23.03.2023 Views

HMP 74

New Issue (No. 74) of Heavy Metal Pages online magazine. 71 interviews and more than 180 reviews. 188 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Annihilator, Rage, Helloween, Exhorder, Sodom, Symphony X, Angel Witch, Tygers Of Pan Tang, Grim Reaper, Blitzkrieg, Cirith Ungol, Anacrusis, Velvet Viper, Savage Master, Crystal Viper, Michael Schenker Fest, Denner’s Inferno, Haunt, Axe Crazy, Screamer, Imagika, Faust, Fanthrash, Andralls, Suicidal Angels, Vortex, Silver Talon, Iron Curtrain, Midnight Prey, Millenium, Airforce, Thunderstick, Ballbreaker, Legendry, Midnight Force, Sacrifizer, Iron Kingdom, Evil Invaders, KingCrown, Stormburner, Toxikull, Risen Prophecy, Crypt Sermon, Capilla Ardiente, Hellhammer, Planet Hell, Killsorrow and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 74) of Heavy Metal Pages online magazine. 71 interviews and more than 180 reviews. 188 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Annihilator, Rage, Helloween, Exhorder, Sodom, Symphony X, Angel Witch, Tygers Of Pan Tang, Grim Reaper, Blitzkrieg, Cirith Ungol, Anacrusis, Velvet Viper, Savage Master, Crystal Viper, Michael Schenker Fest, Denner’s Inferno, Haunt, Axe Crazy, Screamer, Imagika, Faust, Fanthrash, Andralls, Suicidal Angels, Vortex, Silver Talon, Iron Curtrain, Midnight Prey, Millenium, Airforce, Thunderstick, Ballbreaker, Legendry, Midnight Force, Sacrifizer, Iron Kingdom, Evil Invaders, KingCrown, Stormburner, Toxikull, Risen Prophecy, Crypt Sermon, Capilla Ardiente, Hellhammer, Planet Hell, Killsorrow and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Tyrant - Legions Of The Dead

2018/1985 Shadow Kingdom

Tyrant to zespół, który chyba jest

prze zemnie najmniej osłuchanym

z nurtu US Metalu. Niemniej o

grupie powinno się pamiętać, bo

jest warta tego świadectwa. Rok

1985 to czas szybkich zmian w

heavy metalu, z którymi Tyrant

nie chciał się zabrać. Takich zespołów

w Stanach w tym czasie było

dość sporo, a i tak Tyrant jawi

się na ich tle, jak coś z innej bajki.

Pierwsze co w nas uderza to wokal

Glena May'a. Bardzo mocny, imponujący,

dumny, pełen emocji

oraz potrafiący wyciągnąć bardzo

wysoko. Do tego dorzuca wrzaski i

krzyki czym bardzo wyróżnia się,

przynajmniej tak jest na omawianym

albumie "Legions Of The

Dead". Trochę przypomina to

Harry Conklina ale może to tylko

moje skojarzenie. Nie inaczej jest z

gitarzystą Rocky Rockwellem,

który wymyśla wyśmienite riffy i

muzyczne tematy, z pewnymi epickimi

akcentami, imponuje zwinnością,

różnorodnością, chwytliwością,

dramaturgią itd. Basista Greg

May jest doskonale osadzony w

muzyce kapeli i perfekcyjnie zna

miejsce swojego instrumentu w

strukturach utworu. Perkusista

Rob Roy czaruje nas swoimi doskonałymi

umiejętnościami, dynamiką,

wielobarwnością i mocnymi

uderzeniami. Płyta zaczyna się

"Warriors of Metal" dość bezpośrednim

utworem, za to z chwytliwym

i typowo hymnicznym dla

heavy metalu charakterze. Wyśmienita

rzecz dla każdego maniaka

tradycyjnego heavy metalu. "Fall

into the Hands of Evil" jest ciut

bardziej stonowane ale równie łatwo

w pada w ucho. Natomiast od

"The Batle Of Armageddon" formacja

zaczyna blok trzech wielobarwnych

kompozycji, w których wybrzmiewa

charakter muzyki Tyrant,

a są to specyficzne wpływy

epickiego heavy metalu lekko zmiksowane

z doomowymi inspiracjami,

oparte na fundamencie wspomnianego

tradycyjnego heavy metalu.

