12.07.2015 Views

Pokaż treść! - Śląska Biblioteka Cyfrowa

Pokaż treść! - Śląska Biblioteka Cyfrowa

Pokaż treść! - Śląska Biblioteka Cyfrowa

SHOW MORE
SHOW LESS
  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

Jerzy Limon: Sztuka z teatrem w tle...221zdaje siê toczyæ swoim trybem, w innej przestrzeni i w innym czasie ni¿¿ycie postaci dramatu. Co wiêcej, fakt, i¿ postaci dramatu nie widz¹ rzeczywistegobloku i jego mieszkañców (a przynajmniej inaczej ich nazywaj¹) oznacza,¿e rozdziela je czas, ¿e dwa strumienie czasu p³yn¹ równolegle, a wyznaczaneprzez nie teraŸniejszoœci nie nachodz¹ na siebie, nie maj¹ wspólnegozakotwiczenia w materialnych noœnikach znaków, w tym przede wszystkimw ciele aktora. Mamy tu wiêc do czynienia z paradoksem temporalnym,którego konwencja sceny symultanicznej nie niweluje, albowiem tylko czaswykonawczy jest wspólny. Œwiat postaci S³owackiego pozostaje czasem historycznymi zasadniczo nie przenosi siê bezkolizyjnie do teraŸniejszoœciscenografii i zamieszkuj¹cych j¹ postaci Klaty. Pozostaje czêsto zupe³nie nieadekwatnynawet w relacji do umownego przecie¿ scenicznego obrazu.Ów obraz jest zbyt precyzyjnie dookreœlonym sygna³em scenicznym, by poddawa³siê regu³om umownoœci. Zbyt mocno osadzony jest w konkretnymczasie i w okreœlonej estetyce, by móc znaczyæ co innego. Jego denotatemmo¿e byæ tylko blokowisko w Polsce oko³o 2005 roku — roku premieryprzedstawienia Klaty (na drzwiach wejœciowych widnieje zreszt¹ data „kolêdy”— 2005). Jest to zatem chwyt w teatrze rzadko stosowany, tu zaœstanowi konstrukcyjn¹ oœ przedstawienia. Tak wyraŸny rozziew pomiêdzysygnalizacj¹ bezpoœredni¹ i poœredni¹ powoduje, ¿e rozchwianiu ulega ukierunkowaniefunkcji indeksowej: to, co na scenie, nie wynika z tego, gdzieosadzony jest œwiat dramatu S³owackiego i co siê w nim dzieje, ani tegoœwiata nie buduje; uderzaj¹cy staje siê brak wynikania przyczynowo-skutkowego,a nawet przyleg³oœci przestrzennej. To, o czym postaci mówi¹,czêsto nie ma nijakiego zwi¹zku z rzeczywistoœci¹ anno 2005 (jak choæbysytuacja ch³opów pañszczyŸnianych). A zatem wykorzystany w inscenizacjidramat, przynajmniej w warstwie jêzykowej, nie uzasadnia scenicznegowymodelowania i odwrotnie; przepaœæ jest prawie ca³kowita. Wywo³uje tou widza niepokój poznawczy (równie¿ gatunkowy: inscenizacja zmierzaw kierunku groteski), zmusza do dodatkowych dzia³añ interpretacyjnych,nak³ania do odrzucenia ca³oœci albo do szukania przyczynowoœci i uzasadnieniatego, co ogl¹da.Zastanowiæ siê warto, jak i dlaczego tak siê dzieje, w jakich okolicznoœciachmo¿liwa jest konfrontacja dwóch przestrzeni osadzonych w dwóchfikcyjnych strumieniach czasu, jednej kreowanej g³ównie scenograficznie,drugiej werbalnie i aktorsko, której efektem jest prawie ca³kowity dysonansdecorum: widz zdaje sobie sprawê z tego, ¿e to, co na scenie, w znacznymstopniu nie mo¿e denotowaæ tego, o czym mówi¹ i co postrzegaj¹ postaci.I odwrotnie. Mo¿liwe s¹ przynajmniej dwie interpretacje: albo jêzyk postacijest ca³kowit¹ stylizacj¹, czymœ w rodzaju stylistycznej poetyckiej „maski”,za któr¹ kryje siê wulgarny jêzyk, sygnalizowany w ekspozycyjnej scenie,albo nieadekwatna jest przestrzeñ, w której postaci s¹ osadzone. Dysonans

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!