HMP 74
New Issue (No. 74) of Heavy Metal Pages online magazine. 71 interviews and more than 180 reviews. 188 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Annihilator, Rage, Helloween, Exhorder, Sodom, Symphony X, Angel Witch, Tygers Of Pan Tang, Grim Reaper, Blitzkrieg, Cirith Ungol, Anacrusis, Velvet Viper, Savage Master, Crystal Viper, Michael Schenker Fest, Denner’s Inferno, Haunt, Axe Crazy, Screamer, Imagika, Faust, Fanthrash, Andralls, Suicidal Angels, Vortex, Silver Talon, Iron Curtrain, Midnight Prey, Millenium, Airforce, Thunderstick, Ballbreaker, Legendry, Midnight Force, Sacrifizer, Iron Kingdom, Evil Invaders, KingCrown, Stormburner, Toxikull, Risen Prophecy, Crypt Sermon, Capilla Ardiente, Hellhammer, Planet Hell, Killsorrow and many, many more. Enjoy!
New Issue (No. 74) of Heavy Metal Pages online magazine. 71 interviews and more than 180 reviews. 188 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Annihilator, Rage, Helloween, Exhorder, Sodom, Symphony X, Angel Witch, Tygers Of Pan Tang, Grim Reaper, Blitzkrieg, Cirith Ungol, Anacrusis, Velvet Viper, Savage Master, Crystal Viper, Michael Schenker Fest, Denner’s Inferno, Haunt, Axe Crazy, Screamer, Imagika, Faust, Fanthrash, Andralls, Suicidal Angels, Vortex, Silver Talon, Iron Curtrain, Midnight Prey, Millenium, Airforce, Thunderstick, Ballbreaker, Legendry, Midnight Force, Sacrifizer, Iron Kingdom, Evil Invaders, KingCrown, Stormburner, Toxikull, Risen Prophecy, Crypt Sermon, Capilla Ardiente, Hellhammer, Planet Hell, Killsorrow and many, many more. Enjoy!
- No tags were found...
Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Johan Bergman: To, że bylibyśmy czteroosobową
grupą, która nie mogła osiągnąć jakości
muzyki i wokali, jaką możemy uzyskać
teraz.
Co było więc dla was, młodego zespołu, największą
przeszkodą czy trudnością w pierwszych
latach istnienia?
Marcus Heinonen: Jesteśmy w naszych wczesnych
latach, koleżko.
Nie przeszło wam jednak nawet przez myśl
żeby zrezygnować, muzyka znaczyła dla was
zbyt wiele?
Johan Bergman: Wiesz, czasem się zastanawiam…
po co my to robimy? Ale nie, rezygnowanie
nigdy nie było wyjściem. Tylko pozerzy
rezygnują.
"Breaking Free" ukazał się nakładem małej,
włoskiej i chyba już nieistniejącej firmy
Street Symphonies - pewnie nie mogliście liczyć
na jakąś większą promocję, ale dla zespołu
istniejącego raptem od roku to i tak było
coś, debiutancki album wydany tak szybko
i mimo wszystko szerzej dostępny, bo sprzedawał
się, jak na debiutantów, znakomicie?
Johan Bergman: Tak, jesteśmy pozytywnie
zaskoczeni, że album tak dobrze się sprzedał i,
że ludzie dalej o niego się dopytują. Jak na
złość, nie mamy ani jednej kopii w zanadrzu i
nigdy nie został wznowiony. Musieliśmy zrobić
coś dobrze.
Z perspektywy czasu można chyba określić
tę płytę mianem swoistego wstępu do "Damnation",
bo nie dość, że w wielu aspektach
poszliście do przodu, to w dodatku firmuje ją
znacznie większa ROAR! Rock Of Angels
Records?
Marcus Heinonen: Nie powiedziałbym tego.
"Breaking Free" to samo broniący się, czarujący
album. Jest dla mnie trochę egzotyczny, bo
na nim nie gram, ale grałem dużo piosenek z
niego jako basista i wokalista. Nie wiem, ale
wydaje mi się, że "Damnation" to koniec
"Breaking Free" ale "Damnation" to nie koniec
Aerodyne. To po prostu kolejny krok do
czegoś innego. Może następny album będzie
bardziej melodyjny - jak "Breaking…" albo
cięższy - jak "Damnation". Nie wiem, nie chcę
omawiać, która firma jest lepsza, aby nie popełnić
gafy…, ale tak ROAR! jest o niebo lepsze.
Od wielu muzyków słyszę, że w XXI wieku
firmy płytowe to przeżytek, lepiej mieć kontrolę
nad wszystkim i wydawać płyty samodzielnie
- w przypadku Aerodyne wybraliście
inną, opcję, powiedzmy, tradycyjny model
funkcjonowania zespołu w oparciu o wytwórnię?
Marcus Heinonen: Nie wiemy, co lepsze!
Nie, ale rzecz w tym, że aby wydać CD i winyl
musimy z kimś współpracować/ sfinansować
album. Jeśli mielibyśmy wszystko sami wydawać,
musielibyśmy mieć więcej pieniędzy albo
wymyśleć nowy sposób wydawania - jedna
piosenka na raz. Nasz styl jest najbardziej popularny
wśród oldschoolowych fanów i oni kupują
albumy. Więc to ekonomiczne wyjaśnienie.
