden" No Bros z
wczesnych lat 80. oraz "Little Boy"
projektu lidera Schubert In Rock,
ale ciekawostką jest fakt, że zostały
nagrane z udziałem nowego wokalisty
Waltera Stuefera. Nie ma też
co ukrywać, że No Bros wciąż bardzo
zapożyczają się u Deep Purple
i Uriah Heep, chyba nawet
bardziej niż przed laty, ale na
szczęście grają z taką werwą i animuszem,
że nie jest to w sumie
większym problemem. Fajnie
wzbogacają też swego siarczystego
hard rocka o akcenty bluesowe
("This Is No Bros", "Alcohol And
Bad Decisions"), progresywne
("Black Maiden"), a nawet jazz
rockowe, trochę w duchu Ian Gillan
Band ("Way Down To The
Edelweiss"). Wokalista też często
nawiązuje do najsłynniejszego
frontmana Deep Purple, ale nie
on pierwszy i zapewne nie ostatni,
a do tego trzeba mieć jednak kawał
głosu, żeby śpiewać tak jak Gillan
choćby w utworze tytułowym czy
David Byron z Heep w "Love Or
Hate Me", gdzie nawet chórki kojarzą
się jednoznacznie. Jest też numer
perełka, "Thousand Years Of
Austro Rock", nagrany z udziałem
licznych wokalistów i instrumentalistów,
reprezentujących różne gatunki
i style muzyczne - dzięki temu
pewnie po raz pierwszy na płycie
No Bros można usłyszeć solo
trąbki, skrzypiec czy akordeonu, a
to nie wszystkie nietypowe instrumenty
wykorzystane w tym utworze.
Fajna płyta weteranów w odmłodzonym
składzie - warto posłuchać.
(4,5)
Wojciech Chamryk
Nocturnalia - III: Winter
2019 The Sign
Spodziewałem się po trzecim już
albumie tej szwedzkiej grupy znacznie
więcej. Nie znaczy to rzecz
jasna, że Nocturnalia ugrzęźli na
jakichś artystycznych mieliznach,
ale "III: Winter", a już szczególnie
początek tej płyty, zdecydowanie
rozczarowuje. Długaśny "The Calling"
na początek brzmi bowiem niczym
utwór Muse, ale z tych słabszych,
a w dodatku utrzymany w
klimatach retro. "Spell Of The
Night" jest ciekawszy, szczególnie
dla fanów klasycznego rocka lat
70., ale następny w kolejności "By
Nature" to znowu klimaty Muse,
przefiltrowane jednak przez nowe/
stare elementy przypomniane niedawno
przez Royal Blood. Czyli
zero zaskoczeń, a "Come Alive",
kolejny siedmiominutowiec, to już
nudy na pudy - coś z ballady, coś
ze starego rocka, ale to typowe flaki
z olejem, nic więcej. Jak by zaś
na to nie patrzeć to już połowa
płyty, robi się więc nie za wesoło...
Na szczęście dalej jest już znacznie
lepiej. "Forsaken" uderza szybkim
tempem i hardrockową mocą, mimo
tego, że sound tego albumu nie
jest jakiś szczególnie ciężki, co potwierdza
też "Beyond The White".
Mocarny "Winter Hymn" to wypadkowa
doom metalu/hard rocka
spod znaku wczesnego Black Sabbath
- aż szkoda, że kończy się tak
szybko. Szybciutko dostajemy jednak
finałowy "The Son", jak dla
mnie perełkę "III: Winter", utwór
na styku progresywnego rocka i
balladowego grania Wishbone
Ash, wzbogacony elementami psychodelii.
Czyli strona A słabsza,
strona B porywająca, więc po
uśrednieniu: (4).
Wojciech Chamryk
Ogre - Thrice As Strong
2019 Cruz Del Sur Music
Od dobrych 20 lat - z krótką przerwą
na oddech - panowie z Ogre
robią swoje, grając archetypowego
hard rocka. Taka postawa zasługuje
na szacunek, bowiem nawet pobieżny
przegląd sytuacji na amerykańskich
listach przebojów uzmysławia
jak dalekie są gusta tamtejszej
publiczności od tego, czego
słuchano powszechnie jeszcze w
latach 70. i 80. ubiegłego wieku.
Obecnie klasyczny rock czy hard
'n'heavy interesuje w USA nielicznych
słuchaczy, podobnie zresztą
jak w Europie czy innych częściach
świata. Jednak każdy, kto
zdecyduje się sięgnąć po "Thrice
As Strong", piąty już studyjny album
w dyskografii tria z Maine, na
pewno nie będzie rozczarowany.