Przynajmniej to tak dla mnie

brzmi. Jak dla mnie, jest to rzecz

jedynie słyszana w kompozycjach

tego zespołu. Opisując ten blok

trzeba wspomnieć, że utwory

"Legions of the Dead" i "Listen to the

Preacher" przecięte są trochę irytującą

miniaturą muzyczną "Tyran's

Revelation". Wraz z "Knight

of Darkness" i "Thru the Night"

zespół wraca do bezpośredniego

heavy/power metalowego ataku.

Poczym na "Sacrifice" ponownie

odnajdujemy specyficzny muzyczny

świat Tyrant jeszcze bardziej

podszyty emocjami oraz podany w

swoistym klimacie. Natomiast płytę

wieńczy dość szybki "Time is

Running Low", który jest zderzeniem

bezpośredniego hymnicznego

heavy metalu z jego mocną epicką

odsłoną. Na koniec podkreślę jeszcze

specyficzny klimat całości

muzyki, charakteryzuje go mroczna,

mistyczna a wręcz złowroga i

upiorna atmosfera, co już dokumentnie

nie pozwala na pomylenie

Tyranta z innymi kapelami. Muzyka

na tym albumie brzmi ciężko

i intensywnie ale pozostawia każdy

instrument i wokal wyraźnie słyszalny.

Oczywiście niesie również

specyficzny i niepodrabialny klimat

tamtego czasu. Kilku słowy,

"Legions Of The Dead" to kolejna

perełka US Metalu tamtych czasów.

Tyrant - Too Late To Pray

2018/1987 Shadow Kingdom

"Too Late To Pray" to bezpośrednia

kontynuacja swojego poprzednika,

ale jeszcze lepsza, bardziej

przemyślana i dopracowana. Na tej

płycie, pierwsze, co uderza to również

wokal Glena May'a. Nadal

operuje barytonem ale również

imponuje falsetami, choć wrzasków

typowych z "Legions Of The

Dead" jest już mniej. Głos Glena

jest wciąż potężny, mocny, surowy,

imponujący, ekspresyjny i prezentuje

pełna paletę swoich walorów,

dzięki czemu w zwolnieniach wypada

równie majestatycznie. Po

prostu jest prawdziwym przewodnikiem

tego albumu. Gitarzysta

Rocky Rockwellem również pozostaje

mistrzem miażdżących riffów

i niedoścignionych solówek. Nie

inaczej jest z panami z sekcji rytmicznej

Gregiem May'em i G.

Stanley'em Burtis'em, których gra

nie tylko uwypukla walory kolegów

z kapeli ale także muzyczne wartości

całości albumu. Pod względem

muzyczny "Too Late To

Pray" w porównaniu z debiutem

jawi się jako bardzo jednorodny i

spójny materiał, natomiast same

kompozycje są bardzo skondensowane,

gęste, ubite wręcz przytłaczające,

co jeszcze bardziej podkreśla

ich prawie apokaliptyczne

przesłanie. Utwory utrzymane są

gównie w średnim tempie, są jednocześnie

agresywne i potężne, z

ciężkimi jak diabli riffami oraz

porywającymi solówkami. Ozdobione

wyśmienitym wrzaskiem i

falsetami Glena May'a. Zwalniają

tylko przy kawałkach, jak "Valley

of Death" oraz "Babylon". Pozostają

również przy mrocznym i mistycznym

przesłaniu, znanym z

"Legions Of The Dead". W ten

sposób specyficzny stylistyczny

zlepek heavy/power metalu z epickimi

i doomowymi ideami, jeszcze

intensywniej napiera na siebie,

zdecydowanie podkreślając indywidualność,

osobliwość oraz unikatowość

podejścia muzyków Tyrant

do swojego heavy metalu. Ze

względu na wspomnianą muzyczną

kondensację bardzo trudno wybrać

swój ulubiony fragment czy nawet

utwór tego albumu. Bo mogą to

być proste strzały jak "Eve of Destruction"

czy też z "maidenowym"

początkiem "The Nazrene", którym

nie ustępują tyłowy "Too Late To

Pray" czy następujący zaraz po

nim "Beyond the Grave". Mogą to

być też wspomniane wolniejsze,

przez co wyróżniające się kompozycje

"Valley of Death" i "Babylon"

ale może być nim też "Beginning of

the End", który w swoim doomowym

majestacie ma piorunujące

przyspieszenie w środku kompozycji.

Naprawdę jest z czego wybierać.

