You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
by niemal doomowy, posępny
"Grandmasters Of Death" z udziałem
Blaze'a Bayley'a bardzo zyskuje,
ale z nagrywaniem tak rozbudowanych
form Włosi powinni
dać sobie jednak spokój. (3)
Wojciech Chamryk
Road Warrior/Gravebreaker
2020 Gates Of Hell
Fajny split dwóch undergroundowych
grup, parających się tradycyjnym
heavy metalem. Strona A
to australijski Road Warrior. Już o
nich pisaliśmy, więc bez większych
wstępów donoszę, że "Death In
Heels on Wheels" to surowy, dynamiczny
numer w stylu wczesnego
Running Wild, fajnie przyspieszający
i trwający ponad pięć minut.
"Death Promise", również znanego
z naszych łamów szwedzkiego
Gravebreaker (świetny długogrający
debiut "Sacrifice") to kontynuacja
flirtu z hard'n'heavy przełomu
lat 70. i 80.: rzecz niemocna brzmieniowo
i stylowa, z zadziornym
śpiewem, melodyjnym refrenem i
oldschoolowymi brzmieniami klawiszy,
zamknięte w trzech minutach.
Jeśli ktoś lubi takie granie i
ma gramofon, to nie ma się co zastanawiać.
(5)
Wojciech Chamryk
Sandstorm - Time To Strike
2020 Dying Victims
Lubię takie niespodzianki, kiedy
młody, właściwie dopiero raczkujący,
zespół zaczyna od tak zwanego
wysokiego C, wydając świetny,
debiutancki materiał. Stało się tak
również w przypadku debiutanckiego
MLP tego kanadyjskiego zespołu.
"Time To Strike" zespół
wydał początkowo własnym sumptem,
teraz ukazało się wznowienie;
również na winylu, nośniku dla
takich dźwięków wymarzonym.
Sandstorm kultywują dawne tradycje
oldschoolowego heavy w najbardziej
klasycznej postaci, czerpiąc
pełnymi garściami z lat 80.
Priest, Omen, Witchkiller - można
by wymieniać i wymieniać, ale
tych trzech młodych Kanadyjczyków
ma coś więcej niż tylko pasję i
chęć grania tak jak kiedyś, do tego
możliwie jak najwierniej co do stylistyki
i osiągnięcia dawnego brzmienia.
Dlatego, kiedy słucha się
"Death Is Near", "Hymn To Hell
Knights" czy "Whips And Chains"
od razu, bez żadnego wehikułu
czasu, można przenieść się w przeszłość
o jakieś 35-40 lat. Reszta
utworów w żadnym razie nie
odstaje, a szczególnie podoba mi
się "Denizen Of Hell", numer z
dyskretnymi akcentami hardrockowymi.
Wszystkie utwory są długie,
rozbudowane i dość zróżnicowane,
brzmią surowo i klarownie, a
mocniejsze, surowsze momenty,
dopełniają niezłe melodie. Teraz
powinni nagrać długogrającą,
utrzymaną w tej samej stylistyce
płytę i ruszyć w trasę, na przykład
z Savage Master i Enforcer, a może
być o nich głośno - przynajmniej
w metalowym podziemiu. (5)
Wojciech Chamryk
Scorcher - Systems Of Time
2018 Steel Gallery
Scorcher to projekt, który powołał
w 2012 roku Vangelis "Tex" Tekas.
W tym samym roku muzyk
ten, sam nagrał debiut "Armageddon
from the Sky", który ukazał
się pod szyldem Steel Gallery Records.
Po trzech latach ta sama
wytwórnia wydała drugi album
Greków, "Steal the Throne", który
firmował już zespół. Niemniej w
roku 2018 opublikowano ich trzeci
krążek, omawiany "Systems Of
Time", ten z kolei nagrał duet
wspomagany przez kilku gości. Ów
duet to Tex i jego brat, basista
Chris Tekas. Nie wiem jak brzmią
dwie pierwsze płyty tej formacji ale
"Systems Of Time" wypełnia na
prawdę wyśmienita muzyka. Pierwsze
to, co rzuca się w uszy to, fascynacja
US heavy metalem czy jak
ktoś woli US power metalem. Ten
zachwyt objawia się brzmieniowymi
wycieczkami w stronę dokonań
takich wykonawców, jak Helstar,
Vicious Rumors, Liege Lord czy
Jag Panzer. Niemniej nie brakuje
też odniesień do brytyjskiego
heavy metalu pokroju Iron Maiden,
Cloven Hoof, a nawet Dio.
Na prawdę świetna, intrygująca i
wybuchowa mieszanka. Kompozycje
utrzymane są głównie w szybkich
tempach, choć te średnie i inne
zwolnienia mają niewątpliwie
też miejsce. Po prostu Tex dba aby
jego muzyka była urozmaicona i
niosła wiele emocji, a także szafowała
wieloma nastrojami, gdzie
najważniejsza jest ta epicka atmosfera
(kłaniają się Manilla Road i
inne tego pokroju kapele). Na
"Systems Of Time" składa się
dziewięć utworów, niewątpliwie
każdy z nich to wyjątkowo smakowity
kąsek. Niesamowitą pracę w
wypadku partii gitar wykonuje tu
Vangelis Tekas. Po pierwsze brzmią
wyśmienicie, jest ich pełno,
wręcz gęsto, riffy techniczne i fantastyczne,
a sola zahaczają wręcz o
wirtuozerię. Jednak mimo niesamowitych
umiejętności Texa na
płycie znalazły się również solowe
popisy innych gitarzystów. Owymi
gośćmi byli kolejno, Mike Kyriakou,
Kosta Vreto (m.in. Horizon's
End i Wardrum) i Stelios Gatziolis.
