HMP 74
New Issue (No. 74) of Heavy Metal Pages online magazine. 71 interviews and more than 180 reviews. 188 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Annihilator, Rage, Helloween, Exhorder, Sodom, Symphony X, Angel Witch, Tygers Of Pan Tang, Grim Reaper, Blitzkrieg, Cirith Ungol, Anacrusis, Velvet Viper, Savage Master, Crystal Viper, Michael Schenker Fest, Denner’s Inferno, Haunt, Axe Crazy, Screamer, Imagika, Faust, Fanthrash, Andralls, Suicidal Angels, Vortex, Silver Talon, Iron Curtrain, Midnight Prey, Millenium, Airforce, Thunderstick, Ballbreaker, Legendry, Midnight Force, Sacrifizer, Iron Kingdom, Evil Invaders, KingCrown, Stormburner, Toxikull, Risen Prophecy, Crypt Sermon, Capilla Ardiente, Hellhammer, Planet Hell, Killsorrow and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 74) of Heavy Metal Pages online magazine. 71 interviews and more than 180 reviews. 188 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Annihilator, Rage, Helloween, Exhorder, Sodom, Symphony X, Angel Witch, Tygers Of Pan Tang, Grim Reaper, Blitzkrieg, Cirith Ungol, Anacrusis, Velvet Viper, Savage Master, Crystal Viper, Michael Schenker Fest, Denner’s Inferno, Haunt, Axe Crazy, Screamer, Imagika, Faust, Fanthrash, Andralls, Suicidal Angels, Vortex, Silver Talon, Iron Curtrain, Midnight Prey, Millenium, Airforce, Thunderstick, Ballbreaker, Legendry, Midnight Force, Sacrifizer, Iron Kingdom, Evil Invaders, KingCrown, Stormburner, Toxikull, Risen Prophecy, Crypt Sermon, Capilla Ardiente, Hellhammer, Planet Hell, Killsorrow and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Silent Call - Windows
2019 Rockshots
Silent Call to szwedzki prog-metalowy
zespół, który działa od roku
2006, a "Windows" to ich czwarty
pełny album studyjny. To trochę
dziwne, bo nie przypominam sobie,
żeby któreś z wcześniejszych
wydawnictw zawitało do naszej redakcji.
Przesłuchując ich ostatni album
mogę stwierdzić, że zespół
plasuje się gdzieś po środku całej
sceny progresywnego metalu. Co
nie oznacza, że Szwedzi to jacyś
słabeusze. Znakomicie poruszają
się po rejonach wytyczonych przez
gatunek, kierując się ku bardziej
melodyjnemu prog-powerowi.
Dość chętnie korzystają też z estetyki
hard'n'heavy. Po prostu mają
swoje pomysły i muzyczną wizję,
którą z wdziękiem i pewnym rozmachem
realizują. Na krążku
świetnie brzmi gitara i solówki.
Zresztą w muzyce Silent Call ma
sporo do powiedzenia. Klawisze
choć są wyraźnie słyszalne, to nie
starają się wybijać przed szereg.
Głównie wspierają pozostałe instrumenty,
czasami eksponując
swoje partie, ale jedynie w momentach
gdy jest to niezbędne. Przypomina
mi to sposób w jakim wykorzystywano
Hammondy i ogólnie
klawisze w hard rocku. Oba instrumenty
są też głównymi kreatorami
jeśli chodzi o treść, jak i aurę muzyczną
tego albumu. Pewnie są
osadzone w sekcji rytmicznej, która
swoją bezpośredniością i pewną
prostotą niezawodnie toruje im
drogę w ich muzycznej opowieści.
Świetnie odnajduje się też wokalista
Göran Nyström, który w niektórych
momentach brzmi jak
Jorn Lande. Silent Call ma wszystko,
co potrzebuje formacja progresywnego
metalu, jednak jest
coś, co nie pozwala im się przebić
do elity tego nurtu. Zbyt wiele jest
zespołów, które penetrują ten
świat muzyczny i po prostu Szwedzi
zbyt mocno kojarzą się z tym,
co już nieraz słyszeliśmy. Także
sięgnięcie po "Windows" nie będzie
jakimś rozczarowaniem, a może
tak być, że znajdą się tacy, co lepiej
odnajdą się w muzycznym zaciszu
Szwedów. (3,7)
\m/\m/
Silver Talon - Becoming a Demon
2019 Self-Released
Zupełnie fajny zespół, Spellcaster
rozpadł się jakiś czas temu na dwie
inne formacje: goth-heavy-punkowy
Idle Hands oraz kontynuujący
schedę heavy metalu Silver Talon.
