23.03.2023 Views

HMP 74

New Issue (No. 74) of Heavy Metal Pages online magazine. 71 interviews and more than 180 reviews. 188 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Annihilator, Rage, Helloween, Exhorder, Sodom, Symphony X, Angel Witch, Tygers Of Pan Tang, Grim Reaper, Blitzkrieg, Cirith Ungol, Anacrusis, Velvet Viper, Savage Master, Crystal Viper, Michael Schenker Fest, Denner’s Inferno, Haunt, Axe Crazy, Screamer, Imagika, Faust, Fanthrash, Andralls, Suicidal Angels, Vortex, Silver Talon, Iron Curtrain, Midnight Prey, Millenium, Airforce, Thunderstick, Ballbreaker, Legendry, Midnight Force, Sacrifizer, Iron Kingdom, Evil Invaders, KingCrown, Stormburner, Toxikull, Risen Prophecy, Crypt Sermon, Capilla Ardiente, Hellhammer, Planet Hell, Killsorrow and many, many more. Enjoy!

New Issue (No. 74) of Heavy Metal Pages online magazine. 71 interviews and more than 180 reviews. 188 pages that will certainly satisfy any metalhead who loves heavy metal and its classic subgenres. Inside you will find many interesting facts and news in interviews with: Annihilator, Rage, Helloween, Exhorder, Sodom, Symphony X, Angel Witch, Tygers Of Pan Tang, Grim Reaper, Blitzkrieg, Cirith Ungol, Anacrusis, Velvet Viper, Savage Master, Crystal Viper, Michael Schenker Fest, Denner’s Inferno, Haunt, Axe Crazy, Screamer, Imagika, Faust, Fanthrash, Andralls, Suicidal Angels, Vortex, Silver Talon, Iron Curtrain, Midnight Prey, Millenium, Airforce, Thunderstick, Ballbreaker, Legendry, Midnight Force, Sacrifizer, Iron Kingdom, Evil Invaders, KingCrown, Stormburner, Toxikull, Risen Prophecy, Crypt Sermon, Capilla Ardiente, Hellhammer, Planet Hell, Killsorrow and many, many more. Enjoy!

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

siebie mamy dwa albumy "The

Grand Illusion" i "Edge Of The

Century". Pierwszy jest z roku

1977, drugi natomiast z roku

1990. Mało tego, oba albumy różnią

się nie tylko okresem wydania

ale również stylistycznie. Żadną linią

obrony nie może być to, że każdy

album jest na oddzielnym dysku.

Widać tak miało być. "The

Grand Illusion" to jeden z lepszych

albumów Amerykanów. W

porównaniu z "Equinox" i "Crystal

Ball" ma zdecydowanie lepsze brzmienie

oraz produkcję. Poza tym

muzycy na tej płycie osiągnęli swoje

szczyty możliwości. Jak muzyka

na "Equinox" i "Crystal Ball" była

wyśmienita to ta na "The Grand

Illusion" jest wręcz fantastyczna.

Po prostu uwielbiam ten album.

Amerykanie skroili muzykę na własną

miarę, gdzie uwypuklili wszystkie

swoje walory, generalnie wpadającą

w ucho progresję, która nie

można pomylić z niczym innym.

Te wartości stały się też ich przekleństwem.

Mam nadzieję, że upływający

czas pozwolił na dostrzeżenie

bezzasadności tych wszystkich

uszczypliwości pod adresem tego

zespołu, szczególnie odnośnie właśnie

tego okresu. Sam album słucha

się niesamowicie dobrze, może

nie zawiera tak bardzo wyrafinowanej

muzyki, jakby to najbardziej

zagorzalsi wielbiciele progresywnego

rocka chcieliby, ale czy

każda progres musi być aż tak zawiły?

Moim zdaniem muzycy Styx

udowodnili, że tak nie musi być,

aby muzyka niosła również znamiona

ambicji. W roku wydania album

wylansował dwa przeboje

"Come Sail Away" oraz "Fooling

Yourself", uzyskał nakład niewyobrażalny

dla współczesnych zespołów,

stał się wręcz nieosiągalnym

wzorcem dla siebie samych. Chociaż

w roku 1978 formacja wydała

płytę "Pieces Of Eight", która

utrzymywała poziom "The Grand

Illusion", a nawet wyglądała na

jeszcze bardziej zwartą i trochę ostrzejszą.