W wypadku takich projektów
partie instrumentalne wykonuje
głównie jeden lub dwóch muzyków.
Na "Systems Of Time" Vangelisa
wspomaga brat Chirs, który
wykonuje wszystkie partie basu.
Wychodzi na to, że pozostałe instrumenty
zagrał sam Tex. Do niedawna
takie produkcje wyróżniały
się słabą jakością, a to za sprawą
jednowymiarowości instrumentów.
Trudno wymagać aby ten sam
muzyk nadał każdemu instrumentowi
indywidualne brzmienie i
charakter. Natomiast Tekasowi to
się udało znakomicie, w dodatku
brzmienie albumu może zawstydzić
nawet te najlepsze produkcje.
Nie wiem czy zaprogramował on
perkusję czy ją nagrał "żywą" ale jej
brzmienie nie rzuca się w uszy, jak
to było jeszcze parę lat temu. Poza
tym w jednym z kawałków zagrał
perkusista z prawdziwego zdarzenia,
Stergios Kourou (m.in. Horizon's
End i Wardrum) i nie działa
to na niekorzyść pozostałych kompozycji
i ich partii bębnów. Kolejnym
wyróżnikiem muzyki Texa
Tekasa są chwytliwe wręcz zaraźliwe
refreny i linie melodyczne. W
wyeksponowaniu ich pomaga sam
Vangelis, który również śpiewa.
Ma on ciekawy oraz dobrze osadzony
głos, co pozwala mu znakomicie
odnaleźć się w muzyce,
którą sam przygotował. Niemniej
muzyka Scorcher jest tak niesamowicie
dobra, że warta byłaby
jeszcze lepszej wokalnej oprawy.
No właśnie, mamy teraz czasy,
które nie sprzyjają działalności takim
zespołom, dlatego niekiedy
takie formacje nie wychodzą poza
fazę studyjnego projektu, a szkoda,
bo pomysł Vangelisa "Tex'a" Tekasa
wart jest aby funkcjonował
na scenie heavy metalu w najnormalniejszy
sposób. Jak ktoś jeszcze
nie trafił na płytę tego zespołu to
radzę się rozejrzeć, jest jak najbardziej
tego warta. Ja za to zaczynam
poszukiwania wcześniejszych płyt
z pod znaku Scorcher. (5)
Scream! - Scream!
2019 Self-Released
\m/\m/
Scream! to jednoosobowa formacja
NWOTHM założona przez
brazylijskiego multiinstrumentalistę
Raphaela Gazala. Jedynie
wspomaga go wokalista, niejaki
Welbe, który charakteryzuje się
mocnym i głębokim głosem. Trochę
w nim, i Barlowa, i Dickinsona...
na prawdę intrygująca persona.
Większość kawałków - z
siedmiu na debiucie - to oldschoolowe
bardzo dynamiczne heavy power
metyalowe hymny podane na
szybkości. Są to głównie długie,
melodyjne i ciekawie napisane
utwory, ale słucha się je jak dwutrzy
minutowe wałki. Maniacy
wspomnianego nurtu oraz tradycyjnego
heavy metalu powinni
czuć się komfortowo słuchając tego
wydawnictwa. Jedynie utwór "Salt"
ma wtłoczone wolniejsze epicko
brzmiące fragmenty, natomiast
"Berenice" oparte jest na znacznie
melodyjniejszym heavy metalu w
stylu Scorpions czy też Ozzy'ego.
I niestety, jest najmniej przekonywujący
na tej płycie, jak dla mnie.
W wypadku jednoosobowych projektów
wielką bolączką jest jednowymiarowość
takiej muzyki czy też
produkcji. Natomiast w wypadku
Scream! wszystko brzmi jakby ich
płytę nagrywał zespół z krwi i kości.
Poszczególne instrumenty oraz
wokal brzmią tu mocno i soczyście,
choć nad perkusją mogliby jeszcze
trochę popracować. Tym większe
gratulacje dla Raphaela za jego talent
i wyobraźnię. Jestem ciekaw
jak potoczą się losy tego projektu.
Ja życzę panom Gazal i Welbe jak
najlepiej i liczę na równie udaną
kontynuację, bo ich debiut jest naprawdę
zacny. (4,5)
\m/\m/
Secret Alliance - Solar Warden
2020 Punishment 18
Same nazwiska nie grają - ta stara
zasada obowiązuje praktycznie
wszędzie, w świecie muzyki również.
Dlatego różnych supergrup
powstawało i wciąż powstaje multum,
ale rzadko bywa tak, że zaskakują
one czymś więcej niż przeciętnością.
Z Secret Alliance nie
jest inaczej. Inicjatorem powstania
tego zespołu jest gitarzysta Gianluca
Galli, który zwerbował do
współpracy iluś kumpli, między
innymi wokalistę Vanexa Andrea
Ranfagnię, wirtuoza nad wirtuo-
176
RECENZJE