You also want an ePaper? Increase the reach of your titles
YUMPU automatically turns print PDFs into web optimized ePapers that Google loves.
na headlinowy koncert chłopaków
w Polsce, który mam nadzieję, że
już niedługo. (4,5)
Maciej Uba
The Wizar'd - Subterranean Exile
2020 Cruz Del Sur Music
Ten australijski zespół kwalifikowany
jest jako reprezentant sceny
doom/heavy metal, ale to zbytnie
uproszczenie. Oczywiście, w muzyce
The Wizar'd słychać wpływy
dokonań Pagan Altar, Trouble
czy Candlemass, ale to tylko jedno
z jej oblicz. Drugie jest jeszcze
ciekawsze, sięga bowiem zarówno
do czasów największej świetności
Black Sabbath, jak też klasycznego
hard/heavy rocka czy czasem
nawet rocka psychodelicznego.
I czasem naprawdę można
mieć wątpliwości, kiedy słucha się
tytułowego openera, "Wizard's Revenge"
czy "Master Of The Night",
czy aby na pewno nie są to jakieś
archiwalne perły z lamusa hard
rocka wczesnych lat 70., bo to surowe,
ale meldyjne granie na naprawdę
wysokim poziomie. Zaskakuje
instrumentalna, klimatyczna
miniatura "Ecstatic Visions Held
Within The Monastic Tower", po
której dobre wrażenie podtrzymują
rocker "Long Live The Dead" i
dynamiczny "Evil In My Heart",
ale finał jest jeszcze ciekawszy.
"Dark Forces" nie dość, że jest najdłuższy
na płycie, to w dodatku
chłopaki pokombinowali w nim z
aranżacją, zadbali o świetne wyważenie
balladowych i mocniejszych
partii, a trzy solówki są już tylko
istną wisienką na torcie. "Subterranean
Exile" to już czwarty album
w dorobku The Wizar'd, ale dzięki
współpracy z Cruz Del Sur
Music pierwszy, który ma szanse
na szersze uznanie. I fajnie, bo dobrej
muzyki nigdy za wiele. (4,5)
Wojciech Chamryk
Thrashera - Nao Gosto!
2020 Helldprod
Lubię thrash. Można powiedzieć,
że byłem świadkiem jego narodzin,
obserwatorem artystycznego rozkwitu,
a od kilkunastu lat znowu bacznie
kibicuję młodym, thrashowym
załogom kolejnej fali tego
nurtu. Jest wśród nich również wiele
podziemnych, świetnie grających
zespołów, które na pewno nie osiągną
pozycji gigantów sprzed lat, ale
łoją z serduchem i na poziomie.
Dlatego chętnie odpaliłem materiał
Thrashery, bo wszak w Brazylii
i państwach ościennych
thrash i bardziej ekstremalne odmiany
metalu mają się nad wyraz
dobrze. Jednak zawartość "Nao
Gosto!" mnie rozczarowała, bo to
monotonne, poprawne grzanie i
nic więcej. Hasełka reklamowe
"Brazilian thrash metal masters"
czy "institution in the Brazilian underground",
odpowiedni, groźnooldschoolowyy
image (i te dżinsowe
bezrękawniki, poobwieszane
naszywkami niczym choinki), jakaś
już faktyczna pozycja w podziemiu,
ale nic za tym nie idzie w
sensie muzycznym. Paradoksalnie
ten thrashowy zespół najlepiej wypada
w siarczystym, surowym
speed metalu z lat 80. ("Maré 669",
"Sangue ao Metal"), może jest to
więc jakaś alternatywna opcja? (2)
Wojciech Chamryk
Throne Of Iron - Adventure One
2020 No Remorse
Wiecie, co jest najlepsze w tym albumie?
Sam początek. Otóż mamy
tutaj podniosłą epicką inwokację,
na końcu której słyszymy…
dźwięk otwieranej puszki piwa i
soczyste "fuck it!". Tworzy to naprawdę
komiczny efekt. Niestety w
samej muzyce tworzonej przez
amerykański kwartet tego typu zapamiętywanych
smaczków zbyt
wiele nie znajdziemy. Wręcz przeciwnie,
jest ona do bólu przewidywalna,
choć oczywiście mam świadomość,
że lider grupy i główny
autor tego materiału Tucker Tomasson
starał się ją urozmaicić
(chociażby akustycznym wstępem
do kawałka "Past The Door Of
Death"). Intencje dobre, wyszło jak
zawsze. Z drugiej zaś strony człowiek
ten na brak pomysłów nie
narzeka. Niech o tym świadczy
fakt, że pierwsze demo Throne Of
Iron wyszło zaledwie… 34 dni po
założeniu tej kapeli. Już sam ten
fakt daje do myślenia, że ilość nie
idzie w parze z jakością. Dodajmy
jeszcze, że główną inspiracją do
powstania tej kapeli była śmierć
Marka Sheltona. Czy zatem mamy
do czynienia z czymś na kształt
tribute'u dla Manilla Road? Raczej
nie. Przynajmniej ja tu jakichś
zdecydowanych inspiracji oraz
nawiązań stylistycznych nie słyszę.