Oprócz tego, wydawnictwo rozpromuje album
lepiej niż my. Jesteśmy kreatywni, ale są
limity tego, co możemy zrobić, a pracowanie
nad promocją te limity przekracza. Może to
zabrzmieć ignorancko, ale nie jesteśmy tak dobrzy
w marketingu, albo po prostu się nim nie
interesujemy. Na koniec, nie ma nic złego w
wydawnictwach. Jeśli wykonują swoją pracę
dobrze, przetrwają.
Myślicie, że po ciepłym przyjęciu "Breaking
Free" zdołacie dzięki "Damnation" wejść na
wyższy poziom, dotrzeć do szerszej publiczności
niż tylko zagorzali bywalcy metalowych
festiwali?
Marcus Heinonen: Mamy nadzieję, jaki byłby
w tym cel, jeśli tak się nie stanie?
Już można powiedzieć, że zrobiliście błyskawiczną
i całkiem błyskotliwą karierę, macie
dobrą prasę, świetne recenzje - co teraz?
Wiem, że będziecie koncertować znacznie
więcej poza Szwecją, bo to podstawa, a na
pierwszy ogień pójdzie pewnie rynek niemiecki,
tak przychylny metalowi we wszelkich odmianach?
Marcus Heinonen: Mam kolegę, który gra w
kapeli i nie zdobyli oni dobrych ocen ani recenzji,
ale dalej grają, w Skandynawii i dalej.
Podczas gdy "Damnation" zbiera pochwały,
Foto: Areodyne
rezerwowanie koncertów jest dla nas dalej
trudne. Musimy konkurować z wieloma zespołami,
często sławniejszymi od nas. Ponadto,
jeśli grasz daleko od domu (Włochy np.) musisz
zaklepać parę koncertów naraz, aby nie
tracić czasu na jechanie tylko na jeden koncert.
Nie mamy aspiracji, aby zostać milionerami,
ale mamy czynsze i inne rzeczy do opłacenia,
wiesz? Niemcy nie są zbyt na nas chętni,
(śmiech). Myślę, że są bardzo krytycznie nastawieni.
Nie jest to ziemia obiecana łatwych
koncertów i publiki. W następnym roku zgryziemy
jednak ten orzech. Wybieramy się też
do krajów nadbałtyckich i Szwajcarii, mamy
też nadzieję odwiedzić Francję, Holandię i
Polskę.
Nie myślisz, że to nieco dziwne, że chociaż
za ojczyznę ciężkiego grania uważa się Wielką
Brytanię, ewentualnie Stany Zjednoczone,
gdzie heavy rock już pod koniec lat 60. był
nieźle rozwinięty, to obecni w obu tych krajach
dzieje się pod tym względem niewiele?
Owszem, ciągle powstają tam nowe zespoły,
ale o popularności swych wielkich poprzedników
mogą tylko pomarzyć, gdy choćby w
Skandynawii czy we wspomnianych już
Niemczech ciężka muzyka przeżywa już nie
drugą, ale nawet trzecią młodość?
Marcus Heinonen: Jestem trochę zafascynowany
faktem, że młodzi metalowcy i ich muzyka
żyje w niemal postapokaliptycznej wizji.
Era gwiazd rocka się skończyła i jako fani możemy
tylko słuchać opowieści starszych jak
Black Sabbath czy Judas Priest występowały
w swoich latach świetności i może znaleźć kawałki
tych koncertów na YouTube. Nie mówię,
że metal umarł, ale wielkie nazwy powoli schodzą
ze sceny i mało, kto może je zastąpić. Poza
tym nie chodzi tylko o muzyków, ale o fanów,
a tych jest teraz mniej; metal stał się mniejszym
zjawiskiem, jako, że mniej osób przychodzi
oglądać nieznane, młode kapele. Amerykańska
kultura była jak spadająca gwiazda,
jeśli chodzi o wielkie nazwy, ale szybko zalali
rynek. Kiedy metal stał się sławny nowe zespoły
dosłownie się wylały. Kiedy spandex i tapir
stały się trendem dołączyło tysiące zespołów.
Ameryka, zwróć uwagę, jest tak duża, prawie
jak Europa, więc nic dziwnego, że powstało
tam wiele zespołów. Wielka Brytania to inna
historia, oni są bardzo uważni, jeśli chodzi, o
jakość w każdej odmianie muzyki. I do wszystkiego
mają taki stosunek, może poza żarciem i
warunkami mieszkalnymi. Może zapomniane
kraje takie jak Szwecja, Finlandia i Niemcy rosną
w siłę, bo metal nigdy nie był tam mainstreamowy
i rynek tam miał się lepiej. Nie
wiem czy w tych krajach ta muzyka umrze,
jeśli zachowają ten balans. Jednak to prawda,
że jeśli coś staje się mainstreamowe jest skazane
na porażkę.
Macie więc dla kogo grać, sęk teraz tylko w
tym, żeby dotrzeć z muzyką Aerodyne do
wszystkich potencjalnych zainteresowanych?
Marcus Heinonen: Prawda! To gorzka prawda
XXI wieku; musisz na prawdę odrobić pracę
domową albo być kreatywnym. Albo, po prostu,
być najlepszy. Zobaczymy (śmiech). Właśnie,
czy mogę być kreatywny i wykorzystać to
miejsce na promocję? Dzięki! Hej, tu Marcus!
Jeśli to czytasz to kup nasz jebany album albo
szeruj nasze wideo na YouTube!
Wojciech Chamryk, Maciej Kiszcz
AREODYNE 87