Szkoda, że szefostwo

BGO nie zdołało zestawić tych

dwóch albumów. Myślę, że dla fanów

byłoby to najlepsze rozwiązanie.

Za to na drugim dysku znalazł

sie krążek "Edge Of The Century".

Kapela wraz z płytami

"Cornerstone" (1979) i "Kilroy

Was Here" (1983) zdecydowanie

skierowała się w kierunku AORu i

ogólnie mainstreamowego rocka.

Muzycy zrezygnowali z ciekawych

choć nieskomplikowanych kompozycji

za to z bogatą i ciekawa aranżacją

na rzecz zupełnie prostych i

tandetnych piosenek. Nie powiem,

swego czasu słuchało się "Cornerstone"

i "Kilroy Was Here" ale te

płyty przynosiły tylko samą przyjemność

słuchania, żadnych ekscytacji

czy też emocji, jak w przypadku

wspomnianej "The Grand Illusion".

Niestety "Edge Of The Century"

jest kontynuacją obranej komercyjnej

drogi przez zespół. Czasami

pobrzmiewają w niej echa dawnych

dni chwały ale raczej muzycy

skupili się na tym, żeby ich muzyka

stała się przyswajalna dla

szerszego grona słuchaczy ale także

niosła dobry poziom muzyczny

i pewną klasę. I tak mi się wydaje,

że właśnie tym albumem zbliżyli

się do obranego kierunku. Po prostu

zaczęli grać zwykłego acz przemyślanego

rocka, wykorzystując

cechy, które wypracowali we wczesnym

okresie kariery. Owszem trochę

żal starego wcielenia Styxu,

które w dodatku niosło charakter

oryginalności. Jednak przyjmując

nowe oblicze kapeli człowiek dostanie

dość spory frajdy przy zagranym

całkiem nieźle wpadającym w

ucho klasycznym rocku, który nieraz

potrafi uciec także w stronę

hard rocka ("World Tonite"). Po

prostu jeżeli masz ochotę na dobre

niezobowiązujące rockowe granie

to "Edge Of The Century" zdecydowanie

do tego się nadaje. Sumując

to wydawnictwo, gdyby był to

sam "The Grand Illusion" lub

dzielił to wydawnictwo z płytą

"Pieces Of Eight", można byłoby

go wam polecić. Niestety "Edge Of

The Century" psuje tę koncepcję,

bo to zwykła rockowa propozycja

do posłuchania, choć na niezłym

poziomie.

Vectom - Speed Revolution

2019/1985 High Roller

\m/\m/

Vectom to jeden z starodawnych

przedstawicieli niemieckiej sceny

speed metalu. Kapela dziś mocno

zapomniana chociaż w latach aktywności

wydała dwa albumy. Pierwszy

- "Speed Revolution" ukazał

się w 1985 roku, a następca "Rules

Of Mystery" rok później. Oba

zostały nagrane w stałym składzie:

Wolfgang Sonhutter (perkusja),

Horst Gotz (gitara), Stefan Kroll

(gitara), Ralf Simon (bas) oraz

Christian Bucher (wokal). Dzięki

firmie High Roller Records jest

okazja, by zdmuchnąć pokaźną

warstwę kurzu z tej muzyki. Album

"Speed Revolution" nagrany

był według sztywnych zasad speed

metalu. Od razu wyłapać można

różnicę między Niemcami a USA -

naszym zachodnim sąsiadom brak

plastyczności i przestrzeni. Bliżej

Vectom do okręgówki thrashu. Ich

muzyka jest szorstka jak papier

ścierny. Wokal niczym gwóźdź rani

nasze uszy. Szybkie tempa po

latach brzmią trochę archaicznie.

Jest oczywiście w tym troszkę uroku,

ale Vectom nie ma żadnych

solidnych argumentów, żeby powędro-wać

na wyższą półkę. To bardzo

poprawny speed metal nadszarpnięty

przez upływający czas. Jest

szybko i do przodu, ale cały czas

odnoszę wrażenie, że nad wszystkim

ciąży niemiecka toporność.

Płyta, mimo tytułu, żadnej rewolucji

nie przynosi. Jak dla mnie

Vectom krążkiem "Speed Revolution"

plasuje się gdzieś w czołówce

trzeciej ligi z bardzo widocznymi

szansami na awans. Jako kawał historii

- owszem, chętnie poznałem i

posłuchałem. Niestety jest więcej

albumów, z którymi ten wyraźnie

przegrywa. Pomijając dawkę energii

i prędkości są po prostu ciekawsze.

