Create successful ePaper yourself
Turn your PDF publications into a flip-book with our unique Google optimized e-Paper software.
Kontynuując wątek wizerunkowy, czy
używacie jakichś dodatkowych efektów
podczas koncertów?
KK Ripper: Lubimy sami organizować nasze
show. To kolejna ważna rzecz w rock'n'rollu -
rozrywka. Jesteśmy z tej samej szkoły, co
Kiss, Queen, Iron Maiden, Judas Priest,
Manowar, King Diamond… Używamy
ognia, sztandarów, świec, czaszek, łańcuchów,
kolców i skóry itd. Zespoły takie jak
Devil's Blood i Volahn również pod tym
względem mają na nas wpływ. Jestem ostatnią
osobą, która powiedziałaby, że nasze
koncerty to "rytuały" lub coś w tym rodzaju,
ale wkładając wysiłek w elementy show, występowanie
na żywo staje się dla mnie jeszcze
większym doświadczeniem. Lubię, kiedy zespoły
potrafią wprawić mnie w trans. Do tego
też dążę z Bütcher, choć bardziej to dionizyjski
gniew pełen lekkomyślnego zatracenia
(cokolwiek autor miał na myśli - przyp. red.)
Co się stało z zespołem Battalion, w którym
występował Ruben?
KK Ripper: Najlepiej niech on sam na to
pytanie odpowie.
R Hellshrieker: Witam redakcję i wszystkich
maniaków, którzy to czytają! Widzę, że
Ripper się tu naprawdę popisał, jeśli chodzi
o odpowiedzi. Mamy nadzieję, że pozwoliło
to zyskałeś nieco więcej informacji o zespole
Bütcher i tym, o co naprawdę nam chodzi.
Nie miałem pojęcia, że ktoś mnie pamięta
jako wokalistę Battalion. Cóż, Battalion był
zespołem death metalowym, który dla wszystkich
miał charakter raczej hobbystyczny.
To rodzaj klasycznej historii zmian w składzie
i braku odpowiedniej ilości czasu, co się
połączyło z faktem, że Bütcher wymagał o
wiele więcej energii i szybko stał się dla mnie
zespołem priorytetowym. Postanowiłem więc
odejść z Battalion i niedługo potem zespół
się rozpadł. Zagraliśmy więc ostatni koncert
w rodzinnym mieście i tyle. Jak się pewnie
domyślasz, Bütcher jest teraz moim jedynym
zespołem i na nim koncentruję swą
uwagę. Miejmy nadzieję, że będziemy mogli
nadal rozwijać zespół i przekonać się na własnej
skórze, dokąd to wszystko pójdzie. Do
zobaczenia na trasie!
Bartek Kuczak
HMP: Cześć! Jakbyś opisał swoją muzykę?
Do jakiego gatunku metalowego pasuje
najbardziej? Wasz wydawca opisał to jako
wściekły i bezwzględny miks death i thrash
metalu dla fanów zespołów takich jak Malevolent
Creation, Morgoth, Death. Sądzę,
że się zgodzicie, bazując na waszym "Deathrash
Armageddon" oraz najnowszym albumie,
"Monuments of Fallacy".
Vladimir Suznjevic: Osobiście nie mogę powiedzieć,
aby nasza muzyka była zainspirowana
wcześniej wymienionymi zespołami, jednak
absolutnie je uwielbiam i nie mam żadnych
problemów z porównywaniem mnie
do nich. Nigdy nie planowaliśmy brzmieć jak
podróbka, lub jak hołd, jak to jest obecnie
popularne słowo do pewnych specyficznych
zespołów. Dorastaliśmy słuchając pewnych
zespołów i styli i to z pewnością wyjdzie na
powierzchnie wcześniej czy później, nie zamierzamy
uciekać od tego faktu. Chcieliśmy
na początku iść bardziej w stronę thrashu,
jednak nie mam problemu z tym, jeśli stracimy
te wpływy w przyszłości. Lata 80. to był
naprawdę inspirujący i interesujący okres dla
ekstremalnej sceny, gdzie zespoły chciały
grać coś bardziej mocniejszego niż thrash, ale
nie wiedziały jak do tego dojść i nie były
jeszcze death metalowe. Ten okres był naszą
początkową inspiracją kiedy zaczynaliśmy
zespół, jednak te spawy rozwinęły się wraz z
czasem.
Czym się różni "Monuments Of Fallacy"
od waszego poprzedniego albumu, "Imperium
Mundi"?
Eldar "Piper" Ibrahimovic: Powiedziałbym,
że to naturalny postęp dla zespołu. "Imperium
Mundi" wciąż miał parę nieoszlifowanych
rogów, których nie udało nam się dopracować.
