21.03.2023 Views

HMP 75

  • No tags were found...

You also want an ePaper? Increase the reach of your titles

YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.

więciu podstawowych utworach

kombinowania na siłę, dodawania

niepotrzebnych partii bądź dźwięków:

składowe poszczególnych

kompozycji są odpowiednio dobrane,

niezależnie od tego, że "Thorn"

może kojrzyć się z przebojowym

popem, dynamiczny i mroczny

"Howling Moon" ma symfoniczny

posmak, a utwór tytułowy może

przypominać dokonania Rainbow

z lat 80. Znajdą tu też coś dla

siebie zwolennicy klasycznego

AOR (singlowy "Joy Toy") czy progresywnych

klimatów ("Numb

Affection"), mocnym punktem materiału

jest też ballada "Stardust".

Wokalistka Jola Górska jest już

na tym etapie bardzo mocnym

punktem zespołu, a klasę pokazuje

zwłaszcza w coverze "You Know

My Name" Chrisa Cornella. Co

prawda nie za bardzo rozumiem po

co ten numer trafił na płytę,

umieszczony pomiędzy 9-utworową

historią główną a trzema bonusami

zaśpiewanymi po polsku,

bo nie jest to zbyt spójne, ale słucha

się go całkiem przyjemnie. (5)

Wojciech Chamryk

Necrofilia - Crush Test

2004 Self-Released

Necrofilia to kapela z San Marino,

która działała w latach 1995-2004,

a następnie reaktywowała się w

okolicach roku 2012 i istnieje do

tej pory. Formacja jest zafascynowana

thrash metalem i łoi go dość

konkretnie, lokalizując swoją muzykę,

gdzieś między Slayer, Exodus

czy Anthrax, z pewnymi naleciałościami

Pro-Pain czy Helmet.

"Crush Test" to ich drugi album z

2004 roku, czyli ostatniego roku

działalności przed reaktywacją.

Materiału na nim znalazło się całe

mnóstwo, piętnaście kawałków i

ponad godzinę muzyki. Ze względu,

że muzyka Necrofilii jest

wściekła i bardzo intensywna, to

przez tę godzinę trudno utrzymać

zainteresowanie całym krążkiem.

Mało tego instrumentaliści tego zespołu

potrafią zagrać swoje partie

bardzo technicznie, przez co, wysłuchanie

"Crush Test" staje się

naprawdę dużym wyzwaniem. Nie

ułatwi tego też końcówka, na którą

składają się demówkowe kawałki z

lat 1997 i 1998. Ich brzmienie jest

dość słabe, przez co kawałki wydają

się zdecydowanie prostsze, a jednocześnie

bardziej szorstkie oraz

przesycone siarką i diabłem. Maniakom

thrashu ich propozycja

może przypaść do gustu. (3,7)

\m/\m/

Necrofilia - Rhelligion

2019 Self-Released

Po długich latach zawieszenia kapela

wraca do żywych w 2012 roku,

ale nie rzuca się od razu na

realizację nowych nagrań. Ten pomysł

finalizują dopiero w marcu

2019 roku. "Rhelligion" nie przynosi

jakichś wielkich zmian, to nadal

wściekły i bardzo intensywny

thrash z okolic Slayera, Exodusa i

Anthrax'a (plus dodatki typu

death metal, hard core, itd.). Jednak

jakby w kompozycjach jest

więcej przestrzeni, melodii i charakteru,

więcej jest też średnich

temp, co daje rezultat, dzięki któremu

odnosimy wrażenie, że mamy

do czynienia z lepszą wersją

Necrofilii. Najwidoczniej czas na

przygotowanie krążka nie podszedł

na marne i muzycy z San Marino

nagrali dopracowany i doszlifowany

materiał. Przez co nie ma doznań,

jak przy poprzednim krążku,

gdzie ciężko było skupić się na wysłuchaniu

go w całości. "Rhelligion"

słucha się z otwartymi uszami

od początku do samego końca.

A koniec jest wręcz rewelacyjny, bo

po swojemu zrobili kawałek Venom

"Black Metal". Warto było

czekać na taki reunion i mam nadzieję,

że dzięki "Rhelligion" znajdzie

się w świadomości szerszej publiczności.

Thrash-maniacy powinni

zapamiętać Necrofilii z San

Marino. (4)

\m/\m/

Nils Patrik Johansson - The

Great Conspiracy

2020 Metalville

Ten wyśmienity wokalista znany

jest z takich zespołów jak Lion's

Share, Astral Doors, Space

Odyssey czy Civil War, ale od

niedawna działa też na własny rachunek.