Mnie osobiście Spellcaster
"kupił" bardzo zgrabnym połączeniem
chwytliwych melodii z shreddowymi
łamańcami w warstwie
gitarowej. Całość tchnęła klimatem
klasycznego, amerykańskiego
heavy metalu. Choć Silver Talon
jest kontynuacją Spellcaster, muzycy
dokonali kilku radykalnych
zmian. Coś, co dla mnie było zaletą
kapeli, czyli mocny, czysty wokal,
okazało się dla Silver Talon
symbolem lukru i kiczu. I tak "melodyjne"
wokale Tylera Loney'a
zostały zastąpione przez Wyatta
Howella, który śpiewa głęboko, z
manierą Owensa czy Ronny'ego
Hemlina. Z dawnych elementów
charakteryzujących Spellcaster
zostało ciekawe, momentami zaczerpnięte
z Cacophony riffowanie,
płynące solówki i nośne, melodyjne
wstawki, takie jak początek
"Warriors End". Nie mówiąc o już
o tym, że w środku kawałka "Silver
Talon" pojawia się niemal taki sam
riff jak ten rozpoczynający spellcasterowy
"I Live Again". Choć
debiut Silver Talon to ledwie kilka
kawałków (EPka liczy 6 pełnoprawnych
numerów), nie da się
zlekceważyć tego wydawnictwa -
świetnie brzmi, dużo się na nim
dzieje, słychać dojrzałość kompozycyjną,
poszanowanie dla tradycyjnego
heavy metalu. I mimo że
jest to "ledwie debiutancka EP", zagrał
na niej gościnnie Jeff Loomis.
(4,3)
Sinner - Santa Muerte
2019 AFM
Strati
Ech, gdzie te czasy, gdy Sinner serwował
płyty jak marzenie, wypełnione
ostrą, melodyjną muzyką.
OK, w 1987 zanotowali niezgorszą
wtopę w postaci LP "Dangerous
Charm", ale był to bodaj jedyny
ich wypadek przy pracy przez blisko
40 lat istnienia. Teraz jednak
Matt Sinner ma na głowie nie tylko
Primal Fear, ale też udziela się
w innych zespołach, tak więc "Santa
Muerte" jako całość nie powala.
W dodatku płyta jest trochę niespójna,
bo śpiewa oczywiście sam
lider, wspiera go, pozyskana niedawno,
Giorgia Colleluori, a Sascha
Krebs odpowiada za chórki. Nowy
nabytek świetnie wypada w dynami-cznym
openerze "Shine On", ale
klasą samą w sobie są partie Giorgii
w coverze "Death Letter", bluesowym
utworze Sona House'a i z
gościnną solówką Magnusa Karlssona
(Primal Fear, Allen/Lande).
Skoro o gościach mowa, to w "Fiesta
Y Copas" popisuje się Ronnie
Romero, czyli namaszczony przez
samego Człowieka w Czerni spadkobierca
wielkiego R. J. Dio, a w
utrzymanym w klimacie Thin
Lizzy "What Went Wrong" udziela
się Ricky Warwick, czyli frontman
obecnego wcielenia tej grupy,
zwącego się Black Star Riders. Są
też fajne duety ("Last Exit Hell",
kolejny hołd dla Thin Lizzy "Lucky
13"), ale całość "Santa Muerte",
chociaż to klasowe granie na poziomie,
nie porywa, nie wywołuje
takich emocji jak "Danger Zone"
czy "The Nature Of Evil"... (3,5)
SL Theory - Cipher
2019 ROAR!
Wojciech Chamryk
SL Theory to nieznany mi do tej
pory grecki zespół, którego dokonania
można zlokalizować gdzieś
na skrzyżowaniu stylów, AOR,
progresywny rock i hard rock. Ich
muzyka bardzo kojarzy mi się z
mistrzami z Magnum, którzy bardzo
umiejętnie łączą wszystkie
trzy wspomniane kierunki, ale także
z Kansas, Styx, Foreigner, a
nawet Queen. W muzyce SL Theory
jest tyle samo gracji, dostojeństwa,
artyzmu, kunsztu, maestrii,
profesjonalizmu itd., co w dopiero
wspomnianych kapelach. Jednak
Grecy jeszcze mocniej podkreślają
wszelkie odcienie nastroju i emocji.