"Monuments of Fallacy" ma również
trochę starego materiału, który w końcu
dojrzał do nagrania go na albumie. My jako
zespół jesteśmy po prostu bardziej szczęśliwi
z tego, jak się skończyła produkcja na "Monuments".
Czy "Imperium Mundi" był sukcesem?
Vladimir Suznjevic: Naprawdę czuję, że ten
album w pełni nie wypełnił swojego potencjału.
Jako zespół mieliśmy dwieście krążków,
które rozeszły się naprawdę szybko. Jednak
wydawca sprzedał tylko tuzin kopii. W pełni
zrozumieliśmy, że jako zespół w tym czasie i
w tym wieku musi dodatkowo pracować poza
strefą muzyczną… jednak jeśli wydawnictwo
nie jest w stanie sprzedać więcej kopii niż zespół,
to coś tu nie gra.
Dlaczego tak długo trwała przerwa pomiędzy
dwoma albumami. Z tego co czytałem,
zaczęliście prace nad nim w grudniu 2016 i
pracowaliście do września 2017. Czy miały
na to wpływ rzeczy związane z Twoim prywatnym
życiem czy czymś innym, jak koncerty
w Brazylii i problemy związane z wydawcą?
Eldar "Piper" Ibrahimovic: Tak, to prawda.
Album został nagrany długi czas temu. Jednak
potem każdy z nas poszedł inną drogą
jeśli chodzi o nasze życie prywatne. Skończyło
się na tym, że żyjemy w trzech różnych
krajach. Jednak na szczęście sesja nagraniowa
się odbyła. Mieliśmy tylko dokonać porządnego
miksu, zaprosić gości do nagrania solówek
gitarowych i znaleźć wolną datę z naszym
wydawcą, co zajęło trochę czasu. Jednak
lepiej później niż wcale.
Możesz powiedzieć nam więcej o produkcji
najnowszego albumu?
Eldar "Piper" Ibrahimovic: Produkcja na
naszych ostatnich albumach była tym, co zawsze
stanowiło War-Head, wyszukanie tego
słodkiego środka pomiędzy brzmieniami starej
szkoły i nowej szkoły death/thrashowej. I
myślę, że tym razem nam się to udało. Osobiście
jest to mój ulubiony album, który do
tej pory udało nam się stworzyć. Jest tam
energia i siła, jednak brzmienie nie jest przesadnie
czyste.
Czy opowiedzielibyście o współpracy z
ludźmi, którzy gościnnie nagrali się na
waszym albumie. Między innymi byli to
Arnd Klink (Darkness), Max Mayhem
(Evil Invanders) oraz Aleksandra Stamenkovic
(Jenner). Jak duży wpływ mieli na muzykę?
Vladimir Suznjevic: Wszyscy goście nagrali
solówki po tym, jak muzyka została napisana
i nagrana. Mieli pełną wolność w tworzeniu
swoich części, tak jak sobie tego życzyli, jednak
na tym się zaczyna i kończy ich wpływ
na naszą muzykę. Jednak osobną historią jest
to, dlaczego Ci konkretni ludzie są na tym
albumie. Jak wiesz, w tym momencie nasza
trójka żyje w różnych miejscach, i pytaniem
jest, czy nagramy kolejny album, a jeśli zaczniemy,
to bardzo prawdopodobne jest to,
że nie pojawi się on prędko. Tak więc chcieliśmy
mieć naszych przyjaciół na albumie i
sprawić, żeby to było coś dla nas specjalnego,
co było najważniejsze i pierwsze w kolejności.
Nie chcieliśmy tylko dobrych instrumentalistów,
chcieliśmy także osobistego powiązania.
Dlatego nie będziemy w stanie odpowiednio
podziękować tym ludziom za poświęcenie
swojego czasu i danie nam swojego
talentu do naszych utworów. Jerome z
Loudblast jest jedną z moich najbardziej
bliskich osób na świecie. Arnd z Darkness...
mieliśmy wspólnie trasę z nimi parę lat temu.
Darkness chłopie! Kto by przypuszczał, że
ponownie się sformują i wrócą do gry. Potem
jest Andy z Tankard. Mój ulubiony zespół
przez parę miesięcy w 1991r., pomiędzy Sadus
a przed odkryciem Deicide, które wtedy
mi zburzyło obraz świata. Zagraliśmy trasę w
Brazylii i całkiem dobrze się ułożyło między
nami. Piliśmy i jedliśmy razem niezliczoną
ilość razy. Wszyscy spotkaliśmy się w hotelu
w Sao Paulo, dzień przed naszym pierwszym
koncertem w Manaus. Goście z zespołu i ich
84
BUTCHER