21.03.2023 Views

HMP 75

  • No tags were found...

Create successful ePaper yourself

Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.

HMP: Wasz najnowszy album nosi tytuł

"Thrice As Strong", bo tworzycie we trzech

jedyną w swoim rodzaju całość, co uznaliście

za godne podkreślenia?

Ross Markonish: Tak to właśnie wygląda.

Kiedy założyliśmy zespół w 1999 roku obiecaliśmy

sobie, że zawsze będziemy w trzech.

Biorąc pod uwagę, że dotrzymaliśmy tej

obietnicy już przez ponad 20 lat, pomyśleliśmy,

że to trafne, by nazwać naszą płytę

"Thrice As Strong" i uczcić to osiągnięcie!

Można tu chyba mówić o swoistym fenomenie,

bo mało jest zespołów działających

Ewolucja na własnych

warunkach

Amerykanie z Ogre nie są jakoś

szczególnie znani, ale to zespół grający

archetypowy doom/hard rock

na wysokim poziomie. Gitarzysta

Ross Markonish okazał się ciekawym

rozmówcą, wyjaśniając dlaczego

udaje im się grać tak długo w

niezmienionym składzie, jak podchodzą do kariery, co sądzi o bootlegach i jak

doszło do tego, że Ogre nagrało cover Ogre:

Cóż, jak krótka żywotność Cream tego dowodzi,

narkotyki i ego mogą być okropne,

kiedy chodzi o zespoły. Na szczęście my nie

mamy problemów ani z tym, ani z tym.

Nie ma więc wśród was kogoś tak konfliktowego

jak nieodżałowany Ginger Baker

(R.I.P.), dlatego Ogre gra od lat w niezmienionym

składzie i wciąż daje wam to

mnóstwo satysfakcji?

Wszyscy mamy jakieś swoje dziwactwa, ale

nie, nie ma wśród nas kogoś tak niestabilnego

jak Ginger Baker. Powiedziałbym, że

bardziej niż Cream lepszym porównaniem,

sukces, ale wiemy też, że ponad wszystko

granie muzyki to zabawa i tak długo, jak

możemy to robić i wciąż jest kilkoro ludzi

zainteresowanych tym, co robimy, tak długo

będziemy starali się to robić.

W sumie to jednak trochę smutne, bo jeszcze

nie tak dawno miliony dzieciaków z

gitarami miały o czym marzyć, a wiele z

nich naprawdę dochodziło na sam szczyt, a

przy okazji do milionów na koncie. O czym

może zaś marzyć młody muzyk obecnie, o

byciu gwiazdą streamingu, o milionach odsłuchów

jego utworów w sieci, za co dostanie

grosze?

To prawda, ale staram się już nie denerwować

obecnym stanem rynku muzycznego. Z

drugiej strony Internet z pewnością jest dużą

pomocą dla mniejszych zespołów, takich

jak my, jak i dla wielu "sypialnianych muzyków"

- mamy fanów na całym świecie, którzy

słuchają naszej muzyki, co byłoby niezwykle

trudne do osiągnięcia, gdybyśmy nie

mieli dzisiejszej technologii i kultury Internetu.

Wśród kilku nagranych przez was coverów

wyróżnia się "Soulless Woman" Ogre - to

wasz hołd dla tej zapomnianej już grupy?

Dzięki - świetnie się bawiliśmy, nagrywając

ten kawałek na "The Last Neanderthal".

Opowiadałem tę historię już wiele razy, ale

było to tak, że zwrócił się do nas brat jednego

z członków pewnego tajemniczego lokalnego

rockowego zespołu z lat 70. z Idaho,

o nazwie Ogre. Wysłał nam wszystkie

możliwe nagrania ich prób i występów, a

jeden z ich oryginalnych kawałków "Soulless

Woman", wyróżniał się jako pierwszorzędny

kawał riff-rocka z lat 70. Nie ma lepszego

sposobu na uratowanie tej ciemności od zapomnienia,

niż nagranie go na nasz album -

Ogre zrobił cover Ogre!

tak długo w niezmienionym składzie, nawet

jeśli przydarzyła wam się po drodze ta

trzyletnia przerwa?

Myślę, że nasza długowieczność ma dużo

wspólnego z podejściem do zespołu - bierzemy

naszą muzykę na poważnie, ale siebie

samych nie traktujemy już zbyt poważnie.

Pozwoliliśmy grupie ewoluować na swoich

własnych warunkach, nigdy nie czując presji,

by pracować w określonym tempie czy

wymuszać wydanie jakiegoś materiału. Nawet

mimo tego, że po drodze zrobiliśmy sobie

przerwę - właściwie uważam, że to nas

wzmocniło jako zespół.

Mówi się, że im mniej ludzi w zespole tym

lepiej, bo trudniej o jakieś konflikty czy

różnice interesów. Bywa jednak i tak, że

nie na wiele się to zdaje, bo choćby Cream

też grali we trzech i przetrwali raptem dwa

lata?

Foto: Ogre

co do naszych więzi byłby Rush - trzech facetów,

którzy uwielbiali robić razem muzykę

i bardzo dobrze się dogadywali. Tak jak

Geddy, Alex i Neil (RIP) cieszy nas zarówno

wygłupianie się, jak i tworzenie muzyki.

Gdybyśmy tylko umieli grać tak dobrze, jak

Rush…

Czasy mamy w sumie też zupełnie inne,

teraz już mało kto może zostać gwiazdą

rocka w takim klasycznym ujęciu, szczególnie

gdy gra w metalowym zespole?

Tak, jest wiele czynników, które zabijają

marzenie o byciu rockową gwiazdą, mówiąc

kolokwialnie, ale nie jestem pewien, jak

wielu metalowych muzyków wchodzi w

"biznes", myśląc, że im się "uda". Pewnie, są

wyjątki, ale większość zespołów obecnie

musi patrzeć dość realistycznie na swoje cele.

To kolejna rzecz, z którą Ogre nigdy się

nie kryło - oczywiście, chcielibyśmy odnieść

Kiedy zagłębiamy się w historię rocka

okazuje się, że już w końcu lat 60. istniało

wiele zespołów, którym nie było dane przebić

się na rynku i osiągnąć sukcesu, mimo

tego, że nierzadko grały świetną muzykę.

Podobnie było w latach 70. czy 80., a z każdą

kolejną dekadą jest z tym coraz trudniej,

ale nie zniechęca to kolejnych rzesz

muzyków do zakładania kolejnych zespołów

- każdy liczy, że to jemu właśnie się

uda?

Znów, nie jestem pewien czy wszyscy są

przekonani, że odniosą sukces. Myślę, że

przede wszystkim chodzi o miłość do muzyki.

W graniu (i w słuchaniu) heavy metalu

jest coś, co wstrząsa duszą, więc uważam, że

zawsze będą muzycy, którzy będą klękać

przed ołtarzem riffu, nieważne czy odniosą

jakikolwiek sukces. Jeśli sukces temu towarzyszy,

to świetnie, ale jeśli nie, to wciąż

masz muzykę.

Peryferyjne położenie stanu Maine mogło

mieć wpływ na to, że jesteście wprawdzie

zespołem w pewnych kręgach wręcz kultowym,

ale wielu fanów metalu nigdy o

Ogre nie słyszało?

Pewnie, to że pochodzimy z Maine prawdopodobnie

ma coś wspólnego z tym faktem,

124

OGRE

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!