Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Foto: Sascha Sinofzik
łach i taki też widnieje na nowej płycie.
"Metal Division", okładka w odpowiednim
klimacie i potencjalny słuchacz wie od razu
czego się spodziewać, nawet jeśli nazwa zespołu
nic mu nie mówi?
Tak jak być powinno. Wszystko musi pracować
razem jak koła zębate, żeby pchać zespół.
Nie potrzeba okładki, która nie pasuje
do muzyki, powinna reprezentować brzmienie,
które słuchacz usłyszy. Refren utworu
musi skopać tyłek. Tak musi być! Kochamy,
gdy fani do nas dołączają, śpiewają czy krzyczą
z nami. Dlatego napisaliśmy takie kawałki.
Są one stworzone na scenę, żeby stworzyć
wielką imprezę. I z racji, że nie pamiętam
słów, nie mógłbym śpiewać na scenie kawałków,
w których refren miałby więcej niż dwa
słowa.
Rozmawiałem niedawno z bardzo młodym
człowiekiem, który na moje opowieści, jak
to kiedyś kupowało się płytę po przeczytaniu
pozytywnej recenzji czy usłyszeniu raptem
jednego utworu w radiu, odpowiedział:
to nie mogłeś odsłuchać reszty w w
sieci? (śmiech). Może więc i faktycznie pod
wieloma względami jest teraz łatwiej, ale
pewne rzeczy, wydawałoby się nierozerwalnie
związane z muzyką, odeszły bezpowrotnie?
Dla mnie nic się nie zmieni, bo widziałem
ten trend lata temu. Nie będziemy już więcej
sprzedawać naszej muzyki. Będziemy ją jedynie
zapewniać. Dzieciaki po prostu klikają na
swoich telefonach i słuchają tego, co im się
podoba. Jeżeli jakiś zespół wciąż myśli o
sprzedaży albumów i byciu na liście płac wytwórni,
szybko wyciągnie wnioski z tej lekcji.
Przyszłość jest inna, to koncerty muszą zapewnić
pieniądze na wydatki. Nawet ilość
pobrań zmaleje, ale to tylko wyłącznie moje
własne przypuszczenia.
Gdzie nakręciliście teledysk do "Metal Division"?
To jakaś fabryka, wielki zakład
przemysłowy czy podobne miejsce?
Faktycznie jest to stara odlewnia metalu w
środkowych Niemczech. W przeszłości była
to ogromna część niemieckiego przemysłu.
Wciąż można ją odwiedzać, utrzymują cały
ten teren! Jest tam wiele fajnych zakamarków,
tak jak można zobaczyć w teledysku.
Bardzo polecam odwiedziny tego miejsca,
jeśli ktoś jest w pobliżu. My nie mogliśmy się
napatrzeć. Może to dlatego potrzebowaliśmy
około osiemnastu godzin na nagranie teledysku.
Nigdy nie poświęciliśmy aż tyle czasu
na decyzję, gdzie nagrywać, bo wszystko wyglądało
niesamowicie.
Potencjalnych singli dostrzegam na tej płycie
więcej, choćby "Curse Of The Slayer",
ale nic straconego, przydadzą się jeszcze na
pewno?
Gdyby to zależało wyłącznie od nas, zrobilibyśmy
dziesięć teledysków, bo każda kompozycja
jest naszą ulubioną, w przeciwnym wypadku
nie umieścilibyśmy ich na albumie.
Ale nasz budżet jest ograniczony i mieliśmy
szczęście, że mogliśmy wydać aż trzy! Planowanie
i nagrywanie tego prawie nas zabiło.
Koncerty wydają się teraz podstawą nie tylko
metalowej, ale i generalnie rockowej sceny
- kiedyś też były bardzo ważne, jednak
teraz pozwalają przetrwać wielu zespołom,
gdy sprzedaż płyt załamała się?
Tak jak mówiłem koncerty staną się najważniejsze.
Może to dobra rzecz. W tym "plastikowym
świecie" pełnym sztuczności, koncerty
sprawiają, że jest bardziej ludzki. Jako zespół
możesz spotkać fanów, walczyć o nich i
wesprzeć swoją muzykę elementami wizualnymi.
Fani mogą spędzić czas z zespołem,
obejrzeć koncert, dostać autograf czy po prostu
pogadać z grupą. Nic nie jest lepsze od
tego, prawdziwe życie to to, za czym wszyscy
ostatnio tęsknimy!
Przygotowaliście jednak kilka wersji winylowej
edycji "Metal Division", ciekawą
sprawą dla kolekcjonerów będzie też na pewno
ten kompaktowy box z licznymi gadżetami
i bonusową płytą?
Kolekcjonerzy? Może... ale nie robimy tego
tylko dla kolekcjonerów. To dla naszych fanów!
(jasne, ale większość najbardziej zagorzałych
fanów to zarazem kolekcjonerzy, to
proste - przyp. red.). Te płyty zostały wydane,
by odtworzyć je za pomocą gramofonu
czy odtwarzacza CD. Otwórz opakowanie
specjalnej edycji, ciesz się chwilą, obejrzyj zawartość.
Być może wygrałeś i dostaniesz złoty
bilet lub jeden ze srebrnych. Mystic Prophecy
jest znany jako grupa, która przynosi
czad za małą cenę. Robimy naszą robotę najtaniej
jak się da, nawet jeśli staramy się osiągnąć
najwyższą jakość. Chcemy być fair, bo
nasi fani są oddani. Wszystkie specjalne edycje
LP nie przynoszą więcej zysku niż zwykła
płyta CD czy pobranie. I nie zapominajmy,
my sami jesteśmy wciąż fanami. Wszyscy kupiliśmy
swoją własną, ulubioną wersję albumu.
Wydając nowy album na początku roku w
sumie sami sprawiliście sobie prezent na 20-
lecie zespołu. Ogłoszono już styczniową
trasę z waszym gościem specjalnym, grupą
Mob Rules, kolejne miesiące nowego roku
pewnie też będą dla was pracowite?
Trasa z Mob Rules była miła i płynna. Czasem
spotykasz zespół, który żyje muzyką w
ten sam sposób, co ty: zero narzekania, tylko
czysty rock'n'roll. Te koncerty były świetne i
zastanawiam się, czy moglibyśmy to powtórzyć!
Poza tym, ciągle jesteśmy zajęci. Nie
widać tego, kiedy nie jesteś częścią zespołu,
ale zawsze jest coś do zrobienia. Planujemy
trasy, negocjujemy z innymi zespołami, festiwalami
czy partnerami, udzielamy wywiadów,
dopasowujemy biegi czy odwiedzamy
znajomych, z którymi byliśmy w trasie. Jesteśmy
przyzwyczajeni, że jesteśmy zabiegani i
to część naszego życia. Chcemy dawać jak
najwięcej i to nas nakręca. Bo wiemy, że nasi
fani zasługują na najlepsze. Tak długo, jak jesteśmy
w stanie dawać im sto procent, będziemy
to robić i na tym możecie wszyscy
polegać!
Wojciech Chamryk, Kinga Dombek,
Maciej Szymczak
116
MYSTIC PROPHECY