Ich kompozycje oraz sposób grania
na instrumentach odzwierciedlają
starą szkolę takiego grania, także
fani rocka z przełomu lat 70./80,
gdzie oprócz pewnego ciężaru królowały
harmonie i melodie, powinni
być zachwyceni. Oczywiście
Grecy dodają siebie i swoje postrzeganie
dźwięków, czasami też
troszkę się wyłamują przemycając
ciekawe wypady w stronę bluesa
czy funky. Ale to w tej muzyce też
już było. Z początku "Cipher" nie
zachwyca, jednak z każdym kolejnym
przesłuchaniem zyskuje coraz
więcej, aż w głowie zapadają te najciekawsze
fragmenty albo całe
utwory. Mnie najbardziej do gustu
przypadły przeszywający i przyprawiający
o dreszcze "If It Wasn't
For You" oraz równie emocjonujący
i bardziej dynamiczny "If You Saw
Me Dead". Niemniej dużą satysfakcję
daje cały album. Jak dla mnie
ma on - a także sam zespół -
ogromny potencjał i oby Grecy go
wykorzystali. Żeby z każdym następnym
krążkiem zbliżali się do
poziomu i osiągnięć swoich idoli.
Natomiast ja namawiam Was
wszystkich czytających tę recenzję
do dania szansy SL Theory ich albumowi
"Cipher" oraz muzyce. (4)
\m/\m/
Slayer - The Repentless Killogy
2019 Nuclear Blast
W roku 1984, pomiędzy pierwszym
a drugim albumem studyjnym,
Slayer wydał LP "Live Undead",
gdzie część materiału została
co prawda nagrana live, ale w
studio i z minimalnym udziałem
publiczności. Siedem lat później
nie pozostawili już jednak w tej
kwestii żadnych niedomówień podwójnym
"Decade Of Aggression",
jednym z najlepszych albumów
koncertowych w historii metalu.
Aż dziwne, że później dyskografia
amerykańskiej grupy powiększała
się tylko o wydawnictwa
koncertowe w wersji video, jak na
przykład "War At The Warfield",
chociaż w sumie fani zbierający
koncertówki audio tej grupy mieli i
tak obfite łowy dzięki piratom. Teraz
"pożegnalny" album Slayer, zarejestrowany
5 sierpnia 2017 roku
w Los Angeles, ukazał się również
jako 2CD oraz 2LP. Fani na pewno
łykną to wydawnictwo bez żadnych
zastrzeżeń, jednak "The Repentless
Killogy" nie porywa. Surowe,
niemal bootlegowe brzmienie
nie jest tu największym mankamentem,
problem ma Tom Araya -
już w 10 w kolejności "Mandatory
Suicide" jego głos wyraźnie słabnie,
by z każdym kolejnym utworem
potwierdzać, że frontman Slayera
faktycznie powinien wybrać się już
na emeryturę - fakt, że nie ma
jeszcze 60-tki, ale w tej estetyce
brzmieniowej realia wyglądają inaczej
niż przy śpiewaniu rocka,
bluesa, jazzu czy nawet tradycyjnego
metalu. Fajna jest za to tracklista,
20 wyselekcjonowanych numerów
z lat 1983-2015. "War Ensemble",
"Dead Skin Mask", "Seasons
In The Abyss", "South Of Heaven",
"Raining Blood", "Chemical
Warfare" czy "Angel Of Death" to
przecież thrashowe klasyki pierwszej
wody, kamienie milowe gatunku.
Może trochę szkoda, że zespół
nie poszperał bardziej w przeszłości,
ale zważywszy na niedomagania
wokalisty i fakt, że mamy
tych starszych numerów bez liku
na wcześniejszych wydawnictwach
live, a "The Repentless Killogy" i
tak trwa blisko półtorej godziny,
jest całkiem nieźle. Tylko czy aku-
RECENZJE 167