Adam Widełka

Vectom - Rules Of Mystery

2019/1986 High Roller

Nie lubię takich sytuacji, kiedy słuchając

po sobie krążków jednej formacji,

muszę się solidnie wysilać,

żeby znaleźć jakiekolwiek oznaki

progresu. Jakiekolwiek pozytywy,

które utwierdzą mnie w przekonaniu,

że warto dać tej muzyce szansę.

Wiadomo, że każdy gatunek

rządzi się swoimi prawami i też nie

oczekuję, że grupa drastycznie

zmieni sposób grania. Natomiast

jeśli obcując z dwoma krążkami

odnoszę wrażenie, że tak naprawdę

wciąż słucham jednego - to dla

mnie po prostu strata czasu. No a

tak właśnie zdarzyło mi się niedawno

kiedy miałem przyjemność

(hm?) odsłuchiwać dwa albumy

niemieckiej formacji Vectom. W

sumie jeśli z "Speed Revolution"

(1985) i "Rules Of Mystery"

(1986) powstałby materiał wspólny

to mogłoby to jakoś wyglądać z

twarzą. Niestety "dwójka" to po

prostu kontynuacja grania z debiutu.

Nawet trochę bardziej melodyjna.

Takie jałowe szarpanie strun

bez pomysłów, jakie mogłyby powalić

na kolana. Jak i w przypadku

"Speed…" to i tutaj mamy po prostu

poprawny speed metal. Na plus

mogę napisać, że nagrania z "Rules

Of Mystery" to już nie okręgowy

thrash, tylko próba pokazania się z

innej, ciekawszej strony. Jednak

tych fragmentów jest zdecydowanie

za mało i całość, jak dla mnie,

się nie broni. Fajnie, że High Roller

Records wznawia takie krążki

jak "Rules Of Mystery" bo przynajmniej

można posłuchać kawałka

historii niemieckiej sceny speed

metalu. Można również przekonać

się co powodowało, że niektóre albumy

przepadały w odmętach

przeszłości.

Adam Widełka

Witch Cross - Fighting Back -

The Studio Anthology 1983-1985

2019 High Roller

Dobrze pamiętam jak jakiś czas

temu zawładnął mną debiutancki

krążek Witch Cross "Fit For

Fight". Duńska kapela stworzyła

bardzo ciekawą płytę, na której

proponowała świetnie brzmiący

heavy metal. Teraz ukazuje się nakładem

High Roller Records ciekawa

pozycja - "Fighting Back:

The Studio Anthology 1983-

1985". Wbrew temu co sugeruje

tytuł to nie jest żaden boks (bo też

nie miałoby się za bardzo co w nim

znaleźć) ale zawierająca dziewięć

utworów kompaktowa płyta. Zawartość

to nagrania, jakie pojawiały

się w okolicach wydania długograja.

Otwierają ją dwa strzały z

pierwszego 7" singla "Are You

There / No Angel". Potem możemy

posłuchać, jak zespół brzmiał

na krążku demo z 1985 roku. Co

ciekawe, te kompozycje powinny

trafić na następcę "Fit For Fight".

Jednak, jak wiadomo, kolejny długogrający

materiał Witch Cross

wypuścił w 2013 roku i nie było na

nim żadnego z tych, jakie możemy

usłyszeć na "Fighting Back…".

Cóż, bywa i tak. Wracając do muzyki,

to duńska kapela nie zamierzała

znacząco zmieniać swojego

stylu względem debiutu. Kawałki

jakie, być może, szykowali na kolejny

album, są bardzo zbliżone

stylistycznie do tego, co tak mocno

urzekło mnie jakiś czas temu. To

solidny heavy metal z charakterystycznym,

mocnym wokalem.

Świeży w swoim wyrazie, zawierający

sporą dawkę energii ale i przemyślenia.

Można powiedzieć, że

po czasie brzmi nadal aż nadto

przyzwoicie. Być może Witch

Cross nigdy nie będzie znany w

nie wiadomo jak szerokim gronie,

ale na pewno swoich zagorzałych

fanów ma. To w sumie dla nich wyprodukowano

"Fighting Back…".

No i dla tych wszystkich, którzy

uwielbiają taplać się w odmętach

heavy metalowej historii, takie

kompilacje zawsze są smaczne.

Adam Widełka

184

RECENZJE

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!