Produkcja "Too Late To Pray"

jest równie udana co debiut a może

nawet ciut lepsza. Jednak, co by

nie pisać o "Legions Of The

Dead" i "Too Late To Pray", to

najlepszą pozycję amerykańskiego

Tyranta trzeba szukać właśnie

wśród nich. A jeszcze lepszym rozwiązaniem

jest wielbić obie płyty,

bowiem każda z nich to perełka

US Metalu błyszcząca się własnym

blaskiem.

Tyrant - King Of Kings

2018/1996 Shadow Kingdom

"King Of Kings" wydano niemal

dekadę po "Too Late To Pray" i

pokazało zupełnie inny zespół.

Niestety nie bardzo wiem czemu

kapela przez tak długi czas milczała

i dlaczego w tak niekorzystnym

momencie wróciła do życia.

Na pewno nie jest to Tyrant znany

z dwóch pierwszych albumów.

Nałożyło się na to kilka czynników.

Głównym jest produkcja, a

jest ona bardziej nowoczesna ale w

żaden sposób nie pomogła muzyce

Tyranta. Najbardziej stracił na

niej bas i wokal Glena May'a. Jego

głos na "King Of Kings" nie ma tej

mocy i dumy, którą znamy z pierwszych

płyt, a co gorsza nie wierci

tak uszu falsetami i wrzaskami jak

wcześniej. Być może głos Glena w

pewnym stopniu stracił swoje walory,

jakby niebyło latka minęły

niemiłosiernie. Za to swoją wartość

zachowała gitara Rocky Rockwella,

a zyskała perkusja, tym razem

Toma Meadowsa. Niestety

zmieniły się też kompozycje. Przede

wszystkim są prostsze ale też

zabrakło im charakteru i intensywności,

którymi wcześniej zaskarbiły

sobie u nas swoje uznanie.

Oczywiście są utwory, które próbują

podtrzymać klasę znaną nam z

wcześniejszych płyt. Wymienię tytułowy

"King of the Kings", podtrzymujący

epicko heavy metalowy

ogień, doomowy "Ancient Fire",

bezpośredni i bardziej prosty ale za

to zadziorny "Nowhere to Run",

najbardziej dumy i w stylu starego

Tyranta, "Tighten The Vice" czy

też wieńczący i najbardziej gniewny

"War". Do tych pozytywów

dorzuciłbym jeszcze "Coast to

Coast", który z znakomitej, akustycznej

gitarowej części przechodzi w

bardziej elektryczną, dumną i ekscytującą.

Niestety przez tę dekadę

milczenia uleciały pewne walory

tego zespołu ale w ostatecznym

rozrachunku album "King Of

Kings" nie jest czymś zupełnie

złym. Spokojnie może konkurować

on z wieloma współczesnymi produkcjami

z tego stylu. Poza tym

wiem, że z czasem zespół okrzepłby

i w kwestii muzyki i brzmienia.

Recenzując wydawnictwa Tyrant,

korzystam z publikacji, które ukazały

się w amerykańskim Shadow

Kingdom Records. Każda ich reedycja

Tyrant opatrzona jest w dość

sporą ilość bonusów. Do "King

Of Kings" dołączone są covery klasyków,

które wylądowały na różnego

rodzaju tributach. Te pojawiały

się tam pewnie w celu podtrzymania

w nowym stuleciu zainteresowania

kapelą. Na końcu tych

przeróbek jest "Children of the

Grave" Sabbsów, gdzie nowy Tyrant

zabrzmiał wyśmienicie, nawet

wokal Glena May'a. Chociaż swoich

walorów z pierwszych płyt nie

zaprezentował nawet tutaj. Sam

Tyrant próbuje jakoś egzystować,

tak jak pisałem od czasu do czasu

pojawia się na jakiejś prestiżowej

składance, sporadycznie występuje

na festiwalach, w tym na Keep it

True (2009). Przez ten czas doszło

też do dwóch zmian personalnych.

Nowym perkusistą został Ronnie

Wallace (w 2010 roku) zaś

nowym śpiewakiem jest teraz

Robert Lowe (2017), którego najbardziej

znamy z Solitude Aeturnus

i Candlemass. Ostatnio pojawiły

się informacje o nowej płycie,

niestety bez konkretów. Otoczenia

zespołu nie minęły też przykre wydarzenia,

chociażby w 2019 zmarł

perkusista z debiutanckiego albumu,

Rob Roy. Nie mam pojęcia co

czeka dalej tę kapelę, ale "Legions

Of The Dead" i "Too Late To

Pray" bez dwóch zdań należy znać.

\m/\m/

RECENZJE 177

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!