Na "Adventure One" oczywiście
znajdziemy kawałki, którym można
przypiąć łatkę "epic metal", jak
chociażby "Dark Schrine Of Ritual"
czy "The Power Of Will", jednakże
znacznie bliżej im do estetyki
Heavy Load niż do ekipy
Sheltona. Ogólnie rzecz biorąc
więcej tu klimatów charakterystycznych
dla Iron Maiden niż amerykańskiej
sceny. Warstwa tekstowa
oczywiście nawiązuje w dużej
części do serii gier "Dungeons
And Dragons" i mam nieodparte
wrażenie, że to właśnie ta gra jest
główną pasją chłopaków, a muzykę
traktują jako odskocznię między
jedną sesją, a drugą. Można i tak
(3,5).
Bartek Kuczak
Torment Tool - Shadow Existence
2018 Gegentrend
Torment Tool grają od lat, a "Shadow
Existence" jest ich już trzecim
albumem. Nie było więc raczej
opcji, że ta doświadczona, a do
tego niemiecka, co też ma znaczenie,
ekipa, wysmaży jakiegoś asłuchalnego
gniota. Moje przypuszczenia
potwierdziły się w całej rozciągłości,
bo zespół nie zmarnował
kilku ostatnich lat, nagrywając
świetny materiał. Co ciekawe bardziej
amerykański niż germański,
bo więcej tu wpływów Slayer czy
Exodus niż tuzów tamtejszej sceny
thrashowej, ale każdy gra to, co lubi
i nam nic do tego - tym bardziej,
jeśli robi to dobrze. Poza łupaniem
thrashu na 120% mocy zespół potrafi
też zaskoczyć: a to nawiązaniem
do... W.A.S.P. w instrumentalnym,
tytułowym intro, a to basową
solówką w "Tools Of Mass
Destruction" czy nieszablonowymi
partiami perkusji w większości
utworów - słychać, że Alejandro
Serrano ma papiery na granie.
Partie wokalne też są urozmaicone,
bo odpowiada za nie aż trzech ludzi,
tak więc najczęściej mamy tu
duet: mocny, niski ryk i wyższy,
histeryczny wrzask, pojawiają się
też obowiązkowe chórki. Kolejnym
atutem są wyborne solówki, czasem
po prostu niekończące się zmiany
na prowadzeniu w wykonaniu
obu gitarzystów, tak jak w końcówce
siarczystego "Secret Resolutions"
- nie ma co marudzić, tego
trzeba słuchać, i to głośno! (4,5)
Wojciech Chamryk
Torpedo - Mechanic Tyrants
2019 Gates Of Hell
Torpedo to bardzo podobny zespół
do omawianego gdzieś obok Terrifiant.
Czyli kolejna wesoła ekipa,
która gra dlatego, że po prostu grać
lubi a całą resztę pieprzy. I kurde
chwała im za to. "Mechanic Tyrants"
to oficjalna reedycja demo
wydanego pierwotnie w zeszłym
roku. Jak się okazało, cieszyło się
ono sporym zainteresowaniem zarówno
słuchaczy, jak i wytwórni,
czego efektem jest jego wznowienie
przez Gates Of Hell Records.
Wydawnictwo to zawiera sześć
bardzo oldskulowych numerów
stworzonych w piwnicy, w której
nie było nawet dostępu do WC, za
to była grupa kumpli i sporo browarów.
I to akurat słychać w każdym
takcie każdego utworu z "Mechanic
Tyrants". Obcując z tym
albumem można sobie wyobrazić
ten piwniczny klimat, porozrzucane
puszki po piwie i unoszący się
wokół zmieszany zapach potu i papierosowego
dymu. Heavy prezentowane
przez Niemców, to heavy
niezwykle prosty, bez jakichś wyżyn
wokalistyki czy też wirtuozerskich
solówek (albo raczej takich,
które mają za zadanie ową wirtuozerię
imitować). Ha, wręcz przeciwnie.
W kawałku "Idiocracy" słychać
nawet pewne braki warsztatowe.
Czy to razi? A w życiu. Przynajmniej
w przypadku takich kapel
jak ta. Czyli kapel, które po prostu
chcą grać muzykę kopiącą tyłki i
jednocześnie mieć z tego kupę fanu.
Płycie z wiadomych i zrozumiałych
względów daję (3), choć i
tak uważam, że należy temu wydawnictwu
dać szansę.
Bartek Kuczak
Traitor - Decade Of Revival
2019 Violent Creek
10-lecie funkcjonowania pod nazwą
Traitor niemieccy thrashers
uczcili wydaniem rocznicowego
boxu. Na "Decade Of Revival"
składają się dwie płyty. O DVD z
koncertem na festiwalu Wacken
2018 nie napiszę ani słowa, bo
promo pakiet go nie obejmuje. CD
to z kolei miks nagrań studyjnych i
koncertowych - najwidoczniej sam
materiał live byłyby niewystarczającym
magnesem nawet dla największych
fanów i kolekcjonerów, a
dodam, że nakład tego boxu to raptem
500 egzemplarzy. Część
182
RECENZJE