Zespół sprawnie łączy w zwartą całość
hardrockowe i metalowe patenty
z dawnych lat, równie wiarygodnie
brzmiąc w mocarnych, kojarzących
się z wczesnym doom
metalem walcach pokroju "The
Future" jak też szybkich, kąśliwych
numerach typu "Hive Mind", kojarzący
się z najlepszymi latami
UFO ery młodszego Schenkera. A
to w żadnym razie nie wszystko,
bo mamy tu jeszcze szybsze i wolniejsze
utwory w duchu starego
Black Sabbath, odniesienia do
bluesa ("King Of The Wood") czy
psychodelii ("Cyber-Czar") - może
dzięki Cruz Del Sur Music Ogre
zdołają wreszcie szerzej zaistnieć,
bo niewątpliwie na to zasługują.
(5)
Wojciech Chamryk
Orodruin - Ruins Of Eternity
2019 Cruz Del Sur Music
Długie przerwy wydawnicze stają
się obecnie w metalowym światku
swoistą normą i pewnie taki stan
rzeczy będzie się pogłębiać, wraz z
ekspansją cyfrowych metod dystrybucji
muzyki. Orodruin również
wystawili cierpliwość swoich fanów
na nielichą próbę, bowiem od premiery
ich poprzedniego albumu
minęło ponad 16 lat. W obecnych
realiach muzycznych to szmat czasu,
ale z drugiej strony zespół nigdy
nie był jakoś szerzej znany, zaś
fani metalu są bardziej stali w
uczuciach. Zwolennicy debiutanckiej
płyty "Epicurean Mass" na
pewno więc sięgną po "Ruins Of
Eternity", młodsi słuchacze też nie
powinni się wahać, bo to podręcznikowy
wręcz przykład tego, jak
grać klasyczny heavy/doom metal
w duchu lat 70. i 80. Zespół potwierdza
w tych mocarnych, surowych,
pełnych dostojeństwa i melancholii
utworach, że nie bez powodu
fani określają go legendą
amerykańskiego doom metalu -
fakt, dorobek Orodruin nie jest
zbyt imponujący na tle dyskografii
choćby Pentagram, Saint Vitus
czy The Obsessed, ale ich muzyka
jest równie efektowna. Z jednej
strony archetypowa, bazująca na
dokonaniach mistrzów gatunku z
Black Sabbath posępny, złowieszczy
"Forsaken", bardziej melodyjny
"Letter Of Life's Regret", ale
też świeża i porywająca energią,
tak jak w chwilami szybszych, bardziej
dynamicznych utworach w
rodzaju "Into The Light Of The
Sun" czy "Hell Frozen Over". (5)
mogę więc dać bez żadnej przesady,
oby tylko na kolejną płytę panowie
nie kazali nam czekać przez
kolejne kilkanaście lat...
Wojciech Chamryk
Planet Hell - Mission Two
2019 Mad Lion
Już debiut Planet Hell "Mission
One" był płytą znakomitą, ale
teraz Przemek Latacz i spółka
proponują dzieło jeszcze bardziej
dopracowane i urozmaicone, tym
razem już w pełni zespołowe. Katowicka
formacja gra progresywny
death metal na poziomie dostępnym
nielicznym wybrańcom, nieustannie
poszukując i eksperymentując,
a do tego łącząc solidny, metalowy
cios z urozmaiconym, zaawansowanym
technicznie graniem.
Na takie podejście stać tylko
największych wizjonerów, by przypomnieć
choćby płyty Death, Cynic
czy Atheist, że nie wspomnę
już o ulubieńcach Przemka z Voivod.
O dosłownych, muzycznych
wpływach nie ma tu rzecz jasna
mowy, ale to ta sama ścieżka twórczych
eksperymentów, chęć ciągłego
rozwoju i wyjścia poza gatunkowe
getto do krainy jeszcze bardziej
fascynujących, nowych i oryginalnych
dźwięków. Dlatego
"Mission Two" zyskuje z każdym
kolejnym przesłuchaniem, ciągle
odkrywam na niej coś nowego i
równie fascynującego, w tym patenty
nie mające absolutnie nic
wspólnego z metalem, błyskotliwe
rozwiązania aranżacyjne, jak również
czyste, zaskakujące wokale
Przemka - to niby tylko niewiele
ponad 40 minut muzyki, ale pomysłami
z "Mission Two" spokojnie
można by obdzielić i kilkanaście
albumów. Zaciekawia też
RECENZJE 161