"The Great Conspiracy"

jest jego drugą solową płytą, do nagrania

której zwerbowal kumpli z

Lion's Share. Warstwa tekstowa

dotyczy zabójstwa premiera Szwecji

Olofa Palme - jeśli ktoś pamięta

rok 1986 to powinien kojarzyć

jakim echem ta sprawa odbiła się

na całym świecie, również w naszej

prasie. Sprawcy/sprawców chyba

nigdy nie ujęto, a temat fascynuje

jak widać nie tylko pisarzy czy reżyserów,

ale też i muzyków. Cała

opowieść zamyka się w 10 utworach/rozdziałach

i robi wrażenie,

bo mamy tu sporo porywającego

power metalu w symfonicznej odsłonie,

tradycyjnego heavy spod

znaku Dio, wirtuozerii klasy

Malmsteena czy wpływów hard

rocka, choćby Rainbow. Czasem

robi się wręcz aktorsko/musicalowo,

a myśl o scenicznym wystawieniu

całości wcale nie jawi się

jako coś niemożliwego. Trochę

zdziwił mnie przy pierwszym odsłuchu

cytat z "40 Symfonii" Mozarta

w "One Night At The Cinema",

ale kiedy przeczytałem tekst

przypomniałem sobie, że w tragicznym

momencie państwo Palme

wracali przecież z kina, stąd ten

motyw. A Johannson? Śpiewa fenomenalnie,

aż dziw, że jest znany

tylko tym najbardziej zagorzałym

fanom metalu, bo taki głos to prawdziwy

skarb - podobnie jak "The

Great Conspiracy". (5)

Wojciech Chamryk

Novena - Eleventh Hour

2020 Frontiers

Novena to progresywna formacja

rockowo-metalowa prosto z Londynu.

W tym roku debiutują dużym

studyjnym albumem. Ich muzyka

to typowy świat progresywnego

rocka i metalu. Niemniej spora

przewagę mają wpływy progresywnego

rocka, dlatego w muzyce

znajdziemy sporo melancholii i zadumy.

Równocześnie muzycy chętnie

sięgają po kontrasty i często

potrafią przyłożyć metalowym czy

też nowoczesno metalowym tematem.

A robią to znakomicie, wyrafinowanie

i technicznie. Zgoła odmienną

techniką, ale równie zachwycającą,

potrafią popisać się w

jazzujących fragmentach, czy też

wypełnionych muzyką inspirowaną

latynoskimi dokonaniami. Dla

przykładu na te nowoczesne i jazzowe

naleciałości natrafimy już w

pierwszym utworze "2258", natomiast

na latynoską muzyczną rozprawkę

natkniemy się w kompozycji

"Corazon". Wokalista Novena

śpiewa głównie rockowo z pewną

nostalgią, ale potrafi dynamicznie

zakrzyknąć, a także nowocześnie

wrzasnąć, a nawet zagrowlować.

Rzadko, bo rzadko ale zdarza mu

się. W ten oto sposób poznajemy

bardzo bogaty, intrygujący, czasami

dziwny, acz przeważnie zamyślony

muzyczny świat Novena.

Anglicy nie odpuszczają również

przy brzmieniach i produkcji. Te

kwestie z pewnością zadowolą i tak

wymagających zwolenników progresywnego

grania. Także Novena

i ich "Eleventh Hour" to kolejny

udany produkt tej sceny. (4,7)

Noveria - Aequilibrium

2019 Scarlet

\m/\m/

Noveria to dla mnie nowy i nieznany

zespół. Powstał w 2013 roku

w Rzymie i do tej pory nagrał

trzy albumy: "Risen" (2014), "Forsaken"

(2016) i "Aequilibrium"

(2019). Wśród muzyków założycieli

znaleźli się tacy, co mają za

sobą niemałe doświadczenie, czyli

basista Andrea Arcangeli znany z

Ark Ascent oraz DGM, klawiszowiec

Julien Spreutels oraz gitarzysta

Francesco Mattei, obaj z

Ethernity. Formacja gra progresywny

metal ale w jego bardziej nowoczesnej

odsłonie. Na ich trzecim

albumie "Aequilibrium" jest muzyka,

która zawiera wszystko, co

najlepsze z progresywnego metalu

ale wtłoczono ją we współczesne

metalowe brzmienia, djent, groove

itd. Dzięki temu muzyka jest potężna,

gęsta, mroczna oraz rozpędzona.

Z progresu mamy ciekawe i

rozbudowane kompozycje, wyśmienite

melodie oraz intrygujące

sola gitarowe i klawiszowe. Melodiom

przewodzi znakomity wokalista

Francesco Corigliano, kolejny

do grona śpiewaków z głosem i

charakterem. Mimo, że muzyka

poraża swoją mocą i energią odnajdziemy

w niej także momenty na

grę klimatem i emocjami. Można

pozachwycać się wykonaniem muzyków,

ale to podstawa w tym

gatunku, ci co umieją dobrze trzymać

instrument i grać parę akordów

nie zabierają się za granie

progresywnego metalu. I właśnie

taka jest cała płyta "Aequilibrium",

ponad godzina wyśmienitej

muzyki, niezwykle bogatej i wyrównanej

w swojej jakości, którą

śmiało można stawiać obok

Dream Theater, Symphony X,

Threshold itd... (5)

\m/\m/

Only Sons - Lions And Unicorns

2019 Self-Released

Muzycy tworzący Only Sons znani

są przede wszystkim z zespołów

grających ekstremalny metal, od

thrashu przez death do blacku. Jak

widać zatęsknili jednak za bardziej

melodyjnym, tradycyjnym graniem;

czymś co było wcześniej, a i

dziś jest wciąż aktualne - może

nawet bardziej niż w latach 70. i

80., bo jednak obecnie muzycznej

tandety mamy zdecydowanie wię-

172

RECENZJE

Hooray! Your file is uploaded and ready to be published.

Saved successfully!

Ooh no, something went wrong!