Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Oddychać metalem
Trzecim albumem "Głosy" Post Profession
zgłaszają akces do rodzimej, thrashowej
czołówki. Urozmaicona, robiąca
wrażenie muzyka, dopełniona polskojęzycznymi,
co jest nowością, dającymi do
myślenia tekstami, w jednym przypadku
wzbogaconymi nieoczywistym cytatem
- 3/5 zespołu zdradza nam w
długiej rozmowie jak do tego doszło
i co motywuje ich do jeszcze
bardziej wytężonej pracy:
HMP: Macie już swoje lata, jesteście poważnymi
ludźmi, a tu proszę, już od ponad
15 lat gracie po godzinach w thrashowym
zespole - inne hobby nie wchodziło w grę?
(śmiech)
Grzegorz "Bodek" Bodzioch: (śmiech) Każdy
ma swoje lata i dla niektórych wynikają z
tego ograniczenia, a my dojrzewamy jak dobre
wino. Pewnie jest w tym co robimy jakaś
próba zatrzymania się i oszukania poczucia
tego, że coś ciągle nam ucieka. Kiedyś słyszałem,
że aby się tak naprawdę wyłączyć i
zrelaksować trzeba mocno zatrudnić ręce do
jakiegoś działania, czyli takie "rusz ręce, wyłącz
głowę". Zatem Maciek, Miłosz i Piotr
przebierają palcami po strunach, ja piszę teksty,
no i Wiktor, ten to jest full relaks, napierdzielając
z taką częstotliwością na perkusji.
I coś w tym chyba jest, bo młody, czyli
Wiktor, czasem jest wyluzowany, że ho, ho.
A co do drugiej części pytania… Czy inne
hobby wchodziło w grę? No cóż, moglibyśmy,
włączając managera Krisa, stworzyć
team siatkarski, ale chyba jednak bliżej nam
wszystkim do muzyki. (śmiech)
Miłosz "Mino" Płachciński: Może nie jest
to siatkówka, ale czas na inne hobby również
znajdujemy, a jakże. Gram z Bodkiem w tenisa
stołowego. Oprócz ruchu scenicznego,
ten sportowy jest również bardzo ważny.
Odnośnie grania to odkąd pamiętam zawsze
chciałem mieć własny zespół - jak tylko
usłyszałem pierwsze dźwięki metalowe we
wczesnych latach osiemdziesiątych wiedziałem,
że kiedyś będę po drugiej stronie.
Maciej Narski: Nasz były perkusista Smoku,
kumpel z licealnej kapeli, po latach zadał
sobie trud, odnalazł mnie i zaproponował mi
wspólne granie w garażu Miłosza, ot tak dla
relaksu i ta przygoda trwa aż do teraz. Jeśli
się coś kocha, to innemu hobby trudno się
jest przebić.
Trzy albumy w raptem siedem lat z niewielkim
hakiem to dla niezależnego zespołu
chyba spory wyczyn, a do tego potwierdzenie,
że nie podchodzicie do grania na pół
gwizdka? Tekst utworu "Do celu" jest może
nie tyle autobiograficzny, ale trafnie oddaje
wasze podejście, w tym wypadku do tego,
co robicie pod szyldem Post Profession?
Grzegorz "Bodek" Bodzioch: No cóż, rzeczywiście,
jako poważne chłopaki, jak coś robimy
to na maksa. Częstość pojawiania się
Foto: Piotr Ekipa - Mateusz Mateuszczyk
płyt jest absolutnie naturalnym procesem
wynikającym z prostej zależności - nagrać -
zaprezentować publice i poczuć głód tworzenia.
A Miłosz to płodny chłopak, więc pomysłów
nigdy nie brakowało. Na ostatniej
płycie pojawiły się jeszcze większe moce
twórcze, więc ciągle coś się dzieje. Staramy
się nie trzymać schematów, a włączenie się
większej liczby osób do komponowania
chyba jeszcze bardziej urozmaiciło naszą muzę
no i zaspokoiło w kilku z nas potrzebę
bycia autorem (śmiech). Jednocześnie nie
mając żadnych przymusów (tu nawiązuję do
twojego skąd inąd fajnego określenia "niezależny
zespół") nigdzie ani za niczym w muzyce
nie gonimy, bo zresztą i tak niczego
nigdy nikt nie dogoni, dlatego śpiewam "do
celu, do celu, do celu, a gdzież on wyżej, dalej,
prędzej, wkrótce sąd". Cel ostateczny jest
bowiem z góry określony - wszyscy umrzemy
- stąd, póki jest nasz czas, staramy się go wykorzystać
na maksa. Dlatego nie ma nic na
pół gwizdka, bo na drugie pół może zabraknąć
czasu.
Miłosz "Mino" Płachciński: To prawda, staramy
się ten czas, który mamy zagospodarować
jak najlepiej. Z każdej wolnej chwili
wyciągnąć jak najwięcej, bo każdy z nas
pracuje w swoim zawodzie i tego czasu na
rozwijanie naszej pasji tak naprawdę nie jest
dużo...
Maciej Narski: Tak, te albumy to głównie
zasługa Miłosza i Bodka. Miłoszowi ciągle
przychodzą do głowy nowe riffy, nawet w
pracy, a Bodek bardzo lubi eksperymentować
i wychodzić poza utarte ścieżki. I proszę
udało się, są trzy. Natomiast co do tekstów
Bodka to są one dla mnie zawsze zagadkowe,
często go pytam jak mam coś rozumieć,
czasem do sensu zdań dochodzę z czasem.
Do szczytnego celu zawsze warto i trzeba dążyć,
gorąco to polecam.
Mieliście od momentu powstania zespołu
zaskakująco mało zmian składu, bo była to
właściwie tylko roszada na stołku perkusisty
przed kilku laty, a do tego nawet jak
ktoś odejdzie, to i tak nie do końca, czego
przykładem jest choćby wasz manager?
Grzegorz "Bodek" Bodzioch: Fajnie że zauważasz
takie rzeczy, bo to one stanowią o
sensie naszego istnienia. Jesteśmy grupą super
kumpli, znamy się od zawsze i tak naprawdę
doszło do jednej rzeczywistej zmiany
w składzie zespołu - wymiany perkusistów.
Natomiast w jedności siła i od kilku lat już
bez zmian robimy to co lubimy najbardziej,
czyli gramy naszą muzę (śmiech), a menago
czyli Krzyś był jest i będzie menago, a od
czasu do czasu coś przygrzmoci jak go znowu
jakieś Atakamy najdą. (śmiech)
Miłosz "Mino" Płachciński: Roszada ma
miejscu perkusisty odbyła się pięć lat temu i
od tego czasu osiągnęliśmy spokój wewnętrzny.
(śmiech). Teraz jest wszystko w porządku,
żadnych niesnasek - każdy ma własne
zdanie, ale zawsze dochodzimy do porozumienia,
z czym dawniej bywało różnie...
Maciej Narski: Chyba każdy ma w życiu i
dążeniu do celu lepsze i gorsze dni. Z moją
okresową pracą za granicą i niebytnością na
próbach mogłem liczyć na wyrozumiałość
współbraci. Ale oni też widzieli moje zaangażowanie.
Jak trzeba było przylecieć na każdy
ważny koncert 2,5 tysiąca kilometrów,
90
POST PROFESSION